03/09/2009

Serial The Wire

Jak poznać, że serial jest kultowy? Po tym, że nawet ludzie bez telewizora w domu oglądają go na DVD u znajomych i potem pieją z zachwytu. Ocena 9.7 na 10 możliwych na wspominanej już przeze mnie stronie fanów kinowych z całego świata, Imdb.com, to także nie bylejakie osiągnięcie. Serial The Wire, rozgrywający się współcześnie w Baltimore (jest pięć serii, kręconych na przestrzeni tyluż lat) to wg niektórych najbardziej znanych amerykańskich i brytyjskich krytyków telewizyjnych najlepszy serial, jaki kiedykolwiek napisano i nakręcono, pozostawiający w tyle takie hity jak 24, Lost czy Doktora House'a. Ponieważ znam wszystkie te seriale (a także np Desperate Housewives czy Grey's Anatomy), jestem skłonna zgodzić się z nimi. Jedyny serial, jaki może konkurować z The Wire (w wolnym tłumaczeniu: Podsłuch, choć widzę, że Stopklatka.pl podaje tytuł Prawo Ulicy, w sumie nienajgorszy), to The West Wing (w Polsce głupio przetłumaczony jako Prezydencki Poker i niedoceniany; w USA i UK ten serial o kulisach Białego Domu również był kultowy). Jeśli The Wire pojawi się w Pl, nie wróżę mu tak spektakularnego sukcesu jak w USA czy tu- seria pierwsza jest dozwolona od lat 18 (BBC nadaje go bardzo późno i większość fanów ogląda go na DVD), serial jest pełen przemocy, przekleństw, slangu czarnoskórych dilerów narkotyków, który trudno zrozumieć nawet native speakers. Poza tym polska telewizja ma tendencję do bycia świętszą od papieża i np. Seks w Wielkim Mieście nadawała o różnych dziwnych porach, najczęściej po północy (bo było słowo "seks" w tytule, o tempora, o mores!) i dlatego ten serial nigdy nie zyskał w Pl takiej popularności jak np w UK, gdzie był nadawany w primetime, czyli o 9 wieczorem w piątki. Za to Grey's Anatomy (Chirurdzy), które w UK również nadawane jest w godzinach pokolacyjnych, gdyż jest to hit, w Pl nadawane jest o 17, gdy ludzie wracają z pracy...
Wracając do The Wire - tak, jest to serial pełen przemocy, ale doskonale napisany, z błyskotliwymi dialogami (choć pełnymi przekleństw), pełen (czarnego czasem) humoru, świetnie zagrany, zaś konflikty moralne i konstrukcję fabuły porównano niejeden raz do sztuk Szekspira. I nawet tu czy w USA, mimo pochlebnych recenzji oraz tego, że to oglądający robią mu najlepszą reklamę (większość odkryła serial z polecenia znajomego), nadal pozostaje niszowy. Główną rolę białego gliny gra Anglik, absolwent elitarnego Eton, Dominic West - w co bardzo trudno uwierzyć, gdyż perfekcyjnie wcielił się w rolę twardego policjanta, tubylca w jednym z najniebezpieczniejszych, najbardziej zalanych narkotykami miast w USA. To miasto, gdzie 65% populacji jest czarna, i serial subtelnie pokazuje "odwróconą" dyskryminację - tam, gdzie biali są mniejszością, to oni są czasem dyskryminowani. Jeszcze częściej jedni Afro-Amerykanie dyskryminują innych czarnych. Wśród białych mieszkańców Baltimore wielu jest polskiego pochodzenia - w drugiej serii główni bohaterowie to właśnie Polacks czyli Polaczki, bo tak pogardliwie mówią o Polonii przedstawiciele innych grup etnicznych w Baltimore. Akcentów polskich jest zresztą więcej - Agnieszka Holland wyreżyserowała część odcinków piątej serii i zrobiła to tak dobrze, że będzie reżyserować Treme, nowy serial napisany przez traktowanych obecnie jak bóstwa w świecie amerykańskiej telewizji scenarzystów The Wire. Może ze względu na Agnieszkę The Wire zawita do Pl?

16 comments:

  1. TO JEST RE-WE-LA-CY-JNY SERIAL.
    A ja widziałam wiele dobrych seriali.
    Zapomniałaś napisać o ekipie. A w niej: były policjant, dziennikarz The Sun, i inni którzy byli wiarygodnym źródłem do scenariusza i czuwali nad realnością, sprawili, że ten serial to nie ściema tylko bardzo, bardzo rzetelny obraz społeczeństwa, szkolnictwa, biedy, usterek systemu (nie tylko edukacyjnego), działania policji, prasy,, rozgrywek politycznych, układów i tego jak działają mechanizmy, o których zwykli obywatele nie mają nawet ułamka procenta pojęcia. Scenariusz to majstersztyk, nie mówię o slangu ale o budowie, siatce akcji, powiązań, charakterów postaci. Obejrzeliśmy wszystkie serie, po 4-5odcinków dziennie. To chyba wszystko tłumaczy:) Zdecydowanie w pierwszej trójce naprawdę dobrych, dobrych seriali. Daje duuużo do myślenia. Potwierdzają to np. w kulisach adwokaci i policjanci z Baltimore. To jest inny serial. Może boleć jak się przejrzy na oczy. To jest serial kultowy! I ja się z tym zgadzam:)

    ReplyDelete
  2. Jak to miło, że to kolejna pasja, która nas łączy:-)
    Gdybym napisała o twórcach, to post byłby dwukrotnie dłuższy;-), ale rzeczywiście powinnam byla oddac im hołd w większym stopniu, bo na to zasłużyli.
    A czytałaś książkę David Simona, Homicide?
    Po obejrzeniu ostatniego odcinka miałam uczucie niemal żałoby: no more McNulty! No more Kima Greggs...ever!

    ReplyDelete
  3. My też! Chodziliśmy w żałobie, pierwszy serial za którym fizycznie tęskniłam. Wiele też zaczęłam rozumieć z mechanizmów polityki, programów rządowych, społecznych itp.
    Wspominałam może, że kiedy zginął Omar byłam zrozpaczona?:) Nawet Stringer Bell przestrzelony mnie tak nie ruszył.
    I jeszcze to, koleś od telefonów-jednorazówek czekający na komisariacie:" I can't wait to go to jail". A jego laska gdacząca obok. Boże, jak ja się śmiałam. Nie, lepiej nie będę zaczynać, bo Ci tu litanię wpiszę długości Twojego posta:)
    Będzie jakiś nowy serial twórców "The wire", tytułu nie pamiętam. Ale czekam:)
    A za książką się rozejrzę, dziękuję!

    Acha, to teraz taki malutki rankindżek serialików sobie zrobimy;)
    (kolejność przypadkowa)
    Mad Man
    Damages
    Dexter (I seria,II - no powiedzmy)
    Sopranos (po raz 3 oglądany, zawsze coś nowego odkrywam)
    Little Britain
    To oczywiście top shelf.
    Nie wspominam o serialach dla dziewczyn, nazywam je "tekstylne", bo patrzę głownie na buty, ciuchy i liczę na relaks:)

    ReplyDelete
  4. A, już mam. Ten nowy serial to "Treme" Davida Simonsa.

    ReplyDelete
  5. Tak, wspomniałam o Treme w ostatnim zdaniu:-) Ma być reżyserowany przez Agnieszkę Holland.
    Omar był niesamowitą postacią, a aktor go grający - na miarę Marlona Brando. Również rozpaczałam, kiedy zginął. Moja ulubiona z nim scena - kiedy pomaga policjantowi rozwiązać krzyżówkę:-)
    Dzięki serdeczne za tę listę, znowu zainspirowałaś mnie, jeśli chodzi o tematy przyszłych postów:-) Będzie ranking, który częściowo się pokryje.

    ReplyDelete
  6. Faktycznie, nie zauważyłam, że wspomniałaś o "Treme", to chyba z przejęcia, że ktoś lubi mój ulubiony serial;)
    Omar w ogóle był dla mnie idolem, ach;)

    ReplyDelete
  7. Że tez mi ten post umknął! Kocham "The Wire", trafiłam nań zupełnie przypadkiem. Genialny scenariusz. I praca policji pokazana jak wygląda naprawdę - śledzenie to nudy, czekanie nie wiadomo na co; sukcesy sa niewymierne bo zależą od bałwanó z sądu i urzędu miasta...Plus Stringer i tors Omara! OMG! ;)

    W moim prywatnym rankingi seriali House jest ex equo na pierwszym miejscu z "The Wire", potem (juz bez miejsc) - Dexter (ostatni odcinek IV serii mnie rozwalił całkiem), "Sopranos", "Rzym". Nie lubię aż tak sitcomów, ale "Friendsów" znam na pamięć. To najlepszy chyba serial komediowy.

    ReplyDelete
  8. Kasiu,

    to stary post:-) napisany, kiedy byłam świeżo po obejrzeniu wszystkich serii.
    House'a też uwielbiam, ale przyznam, że nie znam Dextera - chyba powinnam to nadrobić.

    ReplyDelete
  9. Nie znałem tego serialu. Nie mam czasu na seriale. Po przeczytaniu jednak Waszych recenzji mam ochotę od razu zasiąść przed telewizorem lub komputerem. Nie można tak!

    Co z "six food under" i brothers&sisters? Nie lubicie sag rodzinnych? (Sopranos niestety nie widziałem). Dołączam jeszcze the L world i queer as folk ale to już inna tematyka. Przyłączem się do Little Britain chociaż nie jestem w stanie znieść kilku odcinków na raz. Nieśmiertelna Ally McBeal... kurcze, można w nieskończoność.

    ReplyDelete
  10. Michale,

    cieszę się, że znalazłam wreszcie współ-fana Brothers & Sisters - uwielbiam, mój M też, i akurat dziś wieczorem będę oglądać nowy odcinek (leci tu w czwartki).
    Co do The Wire - mam dla Ciebie złą wiadomość - musisz obejrzeć. Może być kosztem snu, mycia się, jedzenia - ale musisz. Ostrzegam, że jedna znajoma, której poleciłam ten serial, przez dwa dni prawie nie ruszyła się z kanapy;-)

    ReplyDelete
  11. Zaczelam ogladac "The Wire" i podoba mi sie, ale z punktu widzenia epoki post-Mad Men widac jednak, ze powstal w czasach, kiedy seriale nie byly jeszcze takie ambitne.
    Bardzo podoba mi sie, jak zostalo przedstawione narkotykowe podziemie i praca policji w Baltimore (policjant Prezbylewski, ktory prawie postrzelil kolege - cos wspanialego!), ale drazni mnie "ulizanie" glownego bohatera (absolwent Eton - i wszystko jasne! ;)) i pewna schematycznosc niektorych scen.
    Czy Twoj miniranking seriali w koncu powstal?

    ReplyDelete
  12. Katasiu,

    ten serial z każdą serią jest lepszy, aż Ci zazdroszczę, że takie delicje jeszcze przed Tobą;-) Muszę w końcu ten ranking zrobić, choćby dlatego, iż nie zgadzam się z Tobą ani pod względem Mad Men ani Dominicka Westa;-) i chciałabym wyłuszczyć, dlaczego. Mad Men ma dużo słabszych scenarzystów i niektóre dialogi tudzież zwroty akcji rodem z opery mydlanej. Mój mąż narzeka, że nie ma w tym serialu ani jednej osoby, która wzbudzałaby sympatię - w The Wire natomiast wczuwasz się w sytuację bohaterów, ja czasem do tego stopnia, że miałam łzy w oczach. Natomiast West tak idealnie wcielił sie w rolę amerykańskiego Irlandczyka z Baltimore, iż, jak sam mówił tu w wywiadzie, dla większości Amerykanów fakt, że jest Brytyjczykiem, w dodatku z akcentem klas wyższych, jest piorunującą niespodzianką:-)

    ReplyDelete
  13. No jak to nie ma, a Peggy? :D

    Zgadzam sie, ze pozniejsze sezony MM zahaczaja o opere mydlana, ale portret sfrustrowanej pani domu z eopki tuz-przed-feminizmem z pierwszego i drugiego sezonu uwazam za wstrzasajacy (np. moment, w ktorym Betty opowiada o swojej matce, jak mowila jej, ze pani domu jest jak dobry malarz - w skonczonym dziele nie widac pociagniec pedzlem i tym tlumaczy fakt, ze ukrywa przed mezem swoja depresje). Cale to napiecie w serialu, w ktorym wyczuwalne jest, ze zaraz nadejda wielkie przemiany spoleczne (prawa kobiet, prawa Afroamerykanow, prawa homoseksualistow) wydaje mi sie w swiecie seriali unikalne.
    Z drugiej strony nie ogladam wielu seriali - dzieckiem w kolebce bylam fanka Ally McBeal, potem Mad Men, Six Feet Under, Boardwalk Empire (ale to miniserial, wiec sie nie liczy?) i to chyba wszystko. Maz probuje przekonac mnie do "Sopranos", ale na razie jakos ich nie kupuje.
    Teraz zabralismy sie za "The Wire" - juz sie nam podoba, czekam cierpliwie az sie rozkreci.

    ReplyDelete
  14. Zgadzam się, że żaden inny serial nie pokazał tak dobrze seksizmu i przemian społecznych lat 60. Gdyby tylko jeszcze dialogi były lepsze...
    Ja oglądam sporo seriali, i dla mnie najlepsze to The Wire i The West Wing. Teraz oglądamy Dextera i Treme -nowy serial twórców The Wire, równie, jeśli nie bardziej, niszowy - b.nam się podoba (reżyseruje Agnieszka Holland). Podobno świetna nowość to Mildred Pierce, z Kate Winslet, ale na DVD przyjdzie mi jeszcze trochę poczekać. Generalnie zgadzam się z opinią niektórych krytyków - coraz mniej robi się dobrych filmów, ale jest za to coraz więcej dobrych seriali TV:-)

    ReplyDelete
  15. I jeszcze o "Mad Men" - wszystkie te nawiazania do filmow z epoki (choc nie wszystkie oczywiscie wylapuje) - na przyklad do cudownego filmu "Garsoniera" (caly watek romansowy miedzy Joan a Rogerem to wlasciwie dialog z tym filmem), a nawet... do poezji Milosza (albo sie przeslyszalam, albo jeden z bohaterow mowi na haju: "Innego konca swiata nie bedzie"(There will be no other end of the world").
    Mysle, ze dialogi sa dla mnie po prostu mniej istotne niz klimat filmu/serialu, jego symbolika i przekaz.
    Z drugiej strony nie jest wykluczone, ze cala moja sympatia dla tego serialu bierze sie z faktu, ze wylansowal mode na vintage i pelne ksztalty, ktora jest mi bardzo na reke ;) Ciekawostka z "Le Figaro" - podobno wiele osob, ktore mowia o "efekcie Mad Men" (wplywie na mode) nigdy nie widzialo serialu.

    ReplyDelete
  16. Uwielbiam Garsonierę, absolutny klasyk:-)
    Mój M właśnie dlatego mniej lubi Mad Men, że dla mnie największą chyba atrakcją serialu jest moda i precyzja, z jaką odtworzono nie tylko ubrania i dodatki, ale takze wńętrza - jego to mało interesuje;-)
    Światek mody zdecydowanie pozostaje pod wpływem Mad Men, ale prawdopodobne jest, że pewnie wielu speców od marketingu w biznesie modowym nie widziału serialu:-)

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails