Przy okazji po raz kolejny zachwycił mnie wybór znakomitej literatury dla dzieci, jaką oferuje dzieciom ten kraj. Najlepsi dziecięcy autorzy (a także, nie zapominajmy, ilustratorzy) pochodzili właśnie z Wysp Brytyjskich: A. A. Milne, Kenneth Grahame, J. M. Barrie, C. S. Lewis, Roald Dahl, Beatrix Potter, Lewis Carroll, J. K. Rowling, E. H. Shepard, Quentin Blake... długo by wymieniać. Oczywiście nie zapominam o Hansie Christianie Andersenie ani braciach Grimm, czy Sempe i Goscinnym, ale jednak ośmielę się postawić tezę, że to właśnie Brytyjczycy stworzyli, i nadal tworzą, najpiękniejsze, najbardziej magiczne, historie d
la dzieci.
Część tego bogactwa jest mało znana, albo w ogóle nieznana, w Polsce. Dopiero niedawno opowieści i słynne ilustracje Beatrix Potter przybliżyła polskim dzieciom Małgorzata Musierowicz, niemal sto lat po tym, gdy pierwsza książka o Króliku Piotrusiu ukazała się w Anglii. Nie wiem, być może były wcześniejsze wydania, w każdym razie ja o Beatrix Potter nigdy przed tłumaczeniem Musierowicz nie słyszałam, a w UK zna ją każde dziecko. Jako dziewczynka nie zetknęłam się też nigdy z opowieściami o Narnii czy książkami Roalda Dahla - a byłam (i jestem) prawdziwym molem książkowym - choć są obecnie dostępne po polsku, za czasów mojego dzieciństwa nie było ich ani w księgarniach w moim mieście, ani w miejscowej bibliotece. Nie ma wciąż polskiego wydania klasycznej książki Maurice'a Sendaka (Amerykanina, nie Anglika) pt. Where the Wild Things Are (Gdzie mieszkają dzikie stwory), jednej z najbardziej znanych książek obrazkowych na świecie. Niedługo wejdzie na ekrany film na jej podstawie, który wreszcie przybliży tę uniwersalną historię polskim dzieciom.
Zresztą i w dziedzinie programów dla dzieci Brytyjczycy także wiodą prym: miliony dzieci na świecie znają Listonosza Pata czy Tomka-Lokomotywę (Thomas The Tank Engine).
Swietnie, że urodziny pod chmurką się udały! I najlepsze urodzinowe życzenia dla Nicholasa:-)
ReplyDeleteW Polsce moim zdaniem nie jest tak marnie z literaturą dla młodszych dzieci, jak się może wydaje. Działa sporo niewielkich, ale prężnych małych wydawnictw, specjalizująych się w literaturze dla młodszych dzieci, w wydawaniu perełek, w uzupełnianiu braków w literaturze klasycznej światowej dla młodszych, o której piszesz (o luce w tej dziedzinie). Są oczywiście i duzi wydawcy, jak NK czy Znak. Jest bardzo ciekawie! A Tomek i jego przyjaciele to od lat ulubieńcymojej córki:-)
Dziękujemy!
ReplyDeleteTo dobrze, że tak się dzieje. Piszę raczej z perspektywy osoby, która dorastała w komunistycznej Pl, gdzie z literaturą dziecięcą, nawet klasyką, było krucho, na książki się polowało lub zapisywało w bibliotece.