16/06/2011

Scandilicious

Recenzując Nordic Bakery pisałam o skandi- manii ogarniającej Wyspy, dziś o kulinarnym aspekcie tej mody. Już w 2007 roku Gordon Ramsay pisał o modzie na kuchnię skandynawską i wschodzącej gwieździe na międzynarodowym firmamencie restauracyjnym, Marcusie Samuelssonie z nowojorskiej restauracji Aquavit. Potem mój ulubiony krytyk kulinarny, AA Gill z Sunday Times, jako pierwszy obwieścił w swojej recenzji, że kopenhaska Noma podaje najlepsze jadło na świecie, co wkrótce potwierdził oficjalny werdykt międzynarodowego jury. Ta recenzja i wyjawienie światu, gdzie można najlepiej zjeść, zemściła się na Gill'u - gdy niedawno próbował zarezerwować tam stolik, odmówiono mu, bo najważniejszą cechą wszystkich skandynawskich nacji jest umiłowanie równości*- krytyk, nie-krytyk, i to nawet ten, któremu zawdzięcza się tak wiele - nikt nie dostanie stolika poza gigantyczną kolejką**, wszyscy są równi. Zresztą AA Gill wcale się nie obraził i napisał, że szanuje Duńczyków jeszcze bardziej. Zamiast Nomy zrecenzował inną kopenhaską restaurację, Sankt Anne, znowu w samych superlatywach (rzadkość).
Rene Redzepi, szef kuchni w Nomie, to rywal Hestona Blumenthala, dla którego w Pod Tłustą Kaczką przez pewien czas pracowała osiadła w Londynie Norweżka, Signe Johansen. Jest ona profesjonalną szefową kuchni i właśnie ukazała się jej książka pod doskonałym tytułem Scandilicious - teraz już zawsze będę tego przymiotnika, zlepka słów Scandi i delicious (pyszny), używać w stosunku do kuchni skandynawskiej.
Zdjęcie ze Scandilicious - waniliowe wafle na kwaśnej śmietanie z pomarańczami
Moda na kuchnię skandynawską i związany z tym prawdziwy wysyp książek kucharskich z przepisami z tego regionu Europy wynika z tego, że potrawy skandynawskie są sycące, pasują do surowego klimatu, a przede wszystkim są zdrowe i,  jedzone w rozsądnych, ekhem, porcjach (spozieram na wafle myśląc, że trudno by mi było zachować umiar), nietuczące. W książce Signe znajdziemy większość klasycznych skandynawskich potraw, a więc bułeczki cynamonowe (to ulubiona przyprawa w tych krajach) oraz kardamonowe; pełnoziarniste pieczywo, śledzie na różne sposoby, inne ryby, pulpety, pasztet z wątróbki, glogg (grzane wino), duńskie Drommekage (Ciasto - Marzenie), szwedzkie Kladdkaka (ciasto czekoladowe), ciasto Daim (ze słodyczami, które można kupić w Ikei) oraz Pokusę Janssona. W wielu przepisach mąkę pszenną zastąpiono zdrowszą orkiszową. Takie potrawy jak omlet z czosnkiem niedźwiedzim nie są może wyrafinowane, ale dla mnie fakt, że niemal wszystkie może wykonać osoba z niewielkim doświadczeniem w gotowaniu, to zaleta. Książka, jak przystało na tom poświęcony kuchniom krajów, gdzie dobry gust wysysa się z mlekiem matki, jest pięknie wydana - do zdjęć użyto ikonicznego szkła i porcelany skandynawskich marek. Przykro mi, ale gorąco polecam.
Leila Lindholm 
Podobnie jak Signe, Szwedka Leila Lindholm zdobywała kulinarne ostrogi w sławnej restauracji, we wspomnianej wcześniej Aquavit, a potem także w różnych knajpach w Sztokholmie. Jej najnowsza książka, One More Slice, nie jest dla carbophobes (osób, które boją się węglowodanów), poświęcona jest bowiem potrawom mącznym: znajdziemy tu przepisy na rozmaite chleby, pizze (w tym aż 5 przepisów na pizze słodkie), makarony i słodkie wypieki - jest dużo przepisów na rozmaite brownies i blondies.

Tym samym książka Leili nie jest dublem książki Signe, lecz ją uzupełnia (a przynajmniej ja tak usprawiedliwiam to, że mam obie).
Do mojej kolekcji chciałabym dołączyć też popularne książki Triny Hahnemann - to właśnie jej The Nordic Diet zrobiła wiele, by spopularyzować kuchnie Północy tu w UK - parę jej przepisów, a także potrawy i wypieki z innych skandynawskich  książek kucharskich znajdziecie u fanki tych kuchni -  Lo, na jej blogu Pistachio.
Marzy mi się też poświęcona już wyłącznie kuchni duńskiej, na razie jednak za droga, Sweet on Denmark:

O książce kucharskiej The Nordic Bakery pisałam w recenzji tejże, zaś o skandynawskiej książce kucharskiej dla dzieci i wielbicieli Muminków pisałam tu.
*Ta równość i skromność, zwana Janteloven, to klucz do tego, że od lat te narody znajdują się na szczycie najszczęśliwszych nacji. Choć Brytyjczycy przynudzają zawsze z idiotycznymi żartami nt. samobójstw, prawda jest taka, że Duńczycy czy Finowie są znacznie szczęśliwsi od nich, a to dlatego, że Skandynawowie nie mają przestarzałego systemu klasowego i ogromnej, wciąż powiększającej się przepaści między biednymi a bogatymi. W Finlandii szkoły prywatne, od których w UK zaczyna się na podział na równych i równiejszych już w wieku 4 lat, są zakazane. Wszędzie w Skandynawii szkoły prywatne to rzadkość, bo edukacja państwowa jest na wysokim poziomie (znowu, w przeciwieństwie do wielu państwowych szkół tutaj). Moje uwielbienie dla Skandynawii bierze się między innymi właśnie z podziwu dla tej cechy - a to, czego najbardziej nie znoszę w UK, to fakt, że pod względem podziałów społecznych znacznie Wielkiej Brytanii bliżej do USA, a nawet Indii, niż do swych dawnych najeźdźców. Mam zresztą zamiar napisać tu miłosny poemat prozą na temat wszystkiego, za co kocham Skandynawię.
** To są też kraje najbardziej odporne na korupcję.

24 comments:

  1. Aniu, powtórzę się :) Bardzo lubię Twoje recenzje o kuchni krajów Skandynawksich. Już czeka na mnie do odebrania w bibliotece książka "Scandinavian feasts" Ojakangas, Beatrice A. A "Nordic Bakery" jest następna w kolejce. Czekam również na Twój miłosny poemat :)
    Pozdrawiam ciepło!

    ReplyDelete
  2. Pięknie to wszystko wygląda... Też kocham Skandynawię, chociaż nigdy nie byłam :(. No cóż, mam ewidentnie socjaldemokratyczne poglądy, więc nie powinno to nikogo dziwić.

    ReplyDelete
  3. Scadilicious mam juz w przechowalni A. od kilku dni (tez mi sie to slowo bardzo spodobalo! :)), ksiazki Leili rowniez, a teraz mnie jeszcze katujesz ta dunska!!! Normalnie tortury... Za kazdym razem przy zamowieniu spedzam dlugie godziny by moc zdecydowac, co mam odlozyc na pozniej ;) A polki jakos dziwnym trafem zaczynaja sie kurczyc...

    Usciski Anno Mario! I - juz na wyrost - milego weekendu :)

    ReplyDelete
  4. Jak Ty to robisz, że znowu zrobiłam się głodna?? A kolację jadłam gdzieś półtorej godziny temu. ;)
    Niedobrze.
    Przy okazji: mam wrażenie, że moda na czosnek niedźwiedzi przybyła do Polski właśnie z UK; teraz wiem, skąd zjawiła się u Was. :)
    Wafle na pierwszym zdjęciu mnie znokautowały. Tak pozytywnie (albo i nie, bo teraz zwariuję, jeśli nie zrobię sobie czegoś słodkiego. Niech będzie nawet kakao.. :) ).

    ReplyDelete
  5. Scandilicious jest słowem genialnym! :-) Kuchnia skandynawska jest taka jak wszystko, co skandynawskie - prosta, lecz najwyższej jakości. I to mi się podoba. Mam nadzieję, ze uda mi się gdzieś zdobyć książki, o których piszesz. I jak zwykle przeczytane na jednym wdechu! :-)

    ReplyDelete
  6. Tez bardzo lubie Skandynawie - najbardziej chyba jednak za melancholijne pejzaze, ale to pewnie dlatego, ze podczas moich wizyt w Danii i Norwegii bylam za mloda na to, by docenic kuchnie, wnetrza i egalitarnosc.
    Mam nadzieje, ze przy okazji wpisu skandynawskieo pojawi sie tak przeze mnie wyczekiwany wpis wnetrzarski? :)(Pamietam, jak pisalas, ze nigdy nie widzialas w Danii zadnego brzydkiego wnetrza)

    ReplyDelete
  7. Mieszkalam jako dziecko, i pozniej juz jako osoba dorosla (wraz z mezem) w Szwecji. I te "mity" o Skandynawii nijak sie niestety maja do rzeczywistosci. Poziom nauczania w szkolach pozostawia wiele do zyczenia (oboje pracowalismy w oswiacie, wiec troche o tym wiem), podzialy spoleczne jak najbardziej istnieja i maja sie dobrze, opieka spoleczna jest smiechu warta, a kuchnia skandynawska, tak jak opisywana w tych ksiazkach ma sie tak do tego co Szwedzi jadaja na co dzien jak... juz sama nie wiem.

    Moj maz byl (czas przeszly) zacieklym fanem Skandynawii. Meczyl mnie i meczyl, zeby sie tam przeprowadzic. Po pieciu latach tak to skomentowal - Szwecja musi zatrudniac super zdolnych PRowcow do podtrzymywania pieknego imydzu kraju, bo innego wytlumaczenia nie ma.

    ReplyDelete
  8. Agnieszko,

    książkę Beatrice również bardzo lubi Lo, dlatego mam już ją na liście od jakiegoś czasu:-) Mam nadzieję, że zobaczę coś u Ciebie z tej książki?

    Hazel,

    a to tak blisko! Koniecznie wybierz się i opisz wrażenia.

    Beo,

    no właśnie dlatego napisałam "Przykro mi, ale gorąco polecam";-) Ściskam również i miłego weekendu życzę!

    Wiedźmo,

    nie wiem, kto pierwszy wykorzystał czosnek niedźwiedzi, ale zgadzam się, że w Pl zrobił się popularny dzięki polskim blogerom z Wysp:-)

    Kasiu,

    tak, w jednym zdaniu ujęłaś istotę kuchni skandynawskiej:-)

    Katasiu,

    obiecuję o wnętrzach napisać:-)

    Dwakoty,

    mój podziw dla Skandynawii ma solidne podstawy - mieszkałam rok w Danii, chodziłam tam do szkoły, potem odwiedzałam. Pracowałam też w fińskiej firmie, z Finami, i często bywałam w Finlandii. Moje wrażenia są zatem z pierwszej ręki. Co więcej, rok po roku rozmaite organizacje, na czele z ONZ, umieszczają te kraje na szczycie listy "najlepszych miejsc do życia", biorąc pod uwagę szereg kryteriów i stosująć naukowe metody. Chyba nie jest tak, że ci wszyscy spece są tak omamieni PR-em, że się mylą od lat? Owszem, to nie są raje na ziemi, i podziały społeczne istnieją, bo nie każdy jest tak samo zdolny czy pracowity czy atrakcyjny - ale wierz mi, w porównaniu z np. UK podziały i problemy społeczne w Danii to pikuś. Poziom szkół - w Danii każdy mówi po angielsku, a często jeszcze w 2, 3 innych językach - w UK i w Pl jak jest z nauką języków, każdy widzi. Skandynawskie kraje nie mają analfabetyzmu - w UK co piąty 16 - latek ma trudności z pisaniem i czytaniem. Naprawdę, nie mieszkałam w Szwecji, więc nie mogę mówić o tym kraju, ale Dania pod każdym względem wyprzedza UK, i będę się upierała, że szczególnie pod względem równości i poziomu państwowej edukacji jest tam dużo lepiej, bo liczby nie kłamią.
    Zawsze mnie dziwiło, gdy Polacy tam mieszkający narzekali. Jednak od kiedy zaczęłam pracę jako tłumaczka i zetknęłam się z typowymi polskimi imigrantami tutaj, wiem, dlaczego - po prostu bycie imigrantem nie jest łatwe, gdziekolwiek. Polacy poza tym zawsze narzekają - powiem szczerze, że nieraz miałam dość, słuchając, jak Polki wybrzydzały na różne formy pomocy społecznej czy brytyjską służbę zdrowia, mimo tego, że w Pl o podobnych świadczeniach mogłyby tylko marzyć.
    UK jest o tyle lepsze, że jest mniej hermetyczne, lepiej przygotowane na radzenie sobie z masową imigracją - ale jeśli chodzi o przepaść między bogatymi a biednymi i tzw. społeczną mobilnością jest tu znacznie gorzej - dziecko z rodziny robotniczej ma tu niemal zerowe szanse na pójście do Oksfordu i awans społeczny - w Danii to, kim są twoi rodzice ma znacznie mniejsze znaczenie, choć oczywiście pewne znaczenie zawsze ma, w każdym miejscu na ziemi.
    Uff, rozpisałam się - więcej napiszę w poście. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam!

    ReplyDelete
  9. Zachęcające to wszystko szalenie.
    A ten przymiotnik Scandilicious - genialny.
    Zaczynam załować, ze jakoś nie poznałam się na tej kuchnii będąc dwa razy w Szwecji. Ale byłam krótkoż

    ReplyDelete
  10. Delie,

    zarówno tu, jak i w UK kuchnie skandynawskie są znane głównie przez pryzmat Ikei, a naprawdę warte są lepszego poznania. Nawet Jamie Oliver w Jamie Does... zachwyca się Szwecją i podaje szwedzkie przepisy:-)

    ReplyDelete
  11. Moje książki o kuchni skandynawskiej wymogły zrobienie dla nich osobnej półki. Nazbierało się ich trochę. Dla nas ludzi Północy kuchnia skandynawska jest idealna i tak naprawdę bliższa niż kuchnie Południa. Z przepisami Leili układam dziś proste menu na weekend. Te duńskie słodkości też są na mojej liście zakupowej. Pozdrawiam.

    ReplyDelete
  12. Cynamonowe buleczki. Mniam. Ostatnio kupowalam w Ikei, mrozone. Tez byly bardzo dobre. Podgrzewalam je w piekarniku. Chyba bede musiala znowu zakupic. :)

    ReplyDelete
  13. Nie zachwycałabym się tak Janelovn. Anno Mario, znasz podobno duński, więc zapewne znasz Jantelovn w oryginale.Ma ono niewiele wspólnego z równością, raczej ze sprowadzeniem nas na ziemię. Jantelovn ma nam uzmysławiać, że nie powinniśmy wyróżniać się spośród szarej masy. Być może trudno w to uwierzyć, ale można zostać zwolnionym z pracy, bo zbytnio w wybijamy się ponad przeciętność i psujemy naszym kolegom nastrój...

    ReplyDelete
  14. Jantelovn to nie równość i skromność. Ma za zadanie sprowadzenie nas na ziemię, pomimo różnorakich talentów wcale nie jesteśmy lepsi od innych ludzi. W praktyce uziemnia, sprowadza do parteru i grozi paluszkiem, gdy wybijamy się ponad szarą masę...Młodzi Duńczycy zdecydowanie odcinają się od Jantelovn.
    Renata

    ReplyDelete
  15. Nasza najblizsza Ikea ma sklep ze szwedzkim jedzeniem, wiem, ze to sieciowka wiec jedzenie nie najwyzszej klasy ale i tak nie moge sobie nigdy odmowic zakupow i tak wczoraj nabylam paste z wodorostow, moj ukochany cordial z elderflower i herbate wanilia/rabarbar - mniam mniam.

    Chyba ktorys miesiac w tym roku poswiece kuchni skandynawskiej, narazie jestem w basenie Morza Srodziemnego ale po Twoim wpisie mam ochote przeniesc sie na polnoc.

    Pozdrawiam cieplo.

    ReplyDelete
  16. Ogólnie Skandynawia wydaje się być ziemią obiecaną, ale nie jest taka dla wszytkich.

    Oczywiście, że nie ma przepaści między biednymi a bogatymi takiej jak w innych krajach (bardzo niskie rozwarstwienie społeczne), ale warto dodać, że dzieje się tak dlatego, że bogaci płacą drakońskie podatki (kto może przenosi biznes do innego kraju). Dodatkowo ta transparentność w Szwecji, gdzie w bibliotece możesz sprawdzić mnóstwo danych osobowych swojego sąsiada.. Nie wiem czy dobrze żyłoby mi się w tak otwartym społeczeństwie. Ale z drugiej strony, do dobrego się człowiek przyzwyczaja;)

    ReplyDelete
  17. Lo,

    jak tak dalej pójdzie, i ja będę potrzebowała całej półki wyłącznie na Skandynawię:-)

    Renato,

    pozwolisz, że ja się jednak nadal będę zachwycać, w końcu nie musimy się wszyscy zachwycać tym samym;-) Owszem, to prawda, i doskonale o tym wiem, na podstawie choćby rozmów z duńskimi przyjaciółmi, że ten egalitaryzm bywa krytykowany, przede wszystkim ze względu na to, że może hamować przedsiębiorczość i inicjatywę. Jednak "sprowadzanie do poziomu" to niestety rozpowszechniona postawa i w Polsce, i w UK (słynne "they build you up, they bring you down") , wcale zatem nie ograniczona do Skandynawii. Nie wiem, z jakimi Duńczykami Ty się przyjaźnisz - ja mieszkałam z duńskimi rodzinami, więc naprawdę mogłam poznać ich mentalność od środka, jako członek rodziny, i nie zauważyłam owej niechęci i odcinania się - wręcz przeciwnie, mało który naród jest równie dumny ze swego kraju, co Duńczycy. Owszem, podatki są wysokie, ale w UK też nie są małe (najwyższy próg to obecnie 50%), a opieka nad dziećmi jest np. duuuzo droższa, przedszkola najdroższe w Europie, w Danii za to tanie i dostępne dla wszystkich -osobiście wolałabym, żeby moje podatki szły na przedszkola, niż na utrzymywanie armii ludzi, którzy 3 czy 4 pokolenie żyją z zapomóg. Jeden nierób ma 10 dzieci z 10 kobietami, tylko jedna z nich pracuje - koszt dla brytyjskiego podatnika - 2 mln funtów rocznie! Nie zetknęłam się z takimi postawami w Danii.

    Atrio,

    oczywiście nie jest to ziemia obiecana, ale wolę transparentność niż korupcję, i wolę rozsądne wydawanie podatków, niż to, szastanie pieniędzmi podatników, jak to się działo, i w niektórych wypadkach nadal dzieje w UK (patrz wyżej).

    ReplyDelete
  18. Magdo,

    my często bywamy w Ikei wyłącznie po jedzenie:-) Zawsze kupujemy pulpeciki, bułki cynamonowe, ser, chleb, czasem słodycze. Tej herbaty chyba u nas nie ma, a szkoda.

    ReplyDelete
  19. Nie obracam się towarzysko wśród tych , którzy żyją z kontanthjælp. Ja ich utrzumuję, płacąć najwyższą stawkę podatku/ 60 %. Też się zżymam, gdy moje pieniądze idą na pomoc dla rodzin z kilkorgiem dzieci, niezbyt zainteresowanych samodzielnym pokrywaniem kosztów swojej egzystencji.Przedszkola i reszta jest tania, ponieważ płacimy państwu tak wysokie daniny-podatki. Dobrobyt nie bierze się znikąd. Dobre velfærdsstat się sypie, obniżany jest zakres pomocy dla ludzi starszych, opieki szpitalnej. Wiele się w Danii zmieniło na przestrzeni ostatnich kilku lat. Mieszkałaś w Danii dość krótko i jesteś bardzo optymistycznie do życia nastawiona osobą, być może stąd Twoje podejście i zachwyt. Dania ma dużo zalet, ale tez całe mnóstwo wad, jak każde państwo. A Jantelovn nazywane jest prawem zawiści.
    Ktoś napisał o transparentości Danii. Łatwiej jest dodzwonić się na infolinię SKAT-a ( tutejszy Urząd Skarbowy) żeby donieść na sąsiada, niż na tej infolinii załatwić swoje sprawy. Donosiciel przekierowywany jest automatycznie do urzędnika.
    A do Nomy można się dostać bez specjalnej kolejki, jeśli np. jesteśmy właściecielami Mærska albo znamy dobrze któregoś z kucharzy...
    Serdecznie pozdrawiam Renata

    ReplyDelete
  20. Ta herbatka jest chyba nowa, bo pierwszy raz ja dorwalam w ten weekend. Wczesniej byla tylko waniliowa.

    ReplyDelete
  21. Renato,

    errare humanum est, i nigdzie na tym padole łez nie ma Utopii. Jednak to właśnie Skandynawia jest najbliżej, ze wszystkimi swoimi niedoskonałościami. Zapewniam Cię, że bardziej boli, jak płacisz 40% podatku jak mój mąż (plus tzw. ukryte podatki - UK ma jedne z najwyższych na świecie, council tax tu gdzie mieszkamy jest też wyjątkowo wysoki, a nieruchomości stare i energy - inefficient, a więc rachunki wysokie) a potem jeszcze twoja żona (ja) płaci pół pensji NETTO (pensja poniżej średniej krajowej, ale też opodatkowana) na przedszkole tzw. PAŃSTWOWE (na przedszkole prywatne płaciłabym 100% pensji, a pewnie i z męża trzeba by było dołożyć) - taka była nasza sytuacja jeszcze 2 lata temu. Jak byś się czuła, nie mogąc wrócić do pracy, uwięziona w domu, bo praca nie ma sensu, gdyż wszystko, co zarobisz, idzie na opiekę? W takiej sytuacji było/jest wiele moich znajomych tu w UK, gdy tymczasem znana mi bogata (relatywnie) duńska rodzina płaci za przedszkole grosze, a bogata znajoma szybko wróciła do pracy na dogodnych warunkach. W Danii jest tylko 5 mln ludzi, i nie ma miejsc takich jak Glasgow, gdzie w niektórych dzielnicach średnia życia mężczyzn jest najniższa w całym "pierwszym" świecie i gdzie liczba morderstw przy użycia noża jest najwyższa na głowę NA ŚWIECIE. Nie ma wielomilionowej rzeszy niewykształconych chavs (dresiarzy), co jest związane z systemem klasowym i brakiem mobilności społecznej (jak się urodzisz w biednej rodzinie, to nawet jak jesteś zdolny masz bardzo małe szanse na pójście na uniwersytet i na awans społeczny) poza tym 250 tys ludzi imigruje do i tak przeludnionego UK CO ROKU, co ma niestety wiele negatywnych stron - gettoizacja, presja na służby publiczne, deficyt nieruchomości itd. Zatem, choć wierzę, że Dania ma wady i nie chcę ich bagatelizować, to w porównaniu z Polską, czy, co dla mnie istotniejsze, z UK, ma naprawdę mniej problemów, co pokazują wszystkie statystyki, w tym najważniejsze, czyli te, które dotyczą dzieci. Znacznie wyższy procent dzieci brytyjskich żyje w biedzie, wagaruje, narkotyzuje się itd. niż dzieci duńskich. Co do równości i poczucia szczęścia - dowiedziono, że są ściśle związane, jest cała literatura na ten temat, no ale o tym innym razem.

    ReplyDelete
  22. Aniu, padłam trupem... Czego można się dowiedzieć z twojego bloga i komentarzy. Moi znajomi z Edynburga mają swoje "opinie" o Glasgow (Glasgow kiss i liczne dowcipy) ale najwięcej zabójstw nożem na ŚWIECIE? Nie sądziłam...

    ReplyDelete
  23. Hazel,

    mnie też się nie chciało wierzyć, ale tak jest - oczywiście USA przoduje, jeśli chodzi o liczbę zabójstw, ale przy użyciu broni palnej. Szkocja natomiast zajmuje niechlubną pierwszą pozycję, jeśli chodzi o morderstwa nożem, z tym, że w obu przypadkach chodzi o liczbę zabójstw per capita, przy czym Szkocję traktuje się osobno, a nie jako część UK, a to tylko 5 mln mieszkańców (są oczywiście kraje, gdzie takich morderstw jest więcej niż w Szkocji, ale są bardziej ludne).

    ReplyDelete
  24. Anno Mario, pozwolilam sobie dodac u siebie linka do tego wpisu.

    Pozdrawiam!

    http://www.beawkuchni.com/2011/12/ksiazki-nie-tylko-na-swieta.html

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails