Jaką ja jestem porą roku? - z tym pytaniem spotkałam się ostatnio kilka razy, zarówno zawodowo, jak i w gronie wirtualnych znajomych. Podział typów urody wg pór roku jest przydatny, uważam jednak, że nie należy się niewolniczo trzymać zasad, wg których Wiośnie na przykład wolno założyć to, a absolutnie nie może założyć tamtego. Jeśli czujesz się dobrze w jakimś odcieniu, mimo, że zgodnie z regułami nie powinnaś, to bez skrupułów złam zasady. Sama to robię - wygrałam kiedyś w konkursie (mam na imię Ania i jestem konkursoholiczką) taką sesję z konsultantką popularnej sieci stosującej analizę kolorystyczną, Colour Me Beautiful (kosztowna przyjemność, na którą nie byłoby mnie stać, gdybym miała płacić z własnej kieszeni), i niektórych z zaleconych mi odcieni nie lubię i nie noszę. Inne były trafione, zatem nie była to zupełna strata czasu, ale pożytek był niewspółmierny do kosztów - gdybym sama musiała zapłacić za tę konsultację, uznałabym ją jednak za stratę pieniędzy. Radzę zatem, jeśli kusi Was, by poddać się takiej konsultacji czy makeover, by najpierw zasięgnąć opinii o konsultantce/cie. Inna, moim zdaniem lepsza opcja, o ile masz ochotę i pieniądze na większe zakupy oraz wymianę przynajmniej części zawartości szafy, to zarezerwowanie popołudnia z personal shopper w dobrym, dużym domu towarowym - w UK wszystkie sieci domów towarowych, a także niektóre sieciówki typu Topshop, świadczą taką usługę. Jest ona wliczona w sumę, którą zostawisz w sklepie kupując choćby tylko część wybranej dla ciebie garderoby (nie musisz kupować wszystkich zaproponowanych ubrań i dodatków), a dobry personal shopper jest i tak przeszkolony pod kątem analizy kolorystycznej, upieczesz więc dwie pieczenie na jednym ogniu.
Analiza kolorystyczna jest o tyle przydatna, że dowodzi, iż nie ma kolorów "zakazanych". Każdy typ urody może nosić każdy kolor, POD WARUNKIEM, że to właściwy odcień tego koloru. I tak, gdy słyszę od wielu osób, że w zielonym czy czerwonym wyglądają jak śmierć, a żółty to kolor tylko dla ognistych brunetek, to myślę sobie, że ta osoba po prostu nie znalazła jeszcze "swojego" odcienia czerwieni czy zieleni. A żółty noszę nawet ja, choć przyznaję, że rzadko, i to bardzo bladą wersję.
To samo dotyczy czerwonych szminek. I w zeszłym, i w tym roku z okazji Dnia Czerwonej Szminki słyszę, że ktoś "nie może" malować ust na czerwono, albo że ktoś inny z czerwonymi ustami wygląda niczym parająca się najstarszym zawodem świata* "profesjonalistka". Otóż - dla każdego coś miłego, czyli każda kobieta może nosić czerwień (i ubrania, i szminki), tylko musi znaleźć TEN odcień.
Odcienie czerwieni można podzielić na trzy grupy: różowe, pomarańczowe i tzw. prawdziwe, czy też czyste, czerwienie (true reds). Różowe odcienie czerwieni pasują osobom o bardzo jasnej karnacji. Taka czerwień daje też złudzenie bielszych zębów. Pomarańczowe czerwienie pasują osobom o oliwkowej lub złocistej karnacji, mogą jednak podkreślać żółte zęby. Czerwienie czyste pasują wszystkim, jednak jeśli masz cienkie usta, zmieszaj szminkę o takim odcieniu z błyszczykiem, który złagodzi jej intensywność.
Szminki mają obecnie różne konsystencje, w zależności od efektu, jaki chcemy osiągnąć: dramatyczny efekt dają szminki matowe, zaleca się je więc tylko tym osobom, które są już przyzwyczajone do takiego makijażu i znalazły swój odcień, lub na wieczór. Szminki nawilżające i z połyskiem (shimmer) dają łagodniejszy efekt, bardziej odpowiedni za dnia. Najlżejszy efekt dają błyszczyki - jeśli jednak nie lubisz błyszczyków, możesz go zastąpić tzw. stain (dosłownie: plama) - to najczęściej kosmetyk w płynie (rzadziej w żelu), który wysycha na ustach i daje naturalny, a przy tym trwały efekt. Najsłynniejszy taki stain to kultowy już Benetint marki Benefit.
Na rynku mamy mnóstwo pięknych odcieni, i wierzcie mi, naprawdę każda kobieta znajdzie "swój". Ja przedstawiam tylko małą próbkę tego, co oferują firmy kosmetyczne. Na zdjęciu powyżej znajdziemy legendarny Ruby Woo firmy MAC (inne popularne odcienie czerwieni z MAC to Russian Red i Lady Danger); Rouge Coco marki Chanel, odcień Gabrielle (to prawdziwa czerwień, jeśli wolisz różową, wybierz Rouge Coco Paris); Clinique High Impact Lip Colour, odcień Red-y to Wear (uwielbiam to, jak anglosaskie firmy niemal zawsze bawią się angielszczyzną, nadając dowcipne nazwy poszczególnym odcieniom szminek czy cieni do powiek, a szczególnie lakierów do paznokci); bardzo trwała (przetestowałam) szminka Double Wear Estee Lauder, odcienie czerwone to Stay Scarlet i Stay Ruby; stosunkowo nowy, ale już b. popularny odcień Old Hollywood (nazwa mówi sama za siebie, to b. "gwiazdorska" czerwień, w stylu Avy Gardner) z linii Rich Lip Colour świetnej amerykańskiej marki Bobbi Brown; odcień Red Cancan szminki Rouge Interdit firmy Givenchy; Rouge Pur Couture firmy Yves Saint Laurent - u góry jest odcień Le Rouge, ale cała linia szminek Rouge Pur Couture składa się z odcieni czerwonych, pomarańczowych i fuksji, linię tę stworzono właśnie dla osób poszukujących własnej czerwieni - kolory opracowano tak, by zachęcić kobiety do mieszania kilku odcieni, aż do znalezienia właściwej mieszanki. Stoisko YSL w dobrej perfumerii powinno Wam takie eksperymenty umożliwić. Pozostałe szminki to klasyczny, mający jedwabistą konsystencję Revlon Red marki Revlon (linia Superlustrous) - inny lubiany przez gwiazdy i modelki (m.in Claudię Schiffer i Gwyneth Paltrow) odcień czerwieni tej marki to Toast of New York. No i szczyt luksusu, najdroższa szminka w tym gronie, czyli Tom Ford Private Blend - odcienie czerwone to Cherry Lush lub Smoke Red.
Od najdroższych po bardziej przystępne cenowo, ale również piękne odcienie czerwieni popularnych marek:
1. Gosh, Velvet Touch Lipstick, odcień 60 Lambada:
2. Maybelline, Colour Sensational Lipstick, Hollywood Red:
3. Rimmel London, Moisture Renew, Diva Red:
Pamiętajcie jednak, jeśli chcecie się kierować podziałem na pory roku, że po pierwsze, wiele kobiet to mieszanki pór roku, i co będzie pasować jednej Zimie, może nie pasować drugiej. Po drugie, nic nie zastąpi po prostu eksperymentowania przed lustrem. Po trzecie - wiele kobiet, które twierdzą, że czerwień im nie pasuje, może odkryć, że jednak im pasuje, jeśli właściwie ją nałożą - czerwień wymaga bowiem szczególnej staranności. Przejrzałam kilkanaście lekcji malowania ust na czerwono, i moim zdaniem najlepsze są niezawodnej Lisy Eldridge - tu jest filmik- lekcja pt."klasyczne, matowe czerwone usta", tu zaś look walentynkowy - b. seksowny, ale nie "zdzirowaty", także z czerwonymi ustami, ale lżejszymi (BTW, Lisa używa w tej lekcji kilku kosmetyków polskiej marki Inglot).
A tu umalowana przez Lisę polska modelka Ania Jagodzińska - jak widać, czerwone usta jak najbardziej pasują do słowiańskiego typu urody.
Jeszcze raz zachęcam do zabawy czerwienią i wysyłania mi dowodów w postaci zdjęć do kolażu na Dzień Czerwonej Szminki, czekamy do 11 kwietnia.
* Moim zdaniem najstarszy zawód świata to położna, ale wiadomo, utarło się inaczej.
Używam Benefita jako różu do policzków. Właśnie mi się kończy, ale znalazłam coś lepszego - łatwiej się nakłada, nawilża, bliższe natury i pachnie arbuzem. Na usta i na policzki też. http://www.beccacosmetics.com/LIPS-Tints/c6_21/p27/Beach-Tint/product_info.html
ReplyDeleteZnasz te kosmetyki? Bardzo je lubię. Trochę jestem uzależniona od ich pudru:) I podkłady mają fajne. Mało kryjące, bardziej nawilżające.
Szminka zawsze Chanel:) Jakoś nie mogę się przestawić.
Beccę znam od kilku lat, właściwie od kiedy pojawiła się w UK (to marka australijska) - miałam kilka kosmetyków, ale żaden nie zachwycił na tyle, bym do nich wróciła. Może powinnam im dać jeszcze jedną szansę?:-) Nie próbowałam tego Beach Tint, brzmi zachęcająco:-)
ReplyDeletedla mnie też chanel górą. od bodaj roku nie rozstaje sie z rouge coco mademmoiselle.to właśnie taka przełamana rózęm czerwień. uwielbiam.
ReplyDeleteAniu, ty już wiesz, że dzięki akcji Czerwona Szminka pierwszy raz w życiu pomalowałam usta tym kolorem i w dodatku mam ochotę dalej eksperymentować :-) Szczególnie po zobaczeniu tylu pięknych czerwieni w tym poście!
ReplyDeleteCzy polozna, czy inna profesja - w kazdym wypadku, wychodzi na to, ze rynek pracy poczatkowo nalezal do kobiet...
ReplyDeleteMoja czerwona szminka to bardzo czerwona Bourjois (niestety nie pamietam nazwy modelu). Troche czasu zajelo mi oswojenie sie z nia, ale teraz bardzo dobrze sie w niej czuje i kiedy tylko uda mi sie zrobic zdjecie, z ktorego bede zadowolona, przylacze sie do czerwonoszminkowej akcji (tak, wiem, ze czasu coraz mniej...) :)
fajny wpis :) Udało mi się znaleźć mój odcień, ale... nie umiem się nią ładnie umalować, zwyczajnie drży mi ręka jak mam użyć pędzelka lub konturówki. (dlatego też nie jestem w stanie zrobić sobie kreski na oku). Spróbuję jutro jeszcze raz na milongę, może się uda i znajdzie się chętny do zrobienia mi zdjęcia. Pozdrawiam ciepło!
ReplyDeleteNalow,
ReplyDeletea, Mademmoiselle to przepiękny odcień, nie na darmo wykorzystany w reklamie z Vanessą Paradis:-)
Bee,
ja już wiem, ale innych dopiero czeka zachwyt nad zdjęciem przedstawiającym Ciebie z czerwonymi ustami:-)
Katasiu,
ano, teraz przeważa też opinia, że to jagody i korzenie zbierane przez kobiety pierwotne były podstawowym pożywieniem pierwszych ludzi, a nie upolowane przez mężczyzn mamuty:-) Czekam bardzo na zdjęcie.
Misiu,
mnie się właśnie kojarzysz przez pasję do tanga z czerwienią - na zdjęciu profilowym w tej czerwieni bardzo Ci do twarzy, i nie wątpię, że także z ustami pociągniętymi czerwienią będziesz wyglądać ślicznie, liczę na zdjęcie.
Nałogowa konkursoholiczko,
ReplyDeleteileż to razy zastanawiałam się jaką porą roku jestem. Do tej pory nie wiem, ale chyba mieszaną. Do 13 roku życia byłam platynową blondynką z burzą loków i brązowymi oczami. Teraz jestem szatynką z prostymi włosami, którym wystarczą dwa tygodnie słońca, żeby znowu były jasne, pełne pasemek. Z brązowych oczu zostały mi dwie plamki w tym kolorze na tle zielonych. I to wszystko natura ze mną zrobiła. Zimą skóra jasna, ale po dotknięciu słońca staje się czekoladowa. Znasz taką porę roku?
Przy takim repertuarze czerwieni, z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie:) P.S. Obejrzałam filmik, podoba mi się, że Inglot się przebija za granicą:)
ReplyDeleteNo coz, mimo tego iz kazda z nas teoretycznie moze znalezc swoj odcien czerwieni, to w praktyce ja naprawde nie najlepiej sie z nia czuje :/ Wole wszystko co ma lekko bezowo-rozowo-naturalne odcienie ;)
ReplyDeleteA kurs z konsultantka robilam jakies 6-7 lat temu (mam swoje wlasne 'colour swatches') jednak nie bylam na 100% z kursu zadowolona; szczegolnie czesc poswiecona makijazowi wlasnie byla srednio poprowadzona. Zastanawiam sie, czy nie pokusic sie jeszcze kiedys, tylko na 100% z inna prowadzaca ;)
Pozdrawiam Aniu! I milego tygodnia zycze :)
PS. Ciesze sie ze przesylka juz dotarla! :)