03/08/2010

Serowarką być...

Kiedy byłam mała, chciałam, gdy dorosnę, być piosenkarką (*szepcząco*: a jak byłam jeszcze mniejsza, to chciałam "zostać" księżniczką, ale ku memu bolesnemu rozczarowaniu okazało się, że nie można nią zostać, trzeba się księżniczką urodzić - każdy taki moment to utrata odrobiny niewinności). Ooohhh, how things have changed...Bo teraz fantazjuję o tym, by zostać producentką sera - a to za sprawą kolejnej okołokulinarnej książki, przewodnika po serach pt. World Cheese Book, autorstwa Juliet Harbutt (ma kobieta szczęście, że nie ma literki "d" po "har"). Od kilku lat już zresztą marzę o tym, by poznać Aleksa Jamesa. Ten były basista zespołu Blur jest obecnie farmerem i producentem serów, a to właśnie Juliet jest "serową konsultantką", dzięki której udało mu się stworzyć kilka nagrodzonych prestiżowymi (w świecie koneserów sera) nagrodami serów.

Alex był największym hedonistą w swoim zespole i niejeden Kolumbijczyk do dziś go pewnie błogosławi - jak sam ocenia, w okresie gdy sława Blur sięgała szczytu, wydał ok. miliona funtów na alkohol i narkotyki, głównie kokainę. Fast forward parę lat i zamiast z 400 adorującymi go fankami, Alex spędza czas z 400 owcami, wymyśla nowe sery, i wychowuje wraz z żoną piątkę(!) dzieci w gospodarstwie położonym w bukolicznym regionie Cotswolds (nazywanym czasem Disneylandem angielskości), za sąsiadów mając Jeremy'ego Clarksona, Kate Moss i Elizabeth Hurley* (która także prowadzi organiczne gospodarstwo) - nieprzypadkowo jest to okręg wyborczy obecnego premiera. Zatem z rockowego boga Alex przedzierzgnął się w big cheese** bardzo dynamicznego i liczącego już sobie ponad 700 różnych rodzajów brytyjskiego rynku serów.
Książka Juliet, która ma godny pozazdroszczenia zawód pt. cheese expert, to nic innego, jak wspaniale ilustrowana encyklopedia sera. Każdy z ponad 750 najlepszych gatunków świata jest opisany: krótki rys historyczny, najlepsi producenci, smak i zapach, z czym się komponuje. Sery podzielono na kontynenty i kraje - z przykrością stwierdzam, że Europa Wschodnia reprezentowana jest nader skromnie, przez Słowaków i Węgrów, i autorka nie uwzględniła ani jednego polskiego sera. Są za to sery... japońskie, bo choć tradycyjnie Japończycy jedzą mało nabiału, coraz więcej wśród nich wielbicieli serów.
Z brytyjskich serów obszernie opisano Cheddar, Stilton, Cheshire, Leicester, Wensleydale, Gloucester (Single i Double), znany z ostatniego filmu z cyklu Wallace i Grommit Stinking Bishop (jadłam, w istocie b. wonieje, ale pyszny) ale także pomniejsze, wschodzące gwiazdki, takie jak Farleigh Wallop, kogóż by, jak nie Aleksa:

Na końcu książki podano adresy sklepów, także internetowych, dla poszczególnych krajów, nie tylko UK.
Przeglądając tę książkę, a także natchniona niedawno przeczytanym artykułem o tym, jak wielką pasją dla wielu Brytyjczyków jest trzymanie własnych kur, oddaję się marzeniom o domu na wsi, z kilkoma ozdobnymi kurkami, ulami wśród polnych kwiatów na własnej łące (niedługo pokażę zdjęcia takiej łąki i ogrodu, bo byliśmy na wielkim festynie rolniczym) oraz z własną... serowarnią. Wyprodukować ser jest zaskakująco łatwo; stworzyć jednak nowy, smakowo ambitny i wyróżniający się ser - to wymaga już dużej ekspertyzy - techniki produkcji i rodzaje serów są opisane na początku książki. Ale może Juliet pomogłaby i mnie? (w zamian za wysokie honorarium, to pewne. Ech, że też nie przykładałam się do zajęć w szkole muzycznej...).


*Od setek lat Anglicy, którzy się wzbogacili, kupują rezydencję na wsi - to jedna z pierwszych rzeczy, którą Anglik robi, jeśli Fortuna się do niego uśmiechnie. Kamienica lub apartament w Londynie i dom na wsi oznaczają, że odniosłeś sukces. Dlatego firma Hunter oferuje nawet specjalne torby na transport kaloszy (oczywiście ich produkcji) z domu miejskiego do domu na wsi - for travelling in style between town and country *Delie, mrugam*
** Gra słów - big cheese to dosłownie wielki ser, a wyrażenie to oznacza szychę, grubą rybę.

18 comments:

  1. Myślisz, że jak już mam kalosze, kupię torbę;), to reszta (ten dom na wsi i serowy business) jakoś sama się ułoży?:)

    Na to liczę:)

    PS A gdzie mieszka Alan Rickman? Bo ja bym chciała być jego sąsiadką:)

    ReplyDelete
  2. Z tego, co wiem, w zachodnim Londynie:-) (z żoną, ekhem) ale niewykluczone, że ma też drugi dom gdzie indziej.

    ReplyDelete
  3. Żona nie powinna mieć nic przeciwko żeby mówił mi "good morning" tym głębokim głosem;) Ale wiadomo, żony bywają różne;)

    PS Skoro w Londynie, to na razie nie kupuję tej torby:)

    ReplyDelete
  4. przeczytałam Alan Rickman i się rozmarzyłam...:)

    ReplyDelete
  5. Niegrzeczne...:-)Ja tu o serze, a Wam Rickmana się zachciewa:-D
    ... Ja tu się już kiedyś też przyznawałam do tego, że jego głos mnie zniewala.

    ReplyDelete
  6. A jeśli o sery chodzi, to nie znam zupełnie angielkich serów, za wyjątkiem cheddara:(

    ReplyDelete
  7. Nie ma w W-wie dobrego sklepu z zagranicznymi serami? Wiem, że np. we Francji czy w USA można kupić angielskie sery.

    ReplyDelete
  8. Myślę, że w takiej Almie można je kupić. Kiedyś kupiłam cheddar bez problemu. Sęk w tym, że kupuję prawie zawsze francuskie, które lubię. Choć te sprowadzane do nas są jakoś w smaku uboższe. Nie smakują tak jak na miejscu.

    ReplyDelete
  9. To polecam wypróbować, szczególnie Stilton i Wensleydale:-)

    ReplyDelete
  10. Jakie pyszne te Twoje marzenia Aniu (przemawiają do mnie również te kurki i ule na kwiecistytch łąkach:)
    Apropos dostępności dobrych serów, to my mamy niedaleko bardzo dobry sklep z serami, również irlandzkimi a wybór jest przeogromny i przyprawia o zawrót głowy.

    ReplyDelete
  11. Mmmm :) a ja dziś jadłam taki ser! :) robiony u kogoś w domu... mniam!!! :)

    ReplyDelete
  12. Patrycjo,

    cieszę się, że masz taki sklep - ja nie mam. Ale Waitrose (supermarkety górnopółkowe) mają dobre stoiska z serami, delikatesy w moim mieście (własność celebrity chefa Jamesa Martina) też. Nie jest to może poziom specjalistycznych sklepów z serami w Londynie, ale na nasze potrzeby wystarczający.

    Mi,

    a ja chyba nigdy nie jadłam takiego zupełnie domowej roboty sera - zazdroszczę:-)

    ReplyDelete
  13. ojeju! uwielbiam sery, więc troszkę zazdroszczę tej książki z przewodnikiem po serach (;

    ReplyDelete
  14. Mruczanki (słodki nick),

    dziękuję serdecznie za odwiedziny i komentarz. Może książka (lub podobna) ukaże się w Pl?
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  15. Nawet kaloszy jeszcze nie mam! :D
    Domek na wsi z ogrodem, sadem i kilkoma zwierzakami marzy mi sie od zawsze. Za to serowa farme wolalabym miec nie na wlasnosc, a obok, w sasiedztwie ;)
    Kolejna ksiazka, ktora pewnie dorzuce do mojej amazonowej listy.

    Pozdrawiam serdecznie! I milej niedzieli zycze :)

    ReplyDelete
  16. Beo, kalosze w Anglii są niezbędne:-)
    To trzymamy kciuki nawzajem - ja za spełnienie Twoich, a Ty za spełnienie moich marzeń:-)
    W książce jest dużo szwajcarskich serów.

    ReplyDelete
  17. Bardzo porzadna ksiazka w takim razie skoro sa wniej szwajcarskie sery :)
    Jestem ZA propozycja wspolnego trzymania kciukow ;)

    ReplyDelete
  18. Twoja rekomendacja wystarczy mi w zupelności (tak jak było z serami, które potem mój mąż kupował). Książka trafia na listę do kupienia.

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails