Choć nadal mam "do zaliczenia" filmy, o których pisałam tu parę miesięcy temu (posiadanie czterolatka czyni z wyjścia do kina operację militarną w kilku etapach), to chciałam napisać o podnieceniu nadchodzącymi premierami. 18 grudnia do kin na całym świecie wejdzie
Avatar. Sam fakt, że film nie będzie miał wcześniejszej, amerykańskiej premiery (ci amerykańscy szczęściarze zawsze mają dostęp do wszystkiego najwcześniej), świadczy o tym, że branża filmowa spodziewa się wydarzenia na miarę
Władcy Pierścieni. Przepowiada się triumfalny powrót
Jamesa Camerona, reżysera Tytanika. Film nakręcono, gdzieżby indziej, w krainie Hobitów, zwanej też Nową Zelandią - jeśli reżyser chce mieć świat rodem z baśni, to już właściwie nie ma dyskusji, wiadomo, że NZ bije inne lokalizacje na głowę. Zajawki są już dostępne w skarbnicy ki
nowej wiedzy, czyli Imdb.com, a także na stronach niektórych wypożyczalni internetowych (Lovefilm.com); swoją drogą, chyba czas na to, by tę usługę zaczęto oferować i w Pl?
Jak już klikniecie się do Internet Movie Database, popatrzcie też koniecznie na zajawkę Alicji w Krainie Czarów. Nie mogę sobie wyobrazić reżysera bardziej kwalifikującego się do przeniesienia tej historii na ekran, niż Tim Burton, dlatego fakt, że na premierę przyjdzie poczekać do marca przyszłego roku, to okrutny test cierpliwości. Johnny Depp jako Kapelusznik - need I say more?
Znacznie bliższa jest premiera Julie and Julia, filmu z Meryl Streep, napisanego i wyreżyserowanego przez kobietę, którą kobiety (a także, skrycie, wielu mężczyzn) na całym świecie czczą, często nieświadomi jej imienia - Norę Ephron. To ona napisała Kiedy Harry Spotkał Sally oraz Bezsenność w Seattle (a także np Zgagę, ze świetnymi rolami Meryl Streep i Jacka Nicholsona). W dodatku film osnuto na prawdziwych historiach dwóch kobiet, i jest w nim dużo o jedzeniu i gotowaniu, a ja uwielbiam i książki, i filmy o tej tematyce- nie ma po prostu nawet cienia szansy na to, że film mi się nie spodoba.
No comments:
Post a Comment
Kłaniam się!