08/05/2011

Encyklopedia Kuchni Brytyjskiej - B

Biscuit: odcinek z literą B muszę zacząć od biscuits, czyli ciastek (herbatników, biszkoptów, etc): bez cienia przesady można Wyspiarzy nazwać narodem ciastkożerców, pożerają bowiem najwięcej ciastek na świecie! Nawet Amerykanie pozostają w tyle, zjadając "zaledwie" 6.3kg ciastek na głowę rocznie, natomiast Brytyjczycy pochłaniają aż 8.5kg na głowę, co oznacza, że jedno gospodarstwo domowe konsumuje przeciętnie 103 paczki ciastek rocznie! To umiłowanie a nice cup of tea and a biscuit wyjaśnia, dlaczego brytyjski ciastkowy potentat, renomowana* firma McVitie's produkuje 2.7 milionów ciastek DZIENNIE.
Książka oparta na słynnym blogu (link powyżej), poświęconym ciastkowej manii Brytyjczyków
Miłość do ciastek wynika oczywiście z innej Wyspiarskiej pasji, czyli picia herbaty, oraz tradycji popołudniowej herbatki, co z kolei bierze się z wilgotnego, deszczowego klimatu. Ciastka były też tanią i szybką przekąską robotników, a jako pierwszy zindustrializowany kraj na świecie, Wielka Brytania zyskała szybko liczne rzesze, które same nie piekły, lecz skłonne były zapłacić za takie co nieco. Pokazując, że jest naprawdę godnym następcą następcy tronu i Brytyjczykiem do szpiku kości, książę William poprosił McVitie's, by jednym z tortów weselnych było czekoladowo - ciastkowe ciasto, wykonane z użyciem 1 700 herbatników Rich Tea. Tu muszę wstydliwie wyznać, iż w czasie jednego z dłuższych pobytów w UK (mieszkałam na stałe jeszcze w Pl) przeszłam fazę codziennego zanurzania herbatników Rich Tea w herbacie(dunking, również bardzo brytyjski obyczaj, najpopularniejszy w północno - wschodniej Anglii - poszczególne kraje i regiony mają bowiem swoje ciastkowe preferencje) i upajania się tym tubylczym smakiem, szczęśliwa niczym szczur w spichlerzu. Na szczęście dla mojej figury mi przeszło, do dziś jednak uważam Rich Tea, obok Digestives i Ginger Nuts, za najlepsze z kupnych ciastek.

Tak wygląda obecnie pierwsza dziesiątka ulubionych ciastek Wyspiarzy:

1 McVitie’s Digestives 
2 Nestlé Kit Kat 
3 McVitie’s Jaffa Cakes 
4 Maryland Cookies 
5 Fox’s Creams 
6 Penguin 
7 Cadbury Fingers 
8 McVitie’s Hobnobs 
9 Blue Riband 
10 Rocky


Niestety w pierwszej dziesiątce nie zmieściły się imbirowe Ginger Nuts:


W 1991 roku słynna"afera" z Jaffa Cakes (polskie Delicje) zakończyła się w sądzie, gdzie oficjalnie zapadł wyrok, iż są to cakes (ciasta, placki) a nie ciastka (biscuits). Było to na rękę McVitie's, bowiem taka klasyfikacja (sprzeczna zresztą z odczuciami przeciętnych konsumentów, co widać wyżej) sprawiła, iż firma unika wyższej akcyzy (ciastka z czekoladą są obciążone wyższą opłatą, niż ciastka bez).


Bread and Butter Pudding - właściwie powinnam o tym puddingu napisać pod hasłem Pudding, ale Wasze komentarze przekonały mnie, iż ten deser zasługuje na osobne hasło. Wielu cudzoziemcom kojarzy się on nierozerwalnie z Anglią - dla niektórych samo słowo pudding jest najbardziej  brytyjskie ze wszystkich, choć podobne desery można znaleźć w innych kuchniach świata - na Węgrzech podobne danie nosi nazwę Diplomat pudding (ktoś może wie, jak to danie zwie się po węgiersku?), ale przepis nań został ponoć ściągnięty z angielskiego oryginału.
Jak wiele klasycznych przepisów, i ten powstał z potrzeby zużycia resztek, w tym przypadku czerstwego chleba. W ostatnich latach wielu brytyjskich szefów kuchni- celebrytów zmodyfikowało go, zastępując watowaty chleb tostowy włoską panettone lub francuskimi croissantami - wersję z panettone jadłam nie raz i polecam - przepis znajdziecie z łatwością, tu np. jest wersja BBC Good Food, tu zaś wersja słynnego szefa Giorgio Locatelli.
My często korzystamy z niemal identycznego przepisu ze znakomitej książki kucharskiej Desserts Jamesa Martina, z której także pochodzi przepis na "deser popisowy" mojego męża na domowe marshmallows z malinami, który zawsze wzbudza zachwyty gości, i to zarówno dorosłych, jak i dzieci.
Radzę jednak poczekać do jesieni - to deser na chłodne dni i wieczory.


Bovril - w jednym z odcinków najdowcipniejszego serialu wszechczasów, Frasier, jedna z postaci, Angielka Daphne, mówi: Kto wyrzucił mój słoiczek Bovril?! Na co Amerykanin Niles odpowiada: Ja, śmierdział jak zepsuty. Odpowiedź Daphne: Ależ on ma tak właśnie pachnieć! It is English!
Bovril to wyciąg z mięsa, który służy do przyrządzania napoju - zupki, zwanego beef tea. Wymyślono go w latach 70. XIX wieku, kiedy  beef tea (czyli "wołowa herbata") była bardzo popularnym napojem.
Ten ekstrakt jest produkowany i pity do dziś, choć raczej przez tradycjonalistów i fanów piłki nożnej, sprzedawany jest bowiem w przerwach meczów na stadionach piłkarskich. Co ciekawe, w latach 80. zeszłego wieku reklamowała go modelka i żona Micka Jaggera, Jerry Hall. Producentowi nie udało się jednak zmienić wizerunku Bovril, i nie jest to napój modny czy glamourous


* W jednym z opowiadań Jhumpy Lahiri pewna Hinduska mieszkająca w USA sprowadza sobie ciastka McVitie's i biustonosze Marks & Spencer, bo uważa, że żadne inne im nie dorównują.

22 comments:

  1. Już wiem jak uczczę wspaniałe herbaty od Ciebie - ciasteczkami. Takie puddingi z croissantów lub baby panettone to uwielbiam, ale zimową porą. Do tych z chleba tostowego nie mogę się przekonać. A bovril... no cóż nie dla mnie. Za to uwielbiam twoje leksykony.

    ReplyDelete
  2. Aaaa, przerazilas mnie ta wolowa herbata! I to w momencie, kiedy myslalam, ze zadne dziwne tradycje zywieniowe nie sa mi straszne ;) Innym takim potworkiem jest chyba Marmite?

    Dosc dobrze wspominam bread&butter pudding, na pewno lepiej niz desery typu trifle. Ani jednych, ani drugich nie jadlam jednak przyrzadzanych przez szefow kuchni godnych tego miana, ale raczej przez kucharzy-wyrobnikow w walijskich hotelach dla seniorow, w ktorych pracowalam jako studentka w wakacje.

    ReplyDelete
  3. Lo,

    nie wątpię, że to będą własnoręcznie upieczone ciasteczka, jesteś wszak cukierniczą mistrzynią:-) Dostałam @, dziękuję!

    Katasiu,

    w sumie taki napój niewiele się różni od różnych rosołków i zupek instant, które się pije w Pl, a pewnie i we Francji;-)
    Trifle dobrze zrobione jest pyszne, znam nawet osoby, i to z Polski, które uwielbiają ten deser - ale rzeczywiście raczej trudno o takie desery na odpowiednim poziomie w miejscach, o których piszesz:-)

    ReplyDelete
  4. Trifle - bardzo, bardzo lubię, ale jadam rzadko, nie mam "sweet tooth". Ciastek generalnie też nie jadam, ze wszystkich słodyczy najbardziej lubie słone, więc jestem raczej mało angielska w tej kwestii. Ale jeśli miałabym wybierać, to ja też skłaniam się ku ciastkom Digestives (bez czekolady). Bardzo lubię też zwykłe owsiane ciasteczka albo flapjacki, zwane w Australii anzakami (Anzac biscuits - jako że jedli je żołnierze ANZAC, Australian and New Zealand Army Corps, podczas I wojny światowej). Pychota!
    Ze wszystkich ciast świata najbardziej lubię ciasta angielskie i uważam, że żaden inny naród nie dorównuje Brytyjczykom jeśli chodzi o wypieki. Włosi, Francuzi, Polacy mogą się schować. Amerykanie są na drugim miejscu w mojej klasyfikacji, ale tylko dlatego, że podrabiają wypieki angielski ( mniej lub bardziej udolnie). Żadne ciasto nie może się równać coffee & walnut cake, czy carrot cake (które nauczyłam się piec bardzo szybko, bo to banalnie proste ciasto). Anglicy też poprawili francuskie tarty i wznieśli je na wyżyny, moim zdaniem.
    Katasiu, Marmite to pestka, żebyś kiedyś spróbowała australijskiego Vegemite - myślałam, ze zwymiotuję, gdy pierwszy raz ugryzłam tosta z tym smarowidłem.
    To, w czym jednak Anglicy są naprawdę słabi, to czekolada. Oczywiście istnieją pyszne, ręcznie robione, świeżutkie czekoladki jakością dorównujące najlepszym belgijskim pralinkom, oraz ogrom dobrej czekolady fairtrade i organicznej, ale miłość Anglików do wyrobów czekoladopodobnych marki Cadbury's czy Kit Kat pozostanie dla mnie na zawsze tajemnicą.

    A swoją drogą to M&S ma świetne biustonosze :)

    ReplyDelete
  5. fajnie byłoby skosztować takiej prawdziwej herbatki w angielskiej posiadłości i zakąsić ciasteczkiem:)

    ReplyDelete
  6. Witam wszystkich, a głównie Ciebie Anno. Jestem Twoją "cichą"fanką od kilku dni i chyba czas się przedstawić. Mam na imię Ewa, od pół roku mieszkam w Anglii. Z Tobą łatwiej poznać ten kraj, ludzi i ich obyczaje. Wołowa herbata... nie brzmi zachęcająco, ale podobno wszystkiego w życiu trzeba spróbować hahaha. Wracam do lektury, bo mam troche zaległości. Pozdrowienia z Portsmouth

    ReplyDelete
  7. Chihiro,

    bardzo lubię Anzacs, choć i ja jestem wybredna, jeśli chodzi o słodycze, dlatego też zgadzam się co do czekolady, w każdym razie tej masowej. Nie wiem, czy pamiętasz, ale Unia chciała parę lat temu narzucić UK zakaz nazywania czekoladą słodyczy, które zawierają nikły procent kakao (czyli większość wyrobów Cadburys etc), ale Brytyjczycy się zbuntowali. Coraz więcej jest jednak sieci, które sprzedają prawdziwą czekoladę - my lubimy Hotel Chocolat, mamy też miejscowy sklep Montezumy. No i jest elita typu Paul A Young czy William Curley, jednak zbyt droga dla przeciętnego konsumenta.
    Co do ciast - zgadzam się, angielskie ciasta są pyszne:-) A M&S ma zdaje się 50% rynku bielizny,jak nie więcej, nie bez powodu:-)

    Olu,

    o takiej herbatce pisałam w poście pt. Fajfy, czyli Angielska herbatka.

    Ewulo,

    witaj, dziękuję za komentarz, i liczę na kolejne:-)

    ReplyDelete
  8. Wylamie sie, ale nie bylam zadowolona z biustonoszy Marks & Spencer. Mozliwe, ze trafilam na jakies wyjatkowo nieudane egzemplarze.

    Za to uwielbiam flapjacki! Zawsze zamawiam flapjacki z Blackfriars Bakery z orzechami brazylijskimi u przyjaciolki mieszkajacej na stale w UK.

    ReplyDelete
  9. I jeszcze moje trzy grosze na temat francuskich ciastek - Francuzi sa malo ciastowi/ciastkowi, ze slodyczy jedza raczej czekolade lub rozne desery typu crème brulée, mousse au chocolat, île flottant etc. Macarons, caliçons i nugaty to tez nie sa przeciez ciastka. Wlasciwie jedynym ciastem, ktore czesto pojawia sie w kartach restauracji jest tarte tatin, w ktorej ciasta jest tyle co kot naplakal :) Coraz modniejsze staja sie rowniez serniki, ktore nazywa sie tutaj... cheesecakes.

    ReplyDelete
  10. Anno Mario, pamiętam o tym buncie brytyjskim do prawa do nazywania czekoladą tego, co czekoladą nie jest :) Hotel Chocolat znam i cenię, na co dzień (choć nie jadam codziennie) lubię Green & Black (mało oryginalnie, ale mają pyszną czekoladę czarną 85%) albo Divine. W Oxfordzie zaś, niedaleko domu mojej przyjaciółki, pewien Libańczyk robi pyszne pralinki, takie prawdziwe. Bo Thorntons to jednak masówka, choć to prawdziwa czekolada.

    Katasiu, i ja bardzo lubię Blackfriars Bakery! Tylko te "batoniki" są tak duże, że jeden starcza mi na dwa posiedzenia.
    A na bieliznę może faktycznie trafiłaś nieudaną. Ja nie lubię ich wzornictwa, te kolorowe komplety są moim zdaniem zwyczajnie brzydkie, ale zwykłe staniki z fiszbinami i dobrze skrojonymi miseczkami w standardowych kolorach: szarym, białym, czarnym i cielistym mają naprawdę świetne. Trzeba tylko spędzić dużo czasu, by znaleźć to, czego się szuka. Ostatnio odkryłam ładne, niby tradycyjne, ale jednak nowatorskie kolory ciemnej czekolady i pudrowego różu/szampana, bez żadnych ozdób i fiu bździu. I w M&S znalazłam kiedyś, po latach poszukiwań, porządny, trwały, wygodny stanik bez ramiączek. Bardzo wygodne i dobre staniki ma też Gap, ale nie będę się rozpisywać, to w końcu notka o słodyczach :)

    ReplyDelete
  11. Katasiu, masz rację co do Francuzów, oni wolą innego rodzaju desery, bardziej miękkie, że tak powiem. Na początku roku jednak Francuzi pieką coś cudownego - tarte galette des Rois, o ile dobrze zapamiętałam nazwę. Dostępna jest niestety przez bardzo krótki okres czasu i smakuje wyśmienicie.

    ReplyDelete
  12. A ja kocham czekoladę Cadbury. I Terry's też! Ale możliwe, że mam spaczony gust, bo uwielbiam mleczną Goplany i w ogóle im bardziej słodko i mlecznie tym lepiej. A z belgijskich czekolad jedyna naprawdę dobrą wg mnie jest Caffe Tasse i Dofin. Za to Borvil brzmi naprawdę złowieszczo!

    ReplyDelete
  13. Ciekawa "deserowo -czekoladowa" dyskusja się wywiązała:-) Jako fanka i kuchni angielskiej, i kuchni francuskiej, muszę przyznać, że w domu chętnie zjadam angielskie ciasta i puddingi, natomiast w restauracjach z przyjemnością zamawiam te klasyczne desery francuskie, o których Katasiu wspominasz.
    Green & Black to obecnie własność Cadbury, ale moim zdaniem utrzymują wysoki poziom - moja ulubiona czekolada tej marki jest z migdałami.
    Wracając do ciastek, to polecam też Waitrose Organic Oaten Biscuits.
    Hazel,

    dla mnie większość mlecznych czekolad jest za słodka, ale Twoje upodobania podziela większość Wyspiarzy:-)

    ReplyDelete
  14. O, kupiłam niedawno czekoladę Green&Black i M. powiedział, że smakuje, jak dawna wedlowska, czyli jego ulubiona :-)

    ReplyDelete
  15. O! Slowniczek pierwsza klasa! Co do herbatnikow, to moje typy bardzo podobne do Twoich (gingernuts, rich tea i digestive lubie tak samo), aczkolwiek szkockimi shortbreadami tez nie pogardze. :) Na szczescie dla mojej figury tez opanowalam odruch "dunking" i w ogole jedzenia ciasteczek do kazdej herbaty, co jest zwyczajem u nas w pracy. (2 herbaty dziennie obowiazkowe!).

    Puddingi chlebowe uwielbiam i nawet glowkuje nad takim z rabarbarem...

    Z Bovril nie mialam przyjemnosci (?), ale produkt znam ze slyszenia.

    Czekam na kolejne odslony slowniczka. :) Pozdrawiam!

    P.S. Snilas mi sie dzis w nocy - bylas bardzo wesola i ciepla w tym snie. :)))

    ReplyDelete
  16. U mnie w byłej pracy niektóre tubylki zjadały paczkę.. dziennie. Od razu dodam - nie bez efektów;-)
    W tym śnie to Ci się chyba z kimś innym pomyliłam:-P Ja nie pasuję do opisu:-)

    ReplyDelete
  17. To byla na pewno Twoja twarz i bylas niewysoka (moze inaczej - nizsza tak o glowe ode mnie) - na zywo Cie nie znam, stad moja wyobraznia dopowiedziala sobie reszte. :) Nie pamietam o co tam chodzilo w tym snie, ale pamietam, ze bylo slonecznie i pamietam zielona trawe, drewniany stolik i Ciebie jak sie smialas. :) Znajac moj nieposkromiony apetyt snil mi sie jakis piknik, w Angli, stad moze Ty sie tam pojawilas? ;)

    ReplyDelete
  18. No wybujała to ja nie jestem:-) A na pikniku z Tobą to bym się na pewno śmiała więc ja się bardzo chętnie na taki scenariusz piszę:-)

    ReplyDelete
  19. Czekałam na kolejny odcinek i się nie zawiodłam :)
    "Biscuits" bardzo lubię, puddingu nie jadłam (może czas spróbować jakiś zrobić, tylko skąd będę wiedziała, czy podobny do oryginały? Ot, zagadka :) ), a bouvril - coś mi się kojarzy, że za czasów mojego dzieciństwa coś takiego i u nas było, ale może mi się przyśniło? :)

    Pozdrawiam serdecznie i czekam na "C" - mam nadzieję - cakes?

    ReplyDelete
  20. Och, Rich tea = obóz językowy w Barking :) O to, że digestives są najlepsze, to wiadomo (jak inaczej zrobić spód do cheesecake :) i b. się cieszę, że są ogólnie dostępne w PL. Pudding chlebowy uwielbiam, ale ze słodkiego pieczywa. Ostatnio czytałam książkę Christiny Jones, w której przewijały się w tle klasyczne desery (puddings) brytyjskie (Brown Betty, Eve's Pudding) i niektóre b. chciałabym zrobić. Już zlokalizowałam w Amazonie książkę z przepisami ;)
    Do "dziwactw", o których najczęściej piszą/mówią ludzie mający kontakt z kulinarnymi Wyspami, dopisałabym Marmite ;), ale to rozumiem, że będzie pod "M" :)

    ReplyDelete
  21. Na poczatku tego wpisu pomyslalam, ze moze moglabym byc Angielka, ale po dotarciu do Borvil mam mieszane uczucia ;) Czy to jest w smaku podobne do Marmite? Czy zupelnie nie? (wybacz prosze ignorantce... ;)).

    ReplyDelete
  22. Manio,

    pod C tyle haseł, że chyba podzielę:-)

    Ptasiu,

    Bovril gorsze od Marmite - a o nim pod M, of course:-)
    Te wszystkie klasyczne puddingi, które wymieniasz, już udało mi się zaliczyć, choć większość tylko raz:-) My, jeśli chodzi o puddingi, korzystamy głównie z przepisów Jamesa Martina i Nigelli (na trifle).

    Beo,

    ja też ignorantka, bo nie odważyłam się spróbować - poza tym mąż nie pije, musiałabym więc specjalnie kupić, a aż tak się nie poświęcę:-) Andy twierdzi, że smakuje jak bulion wołowy, ale nie tak dobry, jak zrobiony samemu. Marmite ma jednak inny smak.

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails