Jak widać, mieszkam w kraju - literackim raju (excuse the pun), bo jak już pisałam, i literatury dla dorosłych wydaje się tu ponoć najwięcej na świecie, choć to podobno Niemcy czytają więcej.
Wybór i jakość literatury dziecięcej w UK zachwycały mnie jeszcze zanim zostałam mamą. Wiem, że w Polsce ogromnie (i zasłużenie) popularna jest dziecięca klasyka skandynawska (no i rodzima), tu także, ale śmiem twierdzić, że to jednak Wielka Brytania wydała największą ilość znakomitych pisarzy dziecięcych i młodzieżowych. Kubuś Puchatek, O czym szumią wierzby, Tajemniczy Ogród, Mała Księżniczka, Opowieści z Narnii, Alicja, Piotruś Pan, książki i ilustracje Beatrix Potter, Tomek Lokomotywa, Harry Potter, książki Roalda Dahla, Terry Pratchetta, Enid Blyton, Philipa Pullmana...kto nie zna tych tytułów, autorów lub postaci? A to lista wysoce niepełna i byłaby znacznie dłuższa, gdyby zachciało mi się skompilować listę 100 najlepszych książek dla dzieci i młodzieży autorstwa Brytyjczyków. Może kiedyś to zrobię; dziś opowiem, co obecnie czyta się tu dzieciom w wieku Nicholasa, który w sobotę skończy 5 lat.
Tytuł posta taki, bo u nas żelazna pozycja w rozkładzie dnia, czyli bedtime story (bajka na dobranoc) to obowiązek taty, jako native speakera, choć kiedy taty nie ma, ten jeden z milszych obowiązków przypada mamie.
Na początek prywata - przyjaźnimy się z bardzo utalentowaną ilustratorką i autorką książek dla dzieci, Jennie Maizels. Jennie jest wspaniałą osobą, ale zapewniam, że jej książki polecałabym równie gorąco nawet gdyby nie gościła mnie pyszną pavlovą i nie zapraszała na pływanie w swoim basenie - ten basen też wszak świadczy o tym, że ona po prostu jest świetna w tym, co robi.
Jennie specjalizuje się w tzw. pop-up books (pop-up - wyskoczyć) - czyli książeczkach z ruchomymi i "wyskakującymi" czy raczej odginanymi lub przesuwanymi elementami, które zachęcają do interakcji i tym samym uczą przez zabawę.
Tu trochę widać, jak w środku wygląda jej książka pt. The Global Garden:
Poszerzająca wiedzę o świecie The Wonderful World Book:
A tu jej książka kucharska dla mam małych dzieci - mogę poświadczyć, że Jennie, mama dwóch dziewczynek, sama korzysta z niej niemal codziennie:
Książeczką, którą zna tu każde dziecko, jest The Very Hungry Caterpillar czyli Bardzo Głodna Gąsienica Erica Carle - polecałabym ją szczególnie dwu- lub trzylatkom (jest po polsku):
Choć upłynęło zaledwie 11 lat od jej wydania, kolejnym klasykiem jest The Gruffalo spółki Julia Donaldson (pisarka) i Axel Sheffler (ilustrator). Jest to książka tak popularna, że kwitnie wokół niej cały przemysł. Piękny był też film animowany, byliśmy także w zeszłym roku w Londynie na przedstawieniu teatralnym.
Bardzo podoba mi się Twoja nowa odsłona. Taaaka brytyjska. Dzisiaj znowu u Ciebie, temat szalenie mi bliski. Co prawda moje dzieci są już całkiem spore i czytają same, ale miłość do książek mają zaszczepioną od niemowlęctwa. Dzięki temu mam w domu miłośników książek, którzy nie wyobrażają sobie dnia bez czytania. A rysunki Beatrix Potter to dla mnie coś pięknego i kwintesencja ilustracji dla dzieci.
ReplyDeletePiękne! Ja wyniosłam z Festiwalu Książki Przeczytanej w sobotę rano (płacisz 25 złotych i wynosisz ile dasz radę :))jedną z moich ulubionych książek z dzieciństwa: "Tajemniczy opiekun". Nie mogłam się oprzeć. A "Zrób to w Warszawie" jest cała dwujęzyczna. Bardzo przydatna pozycja!
ReplyDeletePost (jak zwykle) bardzo ciekawy i inspirujący). :-) Właśnie przymierzam się do stworzenia własnej, prywatnej listy książek dla dzieci, które trzeba/wypada/warto znać. Będą na niej lektury dla mnie nowe i nieczytane. Takie wpisy są dla mnie niezwykle cenne, bo wiem, że u nas niektóre tytuły przyjdą później albo wcale...;/ Co do literatury dziecięcej w ogóle, to jednak na 1. miejscu u mnie Skandynawia, a top of the tops to "Ronja, córka zbójnika" Lindgren. Z nowszej rodzimej półki bardzo lubię wiersze dla dzieci Doroty Gellner
ReplyDeleteLo,
ReplyDeletedziękuję, Blogger zachęcił nowymi szablonami, to skorzystałam:-)
Wspaniale, że Twoje dzieci kochają książki. Mam nadzieję, że Nicholas też będzie czytał, ale wiele dzieci z autyzmem ma z tym problemy, więc zobaczymy.
Hazel,
Tajemniczego Opiekuna nie czytałam, może dlatego, że Jean Webster to Amerykanka, ale wciągnęłam na listę życzeń:-) (pozycja nr 948:-))
Kasiu,
nie wątpię, że rozbudzisz w Hani zamiłowanie do czytania. Też bardzo lubię Astrid Lindgren, ale jednak moim nr 1 jest Puchatek.
Dzieci na razie nie mam ale chętnie czytam posty o książkach dla maluchów. Chętnie też czytam te książki, żeby nie było. The very hungry catepillar dostałem w prezencie kiedy miałem 8 lat, wspominam z nostalgią.
ReplyDeleteJakie pozycje zajmują pierwsze miejsca listy życzeń?
A ja jeszcze nie mam komu czytac, ale sledze i rejestruje co warto, kiedys sie przyda:-)
ReplyDeleteP.S. Sliczna nowa szata bloga:)
ReplyDeleteoj, a ja wczoraj napisłam taki długi komentarz i go nie ma:(
ReplyDeleteNo właśnie zdziwiłam się, że nie skomentowałaś - niestety wciągnęła go czarna dziura, bo Blogger go na pewno nie pokazuje (sprawdzałam kilka razy);-(
ReplyDeleteTo raz jeszcze;) Co to ja chciałam…?:)
ReplyDelete1. Jak zwykle dużo się dowiedziałam i poproszę o więcej, a ta setka książek to byłaby marzeniem:)
2. Ja mam duży sentyment do literatury skandynawskiej, stąd też najulubieńsza książka z wczesnego dzieciństwa to Dzieci z Bullerbyn. I widzę, że mi następca w domu rośnie:)
3. Tajemniczego Opiekuna, który pojawił się w komentarzach, to i ja z sentymentu 4 lata temu kupiłam i pochłonęłam od razu. Nie zestarzał się. Ciągle czuję na języku smak cukierków orzechowych, które jadłam czytając książkę po raz pierwszy.
4. Moje ostatnie odkrycie to Jeffers. U nas jest Chłopiec i pingwin i Serce w butelce – ta druga bardzo poruszająca. Dla dorosłych również, a może przede wszystkim.
5. Ulubiony Carle mojego Syna to „Od stóp do głów”. Gimnastykowaliśmy się przy tym rok temu:) W PL trzy jego książki już są.
6. Z wymienionych przez Ciebie, to R. Dahl i jego „Cudowne lekarstwo George’a” zrobiło na mnie piorunujące wrażenie, kiedy lat temu naście albo i więcej czytałam pierwszy raz.
7. Do Potter mam sentyment, bo jedna z pierwszych książek mojego Syna z serii Touch and Feel, obecnie mocno zużyta, była z jej ilustracjami. Są bardzo piękne.
8. Małą Księżniczkę uwielbiałam jako dziecko, ale przez Tajemniczy Ogród nie mogłam przebrnąć, nie wiem dlaczego.
9. Zamierzam teraz sięgnąć po "O czym szumią wierzby" – bajka animowana, która swego czasu leciała w polskiej TV mnie przerażała jako dziecko. Ale widziałam fragmenty ostatnio i mi się podoba. Może dorosłam:)
Ale polecam inną książkę Kennetha Grahame (właściwie dwie, ale ja mam w jednym tomie wydane): „Złoty wiek” i „Wyśnione dni”. Autobiograficzne, o dzieciństwie. Przepiękne!
Michu,
ReplyDeletetrudno mi powiedzieć, co jest na szczycie listy, która składa się w mniej więcej w 20% z książek kucharskich i poradników, w 70% z lit. pięknej, a w 10% z płyt CD i różnych drobiazgów. Chyba jednak te najdroższe coffee table books o modzie i fotografii, oraz najdroższe tomiszcza kucharskie.
Patrycjo, dziękuję.
Delie,
o Jeffersie planuję napisać w drugiej części:-)
Malą księżniczkę też uwielbiałam jako dziecko, ale czasem nie warto wstępować do tej samej rzeki - gdy próbowałam już jako dorosła czytać w oryginale, nie przebrnęłam poza pierwszy rozdział.
O autobiografii Grahame słyszałam, ale nie czytałam, trzeba by to nadrobić:-)
Dziękuję, że Ci się chciało jeszcze raz pisać.
Bardzo mi się spodobał pomysł :) z czytaniem dla dzieci :) świetna sprawa :)
ReplyDeleteCzerwone budki telefoniczne - bomba :)
ReplyDeleteDzięki:-)
ReplyDeleteWow, zarowno The Wonderful World, Very Hungry Caterpillar jak i Grufallo naleza do najbardziej zczytanych ksiazek na naszej polce. Ostatnio poluje na pop up Alicje w Krainie Czarow.
ReplyDeleteHappy Birthday dla Nicholasa, nasze 5. urodziny tez juz za kilka tygodni :o)
Maczku,
ReplyDeletedziękuję, miło słyszeć, że jesteście fanami Jennie:-)
Dziękuję za życzenia.