Asos sprzedaje wiele marek sieciowych (np. Mango), ale kilka postawiło jednak na samodzielną sprzedaż wyłącznie przez własne strony - od dawna robi to Topshop (mający jedną z najlepszych stron), i giganty czyli Next (znacznie gorsze shopping experience) i New Look (marka wybitnie masowa), a we wrześniu do tego grona dołączyły H&M, Zara, GAP i Banana Republic (te dwie ostatnie marki należą do tej samej firmy i mają wspólną stronę i sklep online) oraz także amerykański Land's End. Zara przoduje w sektorze zwanym fast fashion (analogia do fast food) - bardzo szybko dostarcza kopie ubrań i dodatków z wybiegu na rynek masowy, i ten nowy towar ląduje w sklepach równie błyskawicznie: mówimy tu o nowym towarze co tydzień, a nie co sezon - w sklepie online jest znamienna kategoria: New This Week, co może być problemem w handlu online, gdzie z oczywistych względów liczba zwrotów jest wyższa, niż w sklepach - a prawnie tutejsze firmy muszą taki zwrot przyjąć i zwrócić pieniądze lub wymienić towar w ciągu 28 dni od zakupu - zaś w ciągu 7 dni klient może w ogóle rozmyślić się i skasować zamówienie, nawet, jeśli towar został już wysłany.
Ale Zara po prostu nie ma wyjścia - nawet firmy luksusowe wiedzą, że bez internetowej sprzedaży nie ma przyszłości, i np. Ralph Lauren także zaczął sprzedaż online w UK tej jesieni.
Nie ostało się już w UK właściwie firmy, szczególnie masowej, która ogranicza się do sklepów ulicznych.
Niedawno unowocześniła także swój sklep online rewelacyjna japońska firma Uniqlo - od miesięcy kupuję prawie wyłącznie u nich, ale o tym, i o obuwniczej nirwanie, gdy cdn.
Peleryna Alexander Wang |
I wersja Zary |
*Kolejny dowód na to, jak chętnie i jak dużo Brytyjczycy kupują online. Jednak żeby tak było także w Pl, sklepy polskie muszą zacząć oferować podobny poziom - darmową wysyłkę, darmowe i bez wdawania się w dyskusję o przyczynie zwroty (tzw. no quibble guarantee), łatwe i bezpieczne płatności (kartą lub PayPalem, a nie przelewem), zniżki, promocyjne kody itd.itp. Z tym chyba jednak przyjdzie poczekać na większą konsumpcję - w UK tzw. stock turnover jest nieporównanie szybszy - ludzie po prostu kupują częściej i więcej ubrań i akcesoriów, stąd też 1 500 nowych linii w Asos co tydzień.
Ja się w zasadzie totalnie z barku czasu przerzuciłam na zakupy online. książki, ubrania - wszystko w w sieci. Kocham ten wynalazek!
ReplyDeleteOj tak, Internet najlepszym przyjacielem matki pracującej:-)
ReplyDeleteTeż bym tak chciała. Bezproblemowe zakupy przez internet. Na razie praktykuję dwa razy do roku duże zakupy w czasie wyjazdów. Wtedy całodzienne chodzenie po sklepach nie męczy mnie (może trochę, ale tak przyjemnie).
ReplyDeleteSprzedaż za pomocą internetu to przyszłość. Sama ciągle rozważam otworzenie własnego biznesu w sieci... i mogę też stwierdzić, że jest ze sprzedażą w polskim necie coraz lepiej. Coraz więcej sklepów oferuje płatność kartą, coraz więcej sklepów oferuje atrakcyjne koszty przesyłki. A obowiązek przyjęcia z powrotem zamówionego towaru też mają - bez marudzenia - tylko u nas na to jest 10 dni.
ReplyDeleteJa sama tak często jak to możliwe robię zakupy przez internet. I wielu moich znajomych też. Chociaż z ubraniami to ja jeszcze tak ostrożnie... spodni to na bank jeszcze długo w sklepie internetowym nie kupię :(
Lo,
ReplyDeletechoć będąc w domu, kupuję niemal wyłącznie online, za granicą lubię właśnie takie łażenie po sklepach. Co jest ciekawe, nawet w sklepach sieciowych międzynarodówek często znajduję rarytasy, których u nas nie ma - i to daje duże poczucie satysfakcji:-)
Amarantko,
załóż, a chętnie zostanę Twoją klientką:-) Czasem kupuję w polskich sklepach online, i widzę poprawę, ale np. tak duże firmy jak Reserved czy Solar nadal nie prowadzą sprzedaży przez internet:-( Mam nadzieję, że wkrótce się obudzą;-)