11/05/2012

Veneficus ago hic* czyli The Making of Harry Potter

Miejsce, w którym mieszkamy, rozpieszcza nas po względem rozmaitych rozrywek dla dzieci: w promieniu 20 mil od domu mamy wspaniałe, wielkie zoo Marwell, planetarium i science centre InTech, gdzie dzieci mogą przeprowadzać eksperymenty z dziedziny nauk ścisłych i słuchać ciekawych wykładów o astronomii i astrofizyce, jedyny na świecie Świat Świnki Peppy, piękne lasy, obecnie pełne bluebells, itd. itp. To jedna z przyczyn, dla której rodziny z klasy średniej, które nie chcą wychowywać dzieci w Londynie (jest to powszechna wśród wykształconych i średnio zamożnych tubylców niechęć - Londyn jest postrzegany jako mało przyjazne dzieciom miejsce), masowo przeprowadzają się tutaj. Jednak miejsce, o którym dziś napiszę, znajduje się o 1,5 godz. jazdy od nas, w Hertfordshire - to studio filmowe Warner Bros, w którym nakręcono znaczną część wszystkich 8 filmów o Harrym Potterze. 6 tygodni temu w jednym z budynków otwarto tam stałą wystawę pod nazwą The Making of Harry Potter.
Bilety (drogie - dla naszej trójki koszt to niemal £80) kupiłam już w przedsprzedaży, a więc ponad 4 miesiące temu, a i tak miałam trudności z rezerwacją na wybrany dzień - jeśli zatem chcecie się tam wybrać, polecam kupić bilety ze znaaacznym wyprzedzeniem. Uprzedzam też, że na tym wydatku prawdopodobnie się nie skończy, znajduje się tam bowiem jeden z najlepiej zaopatrzonych sklepów 'pamiątkarskich' jakie kiedykolwiek widziałam, a jestem koneserką takich przybytków. Poza tym to jeden z niewielu tego typu sklepów, gdzie sprzedaje się różne sowie gadżety, możecie być jednak ze mnie dumne, bo zachowałam wstrzęmięźliwość (no dobrze, zaporowe ceny mnie powstrzymały).
Dla fanów książek i filmów o HP Warner Bros Studio Tour to jak Lourdes dla fanatycznych katolików, i nie wyobrażam sobie lepszego celu pielgrzymek - nawet park rozrywki The Wizarding World of Harry Potter w Orlando wydaje mi się mniej "autentyczny": w końcu JK Rowling zrobiła wszystko, by amerykańskie studio nie zamerykanizowało Pottera, i pozostaje on bardzo brytyjski (jeden z powodów, dla których ją podziwiam).
Zwiedzanie studia trwa około 3 godzin - i są to bardzo, bardzo magiczne godziny. Naprawdę warto się tam wybrać - ilość zachowanych planów i rekwizytów usprawiedliwia wysokie koszty wstępu i pozwala docenić mistrzowski poziom wszystkich pracujących nad filmami, a dbałość o najdrobniejsze szczegóły oszałamia.
Tu zaczęła się przygoda Harry'ego - cupboard under the stairs
The Great Hall (wybaczcie oryginalne nazwy, nie znam polskich tłumaczeń)

Nicholas w The Great Hall, który wygląda tak, jak w filmach, choć niestety bez lewitujących świec



To nie kopie, lecz autentyczne różdżki z filmów - przy każdej podano właściciela
Gryffindor Common Room and Spiral Staircase









Sklep z sowami!


* Tu mieszka magia.

10 comments:

  1. Fantastyczne miejsce. Dziekuje Ci za te relacje. Jak wspominalam fanka filmu nie jestem, ksiazek nie czytalam - choc to sie moze zmienic, he, he. Podejrzewam, ze to kwestia czasu i... potomka. ;) Kolejne miejsce na mapie UK, w ktore trzeba wbic szpilke z choragiewka "do odwiedzenia". :D

    ReplyDelete
  2. Wow! Jestem pod wrazeniem. W przyszlym tygodniu bedziemy u Harrego Pottera w Universal Studios. Jak wrocimy to zabukuje bilety do Warner Bros i wtedy bede wiedziec, ktory jest bardziej autentyczny, ale obstawiam Anglie. :)))))

    ReplyDelete
  3. Niesamowite miejsce, bardzo mi się twoja relacja spodobała i sama chciałabym te studio odwiedzić.

    ReplyDelete
  4. A moj komentarz zupelnie nie w temacie - ksiazek nie czytalam, filmow nie widzialam i jakos mnie nie ciagna - ale chcialam powiedziec, ze mi sie Aniu Twoja sukienka w groszki podoba:)

    ReplyDelete
  5. Mój ukochany jest fanem Harry'ego, więc przypuszczam, że kiedyś się tam wybierzemy ;) Ciekawostka, po francusku Hogwarts nazywa się Poudlard, a profesor Snape - profesor Rogue (wiem, bo to m.in. na cyklu powieści o Potterze uczyłam się francuskiego).

    ReplyDelete
  6. Ależ wam "zazdraszczam". Strasznie lubię oglądać różne rzeczy od kuchni! A plan filmowy to jest dopiero miejsce. Niestety, nigdy na żadnym nie byłam i widziałam z bliska tylko dekoracje do "Pianisty".
    W dodatkach do filmów DVD zawsze oglądam "jak to kręcili", jeśli tylko jest taka opcja!

    ReplyDelete
  7. Karolino,

    A. i N. to zdecydowanie więksi fani, ale i mnie się bardzo podobało.

    Pimposhko,

    po prawdzie to trochę niesprawiedliwe porównywać oba miejsca, bo mają zupełnie inny charakter, ale The Making of... ma przewagę lokalizacji:-)

    Rusty Angel,

    bardzo polecam.

    Agnieszko,

    bardzo mi miło, sukienka ma plisowany dół i jest bardzo retro:-)

    Katasiu,

    będąc tam słyszałam francuski (jak i chiński i rosyjski):-)

    Kasiu,

    to jest wymarzone miejsce dla osób zafascynowanych sztuką filmową - prawdę mówiąc, nie wiem, czy jest gdzieś lepsze, może tylko w Nowej Zelandii, gdzie nakręcono trylogię Tolkiena.

    ReplyDelete
  8. Aniu, bo mi sie wydaje, ze nawet nie musisz byc fanem HP, aby miec przyjemnosc z takiej wycieczki. :) Wydaje mi sie, ze mimo wszystko to temat uniwersalny - mozna podziwiac po prostu ogrom dekoracji, precyzje ich wykonania, kunszt. To studio to jednak dzielo sztuki. :) Ja jestem na tak, nawet jesli nie obejrze nigdy ani pol filmu, czy nie przeczytam ksiazki, choc po odwiedzeniu tego miejsca, moze bym po nie siegnela? :D

    ReplyDelete
  9. O matko, kiedy moje dziecko będzie wystarczająco duże, żeby je tam zabrać?? Na razie nie dorosło jeszcze nawet do parku Świnki Peppy, ale może w przyszłym roku...

    ReplyDelete
  10. moja córeczka ma originalną różdżkę Harry'ego Potter'a

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails