30/04/2012

Encyklopedia Kuchni Brytyjskiej - C, część VI

Clotted cream - wyjaśnijmy sobie od razu: to NIE JEST BITA ŚMIETANA. Coraz częściej stykam się z takim błędnym tłumaczeniem - w przypadku, gdy chodzi o książki/czasopisma, i profesjonalnych tłumaczy, wybaczam, bo clotted cream nie jest dostępna poza Wielką Brytanią (choć w wielu krajach, szczególnie Bliskiego Wschodu, produkuje się podobny przysmak), a jakieś tłumaczenie dla tego specyficznego rodzaju śmietany trzeba znaleźć. Na blogach jednak nie silmy się na tłumaczenie - bita śmietana to whipped cream, a clotted cream to clotted cream, a więc śmietana poddana procesowi clotting, a nie whipping (ubijaniu). Clotted cream powstaje w wyniku podgrzewania mleka na parze/w kąpieli wodnej w płytkim garnku i powolnego ostudzania.
Clotted cream pochodzi z południowo - zachodniej Anglii, głównie hrabstwa Devon (gdzie czasem zwana jest Devonshire cream) i księstwa Kornwalii - pochodząca z Kornwalii clotted cream, zwana też Cornish cream, posiada PDO (Protected Designation of Origin) - mleko musi pochodzić z Kornwalii, zaś zawartość tłuszczu to minimum 55%. Inne hrabstwa południowej Anglii także produkują clotted cream, ale najbardziej autentyczna jest ta pochodząca z Kornwalii i Devon.


Clotted cream to składnik najbardziej tradycyjnej popołudniowej herbatki - używa się jej do smarowania scones.  Zapewniam, że masło to w tym przypadku ubogi substytut clotted cream, i będąc w Anglii koniecznie spróbujcie scones z clotted cream i dżemem, tradycyjnie malinowym. W ogóle Afternoon Tea w jednym z miejsc polecanych przez UK Tea Council powinna być żelazną pozycją w kalendarzu takiej wizyty.
Na tym zdjęciu wyżej pokazano kornwalijski styl smarowania scones: najpierw dżem, potem śmietana. W sąsiednim Devon z kolei najpierw nakłada się warstwę śmietany, a potem dżem - i rzecz jasna, jak to z sąsiadami bywa, każdy myśli, że to ich sposób jest tym jedynym słusznym i właściwym - tu artykuł w Guardianie na temat tej rywalizacji.
Po lewej - kornwalijska scone, po prawej - dewońska
Nie miałam pojęcia, że clotted cream ma znacznie więcej zastosowań, ale jeden z największych jej producentów reklamuje się właśnie taką listą 100 dań, do których można jej użyć, zarówno słodkich, jak i słonych:

Dwa tygodnie temu poprosiłam Was o alternatywną nazwę dla tego cyklu. Osobą, której sugestia najbardziej mi się spodobała ("Ryba, frytki i cała reszta"), i która wygrywa nagrody, jest.... Rusty Angel.  
Dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w konkursie, a Rusty proszę o email (adres w profilu).

16 comments:

  1. Ale się cieszę! Konkurencja była ostra, ale pasta umami jest moja. teraz tylko muszę poszukać odpowiednich dla niej przepisów. dziękuję za konkurs!

    ReplyDelete
  2. Um, mam pewien problem z twoim profilem, jest zintegrowany z tym an G+ i nie ma na nim twojego maila. Zostawię tutaj swój: shuichi@go.pl, prosząc o kontakt, ok?

    ReplyDelete
  3. No, fajowo, ze jest kolejny odcinek. :) Ja zabieram sie za serie o serach brytyjskich, ciekawe co z tego bedzie. ;)

    Clotted cream uwielbiam, jestem z frakcji najpierw smietana, potem dzem. :D A wczoraj jadlam lody o smaku clotted cream wyprodukowane w mojej lokalnej lodziarni Brymore. :)

    Rusty Angel, jesli moge - nie szukaj przepisow do pasty umami. Ona nie potrzebuje przepisow. Dodawaj ja do dowolnych dan wytrawnych - gulaszy, potrawek, zup, makaronow, wszystkie jednogarnkowce beda OK. :) I gratuluje, pasta jest naprawde w deche. :D

    ReplyDelete
  4. No i czegoś się dowiedziałam. :) Za co dziękuję.
    Ale chciałabym przekazać Ci coś poza tematem, taki mało typowy (mam nadzieję ;) ) łańcuszek:
    http://pracownia-alchemiczna.blogspot.com/2012/05/ksztatuje-mnie-literatura.html

    ReplyDelete
  5. Super, że następny odcinek się pojawił ;)
    Ciekawa jestem, jakie toto jest w smaku? Do czego byś porównała?

    ReplyDelete
  6. Rusty,

    paczuszka wysłana:-)
    Karolina prawdę mówi:-) - my na ten przykład używamy jako smarowidło do ciabatty, z pomidorami i serem, najzwyczajniej:-) M używa często do curries i pies.

    Karolina,

    to seria będzie długa - ponad 700 odcinków;-) Koniecznie zrób:-)

    Wiedźmo,

    dzięki, nie obiecuję, ale może...;-)

    Manio,

    to jest jak mieszanka kremówki, masła i kremowego serka:-)

    ReplyDelete
  7. Nie miałam pojęcia o clotted cream. Dzięki! :-) Ale zjadłabym tego całkiem sporo.

    ReplyDelete
  8. @Karolina: Akurat najczęściej gotuję potrawy jednogarnkowe plus makaron lub ryż, więc będzie jak ulał.

    @Anna Maria: teraz już czekam z niecierpliwością - dam ci znać, jak tylko paczka przyjdzie. Zaczęłaś czytać "Grę Endera"?

    ReplyDelete
  9. Aniu, na pewno nie przerobie wszystkich, ale sukcesywnie będę dodawać, kto wie na ilu się skończy? ;)

    ReplyDelete
  10. Kasiu,

    spróbuj koniecznie, jak kiedyś przyjedziesz:-)

    Rusty,

    nie, nie zaczęłam, czeka w kolejce:-)

    Karolino,

    istotnie:-), kto wie?

    ReplyDelete
  11. Hmm, zajrzałam do swojej bazy tłumaczeniowej, bo pamiętałam, że kiedyś tłumaczyłam jakieś przepisy, w których występowała clotted cream. A nie pamiętałam, co wtedy z tym uczyniłam. Okazuje się, że wybrnęłam określeniem "gęsta tłusta śmietana", co o tym myślisz Aniu, nie była to zbytnia kompromitacja?

    ReplyDelete
  12. Ajko,

    jak najbardziej, sama też użyłam takiego tłumaczenia, o tu:-): http://backwards-in-high-heels.blogspot.co.uk/2009/05/backwards-in-high-heels-grochy-i.html

    ReplyDelete
  13. Clotted cream widywałam w Hongkongu, ale to nic dziwnego, zważywszy na długą obecność tam Brytyjczyków :-)
    Wydaje mi się też, że mignęła mi w jednym z tutejszych sklepów "z wyższej półki" - chyba kupię do spróbowania, bo pomysł na połączenie czegoś tłustego i śmietanowego z dżemem i ciastem bardzo mi odpowiada (jeszcze nie wiem, czy zrobię akurat scones).

    Wróciło wspomnienie pajdy chleba posmarowanej gęstą kwaśną smietaną, posypaną cukrem...

    ReplyDelete
  14. Bee,

    zachęcam jednak do wypróbowania ze scones, nieprzypadkowo to jest główny sposób jedzenia clotted cream - bardzo do siebie pasują:-) No i scones nie są trudne do zrobienia, i można też z nimi eksperymentować.

    ReplyDelete
  15. To się je tradycyjnie z dżemem truskawkowym, a nie malinowym! :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie publikuję z reguły anonimowych komentarzy, korygujacych mnie bez podawania źródła informacji, ale ten opublikowałam, bo zapewniam, że jadłam takie herbatki w wielu miejscach, od kafejek po 5-gwiazdkowe hotele, i częściej stykam się z malinowym.

      Delete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails