27/02/2012

Sobotnia Kuchnia od kuchni

W piątkową noc mogłam dać sobie spokój i nie iść do łóżka wcale, bo i tak nie zmrużyłam oka, wiedząc, że budzik zadzwoni o 4 rano. Spodziewałam się także, że mogę obudzić się z pryszczem, który można będzie dostrzec z Księżyca*, bo wszak równowaga we Wszechświecie musi zostać zachowana. Na szczęście wstałam "tylko" blada niczym Morticia i z Rowami Mariańskimi pod przekrwionymi z niewyspania szparkami w miejscu oczu. Pokusa, by pójść w ślady Barbary Cartland, była silna, jednak powstrzymałam rękę sięgającą po puder, wiedząc, że w studiu będzie profesjonalna makijażystka. Przywróciwszy się do stanu jako-takiej wyglądalności ubrałam różową sukienkę Asos, ten pasek Hobbs i Wasze ulubione pantofle Jigsaw, po czym ruszyliśmy w drogę do Richmond, tam bowiem zaplanowaliśmy zaparkować.
Pociągiem podmiejskim dojechaliśmy do Waterloo, a stamtąd do studia mieliśmy już blisko. Recepcjonista/ochroniarz okazał się, jakżeby inaczej, z Polski. Dotarliśmy na miejsce przed ósmą, jak nam przykazano, po czym okazało się, że do studia wejdziemy dopiero na 10 minut przed rozpoczęciem programu - czyli o 9:50. Relaksowaliśmy się zatem w tzw. green room, dokąd przybyła też, w towarzystwie swej mamy, nastoletnia laureatka ogólnokrajowego konkursu na potrawę z jagnięciny. Takie konkursy organizowane są tu co roku w szkołach średnich, by popularyzować wśród młodzieży wiedzę o zdrowym żywieniu i umiejętności kulinarne. Nagrodą był wyjazd do Londynu i różne atrakcje związane z jedzeniem, np. odwiedziny w kuchniach najlepszych restauracji oraz wizyta na planie Saturday Kitchen.
Po przypudrowaniu i podpisaniu stosownych dokumentów ("zobowiązuję się nie kląć i nie reklamować"etc.) powędrowaliśmy do studia, gdzie przywitał nas najpierw Daniel Galmiche, szef wspaniałej restauracji z największą piwnicą w całym UK (3000 gatunków win!), The Vineyard. Daniel, jak przystało na Francuza, jest czarujący, a o swojej pracy mówi z zaraźliwym entuzjazmem. Polecam Wam bardzo jego książkę kucharską, zresztą zobaczcie, jak wysoko jest oceniana na Amazonie. Jest w niej przepis na to confit z kaczki (duck confit with lentils) - nawet ja, która fanką kaczki nie jestem, musiałam przyznać, że smakowała wybornie. Tu klip pokazujący, jak ją przyrządzić, a chwilami kamery lądują na nas:

Wcześniej jednak równie miły Ben Tish, dla którego to był debiut w SK, młody utalentowany Anglik, przygotował równie pyszne danie z morszczuka (pan-fried hake on the bone, with Arbequina olive oil mash, surf clams, chorizo and flat leaf parsley). Ta ryba nienajlepiej mi się kojarzyła, bo często była jedyną rybą dostępną w Pl za komuny, i nadal nie jest droga - tak przygotowana jednak okazała się bardzo smaczna. Wspaniałe było piure ziemniaczane z hiszpańską oliwą Arbequina. Ben specjalizuje się w kuchniach hiszpańskiej i włoskiej, i bardzo ciekawie nam opowiadał o swoich restauracjach: Salt Yard, Dehesa i Opera Tavern (wszystkie w Londynie). Tzw. modern tapas są teraz modne. W tym klipie ( też co jakiś czas migamy) opowiada m.in. o słynnej hiszpańskiej pata negra.

Na końcu przywitał nas prowadzący James Martin, który jest prawie naszym sąsiadem - no dobrze, jeśli "sąsiedztwo"zdefiniować jako odległość paru mil, bo on też mieszka na północ od Winchesteru, ale w domu i okolicy godnych milionera. Ten program wryje mu się w pamięć, a to za sprawą zabawnego przejęzyczenia - tu nie podlinkuję, ale podpowiem, że ma związek z Rick'iem Stein'em i że jeśli wpiszecie Saturday Kitchen Feb 25th w YouTube, znajdziecie ten fragment bez trudu.
James przygotował bardzo staroświecki ale pyszny pudding pod nazwą Figgy Dowdy, a także pokazał, jak się robi custard - niestety nie widzę tego klipu na YT, ale być może się pojawi. Na koniec zaś wszyscy troje wspólnie ugotowali wybrane przez celebrytę food heaven (jego ulubione danie/składnik) - był to strzępiel (pan-fried sea bass with courgette ribbons and mussel soup), droga i wykwintna ryba.
A właśnie, gwiazda... No cóż, nie groziło nam, że jej blask nas oślepi i że ugną się pod nami kolana - bowiem George Lamb to prezenter programów młodzieżowych i teleturniejów, których nie oglądamy, dlatego ledwie kojarzyliśmy jego twarz i nazwisko. Miało to ten pozytywny efekt, że nie czuliśmy się szczególnie spięci. (Jeśli klikniecie na jego biografię w Wiki, którą podlinkowałam powyżej, zauważycie, że już jest tam wzmianka o "naszym" programie).
Te z Was, które miały do czynienia z TV, wiedzą, że studio rzadko wygląda na żywo równie atrakcyjnie, co na wizji, i tak było tym razem. Realia są zawsze mniej glamourous, mniej wykwintne, niż to, co widzimy na ekranie - to właśnie magia telewizji. I mimo, że to program BBC, reklama, jaką zapewnia, jest bezcenna - wina, które są dobrane do potraw, natychmiast są wykupowane (ludzie od razu dzwonią do specjalistycznych sklepów i zamawiają całe skrzynki), książki kucharskie szefów, którzy występują, znacznie lepiej się sprzedają, podobnie gadżety kuchenne. Ściana z kamienia okazuje się plastikowa, ludzie są niżsi/szczuplejsi, niż się spodziewaliśmy, itd. itp.
Półtoragodzinny program minął znacznie szybciej, niż zwykle, gdy oglądamy go w zaciszu domowym. Po zejściu z anteny zebraliśmy się w  green room, gdzie molestowałam wszystkich szefów, by ze mną zapozowali. Mimo pięknej, słonecznej pogody, było zimno, dlatego włożyłam już trencz.

Z Benem
Z Danielem

Z Jamesem
Powróciliśmy do Richmond w dobrych humorach, które jeszcze poprawił nam krótki spacer do jednego z dwóch butików Williama Curley, gdzie wydaliśmy fortunę na trufle, piedmonckie orzeszki laskowe w czekoladzie i makaroniki.
Spełniwszy jedno marzenie, muszę postawić sobie kolejne wyzwanie. I już krystalizuje mi się pomysł, ale na razie cicho - sza.

*Ten gag wykorzystano m.in. w filmie "Moje wielkie tłuste greckie wesele" oraz w jednym z odcinków serialu Frasier.

21 comments:

  1. Pięknie wyglądałaś, znakomicie pasowała ta sukienka do otoczenia (no i Twojej urody oczywiście). Szkoda, że nie dano Wam mówić więcej, ale i tak usłyszałam, że masz piękny, łagodny głos.
    Ben zrobił na mnie dobre wrażenie, wydaje się być bardzo down to earth.
    Fantastyczne doświadczenie :)

    ReplyDelete
  2. No wiesz, Georga nie poznalas???? Ja go kojarze ze wzgledu na te siwe wlosy. A tak naprawde to my go nie lubimy, sztywniak taki. Dzieki Ci za nazwe Polska sea-basa bo ja nigdy nie moglam dojsc jak sie ta ryba nazywa po Polsku. Wygladaliscie oboje super, nagralam sobie ale calosci jeszcze nie obejrzalam, natomiast 'tasty d..k' udalo mi sie zaliczyc. ;))) I tu mam pytanie, zastanaialismy sie z mezem (pojechal do Londynu troche pozniej) wlasnie chodzi o tego seabasa. Mielismy wrazenie, ze Geogre wogole go Wam nie podal do sprobowania (tak to przynajmniej wygladalo w TV). A potem byl filmik o winie, po filmiku talerz byl znowu kolo Georga a James pytal sie jak Wam smakowalo. To sprobowaliscie czy nie? ;)
    Oj czekalam na ten wpis, dzieki! :))))

    ReplyDelete
  3. Prześlicznie wypadłaś na wizji. Mam nadzieję, że jedzenie było tak pyszne, jak wyglądało.

    ReplyDelete
  4. Fajnie wiedziec jak to wszystko wyglada od kuchni.

    Gnalam w sobote jak szalona, zeby Cie zobaczyc, udalo mi sie wrocic do domu o 10:30am :) Wygladalas swietnie.

    ReplyDelete
  5. Dzięki za filmiki, obejrzałam z przyjemnoscią, polując na fragmenty z Wami :))
    czy oni zawsze gotują w takim pośpiechu? zwłaszcza po pierwszym fragmencie miałam wrażenie, ze cos ich goni ;)

    ReplyDelete
  6. Wspaniale, ze marzenie sie spelnilo. Slicznie sie prezentowalas Aniu (cudny kolor sukienki!).

    ReplyDelete
  7. Aniu, wyglądałaś przepięknie (a A. jest cholernie przystojny, muszę to głośno powiedzieć!). Pewnie jeszcze wrócę do tej notki, bo teraz ciężko mi czytać i oglądać jednocześnie ;-)

    ReplyDelete
  8. Aniu, świetnie wyglądałaś. W tej sukience prezentujesz się doskonale. Wspaniała przygoda za Tobą. Fajnie, że się podzieliłaś nią z nami. Ciekawa jestem Twoich nowych pomysłów.

    ReplyDelete
  9. To musiało być pyszne; raz, że wierzę Ci na słowo a dwa: filmiki mówią same za siebie. ;) Ciekawe dania, ciekawi goście (i nie tylko Was mam na myśli :) ).
    Strój super!
    Tylko... jak już zauważył ktoś w komentarzach u góry, poza śmiechem nie wydawaliście z A. żadnych dźwięków. ;) Mam nadzieję, że pozwolono Wam powiedzieć coś więcej poza "mniam! Jakie to smaczne!" :)

    ReplyDelete
  10. Kaczka kaczką (uwielbiam) ale Aniu, jak pięknie wyglądałaś! Ozdoba studia filmowego i bandy facetów. :)
    Naprawdę gratuluję spełnienia marzenia.

    ReplyDelete
  11. Chihiro,

    dziękuję:-) Nie wiem, czy mój głos brzmi tak pięknie i łagodnie, kiedy wydzieram się wołając rozbrykanego psa na spacerze;-)
    Przyznam, że na mnie najlepsze wrażenie wywarł Daniel, choć Ben też.

    Pimposhko,

    nie ogl ądamy nic, co George prowadzi. Na żywo nie robi wrażenia sztywniaka, raczej luzaka. Generalnie pod tym względem nie mieliśmy szczęścia - czasem w tym programie bywają znacznie ciekawsze (z naszego subiektywnego punktu widzenia) osoby.
    Wszystko próbowaliśmy (już poza anteną), także sea bass (pyszny), oprócz, niestety, puddingu. Generalnie wszystko dzieje się tak szybko, jest presja czasu, bo wszak to program nadawany na żywo, że na rozkoszowanie się smakiem i na pogaduszki jest mało czasu.

    Rusty, dziękuję. Było:-)

    Magdo,

    jestem wzruszona takim poświęceniem z Twojej strony:-) Dziękuję!

    Jswm,

    tak, dlatego, że to wszystko jest na żywo - podziwiam ich zresztą, ze jednocześnie gotują i rozmawiają, i utrzymują się w ścisłych ramach czasowych.

    Agnieszko, Kamilo

    wielkie dzięki za ciepłe słowa:-)

    Bee,

    bardzo mi pochlebia fakt, że sukienka spotkala się z Twoją aprobatą - dziękuję! A. będzie wniebowzięty, jak mu powiem, co napisałaś:-)

    Lo,

    dzięki serdeczne, rzeczywiście była to przygoda, i cieszę się, że ją "zaliczyłam":-)

    Wiedźmo,

    na samym początku była krótka pogawędka z nami, ale nie ma tego na YT. Dziękuję serdecznie:-)

    Alu,

    rumienię się - dziękuję!

    Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie i dziękuję za wszystkie komplementy!

    ReplyDelete
  12. Aniu, dziekuje za piekna relacje. :) Moze w weekend uda mi sie Was obejrzec, bo mam nagrane. :) Usciski!

    ReplyDelete
  13. No i zapomnialam o najwazniejszym - czy James jest sympatyczny? :D

    ReplyDelete
  14. Aniu, wyobraz sobie, uze w ostatnia sobote po raz pierwszy od dawna nie udalo mi sie zobaczyc Saturday Kitchen! Wiec gdy wczoraj wieczorem przeczytalam ten wpis na Twoim blogu, natychmiast zaczelam internetowe poszukiwania programu i przed chwila udalo mi sie wszystko na spokojnie obejrzec :) Pieknie wygladalas! I jak juz napisano - masz taki delikatny, melodyjny glos. Milo Cie bylo zobaczyc na zywo :) Tylko faktycznie szkoda, ze nie mozna bylo wiecej Was posluchac ;)
    Swietna przygoda :)

    Pozdrawiam serdecznie!
    I jak Karolina mam ochote zapytac, czy pan JM jest sympatyczny?

    ReplyDelete
  15. Przygoda kulinarna udana! Wyglądałaś wystrzałowo. :-)

    ReplyDelete
  16. Aniu, dwie rzeczy
    1. kamera Cię kocha (wyglądasz fantastycznie)
    2. uwielbiam confit z kaczki! obserwowałam nagranie z nieukrywaną zazdrością. Podczas wizyty na południowym zachodzie Francji (w którym to regionie życie toczy się wokół wina i kaczki :)) kupiłam nawet gęsi tłuszcz, żeby samodzielnie przyrządzić confit. Na pewno wykorzystam więc przepis Daniela (zwłaszcza, że uwielbiam również soczewicę :))
    Za to zaskoczył mnie pomysł, żeby podawać z kaczką wino typu riesling (pierwsza sugestia sommelierki) - musimy kiedyś spróbować.

    ReplyDelete
  17. Twoja relacja plus nagrania równa się dla mnie poczucie uczestnictwa w wielkiej przygodzie :) Dzięki za to!
    Poza daniami, które aż mi pachną z ekranu, są tu dwie gwiazdy (w moim subiektywnym rankingu):
    - Ty i Twój uśmiech'
    - Daniel Galmiche i jego boska koszula!
    ;)))

    ReplyDelete
  18. Beo,

    po cichu liczyłam na Twój komentarz, bo wiem, że oglądasz:-) Dziękuję za miłe słowa! James jest grzeczny i profesjonalny, ale to Daniel był bardziej sympatyczny:-)

    Katasiu,

    powiem Ci, że ta kaczka bardzo mnie zaskoczyła - przypuszczam, że ten gęsi tłuszcz sprawia, iż smakuje wybornie. Co do wina - ja lubię takie nietypowe zestawienia, moim zdaniem to wybrane pasowało do kaczki.

    Funito, Kasiu,

    dziękuję bardzo za miłe słowa.

    ReplyDelete
  19. Aniu, wyslalam Ci maila, mam jednak od wczoraj spore klopoty z internetem, nie wiem wiec, czy dotarl...

    ReplyDelete
  20. Przepis Daniela jest doskonały - od Twojego postu tylko w ten sposób przygotowuję teraz confit z kaczki.

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails