13/02/2010

Love me, love my lingerie

V- day już jutro. Spodziewam się prezentu, którego cena, perwersyjnie, najczęściej tym jest wyższa, im mniej samego prezentu. Tak, mówię o niewymownych. Już od kilku tygodni dwa sklepy online, w których zaopatruję się czasem w bieliznę, Figleaves i Mio Destino, bombardują moją skrzynkę promocjami, przesyłając też instrukcje, jak posłać the man in my life subtelną wskazówkę - linka do wybranego przeze mnie kompletu w odpowiednim rozmiarze, co zaoszczędzi mu potajemnego grzebania w mojej szufladzie z bielizną w poszukiwaniu metek.
Walentynki wygodnie przypadają też prawie na początku nowego roku (a z całą pewnością nowego, jeśli jest się Chińczykiem) i pod koniec zimy (przynajmniej angielskiej zimy - już mam w ogródku przebiśniegi) - to dla mnie zawsze najlepsza pora na nową bieliznę. Zawsze podobała mi się dewiza: "żyj tak, by pozostawić po sobie dobre wspomnienia i czystą bieliznę" i staram się jej trzymać.
Mąż zapewne wybierze coś marki Elle Macpherson - tej firmy był jego pierwszy prezent dla mnie i z sentymentu zawsze wraca do tej firmy. Szczęśliwie ja też lubię ich wzory i  w dodatku pod presją klientek firma oferuje teraz większy wybór rozmiarów (jako kobieta niegruba, za to z dużym biustem, jestem "niewymiarowa").
Gdybym jednak mogła posłać mu więcej hints, to na pewno wybrałabym coś francuskiej marki Aubade, która słynie z subtelnie erotycznych reklam, np. komplet Romance a Kyoto, z motywem kwiatów wiśni:


Lubię też bieliznę retro niszowej marki Miss Lala's:


A skoro mowa o retro - wspominałam już, że wraca moda na spiczaste biustonosze, takie, jakie nosiły Marilyn Monroe i Jayne Mansfield. Na pewno przyczynił się do tego sukces serialu Mad Men. Najbardziej eksluzywna brytyjska marka bieliźniana, Rigby&Peller (to tu zaopatruje się królowa, połowa arystokratek i gwiazd filmowych), proponuje taki komplet:

Nie byłabym sobą, gdybym nie wykorzystała tej okazji, by pokazać też bieliznę w groszki, z kokardkami (z mojego ulubionego Asos):

Jeśli będziecie w Paryżu, koniecznie odwiedźcie legendarny butik Sabbia Rosa, niedaleko bulwaru Saint Germain - tak pięknej bielizny nie ma chyba nigdzie, część zresztą szyta jest wyłącznie do sprzedaży w tym sklepie. Ceny, jak się można spodziewać, stratosferyczne (to tu kupują bieliznę arabskie księżniczki i żony rosyjskich oligarchów), ale popatrzyć można za darmo - kiedy tam byłam, obsługa była bardzo uprzejma i nienachalna.

5 comments:

  1. Cudna ta bielizna! Jestem z tej kategorii kobiet, które wyznają zasadę, że to czego nie widać wpływa na to jak się czujesz. Innymi słowy ładna, wyrafinowana bielizna, sprawia, że czujemy się piękniejsze, pewniejsze siebie. Nawet w dżinsach i tshircie;)

    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  2. Uwielbiam Aubade. Ich reklamy są absolutnie the best jeśli chodzi o bieliznę. Zwłaszcza te czarno-białe.

    ReplyDelete
  3. Patrycjo,

    jak zwykle jesteśmy jednomyślne:-)

    Delie,

    prawda, że reklamy Aubade są niesamowite?:-) No i bielizna oczywiście też.

    ReplyDelete
  4. Ja poproszę komplet od Rigby&Peller. Zresztą wszystkie poproszę;) Szkoda, że mój miły nie potrafi zrozumieć, że bielizna sportowa wcale nie jest super

    ReplyDelete
  5. Sarenko,

    dziękuję za odwiedziny!

    Pozdrawiam i mam nadzieję, że miło spędziłaś Walentynki, chociaż w sportowej bieliźnie;-)

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails