20/01/2010

Mundurek

Jednym z wielu paradoksów mojego dzieciństwa spędzonego w absurdalnym ustroju był fakt, że w polskich szkołach nie wymagano mundurków, przynajmniej w mojej podstawówce tak było. Chińczycy np. byli konsekwentni, i nawet dorośli pomykali w maoistycznych "garniturach"(Mao suit).  W zawsze skłonnej do buntu przeciwko narzuconym normom (nawet tym pożytecznym) Polsce, mimo komuny, dzieci mogły "szpanować" ciuchami, za to w angielskim, a zatem kapitalistycznym, zindywidualizowanym i "najbardziej klasowo podzielonym społeczeństwie pod słońcem" (cyt. George Orwell) we wszystkich szkołach bezwzględnie wymagano noszenia mundurka. Tak jest do dziś, i muszę przyznać, że bardzo mi się ta tradycja podoba. Szkoły wybierają sobie swoje kolory, zatem mundurki się różnią między szkołami. W szkole Nicholasa, kolory szkolne to czerwień i/lub granat na górze, i ciemna szarość na dole. Sweterki, bluzy i koszulki polo zwykle ozdobione są godłem szkoły, i kupuje się je w szkole. Spodnie i spódnice można kupić w sieciowych sklepach.
Nicholas pierwszego dnia szkoły, już po powrocie, pożerający kupiony w nagrodę za dobre sprawowanie ukochany cinnamon swirl ze Starbucks.


A tu już w weekendowym stroju, na traktorze - zdjęcie zrobiłam na lokalnych pokazach... traktorów - ot, takie  tu mamy wiejskie rozrywki.



10 comments:

  1. Mundurków nie było, ale pamiętam koszmarne fartuszki.. :-D

    ReplyDelete
  2. Oj tak, te "elektryczne" (bo strasznie się elekryzowały) fartuszki też u nas były, ale jedni je nosili, inni nie - w sumie nie wiem, dlaczego.
    Później w moim liceum te fartuchy już były obowiązkowe.

    ReplyDelete
  3. No wlasnie, bardzo czesto rozmawiam o tym z moimi uczniami; wiekszosc z nich twierdzi, ze mundurki to jednak dobry 'wynalazek' ;) Jednak kiedy padaja argumenty a propos tego, ze dzieki mundurkom mniej moze widac roznice finansowe miedzy dziecmi / rodzinami, to sporo dyskutujacych mowi wtedy, ze niestety dzis szpanowac mozna rowniez czym innym (komorka, super drogi zegarek, czy chocby dlugopis Mont Blanc ;)) wiec mundurek tez nie zawsze pomaga ;)
    Ale to sa dobre tematy gdy uczymy sie jak dyskutowac na 'za i przeciw' ;)

    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  4. Bea,

    miło Cię widzieć.
    Tak, masz rację, pisałam zresztą wcześniej, że z tego względu obawiałam się nieco posłać Nicholasa do tej szkoły - mieszkamy w okolicy, gdzie mieszka sporo zamożnych rodzin. Na szczęście na tym etapie (4-5-latki) dzieci nie dostrzegają (a przynajmniej Nicholas) tych różnic.

    ReplyDelete
  5. Alez oczywiscie, na szczescie takie roznice dzieciaki zauwazaja dopiero troche pozniej ;)

    Anno Mario, ja tutaj bywam, staram sie w miare regularnie ;) tylko rzadko komentuje... to fakt :/

    ReplyDelete
  6. Bardzo mi miło to słyszeć:-)
    A wracając jeszcze do tematu: to istotnie dobry temat do dyskusji z uczniami.

    ReplyDelete
  7. Tzn moi 'uczniowie' sa juz dorosli, ale temat i tak bardzo ciekawy :)

    Pozdrawiam cieplutko! I troche sniegowo :)

    ReplyDelete
  8. Również pozdrawia, z deszczowego Hampshire, gdzie po śniegu nie ma już śladu.

    ReplyDelete
  9. Fartuszek to jednak też mundurek:)
    Pamiętam je, były faktycznie elektryzujące i paskudne;)

    ReplyDelete
  10. O, nowe zdjęcie, Patrycjo - bardzo ładne.

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails