Moją idolką w tym względzie jest Chloe Doutre-Roussel, autorka tomiku zatytułowanego, jakżeby inaczej, The Chocolate Connoisseur. Chloe pokochała czekoladę jako małe dziecko, podobnie jak wiele z nas, ale u niej ta skłonność przerodziła się w prawdziwą pasję. Do dziś nie ma dnia, by nie zjadła choćby kawałeczka czekolady. Chloe jest jedną z życiowych szczęściar, bowiem jej zawód stanowi jednocześnie jej największą pasję. Jest chocolate buyer dla najwytworniejszego (i dlatego mojego ulubionego, jeśli chodzi o jedzenie) domu towarowego w Londynie, Fortnum & Mason (po ciuchy i kosmetyki udaję się do one and only Selfridges).
Kiedy ogłoszenie o tym stanowisku ukazało się w brytyjskiej gazecie, wszystkie media pisały, że to najlepsza posada na świecie. Chloe, dzięki swej wiedzy i umiejętności porównywalnych do tych, jakimi mogą się pochwalić najlepsi sommelierzy wina, tyle że w jej przypadku chodzi o gatunki i producentów czekolady, dostała tę posadę. Można powiedzieć, że przygotowywała się do niej prawie od kołyski. Teraz jej praca polega na prodróżowaniu po świecie w poszukiwaniu najlepszej czekolady, od tabliczek przez pralinki po trufle.
W swej pięknie wydanej książce, przypominającej elegancko zapakowaną tabliczkę cze
kolady dobrej marki, Chloe pisze bardzo ciekawie o historii czekolady, procesie produkcji, różnych rodzajach, wreszcie o najlepszych producentach. Wyczuwa się jej niemal ewangelickie zaangażowanie w sprawę czekolady. W UK znakomita większość tzw czekolady zawiera śladowe ilości kakao, natomiast mnóstwo cukru i tłuszczu. Unia Europejska chciała nawet narzucić Brytyjczykom reklasyfikację najpopularnijszych produktów, i wymóc na firmach takich jak Cadbury, by produkt zawierał pewien minimalny procent ziarna kakaowego - gdyby zawierał go mniej, producent nie miałby prawa do używania słowa 'czekolada' na opakowaniu. Projekt spełzł na niczym, gdyż Brytyjczycy się zbuntowali - oni lubią taką czekoladę, nawet jeśli czekoladą nie
jest. Kolejny dowód na to że, jak napisał Lin Yutang, patriotyzm to umiłowanie potraw zapamiętanych z dzieciństwa.
PS. Czekoladki na zdjęciu pochodzą z Prestat, brytyjskiej firmy z ponad stuletnią tradycją i posiadającą tzw. royal warrant, czyli pozwolenie na umieszczanie na produktach herbu członka rodziny królewskiej. Prestat produkuje też czekoladę 'zdrową', zawierającą więcej antyoksydantów niż niektóre warzywa czy owoce.
No comments:
Post a Comment
Kłaniam się!