Jhumpa Lahiri urodziła się w Londynie w rodzinie bengalskiej, a dorastała w USA. Jak wielu wielbicieli jej prozy, odkryłam ją dzięki opowiadaniom Interpreter of Maladies (Tłumacz chorób). Jej pierwszą powieścią był Namesake (Imiennik), na podstawie której powstał też nienajgorszy, choć niepowalający na kolana film. Tłumacz... zebrał różne nagrody i przyniósł jej zasłużony rozgłos. Choć Jhumpa sama nie ma za sobą doświadczenia emigracji, które było udziałem jej rodziców, niewielu autorów potrafi tak celnie przedstawić życie w emigracyjnym 'okraku', a także rozziew między pierwszym a drugim pokoleniem, urodzonym już na obczyźnie (która jest obczyzną tylko dla rodziców).
Chociaż Lahiri pisze z zachowaniem elementarnej zasady 'pisz o tym, co znasz', czyli głównie o amerykańskim środowisku imigrantów z Indii, a także o Indiach, każdy, kto doświadczył emigracji, odnajdzie w jej książkach znajome rozterki i emocje. Dlatego gdy tylko najnowszy zbiór opowiadań pod tytułem Unaccustomed Earth (nie wiem, jaki będzie polski tytuł) wyszedł w miękkiej okładce (w UK niemal wszystkie książki publikowane są w systemie: najpierw twarda okładka czyli hardback, dużo mniejszy nakład i wysoka cena, po kilku miesiącach miękka okładka czyli paperback, większy nakład po dużo przystępniejszej cenie) od razu zamówiłam go w Amazonie. Książka już spoczywa na moim nocnym stoliku i delektuję się nią przed snem. Zgadzam się z tymi krytykami, którzy zaliczają Lahiri do czołówki pisarzy (świadomie używam formy męskiej) amerykańskich.
Tak się składa, że poznaję ostatnio twórczość prawdziwych tytanek światowej literatury, właśnie Lahiri, ale także Australijki Shirley Hazzard i Amerykanki Marilynne Robinson. Te dwie ostatnie to wg Bryana Appleyarda, brytyjskiego pisarza, dziennikarza i krytyka kulturalnego, dwa największe nazwiska wśród żyjących autorów (znowu: nie tylko wśród piszących kobiet, ale piszących obojga płci), do tego stopnia, że swój wywiad z Robinson zakończył zdaniem, że kto nie przeczytał żadnej z jej książek, ten umrze nie do końca spełniony.
Obie autorki zresztą zasłużyły na osobne posty, niebawem postaram się napisać więcej.
No comments:
Post a Comment
Kłaniam się!