Nam udało się odwiedzić jedną z najwyżej położonych "górskich" destylarni, Dalwhinnie. Mąż kupił butelkę tej jednosłodowej whisky o delikatnym smaku, za sporą sumę - dobra whisky to luksus. Skosztowaliśmy jej po powrocie do domu, i choć byłam w stanie docenić bogactwo nut i rozgrzewające właściwości tego trunku, to jednak nie sądzę, bym została koneserką. Whisky, nawet tak delikatna jak Dalhwinnie, jest dla mnie zbyt mocna.
Szkockie Highlands, czyli górzysta część Szkocji, cieszą oko i duszę rozmachem krajobrazu i surową, północną urodą. Odległości między wsiami czy miasteczkami są wielkie - jeśli wybrzeże wydało nam się, w porównaniu z tłocznym południem Anglii, puste, to góry są niemal bezludne. Gdy zjechaliśmy z głównej drogi, z rzadka mijaliśmy jakiś pojazd.
Mamy nadzieję powrócić do Szkocji w przyszłym roku i odwiedzić wiele innych miejsc.
No comments:
Post a Comment
Kłaniam się!