03/06/2010

Kanarek w kopalni?

Nie wiem, czy w polskich kopalniach górnicy też zabierali ze sobą kanarka w klatce, schodząc w dół. Tak robili angielscy, kornwalijscy i walijscy - przed nadejściem nowoczesnych technologii to kanarek swoim zgonem obwieszczał podwyższony poziom niebezpiecznych gazów, czasem na tyle w porę, by górnicy zdążyli się ewakuować. Stąd powiedzenie: a canary in a coal mine, używane w odniesieniu do wymierających gatunków.
Niektórzy dziś w roli kanarka obsadzają pszczoły i bąki - tylko, że ich śmierć zwiastuje... koniec świata, w każdym razie takiego, jaki znamy. Jak powiedział Albert Einstein ( już cytowany) -  przetrwanie gatunku ludzkiego zależy od przetrwania pszczół i innych owadów zapylających (pollinators). Ocenia się, że ponad 1/3 całej żywności, którą zjadamy, uzyskiwana jest dzięki pracy pszczół. Demografowie roztaczają wizje konieczności podwojenia produkcji żywności, jeśli chcemy wyżywić rosnącą liczbę ludzi*, a tymczasem pszczoły, niezbędne ogniwo w tym procesie, zaczynają ginąć. Jest to zjawisko ogólnoświatowe. W UK w zeszłym roku liczba rojów zmniejszyła się o ok. 18%, choć rzeczywistość może być jeszcze gorsza: brytyjscy pszczelarze alarmują, że ginie im nawet jeden rój na każde trzy. Podobna sytuacja jest w USA, gdzie wielu naukowców ściga się o ustalenie przyczyny. Bo jak na razie nikt nie wie, dlaczego pszczoły zaczęły umierać, nie wiadomo też, czy jest  tylko jedna, główna przyczyna, czy też powodów jest cały szereg . Wielu wskazuje na pestycydy i chemikalia używane w ogrodnictwie do kontroli niepożądanych "gości". Inni podejrzewają, że urbanizacja i rolnictwo zabierają najbardziej sprzyjające pszczołom ekosystemy - dzikie łąki. Jeszcze inna teoria dotyczy chorób. Na szczęście wielu naukowców pracuje już nad tym problemem. Co może jednak zrobić przeciętny Kowalski i Smith? W UK British Beekepers Association zorganizowało akcję Adopt a Beehive (Zaadoptuj ul). Nie każdy może zostać pszczelarzem (chociaż są tacy, co trzymają ule na dachach w Londynie - można już kupić miód londyński), ale każdy może być "udziałowcem". Działa to na tej samej zasadzie, co adopcja drzewa oliwnego (może słyszeliście) - w zamian za roczną opłatę otrzymujesz kilka litrów oliwy z "twojego" drzewa lub miodu z ula - nic więcej nie musisz robić, Twoje i innych opłaty finansują gaje oliwne i nowe ule i zarobki ludzi nimi się zajmujących. Uważam, że to znakomite prezenty i zamierzam kupić taki "udział" pod choinkę mężowi.
Wiele firm wspiera też badania nad pszczołami i pszczelarstwo.  Kupując od nich, pośrednio pomagasz pszczołom.
Założona przez biologa i pszczelarza francuska marka Melvita to moje ostatnie kosmetyczne odkrycie. Ich kosmetyki są organiczne, doskonałej jakości, a część z nich wykorzystuje miód, propolis i mleczko pszczele. Próbowałam, polecam.

Na zdjęciu wisiorek jednego z najsławniejszych projektantów biżuterii w UK, Alexa Monroe. B. lubię jego biżuterię.

Wszystkie dane zaczerpnęłam z materiałów Soil Association, organizacji, do której należę.

*Jak wielu zwolenników organicznych upraw, nie zgadzam się z tym poglądem. Zamiast koncentrować się na intensywnych uprawach, genetycznych modyfikacjach i uprzemysłowionej hodowli, Amerykanie i w coraz większym stopniu także Europejczycy powinni przede wszystkim ograniczyć karygodne marnotrawstwo żywności i skończyć z przejadaniem się i jedzeniem mięsa kilka razy dziennie każdego dnia.

10 comments:

  1. Aniu,
    U Ciebie zawsze cos ciekawego znajde i dowiem sie czegos nowego. Dawno mnie tu nie bylo, mam zaleglosci:-)

    ReplyDelete
  2. O kanarku w kopalniach dowiedziałam się z jednej części przygód Dr Dolittle:) Z perspektywy kanarka:)
    W pełni zgadzam się z tym co napisałaś o marnotrawstwie żywoności i przejadaniu się.
    Jak obserwuję nawyki żywieniowe otoczenia to daleko nam do tego bardzo. Ciągle większość woli kupić dużo byle czego.
    Podoba mi się pomysł z adopcją, czy to uli czy drzewa. Bardzo.
    Jak zwykle dużo się dowiedziałam i mogę opowiedzieć mężowi (jak zwykle;)).

    ReplyDelete
  3. Patrycjo,

    no i brakowało Ciebie, cieszę się, że jesteś:-)

    Delie,

    bardzo mi miło:-)

    ReplyDelete
  4. Jesteś wielkim źródłem informacji na przeróżne tematy i to jest świetne. Kiedyś w jakimś muzeum oglądałam ryciny kanarków w kopalniach i temat zgłębiłam. W PL też tak było. Rewelacyjny pomysł z tą "adopcją" drzew i pasiek. Nasz znajomy nadmorski pszczelarz również bardzo narzeka na wymieranie rojów. Jako jedną z przyczyn określa długie, mroźne zimy, ale również nadmierne używanie pestycydów.

    ReplyDelete
  5. Adopcja ula! Świetne! :-)
    A co do pszczół, to straszne, co się dzieje. Tata mojej przyjaciółki jest pszczelarzem amatorem od wielu lat, w świętokrzyskiem ma pasiekę, ale od jakichś czterech lat...nie ma z niej miodu, bo ule puste. Pszczoły wyparowały! Opowiadał także o nieuczciwościach pszczelarzy, którzy potrafią karmić pszczoły wszystkim, byleby miodu było więcej. Na przykład lakierem do drewna! Miód powstały na skutek takich specyfików jest oczywiście do niczego i mocno szkodliwy. Miód, który kupujemy w sklepie i podobno jest prawdziwy, jest tak naprawdę najczęściej zlewką miodów z różnych pasiek. Ile z nich trzyma standardy, a ilu zależy tylko na ilości sprzedawanego towaru?

    Co powiedziałaby Biene Maja?

    ReplyDelete
  6. Lo,

    dziękuję za oświecenie w kwestii kanarków w polskich kopalniach:-)

    Kasiu,

    też słyszałam, niestety z wiarygodnych źródeł, o fałszowaniu miodu:-( Tym bardziej mam motywację, by zaadoptować ul, bo jednak wierzę w to, że te akurat pasieki są kontrolowane a pszczelarze uczciwi.

    ReplyDelete
  7. O temacie ginących pszczół było głośno jakiś czas temu i kiedy zobaczyłam o tym film dokumentalny, byłam przerażona. Nie wiem, jak to jest z tą ilością żywności, za którą odpowiadają pszczoły, bo wydaje mi się, że słyszałam o znacznie, znacznie większym wskaźniku niż 1/3, ale już nie jestem pewna.
    W każdym razie od jakiegoś czasu zapanowała cisza w tym temacie, a ja zastanawiałam się, co z tymi biednymi pszczołami. Najwyraźniej- niestety, nic się nie zmieniło. Przerażające, że tak niewiele możemy w tym naszym XXI wieku. Na codzien nie zdajemy sobie sprawy z powagi sytuacji, ale na prawdę jest się o co bać. A poza tym Ziemia woła o pomoc, a my ciągle głusi.
    A co do adopcji drzew, czy uli, to może zainteresuje Cię akcja, o której pisałam tutaj:
    http://box-of-treasures.blogspot.com/2010/05/my-blog-is-carbon-neutral.html
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  8. Dziękuję za komentarz. Mnie też się wydawało, że ten procent jest większy, ale sprawdziłam w kilku źródłach, i wszystkie podają 1/3 - tak czy inaczej, jest to wciąż olbrzymia część, można powiedzieć, że co trzeci kęs.
    Tu w UK zauważam coraz więcej artykułów i programów w tutejszych mediach, temat staje się modny - i miejmy nadzieję, że nie za późno.

    Dziękuję za linka.

    ReplyDelete
  9. Bardzo ciekawy tekst, nie miałam pojęcia, że takie smutne zjawisko ma miejsce. Zawsze bardzo ceniłam te zwierzęta i mam nadzieję, że jedna uda się powstrzymać zmniejszanie ich populacji.

    Kuzyn partnera mojej Mamy jest pszczelarzem i zawsze przywożę pyszny, polski miód do UK, ale niestety wybiera się na emeryturę, a nie ma kto przejąć tego biznesu. :/

    Zaraz poczytam więcej o adopcji, a co do kosmetyków na bazie miodu czy propolisu to mimo opinii, że lubią dość mocno uczulać, sięgnęłam kiedyś i zawsze wracam do nich. Na pewno znasz Burts Bees. No i nie ma jak nieco miodu położonego na spierzchnięte usta. Łagodzi i można potem taką maseczkę zjeść. ;)

    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  10. Burts Bees oczywiście znam, mają dobre balsamy do ust:-)
    Jeśli ktoś nie jest uczuleniowcem, to kosmetyki pszczele naprawdę działają, stosowano je już w starożytności.

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails