Brytyjski hen do lub hen party (stąd kura w tytule - ich męski odpowiednik to stag do) coraz rzadziej trzyma się utartego, mało wybrednego scenariusza, wg którego wieczór przebiegał tak: drinki, taniec, męski striptiz, czekoladowe penisy i inne sprośne prezenty, jeśli mówimy o trwającej jedną noc imprezie, lub wyjazd do Benidorm, lub innego taniego "kurortu" w Hiszpanii, pełnego przedstawicieli brytyjskiej klasy robotniczej. Coraz częściej na weekend panieński wynajmowane są wiejskie posiadłości, a nawet dwory czy zamki.
To tu świętowałyśmy zamążpójście Charlie - posiadłość tę można wynająć na wakacje, a jeśli każdy zapłaci za siebie (może tam w sumie w dwóch budynkach przenocować 27 osób, nie licząc małych dzieci - prócz dworu na zdjęciu, jest mniejszy budynek - zaadaptowana stajnia, w której jest nocleg dla 8 osób, do wynajęcia razem lub osobno), to wcale nie jest astronomicznie drogo. Generalnie polecam wynajmować domki w UK na spółkę z innymi, im więcej osób, tym wychodzi taniej, no i wybór nieporównywalnie lepszy. UK to idealne miejsce na takie wakacje, w Walii, Kornwalii, Devon czy Lake District jest mnóstwo nieruchomości, w których fani Downton Abbey na pewno by się zakochali |
Wyjazdy zagraniczne - np. do Pragi czy Krakowa - są znacznie popularniejsze wśród mężczyzn, może dlatego, że kryterium pt. tani alkohol figuruje wyżej na liście męskich priorytetów. Zarówno kobiety jak i mężczyźni często się przebierają, z tym - i to jest jedna z osobliwości tubylca płci męskiej, kto jest fanem brytyjskich komików, ten jest zaznajomiony z tą skłonnością - że chętniej i bardziej fantazyjnie przebierają się mężczyźni (często za kobiety, uczennice lub zakonnice). Hen dos mniej polegają na alkoholu i młodych, nieznajomych mężczyznach, a bardziej na różnych zabawach- my na przykład w ten wyżej wspomniany weekend bawiłyśmy się m.in. w karaoke, a na innym wieczorze miałyśmy lekcję przygotowywania koktajli (no dobrze, w tym przypadku akurat alkohol był bardzo istotny, ale przynajmniej musiałyśmy same sobie drinka przyrządzić) w wynajętym tylko dla nas całym barze - niedawno moja znajoma też była na takim właśnie hen do, połączonym z cocktail masterclass. W większych miastach modnie jest wynająć instruktora, np. ikebany czy robienia kapeluszy, i popijając szampana i jedząc ciasta nauczyć się czegoś nowego. Czasem taka impreza zaczyna się wytworną Afternoon Tea w 5-gwiazdkowym hotelu, po czym hens idą na kolację do restauracji, a następnie do klubu. Albo zaprasza się stylistkę specjalizującą w vintage, która demonstruje fryzury i makijaż vintage. Wiele hens wspólnie jedzie do spa. Możliwości jest wiele, i udana impreza zależy w dużej mierze od kreatywności i umiejętności organizacyjnych świadkowej (maid of honour) i bridesmaids (druhen - mam nadzieję, że ta tradycja też się przeniesie do Polski, i zamiast tylko pary świadków, będą także druhny i drużbowie), bo to ich obowiązek - panna młoda tradycyjnie nie powinna nawet kiwnąć palcem. To, co mi się właśnie najbardziej podoba, to to, że jest to okazja, by powspominać wspólnie spędzone chwile i celebrować kobiecą przyjaźń. Jest to także prezent, lepszy od zestawu do fondue. (Potencjalnie ciekawym tematem na osobny post byłaby analiza, dlaczego takie imprezy w gronie kobiecym nie są popularne np. we Francji, gdzie przyjęte jest imprezowanie w parach, a nie w gronie osób tej samej płci, jak mi ostatnio tłumaczyła mieszkająca na stałe tutaj Francuzka)
Ja nie miałam niestety hen do - gdybym kiedyś odnawiała śluby (bo na razie nie mam w planach kolejnego ślubu, ekhem), kusiłoby mnie wynajęcie Vintage Patisserie.
Jedyny zgrzyt, jaki czasem się pojawia, to zaporowy dla niektórych koszt - to jest jednak rzadkie, bo przyszli małżonkowie mają najczęściej przyjaciół i znajomych z podobnej sfery społecznej, o podobnym poziomie dochodów, a przy tym większość ludzi jest zwyczajnie na tyle wrażliwa i dobrze wychowana, by nie narażać bliskich osób na wydatki, na które ich nie stać. To tradycja, która pozwala okazać młodej parze, jak bardzo są ważni dla Krewnych-i-Znajomych, i warta kontynuacji.
A jak to wygląda obecnie w Polsce i innych krajach, w których mieszkacie?
No comments:
Post a Comment
Kłaniam się!