16/03/2010

Dotrzymuję obietnicy...

...i zamieszczam zdjęcia brownies Jo Pratt. Zrobiłam je już po raz trzeci i wreszcie sfotografowałam. Zauważcie, że wyeksponowane na piętrowej podstawce w babeczki*mrugam*. Na zdjęciu Nicholas w wieku ok. 6 miesięcy.

Wiem, że niełatwo upolować suszone wiśnie (osobom z UK podpowiadam, że kupuję je w Sainsbury's, w dziale z produktami do pieczenia), ale warto jednak ich szukać, ewent. ususzyć samemu, bo jednak czekolada i wiśnie to klasyczne połączenie, wystarczy choćby wspomnieć tort szwarcwaldzki (Black Forest Gateau). Z rodzynkami też będą smaczne, ale to wiśnie dodają im pewnego je ne sais quoi...
Znalazłam też przy okazji nowy obiekt pożądania, czyli formę do brownies. Jest to nowość na tutejszym rynku, i na razie dość droga.
Pokażę też jeszcze raz czekoladki walentynkowe, tym razem nieudolnie sfotografowane przeze mnie przed konsumpcją.

13 comments:

  1. Dziś na słodko jak widzę :) Mniam! Nie dziwię Ci się, że podoba Ci się ta blaszka :) jest świetna! Bardzo oryginalna i ciekawa :) dlaczego jest akurat do pieczenia tego ciasta?

    ReplyDelete
  2. Hej,

    dzięki za komentarz.
    Brownies tradycyjnie dzieli sie na prostokątne kawałki, a jeśli pieczesz w "zwykłej" formie, to trudno pokroić na idealnie równie kawałki (co widać po moich). Stąd specjalna forma z przegródkami, po rpostu będą wtedy lepiej wyglądały. Aha, po angielsku brownies to liczba mnoga, a nie, jak czasem widzę po polsku, pojedyncza, czyli "jedno brownie" i "dwa brownies".

    ReplyDelete
  3. Ależ brownies, mniam! No nie mogę braku tych wiśni przeboleć, musi być przepyszne:)
    Alee ja widzę coś jeszcze słodszego niż brownies;) Zdjęcie Twojego synka. Jest cudny! Jaką ma minkę i rączki jak ułożył, ach i te oczy taakie niebieskie...po Mamie prawda?:)

    Uściski!

    ReplyDelete
  4. Patrycjo,

    to Ciebie miałam na myśli, mówiąc o dotrzymywaniu obietnicy;-)
    Dzięki za miłe słowa - na tym zdjęciu brakuje tylko aureoli i skrzydełek;-), Andy żartował, że dorobi w PhotoShopie:-)
    Nicholasa nie mogłabym się wyprzeć, nawet gdyby to było biologicznie możliwe - co ciekawe, moje geny niby "słabsze" (niebieskie oczy, blond włosy), a mojego M "silne" (brązowe oczy i włosy), a moje zatriumfowały.

    ReplyDelete
  5. Tak się domyślałam właśnie więc dziękuję za dotrzymanie obietnicy;-)
    Twoje geny jednak się okazały silniejsze i dobrze bo on ma przecudne oczy i rzeczywiście wygląda jak aniołeczek. I jeszcze te różane policzki;)

    ReplyDelete
  6. Kurczę, szukałam wiśni i szukałam i chyba sama muszę latem ususzyć..:) Forma świetna :) Ale i tak najfajniejszy jest Nicholas na zdjęciu! Jakie ma oczy niebieskie! :)

    ReplyDelete
  7. Odjazdowa ta forma do brownies.

    ReplyDelete
  8. Ponieważ u mnie suszone wiśnie stoją sobie bezczelnie na półce w najbliższym supermarkecie, chyba nie wymigam się od upieczenia z nimi ciasta :-)

    ReplyDelete
  9. No tak, trzeba im ten bezczelny uśmieszek zetrzeć z twarzy;-)
    Uff, przynajmniej jedna osoba nie ma problemu z dostaniem tych nieszczęsnych wiśni...

    ReplyDelete
  10. W tej foremce wcale nie chodzi o równe krojenie - brownie kroi się po wyjęciu z blachy bez problemu.

    Rzecz zupełnie w czym innym: prawidłowo upieczone brownie powinno mieć lekko wilgotny, zakalcowaty środek i ładnie przypieczone brzegi (delikates, coś jak piętka od świeżego chleba). W zwykłej prostokątnej blasze kawałków z brzegami jest tyle, ile wypada po obwodzie. W tej z obrazka każdy kawałek będzie miał przynajmniej dwa brzegi. Uwaga: skróci się nieco czas pieczenia.

    ReplyDelete
  11. Niicq,

    dziękuję za wyjaśnienie. Rzeczywiście brownies powinno być odrobinę zakalcowate i takie wychodzi z tego przepisu, który cytuję, zapewne jednak ta forma sprawia, że bardziej równomiernie, tak jak mówisz. Wydaje mi się też, że te podziałki jednak trochę pomagają uzyskać równe kawałki, ale to taka moja refleksja jako osoby z małym doświadczeniem w kuchni.

    ReplyDelete
  12. Krojenie brownie na równe kawałki jest banalnie proste: wyjmujesz z ciasto z blachy, przekrawasz wszerz na pół. Kładziesz jedną połówkę na drugiej, przekrawasz znów na pół, tym razem wzdłuż (czyli równolegle do pierwszego cięcia). Znowu składasz w jeden stosik i to kroisz na 3 części w poprzek. W najgorszym przypadku wyjdą ci 3 zestawy po 4 równe kawałki :)

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails