Przyszła wreszcie pora na ten od dawna obiecywany post. Opinia, że jakość seriali amerykańskich wzrasta współmiernie do obniżki poziomu hollywoodzkich filmów, nie jest ani oryginalna, ani nowa, ale nie przeżywam szczególnych rozterek co do tego, czy prawdziwa, i otwarcie mówię: tak jest. Dowodem niech będzie choćby to, że dziś tak wielkie gwiazdy filmowe, jak Kate Winslet, nie uważają występów w serialu TV za szczebel w dół w karierze, a tak było jeszcze niedawno*. Najlepsze seriale ostatnich dekad zawdzięczamy temu, że w wytwórni HBO (Home Box Office) i ostatnio także AMC znalazło się parę osób bez klapek na oczach i $$$ w nich. HBO zasługuje na dozgonną wdzięczność wszystkich telewidzów, za The Wire przede wszystkim, ale także za Sex and The City, The Sopranos, Band of Brothers, a ostatnio Boardwalk Empire czy Mildred Pierce (ze wspomnianą, jak zawsze rewelacyjną, Winslet). Niemal cały ten post będzie paradą hitów HBO i zaryzykowałabym tezę, że nawet ci, którzy nie oglądają TV i nie wiedzą, czym u licha tak się zachłystuję, mają dług wobec HBO, bo tak jak nikt nie jest samotną wyspą, tak żadna część kultury nie istnieje w próżni. AMC ogłoszono natomiast "nowym HBO" dzięki spektakularnemu sukcesowi (mierzonemu raczej w nagrodach, niż liczbie widzów, trzeba zaznaczyć) serialu Mad Men. Skoro o nagrodach mowa - chyba najlepiej będzie, jeśli nazwę te moje prywatne "Szpilkami" (od obcasów, a nie tych małych i ostrych)?
1. NAJLEPSZY SERIAL KRYMINALNY: Szpilkę wygrywa... The Wire.
Poświęciłam temu serialowi osobny post, zatem tylko pokrótce - kiedy nie pamiętasz, którzy ze znajomych polecili ci ten serial, bo tylu ich było; kiedy zazdrościsz tym, którym to ty poleciłaś go obejrzeć, bo jeszcze mają to odkrycie przed sobą; kiedy odczuwasz żałobę po ostatnim odcinku ostatniej serii, i do każdego nowego serialu podchodzisz z obawą z powodu nieznośnego uczucia, że nic już nie będzie równie dobre - to wtedy wiesz, że masz do czynienia z Najlepszym Serialem Świata.
Charlie Brooker, znany w UK krytyk telewizyjny, który prowadzi bardzo popularną rubrykę w Guardianie, i tworzy równie popularny program o TV dla BBC, słynie z ciętego, często niecenzuralnego języka i sarkastycznego dowcipu, i jest nieprzejednanym wrogiem kiczu i miernoty. Typowy dla niego cynizm opuścił go jednak w obliczu geniuszu scenarzystów The Wire, i jego recenzja brzmi jak niehisteryczna i elokwentna wersja listu miłosnego, jaki 14 - letnia wielbicielka Justina Biebera mogłaby napisać do swego idola.
Najgorsze jest to, że The Wire miało tylko 5 serii. Jego wielbicielom polecam jednak kolejne przedsięwzięcie twórców The Wire - serial Treme, reżyserowany przez Agnieszkę Holland, jest może jeszcze bardziej niszowy (dialekt nowoorleański jest równie trudno zrozumieć, co slang czarnoskoskórych mieszkańców Baltimore) i, choć bardzo dobry, nie osiąga wyżyn The Wire, ale to akurat było mission impossible. Treme jednak wciągnął nas bardzo, poza tym pełen jest także fan-tas-tycz-nej muzyki i aktorów znanych z The Wire.
SPECJALNE WYRÓŻNIENIE NR 1: Dexter. Choć w "realu" jestem przeciwna wymierzaniu sprawiedliwości przez zwykłych obywateli, to jednak jak każdy chyba wielbiciel tego serialu zazwyczaj jestem po stronie Dextera. Duża zasługa w tym Michaela C Halla, który jest nieprzyzwoicie wręcz utalentowanym aktorem i pasuje idealnie do tej trudnej roli.
SPECJALNE WYRÓŻNIENIE NR 2: The Good Wife. To serial może nie do końca kryminalny, bo bohaterami są prawnicy, a nie gliny, ale wiele spraw przedstawionych w kolejnych odcinkach (przy czym zawsze są to przypadki ciekawe) wymaga od owych prawników przeprowadzenia własnego śledztwa, czym zajmuje się postać doskonale zagrana przez brytyjską aktorkę, Archie Panjabi. W roli tytułowej znowu fantastycznie zagrała Julianna Margulies, która wcześniej podbiła serca widzów (i George'a Clooney) jako siostra Hathaway w ER (Ostrym Dyżurze). Co prowadzi mnie do kolejnej kategorii...
2. NAJLEPSZY SERIAL MEDYCZNY: Szpilkę wygrywa... House, MD. Wahałam się tu między mizantropicznym geniuszem diagnostyki z Princeton-Plainsboro a chwytającymi za serce perypetiamii chirurgów z Seattle Grace (Grey's Anatomy), ale jednak musiałam patriotycznie wybrać Doktora House'a, bowiem Hugh Laurie to ten typ Anglika, który najbardziej lubię: doskonale wykształcony, wszechstronnie utalentowany erudyta, który jest dowcipny i aż do przesady skromny (self- deprecating). Amerykanie, Polacy i reszta świata poznali się na nim właściwie dopiero dzięki temu serialowi, ale tu w UK był od dawna household name, należy bowiem do elitarnego kręgu absolwentów Oxbridge (Oxford+Cambridge), którzy kończyli te uczelnie w mniej więcej tym samym czasie i dziś są kolosami brytyjskiej kultury - ta paczka jeszcze z czasów studenckich to: Stephen Fry (najlepszy przyjaciel Hugh, i jak już pisałam, najbardziej znany intelektualista w UK), Emma Thompson (która była dziewczyną Hugh), Rowan Atkinson (aka Jaś Fasola), scenarzyści Richard Curtis i Ben Elton. Laurie i Fry wystąpili razem w ekranizacji słynnych powieści PG Wodehouse'a (Jeeves and Wooster), a także w genialnym serialu komediowym Blackadder (z Rowanem Atkinsonem), napisanym (wspólnie z Benem Eltonem) przez Richarda Curtisa, który napisał potem m.in. Cztery Wesela i Pogrzeb, Notting Hill i Love, Actually.
A poza tym - Hugh jako House jest po prostu seksowny.
SPECJALNE WYRÓŻNIENIE: Grey's Anatomy (Chirurdzy): ten serial to prawdziwy wyciskacz łez, przynajmniej ja chlipię niemal przy każdym odcinku. Scenarzyści koncertowo grają na uczuciach widzów, co nie znaczy, że to serial dla smutasów - dialogi są często dowcipne i wartkie, bywa, że niemal równie inteligentne....
...co w serialu, który zasługuje na nagrodę w kategorii: 3. NAJLEPSZY SERIAL POLITYCZNY/SPOŁECZNY: Szpilkę otrzymuje...The West Wing (ponoć polski tytuł to Prezydencki Poker, bleee). Być może ten tytuł, dziwna pora nadawania (typowy polski problem, miałam czasem wrażenie, że ludzie układający programy nie znają pojęcia primetime i nie wiedzą czy dany serial już jest hitem zagranicą) albo niezwykle ambitny scenariusz i kwestie wymawiane przez aktorów z szybkością karabinu maszynowego sprawiły, że ten serial nie zyskał w Pl takiej popularności, co w USA i UK. Po prawdzie, i tu był to ulubiony serial wykształconych i wymagających widzów. Jego scenarzystą był Aaron Sorkin, zaliczany do ścisłej czołówki ludzi piszących dla TV i filmu. Oskar, którego Sorkin zdobył za The Social Network, tylko ugruntował tę opinię.
4. NAJLEPSZY SERIAL KOMEDIOWY: Szpilkę otrzymuje... Fawlty Towers (Hotel Zacisze). Swego czasu oglądałam tu program, który miał wyłonić najlepszy brytyjski serial komediowy wszechczasów. Głosami gości i telewidzów wygrał wspomniany wcześniej Blackadder, ale Fawlty Towers było na drugim miejscu, co zważywszy na to, że Brytyjczycy mają w czym przebierać, jest bardzo wysokim, i całkowicie zasłużonym, miejscem. Tzw. comic timing w tym serialu jest nie do pobicia. Znam niemal całe 12 odcinków na pamięć, i mimo, że obejrzałam FT kilkanaście razy, nadal umieram ze śmiechu na samo wspomnienie.
SPECJALNE WYRÓŻNIENIE: Frasier. Serial o dwóch braciach - psychiatrach, wielkich snobach, wielbicielach opery i koneserach wina, którzy przerzucają się cytatami z Junga i Freuda? To nie brzmiało obiecująco, a jednak jest to, obok Przyjaciół, najlepiej zarabiający i najdłużej nadawany sitcom wszechczasów. Moim ulubieńcem jest Niles. Zarówno Friends, jak i Frasier mieli najwyższej klasy scenarzystów - takich 10 - 12 ludzi zamyka się ponoć w jednym pokoju (tzw. gag gulag), gdzie w pocie czoła przez wiele godzin doszlifowują oni każdy żart.
5. NAJLEPSZY SERIAL RODZINNY: Szpilkę otrzymuje... Brothers & Sisters. Zabawny i wzruszający, ten serial działa anty - antykoncepcyjnie. Duża rodzina nagle wydaje się mieć same zalety. Czasem zbyt sentymentalny, ale zdecydowanie wart obejrzenia.
6. NAJLEPSZY SERIAL NIEANGLOJĘZYCZNY: Szpilkę otrzymuje... Forbrydelsen (The Killing), nie mylić z amerykańskim remake'iem pod tym samym tytułem, który, co nie było niespodzianką, okazał się dużo gorszy. Kiedy oglądam coś dobrego, cierpię na słowne, za przeproszeniem, rozwolnienie, i nie mogę przestać polecać danego serialu/filmu wszystkim wokół. Na szczęście Ani z Lace and Cake też się podobało, bo napisała: I don't really have words to describe how perfect it is and how much I adore Sarah Lund (the main character) and want to be like her. I'll be forever grateful to Anna Maria, who recommended this piece of genius to me in comments under the last post. Accidentally, forbrydelsen involves lars mikkelsen (the brother of... yup, you guessed it!) and, if that's not enough for you, my latest crush - mikael birkkjær, whose disturbingly good looks deserve a special shout-out of their own.
7. NAJLEPSZY SERIAL OBYCZAJOWO - MODOWY: Szpilkę otrzymuje... Mad Men. Tak, wiem, to dziwna kategoria, ale dla mnie tak streszcza się Mad Men: zmiany obyczajowe na tle niezwykle precyzyjnie odtworzonych kostiumów i wnętrz. To samo właściwie można napisać o Seks and The City, który był kroniką zmian obyczajowych na tle mody, tylko później. Mad Men nie jest tak dobrze napisany, jak większość nagrodzonych w tym poście seriali i czasem, mówiąc szczerze, dialogi trącą operą mydlaną, ale rekompensuje tę słabość stroną wizualną, o której wkrótce w osobnym poście.
8. NAJLEPSZY SERIAL HISTORYCZNY/KOSTIUMOWY: Szpilkę otrzymuje...Duma i Uprzedzenie. Z mnogości seriali austenowskich i dickensowskich (a także np. Ja, Klaudiusz), jakimi raczy nas BBC, wyróżniam ten, każdy bowiem element tego serialu jest równie doskonały - stąd też jego ikoniczny status w kulturze Wielkiej Brytanii.
SPECJALNE WYRÓŻNIENIE NR 1: Downton Abbey. O dziwo, nie jest to serial wyprodukowany przez zwykle najlepsze w tej kategorii BBC, lecz przez komercyjny, najczęściej bardzo średnich lotów kanał ITV. Już za parę tygodni u nas druga seria, a w przyszłym roku - serial Titanic, napisany przez tego samego scenarzystę, Juliana Fellowes'a.
SPECJALNE WYRÓŻNIENIE NR 2: Cranford. Największe brytyjskie aktorki, ciekawe perypetie miłosne i właściwie odmierzone proporcje humoru i smutku = godziny spędzone na przyjemnym zanurzeniu w innej epoce.
9. NAJLEPSZY SERIAL WOJENNY: Szpilkę otrzymuje... Band of Brothers. Choć zwykle jestem "wczesnym naśladowcą" (early adopter), czyli osobą, która wcześnie odkrywa to, co potem staje się popularne/modne, ten serial z 2001 roku zobaczyłam po raz pierwszy dopiero w grudniu zeszłego roku. I co to za serial! Warty obejrzenia choćby dla Davida Schwimmera (czyli Rossa z Przyjaciół) w roli niezłego głąba i seksownego Anglika Damiana Lewisa w roli majora Wintersa.
Jakie są Wasze ulubione seriale?
*Co prawda nie bez znaczenia jest to, że budżety seriali są dziś dużo wyższe - niektóre, jak Boardwalk Empire, kosztują ok. $2 mln za odcinek.
Nareszcie! :) Dodaje do listy "do obejrzenia" "The West Wing," "Forbrydelsen" i "Treme." Uswiadomilam sobie wlasnie, jak malo ogladam mimo wszystko seriali (a wydawalo mi sie, ze wlasnie za duzo) - z opisywanych przez Ciebie ogladalam tylko "Mad Men" i "Dume i Uprzedzenie."
ReplyDeleteW kategorii "seriale rodzinne" chetnie zabraklo mi "Family Guy," czyli surrealistycznej wizji dysfunkcyjnej rodziny i "Szesc stop pod ziemia," ktory moglby rowniez wystapic w kategorii "seriale funralne." :)
:-) Family Guy mnie nie wciągnął, przyznam, że nie przepadam za serialami animowanymi. Six Feet Under nie miałam nigdy okazji obejrzeć, a teraz, po Dexterze, w którym też gra Michael C. Hall, wydaje mi się, że już za późno.
ReplyDeleteHm, powinno byc "zabraklo", a nie "chetnie zabraklo" :(
ReplyDeleteJa z kolei nie widzialam "Dekstera", ale wydaje mi sie, ze dla fanow tego serialu rola Michaela C. Halla w "Stopach" moze okazac sie mila niespodzianka. Gra tam sentymentalnego nadwrazliwca, ktory w wolnych chwilach spiewa w chorze - wychodzi mu to znakomicie.
Ja znam bardzo mało seriali, więc nie jestem w pełni miarodajna, ale mój ranking jest następujący: najlepszy serial dramatyczny i jednocześnie najlepszy serial wszechczasów: "The West Wing" (runner up: "The Good Wife"), najlepszy serial komediowy: "Seinfeld" (runners up: "The Vicar of Dibley", "Fawlty Towers"), najlepszy serial historyczny: oczywiście "Pride & Prejudice" (wiadomo dlaczego...), najlepsza kreskówka: "The Simpsons" (runners up: "American Dad", "Family Guy", "King of the Hill").
ReplyDeleteMimo, że lubię Hugha Laurie, "House" jest dla mnie nie do wytrzymania, bo z punktu widzenia medycznego to jest kompletna fantazja. Pal sześć, że konkretne choroby i objawy nie zgadzają się z rzeczywistością, gorzej, że serial kompletnie fałszuje sposób, w jaki operuje współczesna medycyna (począwszy od tego, że nie istnieje oddzielna specjalność medyczna "diagnostyk"). Ja wiem, że to w sumie nie jest serial o medycynie, ale nie jestem w stanie uruchomić wystarczającego "suspension of disbelief".
Do seriali, których popularności nigdy nie umiałam zrozumieć należą m. in. "Friends" (widziałam kilka odcinków, wydały mi się nudne jak flaki z olejem i mało śmieszne), a z nowszych "Desperate Housewives" (uderzyła mnie potwornie przesadzona gra aktorów, na pograniczu umyślnego kiczu, nie wiem, czy to zamierzone, czy tak wyszło).
Kochana, widze, ze nie jestem jedyna wielbicielka Dexterka pod sloncem, bo to postac jednak co najmniej kontrowersyjna.
ReplyDeleteJestem tez fanka Big Love, Weeds i Breaking Bad. Californication tez bylo niezle na poczatku. Z tych medycznych jakos nic mi nie przypadlo do gustu...
No i uwazam, ze Mad Men jest rewelacyjny, szkoda, ze tak dlugo trzeba czekac na ciag dalszy ;((
ReplyDelete"The West Wing," "Forbrydelsen" i "Treme nie znaju, koniecznie muszę nadrobić, chociaż obiecałam sobie, że koniec z tymi serialami, bo tyle odcinków w każdej serii, że życia mi nie starczy.
ReplyDeleteDodam do listy "Miasteczko Twin Peaks" - tu się Lynch dla mnie zaczął i skończył. Bardzo podobał mi się "Rzym". Do "Kompanii braci" dorzucę z kolei "Pacyfik" . Z polskich -"Alternatywy 4" i "Dekalog". Uważam, że naprawdę niezły był też "Oficer". Strasznie mnie wciągnął. Do "Friendsów" pałam miłością dozgonną i oglądam nadal raz na jakiś czas.
I przyznaję się bez bicia, że obejrzałam "The walking dead" i każdy odcinek kończył się tak (ach, te cholerne cliffhangery..), że nie sposób było nie obejrzeć kolejnego.
Dzięki za post!!!
Ja jestem dozgonnie wdzięczna HBO za serial Carnivale. Cuuudo! Pięknie nakręcony, ciekawa historia, cudowna muzyka. Polecam gorąco! Nieśmiertelny motyw walki dobra ze złem osadzony w cyrkowych realiach w dobie kryzysu lat trzydziestych XX wieku w USA. DVD krążyło do niedawna na aukcjach po niebotycznych cenach... I nie będę oryginalna - niezmienny sentyment mam do Miasteczka Twin Peaks. :) Przyjaciele to mój odmóżdżacz po pracy, szczególnie jak jestem sama w domu. Siadam w fotelu z miska zupy i się relaksuję, mój ulubieniec to Joey. ;) Zgadzam się, że Band of Brothers rewelacyjny, obejrzałam go tu po premierze, ale chętnie po 10 latach bym odświeżyła. :)
ReplyDeleteSondro,
ReplyDeletejak miło, że jest osoba wśród czytających, która zna i lubi Vicar of Dibley:-) B. lubię ten serial (jak i wiele innych rzeczy, w których wystąpiła Dawn French), i też był wysoko na owej liście seriali komediowych. To zrozumiałe - jest to kolejne dzieło Richarda Curtisa:-) Nie wspominałam o nim, bo chyba w ogóle nie pokazywano go w Pl. Skoro i Vicar... i FT są u Ciebie tak wysoko, to zdziwiłabym się, gdyby nie spodobał Ci się Blackadder.
Mnie w suspension of disbelief pomaga zapewne brak solidnego wykształcenia w zakresie nauk ścisłych (choć zdaję sobie sprawę, że nie ma czegoś takiego, jak diagnostic medicine, i że większość przypadków w tym serialu jest preposterous; ale kilka było wziętych z życia, jak późna ciąża sławnej fotografki - patrz A Leibovitz:-)) a także to, że mam słabość do a) Anglików we wspomnianym typie (nawet jeśli mówią z barbarzyńskim akcentem;-)) b) serialowych lekarzy w ogóle.
Co do DH - ta gra jest zamierzona. Marc Cherry (twórca i scenarzysta) jest gejem i zarówno fabuła, jak i styl gry jest bardzo camp.
Miss_Coco,
jest tych wielbicieli całkiem sporo, bo to dobry serial:-) Jesteśmy po IV serii, V będzie u nas za kilka tygodni.
Big Love też jest niezły. Weeds mnie nie wciągnął, Breaking Bad i Californication nie znam.
Kasiu,
my oglądamy je na DVD, hurtem - ostatnio jest tak mało dobrych filmów, że znajdujemy czas.
Zastanawiałam się nad Pacyfikiem, ale zniechęciły mnie recenzje - ponoć dużo słabszy, niż Kompania... (dzięki za polski tytuł;-))
Co do twórczości Lyncha w ogóle - czytałam niesamowicie inteligentny esej na ten temat wspaniałego pisarza, którego niedawno odkryłam: Davida Fostera Wallace. Polecam, choć wątpię, by był po polsku, i jest to b. wymagająca, trudna lektura.
Spróbuję gdzieś zdobyć ten esej zatem.
ReplyDeleteDodam jeszcze, że ja i mój mąż kochamy "Czarną żmiję" i zaśmiewamy się na niej do łez.
Odliczam dni do 6. sezonu "Dextera". :-) http://www.youtube.com/watch?v=RsvGslI_KcM
A ja nie mam HBO i w kółko oglądam dvd z 'Czarną Żmiją'.
ReplyDeleteKasiu,
ReplyDeleteuff, przynajmniej Blackadder nie ma wymyślnego, tudzież "od czapy" tytułu;-), dzięki.
Praline,
ja też nie mam HBO - wszystko oglądam albo na kanałach, które mam, albo na DVD:-)
Aniu, koniecznie obejrzyj Breaking Bad! Moim zdaniem to najlepszy amerykański serial ostatnich lat. Co ważne, jak do tej pory, poziom rósł mu z sezonu na sezon (są trzy pełne i czwarty właśnie się zaczął - pierwszy odcinek nie zawodzi). Oraz Six Feet under, nie tylko ze względu na Michaela.
ReplyDeleteJa też oglądałam Fawlty Towers niezliczoną ilość razy (właściwie to raz do roku muszę, musimy go obejrzeć, bo zawsze oglądam wspólnie z M., w przeciwnym razem czegoś jakby nam brakuje) i wcale mi nie przeszkadza, że znam wszystkie odcinki na pamięć. Ten serial nabiera dodatkowego smaczku, jeśli się pracuje/wało w hotelarstwie ;-)
Poza tym zgodzę się z Sondrą, że najlepszym serialem komediowym jest Seinfeld. House'a i Friends uwielbiam, świadoma wszystkich ich wad, ale - gdybym zaczęła oglądanie Przyjaciól od perwszego odcinka, mogłabym nie sięgnąć o następne.
Moja najnowsza miłość to Game of Thrones (pisałam o nim już w komentarzach do jednego ze starszych postów), czyli znowu HBO.
Seriale uwielbiam - mają tę przewagę nad filmami, że moge je sobie dawkować po trochu, i cieszę się, że jeszcze kilku z poleconych nie oglądalam, więc mam parę w zapasie.
;) ja ostatnio kocham/ uzależniłam się od "Lie to me" z Timem Rothem... polecam!!! Uwielbiam tego faceta :)
ReplyDeleteNo i Detektyw Monk... jego też uwielbiam :) wszystkie odcinki widziałam :) wszystkie!!!!
ReplyDeleteDodałabym jeszcze "True blood", o ile Weeds i Californication z tzw. letniej ramówki mnie stopniowo rozczarowywało, to serial o wampirach i innych kreaturach z południa stanów oznacza dla mnie jedno- lato. co do nostalgii to najbardziej żałuję że juz ich nie ma i tęsknię za "Gilmore girls" :) Uważam, że ten serial powinien wrócić :)
ReplyDeleteMoje wlasne zestawienie wygladaloby pewnie tak: Mad Men, Boardwalk Empire (trudno oceniac serial na podstawie jednego tylko sezonu, ale zachwycila mnie glowna bohaterka), Duma i Uprzedzenie, do ktorej bardzo czesto i bardzo chetnie wracam i "Szest Stop pod Ziemia."
ReplyDeleteZ polskich seriali podobnie jak Dragonfly podobal mi sie "Oficer" (piekne zdjecia utrzymane w sino-niebieskiej tonacji.)
Karolino,
ReplyDeletedziękuję za podpowiedź o Carnivale, dodałam do listy;-)
Bee,
dzięki za polecenie Breaking Bad, dodałam do listy:-)
Czuję, że powinnam obejrzeć Seinfeld'a, szkopuł w tym, że M pewnie nie będzie chciał oglądać... Moje wybory są też motywowane jego preferencjami.
Zgadzam się, że gdybym zaczęła Przyjaciół od pierwszego odcinka, też bym pewnie nie oglądała - a tak widziałam wszystkie odcinki, większość nie po kolei, bo są tu nieustannie powtarzane;-)
Mała Mi,
TR też Brytyjczyk:-) Pełno ich w najlepszych serialach:-)
Seso,
od wielu osób słyszę o True Blood, ale ja nie przepadam za wampirami:-)
Rzadko oglądam seriale, ale po Twoim wpisie chyba zacznę oglądać częściej. Jedyny serial, jaki obejrzałam cały to Mad Men.
ReplyDeleteAch, no i Seks w wielkim mieście obejrzałam w całości. I czasami wracam do niego, jak mam gorszy dzień.
ReplyDeletePodoba mi się serialowa dyskusja bo zrobiłam sobie listę tych których nie znam na wszelki wypadek na jesienno/zimowe wieczory:)
ReplyDeleteBardzo lubię Mad Men, House'a - uwielbiam te dwa!
Lubię i oglądam Greys Anatomy, Brothers and Sisters, chociaż ostatni sezon był moim zdaniem cieńki,Desperate Housewives, Lie to Me, Castle-głównie jak nie mam nic do roboty to nadrabiam odcinki tych seriali. Na szczęście tutaj dostępne są online za darmo na hulu.com bo DVD z tymi serialami bym nie kupiła a TV nie mamy.
A i do śmiechu zawsze urywki Friends. Pamiętam jeszcze jak byłam w liceum to rechotałam oglądając odcinki Friends z tatą a reszta rodziny nigdy nie mogła zrozumieć co w nich jest śmiesznego:)
A i pamiętam, że oglądałam kiedyś ER..chociaż już wiele z tego serialu nie pamiętam.
Tutaj jest mnóstwo seriali policyjno-kryminalistyczno-detektywistycznych i jakby ktoś chciał to mógłby cały dzień nic nie robić tylko te wszystkie seriale oglądać...co rusz jakiś nowy ale ciekawych niewiele.
Dziekuje za liste pomyslow Anno Mario! Kilku seriali o ktorych piszesz jeszcze nie znam, wiec moze zerkne niebawem...
ReplyDeleteA ze wspomnianych przez Ciebie :
- Fawlty Towers uwielbiam! Moglabym ogladac to na okraglo :))
- Downton Abbey i Cranford (ktore obejrzalam dzieki Tobie) tez mnie zauroczyly, Mad Men zreszta tez (choc z o wiele innych powodow ;)).
- Sex&the City to juz klasyka! Mam oczywiscie na dvd i od czasu do czasu ogladam ponownie kilka odcinkow
- House zaczyna mnie meczyc... Brothers & Sisters niestety rowniez (2-3 pierwsze sezony mi sie podobaly); to samo bylo z Big Love - eg mnie o wiele lepsze na poczatku niz na koncu serii, Californication rowniez na koniec zaczelo mnie meczyc...
- Six feet under bardzo lubilam, to bylo zdecydowanie cos 'innego', za to do Dextera nie przekonalam sie niestety, po 3 odcinkach stwierdzilismny, ze to jednak nie dla nas...
Za to ostatnio bezapelacyjnie Breaking Bad! Mam jednak nadzieje, ze nie bedzie tak jak z wieloma serialami i ze po 3 sezonie znow bedzie mniej ciekawych pomyslow.
Ufff... alez sie rozpisalam ;) POra spac ;)
Pozdrawiam Anno Mario!
Agnieszko,
ReplyDeletetak, tych wszystkich CSI i Law & Order jest cała masa, no i jeszcze stare, jak Columbo etc:-) ale doba ma tylko 24 godziny:-) Choć ja właśnie zamierzam rozpocząć oglądanie kolejnego kryminalnego serialu, bo ma bardzo dobre recenzje, Justified.
Beo,
jak miło, że też jesteś fanką Bazyla:-)
Dziękuję za polecenie Breaking Bad, na pewno obejrzę.
'qué what?' weszlo do naszego slownictwa juz na stale ;)) A przed chwila obejrzalam 2 odcinki Mildred Pierce; dziekuje, ze napisalas o serialu, bo wczesniej o nim nie slyszalam... Podoba mi sie! Nawet bardzo :)
ReplyDeletePozdrawiam!
Wstyd się przyznać, ale nie widziałam 'The Wire', choć mieszkałam w Baltimore 6 lat. Kiedyś byłam blisko: razem z moim byłym kupiliśmy całą serię i byliśmy tak podekscytowani, że postanowiliśmy to świętować drinkami (zakup był wyczekiwany od dawna). W drodze do baru zostawiliśmy całą serię w taksówce...
ReplyDeleteNajlepszy serial, bezapelacyjnie: 'Przystanek Alaska'!
Hmmm...Moj Mezczyzna wlasciwie wciagnal mnie w ogladanie seriali. Sama bym sie do "tego " dobrowolnie nie zblizyla ;). Ostatnio ogladamy amerykanskie "The Killing", bo puszczaja na Chanel 4. Oryginalu jeszcze nie widzialam. Wszystko przede mna. Byl Luther, Waking The Dead, Silent Witness, Outcasts na BBC. Co tam jeszcze? Walking Dead, Misfits...
ReplyDeletePozdrawiam. Agnieszka
Gosiu,
ReplyDeletea może taksówkarz oddał do Biura Rzeczy Znalezionych?;-) Szkoda, bo jeśli mieszkałaś w Baltimore, to pewnie miałby dla Ciebie dodatkowe smaki:-)
Też b. lubiłam Northern Exposure:-)
Agnieszko,
ja też obejrzałam parę odcinków tej amerykańskiej wersji, ale niestety nie jest nawet w połowie tak dobra, jak duńska.
Luthera też oglądamy i lubimy, a ostatnio The Hour - polecam, leci właśnie na BBC.
Mialam zamiar ogladac The Hour, ale zawsze cos mi "wypadalo". Widze, ze jest na BBC iPlayerze, wiec chyba sie skusze. Ufam Twojemu gustowi :)
ReplyDeleteDunski oryginal The Killing niestety przegapilismy, gdy emitowano na BBC4 :(
Agnieszka
Ja też uwielbiam The Wire. Odkryłam go całkiem niedawno i w nieprzyzwoicie szybkim tempie obejrzałam całą serię. A teraz zarażam tym serialem wszystkich dookoła.
ReplyDeleteA Six feet under trzeba koniecznie zobaczyć. Też oglądałam już po nastaniu ery Dextera i na początku nie mogłam się przestawić, ale po 2 odcinkach mi minęło. I bardzo dobrze. Serial jest rewelacyjny. A ostatnie 4 odcinki obejrzałam tylko z jedną przerwą - na wyjście do toalety ;) To było pół roku temu, a serial nadal we mnie „siedzi”, zwłaszcza scena finałowa.
Dziękuję za odwiedziny i komentarz, miła immieniczko:-)
ReplyDeleteSześć stóp wrzuciłam na listę w wypożyczalni:-)
Oglądałam w moim życiu zaledwie kilka seriali z systematycznością iście religijną. Moim faworytem - i nic tego nie przebije, never ever - jest "Six Feet Under", wszystkie pięć sezonów. Z tym serialem nic się nie może równać. To całe życie, tyle tam jest mądrości, że we wszystkich serialach razem wziętych nie znajdziesz. Płakałam na ostatnim odcinku ostatniego sezonu...
ReplyDeleteNa drugim miejscu jest niemiecki "Heimat", serial w trzech sezonach, każdy ma zdaje się po 12 godzinnych odcinków. Coś absolutnie wspaniałego, na przykładzie jednej bawarskiej rodziny pokazana jest cała historia Niemiec XX wieku i wiele, wiele więcej. Ten serial dostępny jest po angielsku, więc polecam gorąco. Nie zawiedziesz się! Reżyser kręcił go przez ok. 20 lat, z tymi samymi aktorami, to całe jego życie. I to widać i czuć. Niezwykłe dzieło.
Reszta seriali, choć fajna i ciekawa, blednie przy tych dwóch.
B. dziękuję za polecenie Heimat, bo, wstyd się przyznać, nawet o nim nie słyszałam. Nie wiem co prawda, czy mój M to zniesie...;-) Napisy i jeszcze niemiecki...co prawda Forbrydelsen b. mu się podobał. Sześć stóp... już czeka w kolejce:-)
ReplyDeleteAniu, zaczelismy drugi sezon "The Wire" i faktycznie jest duzo lepszy od pierwszego. Dopiero teraz zaczynam rozumiec, czym wszyscy sie tak zachwycali ;) (niestety, nadal nie przekonuje mnie aktor grajacy McNulty'ego, ale moze i on z czasem sie rozkreci).
ReplyDeleteJesli chodzi o Six Feet Under to z przyjemnoscia obejrzalam pierwsze trzy sezony, ale zarzucilam serial w polowie czwartego, bo przygniotla mnie liczba nieszczesc spadajacych na jego bohaterow. Niewykluczone, ze dam mu z czasem druga szanse :)
Drugi sezon ma ten dodatkowy smaczek, że akcja dzieje się wśród baltimorskiej Polonii:-) Jestem ciekawa, która seria spodoba Ci się najbardziej.
ReplyDelete