15/05/2012

Polska kuchnia najlepsza nie po polsku, albo...

...kolejny zgryźliwy post poruszający temat niemrawości polskich wydawnictw (pierwszy był tu), choć bez obaw, będzie przede wszystkim o polskiej kuchni i książkach kucharskich.
O najpiękniej wydanej książce z przepisami na polskie potrawy, która zostawia konkurencję w pyle (i w tyle), czyli  Rose Petal Jam Beaty Zatorskiej, ze zdjęciami Simona Targeta, miałam pisać tuż po tym, jak ją kupiłam, a więc ok. 1,5 roku temu. Bodźca, by wreszcie to zrobić, dostarczyła mi jednak Lo i jej relacja z targów książek kulinarnych (świadomie nie piszę "kucharskich", bo wiele książek zawierających przepisy wymyka się tej kategorii) w Paryżu, gdzie stoisko Polski było jednym z najuboższych. Po to, by zobaczyć książkę o polskiej kuchni na prawdziwie światowym poziomie, trzeba się było wybrać na stoisko...Australii, tam bowiem od wielu lat mieszka autorka i tam, po angielsku, ukazało się jej dzieło. I choć jej strona (link powyżej) zapowiada polskie tłumaczenie w styczniu 2012, książki chyba nadal nie wydano w kraju nad Wisłą (?).
Zdjęcia okładek z tego bloga, gdzie można przeczytać recenzję "Dżemu..."z punktu widzenia cudzoziemki
"Dżem z płatków róży" świadczy o szerokich horyzontach i inicjatywie wydawców z krajów anglosaskich: Beata jest lekarzem, a nie szefem kuchni czy pisarką kulinarką (food writer),  nie prowadzi rubryki kulinarnej, ani, jak sądzę, nie ma znajomości wśród redaktorów książek kucharskich. A jednak ciekawy pomysł i lekkie pióro Beaty, oraz urzekające zdjęcia jej męża wystarczyły, by wydawnictwo Tabula Books podjęło się wydania "Dżemu...", czego zapewne nie żałują, ze względu na entuzjastyczne recenzje oraz nagrody, jakie książka zebrała.

Dzieło Zatorskiej wpisuje się w tak popularny na Zachodzie nurt kulinarnych wspomnień (food memoir), łączy bowiem nostalgiczną podróż autorki do kraju i czasów dzieciństwa, z przepisami, które przekazały jej poprzednie pokolenia - szczególnie jej babcia Józefa. Już kiedyś cytowałam tu słynne zdanie  Lin Yutang'a (林語堂): what is patriotism but the love of the food one ate as a child? (czym jest patriotyzm, jeśli nie uwielbieniem dla potraw, które znamy z dzieciństwa?) - nie wiem, czy autorka je zna, ale z pewnością jej książka potwierdza tę tezę*.
Zawiera ona greatest hits polskiej kuchni: pierogi, tytułowy dżem, naleśniki z serem (twaróg zastępuje ricotta), śledzie w kwaśnej śmietanie, karpatkę, placki ziemniaczane, placuszki z jabłkami, gołąbki, barszcz, bigos etc. etc. Dla zaprzyjaźnionych obcokrajowców może być doskonałym wprowadzeniem do polskiej kuchni. Dla Polek/Polaków raczej nic nie będzie tu nowością, ale dla nich ta książka ma zupełnie inne walory, wielu bowiem odnajdzie tu Polskę swego dzieciństwa (tu przypomina mi się inny, niezwykle popularny w angielszczyźnie cytat: the past is a foreign country, czyli 'przeszłość to zagranica'), a więc kraju, którego już nie ma. Wielu zachwycą fotografie Simona, męża autorki - jakoś wciąż trudno o rodzimych fotografów, którzy umieliby uchwycić to, co jest konwencjonalnie piękne - może trzeba dystansu cudzoziemca, a może nasi wolą modny trend, który nakazuje odnajdywać piękno w odrapanych blokach.  


Beata i Simon
Książka jest dostępna w brytyjskim Amazonie, ale osobom z UK polecam kupić ją tu, wyjątkowo Amazon nie jest najtańszy.
Chciałam też przy okazji wspomnieć o innej książce z mojej rosnącej w zatrważającym tempie kolekcji -  poświęconej wypiekom doskonałej książce kucharskiej Baked in America. Jak sama nazwa wskazuje, są tu przepisy kuchni amerykańskiej, ale jeden z dwóch autorów, David Lesniak, ma polskich rodziców, i niektóre przepisy pochodzą od "Momma Lesniak" i są nieco zamerykanizowanymi wersjami polskich ciast i ciastek.


Jabłecznik Mamy Leśniak
Przepisy na polskie potrawy znajdziemy też czasem u chyba najsłynniejszej Amerykanki polskiego pochodzenia, czyli Marthy Stewart - w poświęconej ciastkom i ciasteczkom Cookies jest na przykład przepis na Chruściki (zapisane Chrusciki i z fonetyczną wersją w nawiasie).


*Tylko ten rodzaj patriotyzmu jest mi bliski. Inne, te bliższe nacjonalizmowi, to, jak powiedział wielki Anglik, Samuel Johnson: (patriotism is) the last refuge of a scoundrel. 

15 comments:

  1. Jak tylko ją zobaczyłam na Amazonie, pomyślałam, że to byłby dobry prezent dla cudzoziemca z zacięciem kulinarnym (typu pamiątka z Polski, zamiast albumu o Łazienkach, CD z utworami Chopina czy flaszką Żubrówki) i Twoja recenzja mnie w tym utwierdziła.

    ReplyDelete
  2. Chętnie zapoznałbym się z książką, przyjdzie mi jednak na kolejne zakupy 'dla przyjemności' poczekać. Zawsze lubiłem wspomnienia, to jak wchodzenie do czyjegoś intymnego świata.
    Naleśniki z twarogiem tak, z ricottą to nie to samo. Łatwo mi jednak pisać, kiedy w Holandii w wielu miastach są polskie sklepy...
    Firanka z okładki jest też bardzo polska.

    ReplyDelete
  3. Mam ta ksiazke na liscie zyczen w amazonie, ale sie wstrzymuje caly czas z kupnem. Sama nie wiem czemu - no dobra, ostatnio kupuje za duzo ksiazek, ale jest to syndrom opuszczania "taniej" Ameryki ;) Na pewno ja kupie przed wyjazdem, bo slyszalam o niej juz wiele dobrego a Twoje slowa tylko mnie utwierdzily w przekonaniu, ze warto:)

    ReplyDelete
  4. ogladałam kiedys rose petal jam w empiku, jest faktycznie piekny ale cena niestety zaporowa. teraz jest juz cięzki do kupienia w polskich ksiegarniach. Podobno autorzy planuja wydac jeszcze trzy części, każda ma odpowiadac innej porze roku (rsj to zdaje sie lato). Następna chyba będzie zima, wydana na jesieni.

    ReplyDelete
  5. Mam ją już od jakiegoś czasu na liście i będzie kupiona w czasie najbliższych zakupów na Amazonie. Zapowiada się fantastycznie a kulinarne wspomienia uwielbiam!

    Aniu, coś jest w tym, co piszesz. Nie pamiętam,kiedy kupiłam ostatnio polską książkę kulinarną. Wydaną w Polsce, po polsku i o polskiej kuchni. A chciałabym. Ostatnio, chyba 2 czy 3 lata temu zakupiłam książkę o kuchni rosyjskiej, a wcześniej o dawnej polskiej kuchni. A chciałabym coś nowocześnie opracowanego i wydanego, ze współczesnymi wersjami tradycyjnych dań, dopracowanymi przepisami i dobrymi zdjęciami. Za dużo chcę?

    ReplyDelete
  6. To ja jeszcze dorzucę dwa grosze, że Liska z Whiteplate przygotowuje się do wydania książki, zajawka na blogu wyglądała ciekawie (na pewno na poziomie jeśli chodzi o styl). Kupiłam też patriotycznie książkę Dorotuś, stoi na półce, ale jeśli piekę z jej przepisów to... sięgam do bloga. Natomiast dostałam ostatnio w prezencie taką wspominkową "Zapach świeżych malin", lecz proporcje wspomnień do przepisów 2:1, tak na oko.

    ReplyDelete
  7. Kochani,

    nie napisałam w tekście o bardzo ważnym minusie tej publikacji: wiele z 53 przepisów podaje takie ilości składników, jakby autorka wychodziła z założenia, że w Pl rozrodczość jest na poziomie przedwojennym, albo że korzystamy z nich przygotowując przyjęcie pokomunijne!;-) Np używając proporcji na pierogi, zużyjemy 1 kg mąki, i musimy gdzieś znaleźć skrzata domowego, który cierpliwie ulepi ok. 120 pierogów! Zatem - ostrzegam! Gotować z niej może osoba doświadczona w gotowaniu polskich potraw, która sobie obliczy nowe, zmniejszone proporcje - o co w przypadku cudzoziemców trudno. Przygotujcie się zatem na prośby o pomoc od obdarowanych;-)

    Ptasiu,

    tak, tylko z powyzszym zastrzeżeniem;-) Cieszę się, że wyjdzie książka Liski, mam jednak nadzieję, że wszystkie przepisy są tak rygorystycznie testowane w tzw. test kitchen, z home economists, jak w przypadku brytyjskich szefów kuchni, po drugie nie wiem, jaki jest poziom jej redaktora/ów, jeśli chodzi o wiedzę kulinarną - a powinien być bardzo wysoki, by wychwycić błędy merytoryczne, które się czasem u niej pojawiają - to konstruktywna krytyka z mojej strony;-) Zdaję sobie sprawę, że curries nie są nawet w 1/10 tak popularne w Pl, jak w UK, ale nazywanie potrawy "curry z sosem" wprowadza niepotrzebne zamieszanie, i zważywszy, że curry to z tamilskiego "sos", jest masłem maślanym.

    ReplyDelete
  8. Michu,

    jak miło Cię widzieć, dzięki za komentarz. Cieszę się bardzo, że pojawiłeś się w nowej, zachłannej;-) odsłonie.

    Agnieszko,

    jej wielkie zalety to wspaniałe zdjęcia i nostalgiczny, ciepły ton. Zatem - polecam, chociaż nie bez zastrzeżeń;-)

    Peek-a- boo,

    tak, mają być kolejne trzy części - jedna na każdą porę roku. Będę wypatrywać - jestem ciekawa, czy w przepisach wyjdą poza klasykę;-)

    Bee,

    wydaje mi się, że powodów takiego stanu rzeczy jest kilka - brak akademii kulinarnych na światowym poziomie, które kształciłyby nowe talenty - nie tylko szefów, ale także stylistów potraw, czy home economists (nie ma chyba polskiej nazwy) - to są osoby, które czuwają nad jakością i proporcjami składników, sprzętem używanym do gotowania etc; brak redaktorów wyspecjalizowanych li tylko w tematyce kulinarnej, których zadaniem jest łowienie i szlifowanie nowych talentów; koszty - wydanie tak bpgato ilustrowanej książki kosztuje więcej, a myślę, że w Pl jeszcze wielu wydawców obawia się wydawać tak drogie książki. Rose Petal... jest książką niszową i wydaną bardzo starannie, i dlatego w UK kosztuje np. dwa razy tyle, co książki Nigelli czy Jamiego, które są równie pieczołowicie wydane, ale sprzedają się w milionach egzemplarzy - ekonomia skali.

    ReplyDelete
  9. Są książki kulinarne, a kiedy będzie recenzja smakowitego "Caramelo"? Czytałam u Chihiro, że jesteś w trakcie. Jestem strasznie ciekawa Twojej opinii!

    Pozdrawiam,

    Monika

    http://poczytalnosc.blogspot.com/

    ReplyDelete
  10. Moniko,

    dziękuję za komentarz i za obserwowanie:-)
    Wielkie dzięki też za polecenie Caramelo - już kończę, bardzo mi się podobała. Nie obiecuję, że napiszę recenzję, ale na pewno będę tę książkę polecała (choć chyba nie wyszła po polsku, więc tylko czytającym po angielsku).

    ReplyDelete
  11. To chyba jedyna ksiazka kucharska, przy ktorej sie mocno wzruszylam ;) Dla mnie jest tym bardziej wyjatkowa, ze duzo miejsca zajmuja moje rodzinne strony i nawet pojawia sie zdjecie mojego liceum - Beata musiala sie gdzies mijac na korytarzach z moimi rodzicami ;)

    ReplyDelete
  12. Aniu,

    Twój blog był jednym z pierwszych miejsc, gdzie natknęłam się na info o tej książce:-) Ja dorastałam zupełnie gdzie indziej, ale wyobrażam sobie, jak ta książka mogła Cię wzruszyć.

    ReplyDelete
  13. Książkę Zatorskiej też sobie kupiłam. Właśnie ze względu na walory estetyczne. Nostalgia to niekoniecznie to, co lubię najbardziej, ale muszę przyznać, że książka jest piękna. Napewno będzie wspaniałym prezentem dla znajomych zainteresowanych polskimi kulinariami.

    ReplyDelete
  14. Bardzo podoba mi się tytuł pierwszej książki - "dżem z płatków róży" brzmi bardzo zmysłowo i prawie orientalnie :) Co do chruscików, to nie jestem akurat wielką ich fanką, ale z wielkim zaskoczeniem odkryłam, że są niezwykle popularne... w Nicei, gdzie tradycyjnie podaje się je w czasie karnawału. Nicejski chrust od polskiego różni się tylko dodatkiem wody z kwiatów pomarańczy i chyba już zawsze będę się zastanawiać, skąd się tu wziął ;)

    ReplyDelete
  15. To prawda, mnie też baaardzo brakuje książek kucharskich z polskimi daniami w nowych odsłonach. Na razie można pojawiają się one na niektórych blogach, ale przeważnie nawet tam rządzi kuchnia włoska i pseudofrancuska. Co nie znaczy, że zła. Książkę dodaję do wishlisty, która ciągle się wydłuża...

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails