13/08/2009

O Szkocji ostatni raz

O ile smażony batonik Mars to występek przeciw kubkom smakowym, o tyle szkocka whisky to szlachetny napój pieszczący te kubki mnogością wysublimowanych nut. Wg znawców tzw. scotch ma wiele różnych smaków, od delikatnych aromatów miodu, przez nuty orzechowe, po głębokie nuty torfowe. W Szkocji można odwiedzić ponad 100 destylarni, i wyspecjalizowane biura podróży oferują wycieczki dla amatorów whisky. Pewna znajoma angielska para w podróż poślubną udała się nie na Seszele czy Barbados, lecz właśnie na degustację różnych whisky. Podobno cały honeymoon spędzili w stanie upojenia nie tyle miłosnego, co alkoholowego...
Nam udało się odwiedzić jedną z najwyżej położonych "górskich" destylarni, Dalwhinnie. Mąż kupił butelkę tej jednosłodowej whisky o delikatnym smaku, za sporą sumę - dobra whisky to luksus. Skosztowaliśmy jej po powrocie do domu, i choć byłam w stanie docenić bogactwo nut i rozgrzewające właściwości tego trunku, to jednak nie sądzę, bym została koneserką. Whisky, nawet tak delikatna jak Dalhwinnie, jest dla mnie zbyt mocna.
Szkockie Highlands, czyli górzysta część Szkocji, cieszą oko i duszę rozmachem krajobrazu i surową, północną urodą. Odległości między wsiami czy miasteczkami są wielkie - jeśli wybrzeże wydało nam się, w porównaniu z tłocznym południem Anglii, puste, to góry są niemal bezludne. Gdy zjechaliśmy z głównej drogi, z rzadka mijaliśmy jakiś pojazd.
Mamy nadzieję powrócić do Szkocji w przyszłym roku i odwiedzić wiele innych miejsc.


No comments:

Post a Comment

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails