Potem udałam się do centrum sztuki i kultury Barbican, by obejrzeć sztukę Big and Small, z Cate Blanchett w roli głównej. Choć napisana w latach 70. sztuka awangardowego niemieckiego dramaturga Botho Straussa nie była najlepszym wyborem ("delikatnie absurdalna", ale nie wznosi się na wyżyny osiągnięte przez największych twórców teatru absurdu - Strauss to Ionesco dla ubogich), to jednak Cate dała z siebie wszystko i zasłużenie zebrała owacje na stojąco. Siedziałam pośrodku w 4 rzędzie od sceny (kupiłam bilet ponad pół roku temu), tak blisko, że widziałam siniaki na jej gołych nogach - ekscytujące!
Po powrocie do domu obejrzałam dwa pierwsze odcinki nowego skandynawskiego serialu kryminalnego, Bron/Broen (The Bridge czyli Most) i już wiem, że dorównuje Forbrydelsen i Borgen - napiszę więcej, wkrótce. Złota ero skandynawskiej telewizji - trwaj, trwaj jak najdłużej!
Dziś jednak świętujemy Dzień Świętego Jerzego, patrona Anglii i Katalonii, zaczął się też Tydzień Brytyjskiej Wołowiny i Tydzień Kawy (nie ma już dnia, ani tym bardziej tygodnia, w kalendarzu, który nie byłby czemuś dedykowany - i bardzo dobrze). Z mojego punktu widzenia najważniejsze jednak, że dziś jest rocznica zarówno urodzin, jak i śmierci Szekspira, a także śmierci Cervantesa, a zatem oficjalna, ustanowiona przez Unesco World Book Night. By to uczcić, wydawcy w USA, UK, a w tym roku także Niemczech i Irlandii, ufundowali milion darmowych książek, które będą rozdawane przez tysiące ochotników, takich jak ja.
Tegoroczne 25 tytułów |
Pamiętajcie także, że do końca tego tygodnia trwa też konkurs kulinarny - mała liczba zgłoszeń = większe szanse na wygraną.
Moja ulubiona ksiazka od dawien dawna jest 'Mala ksiezniczka' , zadna inna ksiazka nie pobudzila w takim rozmiarze moje wyobrazni , zadna az tak bardzo nie zmienila mojego zycia ;). 'I Capture the Castle' marzy mi sie od dawna , mam duzy apetyt na ksiazki i jakos zawsze zapominam o jej zakupie.
ReplyDeleteByłam nietypowym dzieckiem...Po mamusi odziedziczyłam miłość do kryminałów.Moja ulubiona książka czytana przynajmniej raz w roku od chwili gdy skończyłam 10 lat - "Powrót na wyspy" Patricka Quentina.Dlaczego?Bo lekka nawet dla 10latki:)Bo akcja toczy się w czasach dobrego języka i dobrych manier.A co najważniejsze - miejsce!Bermudy - bajkowy świat,nieosiągalny,barwny,pachnący,elegancki,zniewalający...Właśnie w piątek skończyłam ją ponownie czytać.Moja pogoda ducha potrzebowała słonecznego wsparcia Willi Sztorm i blasku księżyca odbijającego się w spokojnych wodach zatoki.
ReplyDeleteDziękuję Ci,że poprosiłaś nas o takie wyznanie,bo mimo deszczowej pogody za oknem - znów zrobiło mi się miło i ciepło.
Pozdrawiam,
Mag.
wnocywszystkiekotysaczarne.blogspot.com
A jeśli nie obserwuję a subskrybuję? ;)
ReplyDeleteJeśli miałabym wybrać moją absolutnie ulubioną książkę nastolęctwa, to byłaby nią "Gra Endera" Orsona Scotta Carda. Co zabawne, wytrzymała ona próbę czasu i nadal chętnie do niej wracam, jak zresztą kilkoro innych ludzi w moich wieku. Czasami wydaje mi się nawet, że jesteśmy takim pokoleniem "Gry Endera".
ReplyDeleteBłagam! Zdradź gdzie w sieci można obejrzeć serial Bron/Broen?
ReplyDeleteJuż mam, więc tylko zachęcam do wzięcia udziału w konkursie, bo warto! Za to konkurs kulinarny: myślę, może coś wymyślę :).
ReplyDeleteO Big & Small czytałam w niedawno i była to bardzo pochlebna recenzja.
U nas weekend był piękny, a dziś pogodna kojarząca mi się z Londynem: rano deszcz, w południe słońce, po południu ciemne chmury :).
Oladios,
ReplyDeleteto także jedna z moich ulubionych książek dzieciństwa:-)
Mag,
ciekawe, nie znam zupełnie tej książki ani autora, dziękuję bardzo.
Seso,
subskrycja też się liczy:-)
Rusty,
a to ciekawe, OSC to ulubiony autor mojego M, który od dawna mi go poleca, a ja jeszcze po żadne dzieło tego pisarza nie sięgnęłam, po Twojej rekomendacji chyba jednak naprawię ten błąd;-)
Dziewczyno Bez Matury,
nie mam pojęcia, bo nie oglądam seriali w sieci - Most właśnie zaczęto tu nadawać na jednym z kanałów BBC, podobnie jak wcześniejsze seriale duńskie.
Hazel,
rozumiem, że czytałaś o tej wersji Big & Small, czyli Sydney Theatre Company? A gdzie?
Zdecydowanie warta zobaczenia ze względu na Blanchett, scenografię i elementy humoru, wprowadzone w anglojęzycznej adaptacji, ale cały czas miałam poczucie, że ktokolwiek wybrał tę sztukę, nie wybrał najlepiej - tyle jest innych lepszych.
No wreszcie, bedzie cos nowego do ogladania :)
ReplyDeleteI capture the castle czytalam o tej porze w zeszlym roku, absolutnie piekna ksiazka.
Aniu,
ReplyDeleteo tej właśnie wersji z Cate Blanchett. Trudno mi powiedzieć w jakiej gazecie była recenzja: to było ksero w ramach czytanki na moim angielskim. Może Intelligent Life? Dużo "czytanek" mam stamtąd :).
Dziękuję od razu za Twoje rekomendacje i linki do Chichiro - jak mogłam zapomnieć o jej blogu? To świetne źródło podpowiedzi!
I dołączam się do Rusty Angel: "Gra Endera" jest świetna.
@Ania: mam nadzieję,że jeśli kiedyś natkniesz się na tę książkę i przeczytasz,to się nie rozczarujesz :) Pozdrawiam,
ReplyDeleteMag.
Od dwóch dni myślę, co było książką mojego "nastolęctwa".
ReplyDeleteNajpierw w przegródkach pamięci pojawiły się książki pożniejszego dzieciństwa ("Opowieść o cebulku" Rodariego i "Bez rodziny" Malote'a, obie czytane bardzo często, dziś już nie wiem, dlaczego akurat te. Choć ta pierwsza to świetna opowięśc o tyranii.).
Ale książką "nastolatkową", która zmieniła się w książkę na chandrę i stany chorobopodobne, jest "Opium w rosole". Pewnie dlatego, że nadal lubię siąść w czyjejś kuchni lub posadzić kogoś w swojej i ogrzać się ciepłem rozmowy nieśpiesznej. I nakarmić kogoś krupnikiem. Może dlatego, że ten świat niezbyt bogaty, ale nie ubogi, jest mi bliski. Może dlatego, że jestem w wieku Gieniusi, a marzyłam, żeby zostać Kreską. Szyłam i farbowałam ciuchy, torebki, dziergałam kilometrowe szaliki. I marzyłam o "nie-tombaku":). I słuchałam Mozarta.
Ciepło myślę o sobie lata temu.
Dziękuję za obudzenie wspomnień i inspiracje.
Serdecznie pozdrawiam
Moją ulubioną książką z czasów, gdy uczyłam się jeszcze w podstawówce, czy gimnazjum, był "Błękitny Zamek" L.M. Montogomery. Książka absolutnie magiczna, opowiadająca o silnej woli i chęci przetrwania. Jako nastolatka wracałam do niej, gdy było mi ciężko i miałam jakieś problemy, żeby jeszcze raz ją przeczytać i utwierdzić się w przekonaniu, że jednak warto żyć, marzyć i dążyć do celu:).
ReplyDeletePozdrawiam.
"Emilka ze Srebrnego Nowiu" L.M. Montgomery. Cała trylogia. O ile słodkiej Ani w wieku nastoletnim nie dało się już znieść, o tyle do Emilki wracam co jakiś czas. Obie postaci są jak awers i rewers. Seria o Emilce jest wymowniejsza w tonie, poważniejsza, bohaterka nie przeżywa ekstazy z powodu każdego kwiatka. Im starsza, tym bardziej mroczna, a wymowa serii wręcz depresyjna. Nawet nie bardzo rozumiałam tę depresję jako młoda dziewczyna. Teraz tak. To alter ego samej autorki - jedyna taka postać w twórczości Maud.
ReplyDeleteMoje ukochane książki nastoletnie są nieco banalne. Pierwszą z serii dostałam od mamy, kiedy wyjeżdżała gdzieś w podróż; poprosiłam "przywieź mi jakąś książkę" i dostałam Moją Pierwszą. I pamiętam, że byłam strasznie niezadowolona, bo chciałam jakąś historię niesamowitą, jakieś przygody, a tu zwykła historyjka o jakiejś tam dziewczynie. Dopóki nie zaczęłam czytać, nie wiedziałam że będzie to moja na całe życie ukochana seria, którą kocham mimo całej jej nierealności i takiej troszkę sielskiej banalności. I czekam wciąż na nowe, mimo iż 30 lat wybiło i coraz bardziej denerwują mnie nieco pewne ujęcia pewnych spraw. Nadal jest to numer jeden na liście "comfort reading". Mowa oczywiście o książkach Małgorzaty Musierowicz. Ech :) Ukochana to "Pulpecja".
ReplyDeleteAniu,
ReplyDeletemiło Cię widzieć, dzięki za komentarz:-)
Hazel,
a, to wszystko jasne, dziękuję:-)
Mewino,
witam na blogu i dziękuję bardzo za wzięcie udziału w konkursie. O tych dwóch pierwszych książkach nawet nie słyszałam, dziękuję!
Isiuniu,
witam na blogu i dziękuję bardzo za wzięcie udziału w konkursie:-)
Kasiu,
bardzo ciekawe porównanie obu bohaterek, dziękuję!
Seso,
pięknie napisałaś o cyklu Musierowicz, dziękuję:-)
Hej. Właśnie sobie uświadomiłam, że nie miałam żadnej nastoletniej książki. Z dziecięctwa - Kubuś Puchatek, Pożyczalscy, Mis Paddington, Dzieci z Bullerbyn i inne książki Astrid L., Tomek na tropach..., Winnetou - od razu wskoczyłam w literaturę dorosłą. To trochę wina moich rodziców, bo nie było w ich bibliotece książek dla nastolatków/-ek. Kiedy moje koleżanki czytały "Zapałkę na zakręcie", cykl Musierowicz, ja żyłam w Macondo. Moją nastoletnią lekturą były książki Gabriela Garcii Marqueza: Sto lat samotności, Nie ma kto pisać do pułkownika, W tym mieście nie ma złodziei (ten zbiór opowiadań lubiłam najbardziej, bo znajduje się w nim nowelka o najpiękniejszym topielcu świata Stefanie; nawet nie wiem, czy był wznowiony. Wyszedł w serii malutkich książek Nike). Przez tę nastoletnią miłość do latynoskich pisarzy nauczyłam się hiszpańskiego by czytać ich w oryginale. Nie zapomnę, gdy wiele lat później, nie stojąc przed plutonem egzekucyjnym*, kupiłam sobie "Cien anos de soledad" z ilustracją autorstwa Botero.
ReplyDelete*to mrugnięcie w kierunku początku "100 lat...". Nie tęsknię za brakiem nastoletnich lektur, nigdy ich nie nadrobiłam, więc chyba nie były mi potrzebne.
Myślałam, myślałam i ... wymyśliłam, co napisać :) Musiałam się zastanowić, bo zdaje się, że to już drugie podejście? :)
ReplyDeleteMogłabym napisać, że ulubione były książki Musierowicz (bo były), albo Montgomery (też były, mam chyba wszystkie), albo ... "Saga o Ludziach Lodu" (a, owszem, to było właśnie w moich nastoletnich czasach, pamiętam, jak czekałam co miesiąc na nowy tom - bagatela, trwało to ze 4 lata, czytając potem z wypiekami na policzkach, ach te sceny ;) ). No mogłabym jeszcze o wielu innych moich ukochanych, ale napiszę o jednej.
Ta jedna - "Cień Elżbiety" Michaela Pearsona tak mi się spodobała, gdy ją kiedyś wypożyczyłam z biblioteki, że kilka razy przedłużyłam termin jej oddania,a w końcu wpadłam na genialny w swej prostocie pomysł - przepiszę ją! :)))
PS. no dobra, przyznam się - pisałam na maszynie do pisania, pękłam po pierwszym rozdziale.
PS.2 uwaga dla młodszych czytelników bloga - w tamtych czasach nie było skanerów, kopiarek zresztą też :)
Bardzo chętnie zagrałabym o tę książkę, gdyby nie to, że już zdążyłam ją nabyć i przeczytać :) W związku z tym mogę tylko gorąco polecić i zachęcić do brania udziału w konkursie - powieść jest urocza, to doskonała lektura do wanny :)
ReplyDelete