20/03/2011

Dziś Dzień Makaronika

Makaroniki to przyjemność dekadencka. Nie tylko ze względu na kaloryczność i wyrafinowany wygląd, ale także ze względu na cenę. Na stoisku Pierre Herme w Selfridges za trzy makaroniki zapłacimy 5 funtów, w Laduree niecałe 6 funtów za pięć. Gdy zatem otrzymałam mejlem ofertę z konkurencyjnej londyńskiej cukierni L'Orchidee, by spróbować makaroników po nieco niższej cenie, z darmową przesyłką wprost do domu, w obliczu nadchodzącego święta makaronika poczułam się zobligowana, by z niej skorzystać.
Makaroniki przybyły w metalowej puszce, szczelnie opatulone folią bąbelkową, dzięki której całkiem dobrze zniosły podróż Royal Mail.
Nasza kotka Thelma tylko obwąchuje pudełko, makaroników nie tknęłaby końcem pazura
W ramach oferty mogłam spróbować tylko słodkich makaroników. L'Orchidee oferuje też wykwitne makaroniki słone (rzucam tu podstępnie wyzwanie najambitniejszym polskim blogerkom kulinarnym): o smaku np. foie gras i fig czy z pasztetem z wędzonego łososia. Mam nadzieję uraczyć się nimi podczas wizyty w Londynie, a tymczasem słodkie makaroniki w czterech smakach przekonały mnie, że L'Orchidee może rywalizować ze sławniejszą konkurencją.
Od góry: waniliowy, czekoladowy, pistacjowy i truskawkowy
Konsystencja, jak i rozmiar  i proporcje były właściwe, nadzienie nie było zbyt słodkie, ale wystarczająco sycące, o wyrazistym smaku. Najbardziej smakowały mi makaroniki czekoladowe i pistacjowe - po skosztowaniu makaroników z różnych cukierni utwierdzam się w przekonaniu, że to właśnie pistacjowe makaroniki lubię najbardziej.

Wspaniały przepis mistrza makaroników, Pierre'a Herme, jak i oszałamiające zdjęcia znajdziecie u nieocenionej Lo na jej blogu Pistachio.

11 comments:

  1. No proszę! To ja zupełnie makaronikowego święta nieświadoma, pożarłam wczoraj paczuszkę (małą) takich z Laduree :-) Z Paryża przywiezionych :-) Oh la la!
    W Wwie najlepsze (moim zdaniem) w Vincencie na NŚ ;-)

    ReplyDelete
  2. Doczekałam się. :)
    Nie miałam pojęcia, że taki dzień w ogóle istnieje. No nieważne: ciasteczka wyglądają bardzo apetycznie. Śliczne i proste.
    Z prezentowanych smaków lubię wszystkie, no może poza waniliowymi. Ale i tak narobiłaś smaka na te z wędzonym łososiem - co najmniej interesujące [ale pewnie i tak nie przebiją sernika z kminem, blanszowanym porem i boczkowymi skwarkami! ;) Bo ten jest pyszny]

    ReplyDelete
  3. Maggie, Wiedźmo,

    mam wrażenie, że to nowe święto:-)
    Może i nieco komercyjne, ale cóż złego w delektowaniu się kolorowymi makaronikami?;-) Ja w każdym razie będę świętować co roku.
    Maggie, do Vincenta na pewno wstąpię, będąc w W-wie. Wiedźmo, takiego sernika na modłę babki ziemniaczanej nie jadłam, ale wierzę, że może być pyszny.

    ReplyDelete
  4. Anno Maria, wpadłam do Ciebie, żeb y zobaczyć co nowego, ciekawego piszesz i znajduję makaroniki i... siebie. Przyznaję, że zrobiło się mi bardzo miło. Co do makaroników wytrawnych to mam z nimi pewien problem. Te z 25 letnim octem balsamicznym oraz te z oliwą i solą morską, czy z dodatkiem bazylii i owoców lubię. W mojej makaronikowej książce Pierre'a mam przepisy na makaroniki z dodatkiem kawioru, czy foie gras, ale mam z nimi problem. Nie lubię tych dodatków. Jak "życie mnie zmusi" czy okoliczności zjem je, ale szczęśliwa nie będę. Dlatego te przepisy mnie nie pociągają. W książce jest też przepis na makaronik z korniszonem i ketchupem, ale wierz mi, wybiorę fiołkowy lub jaśminowy. Jeszcze raz dziękuję Ci za przemiłą rekomendację.

    ReplyDelete
  5. O, widziałam gdzieś ostatnio takie wytrawne makaroniki. Kusząca odmiana, nie powiem, chociaż na razie chyba trochę byłoby mi szkoda je wypróbowywać, bo ani nie zjadłam, ani nie zrobiłam jeszcze wystarczającej ilości słodkich, żeby się nawet powierzchownie zaspokoić, a co dopiero znudzić.

    ReplyDelete
  6. Nie wiedziałam o Dniu Makaronika i taka doskonała wymówka, żeby się objeść, przepadła... Do następnego razu!

    ReplyDelete
  7. Lo,

    z korniszonem i keczupem? Hmmm, rozumiem Twoje wątpliwości. Ale spróbować choć raz muszę koniecznie.

    karoLino

    te słone makaroniki też mnie kuszą, choć droga do znudzenia słodkimi tez jeszcze długa:-)

    Bee,

    można się objeść i bez okazji, ale dobra wymówka nie jest zła:-)

    ReplyDelete
  8. Dobrze, ze przypomnialas mi o tym swiecie, bo o maly wlos bym je przegapila :) Na szczescie nie jest jeszcze za pozno, zeby kupic makaroniki - sprobujemy pewnie w swietnej "rzemieslniczej" cukierni na naszej ulicy - http://www.guidegantie.com/fr/produits-gourmands/detail.php?id=16&ville=Antibes&tri=1&all=1

    ReplyDelete
  9. Nasze makaroniki kosztowaly 0,90€ za sztuke i bylismy z nich bardzo zadowoleni. Choc najwazniejsze jest oczywiscie to, ze zostaly wykonane przez rzemieslnika-cukiernika a nie przez maszyne w fabryce :)

    ReplyDelete
  10. Katasiu,


    dzięki za linka:-) Cieszę się, że się rozkoszowaliście tak pysznymi makaronikami.

    ReplyDelete
  11. Vincent jest też w CH Arkadia w Warszawie, gdybyś miała ochotę zajrzeć.

    Wytrawne makaroniki przemawiają do mnie (z opisu / przepisu) dużo bardziej niż te na słodko, będę musiała nad nimi pomyśleć (i to w wersji South Beach - friendly).

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails