Clotted cream pochodzi z południowo - zachodniej Anglii, głównie hrabstwa Devon (gdzie czasem zwana jest Devonshire cream) i księstwa Kornwalii - pochodząca z Kornwalii clotted cream, zwana też Cornish cream, posiada PDO (Protected Designation of Origin) - mleko musi pochodzić z Kornwalii, zaś zawartość tłuszczu to minimum 55%. Inne hrabstwa południowej Anglii także produkują clotted cream, ale najbardziej autentyczna jest ta pochodząca z Kornwalii i Devon.
Clotted cream to składnik najbardziej tradycyjnej popołudniowej herbatki - używa się jej do smarowania scones. Zapewniam, że masło to w tym przypadku ubogi substytut clotted cream, i będąc w Anglii koniecznie spróbujcie scones z clotted cream i dżemem, tradycyjnie malinowym. W ogóle Afternoon Tea w jednym z miejsc polecanych przez UK Tea Council powinna być żelazną pozycją w kalendarzu takiej wizyty.
Na tym zdjęciu wyżej pokazano kornwalijski styl smarowania scones: najpierw dżem, potem śmietana. W sąsiednim Devon z kolei najpierw nakłada się warstwę śmietany, a potem dżem - i rzecz jasna, jak to z sąsiadami bywa, każdy myśli, że to ich sposób jest tym jedynym słusznym i właściwym - tu artykuł w Guardianie na temat tej rywalizacji.
Po lewej - kornwalijska scone, po prawej - dewońska |
Dwa tygodnie temu poprosiłam Was o alternatywną nazwę dla tego cyklu. Osobą, której sugestia najbardziej mi się spodobała ("Ryba, frytki i cała reszta"), i która wygrywa nagrody, jest.... Rusty Angel.
Dziękuję wszystkim za wzięcie udziału w konkursie, a Rusty proszę o email (adres w profilu).
Ale się cieszę! Konkurencja była ostra, ale pasta umami jest moja. teraz tylko muszę poszukać odpowiednich dla niej przepisów. dziękuję za konkurs!
ReplyDeleteUm, mam pewien problem z twoim profilem, jest zintegrowany z tym an G+ i nie ma na nim twojego maila. Zostawię tutaj swój: shuichi@go.pl, prosząc o kontakt, ok?
ReplyDeleteNo, fajowo, ze jest kolejny odcinek. :) Ja zabieram sie za serie o serach brytyjskich, ciekawe co z tego bedzie. ;)
ReplyDeleteClotted cream uwielbiam, jestem z frakcji najpierw smietana, potem dzem. :D A wczoraj jadlam lody o smaku clotted cream wyprodukowane w mojej lokalnej lodziarni Brymore. :)
Rusty Angel, jesli moge - nie szukaj przepisow do pasty umami. Ona nie potrzebuje przepisow. Dodawaj ja do dowolnych dan wytrawnych - gulaszy, potrawek, zup, makaronow, wszystkie jednogarnkowce beda OK. :) I gratuluje, pasta jest naprawde w deche. :D
No i czegoś się dowiedziałam. :) Za co dziękuję.
ReplyDeleteAle chciałabym przekazać Ci coś poza tematem, taki mało typowy (mam nadzieję ;) ) łańcuszek:
http://pracownia-alchemiczna.blogspot.com/2012/05/ksztatuje-mnie-literatura.html
Super, że następny odcinek się pojawił ;)
ReplyDeleteCiekawa jestem, jakie toto jest w smaku? Do czego byś porównała?
Rusty,
ReplyDeletepaczuszka wysłana:-)
Karolina prawdę mówi:-) - my na ten przykład używamy jako smarowidło do ciabatty, z pomidorami i serem, najzwyczajniej:-) M używa często do curries i pies.
Karolina,
to seria będzie długa - ponad 700 odcinków;-) Koniecznie zrób:-)
Wiedźmo,
dzięki, nie obiecuję, ale może...;-)
Manio,
to jest jak mieszanka kremówki, masła i kremowego serka:-)
Nie miałam pojęcia o clotted cream. Dzięki! :-) Ale zjadłabym tego całkiem sporo.
ReplyDelete@Karolina: Akurat najczęściej gotuję potrawy jednogarnkowe plus makaron lub ryż, więc będzie jak ulał.
ReplyDelete@Anna Maria: teraz już czekam z niecierpliwością - dam ci znać, jak tylko paczka przyjdzie. Zaczęłaś czytać "Grę Endera"?
Aniu, na pewno nie przerobie wszystkich, ale sukcesywnie będę dodawać, kto wie na ilu się skończy? ;)
ReplyDeleteKasiu,
ReplyDeletespróbuj koniecznie, jak kiedyś przyjedziesz:-)
Rusty,
nie, nie zaczęłam, czeka w kolejce:-)
Karolino,
istotnie:-), kto wie?
Hmm, zajrzałam do swojej bazy tłumaczeniowej, bo pamiętałam, że kiedyś tłumaczyłam jakieś przepisy, w których występowała clotted cream. A nie pamiętałam, co wtedy z tym uczyniłam. Okazuje się, że wybrnęłam określeniem "gęsta tłusta śmietana", co o tym myślisz Aniu, nie była to zbytnia kompromitacja?
ReplyDeleteAjko,
ReplyDeletejak najbardziej, sama też użyłam takiego tłumaczenia, o tu:-): http://backwards-in-high-heels.blogspot.co.uk/2009/05/backwards-in-high-heels-grochy-i.html
Clotted cream widywałam w Hongkongu, ale to nic dziwnego, zważywszy na długą obecność tam Brytyjczyków :-)
ReplyDeleteWydaje mi się też, że mignęła mi w jednym z tutejszych sklepów "z wyższej półki" - chyba kupię do spróbowania, bo pomysł na połączenie czegoś tłustego i śmietanowego z dżemem i ciastem bardzo mi odpowiada (jeszcze nie wiem, czy zrobię akurat scones).
Wróciło wspomnienie pajdy chleba posmarowanej gęstą kwaśną smietaną, posypaną cukrem...
Bee,
ReplyDeletezachęcam jednak do wypróbowania ze scones, nieprzypadkowo to jest główny sposób jedzenia clotted cream - bardzo do siebie pasują:-) No i scones nie są trudne do zrobienia, i można też z nimi eksperymentować.
To się je tradycyjnie z dżemem truskawkowym, a nie malinowym! :)
ReplyDeleteNie publikuję z reguły anonimowych komentarzy, korygujacych mnie bez podawania źródła informacji, ale ten opublikowałam, bo zapewniam, że jadłam takie herbatki w wielu miejscach, od kafejek po 5-gwiazdkowe hotele, i częściej stykam się z malinowym.
Delete