03/02/2012

Wieczór z Williamem Curley, Master Chocolatier

Było o bieliźnie, a dziś o czekoladzie, tej najbardziej wyrafinowanej. Miałam bowiem wielką przyjemność skosztowania czekoladek i deserów samego Williama Curley, zdobywcy prestiżowego tytułu Best British Master Chocolatier w latach 2007 - 2011 (nie zdziwiłabym się, gdyby i w tym roku utrzymał ten tytuł), a zatem oficjalnie najlepszego, hmm, no właśnie, jak jest po polsku master chocolatier? Bo przecież nie chodzi o masowego producenta czekolady, ani nawet o manufakturę, lecz o wysoce wykwalifikowaną i wyspecjalizowaną osobę, która na małą skalę tworzy autorskie kreacje czekoladowe, eksperymentując z różnymi, zawsze jednak najwyższej jakości, składnikami. To prawdziwe cukiernicze dzieła sztuki.
Wspaniałe czekoladki Williama w eleganckim opakowaniu
Staram się zawsze zaskoczyć Drugą Połówkę prezentem na naszą rocznicę ślubu i tak się szczęśliwie złożyło, że w okolicach tej daty bar The Black Bottle (należący do tego samego pana, który jest właścicielem doskonałego gastropubu The Black Rat) zaprosił Williama na Chocolate and Wine Evening - wieczór degustacji czekolad i dobranych do nich przez sommeliera win.  Takie łączenie czekolady i wina, a nawet czekolady i perfum, jest obecnie bardziej trendy, niż tradycyjne wieczory łączące sery i wino. Udało mi się kupić bilety i był to wieczór, który wspominać będziemy bardzo długo i z błogim uśmiechem na ustach.
The Black Bottle


Od razu powiem: to najlepsza czekolada i najlepsze wina, jakich próbowałam. 





Nasze menu przedstawiało się następująco: 


1. Na początek szampan Laurent Perrier i czekoladka z nadzieniem ze świeżej marakuji i mango.


Passion fruit and Mango Couture Chocolate- A fresh passion fruit and mango ganache enrobed in 66% Amedei chocolate
2. Wino Four Vines “Naked” Chardonnay, Kalifornia oraz czekoladka z dodatkiem japońskiego owocu cytrusowego yuzu (zapowiadany w UK na wielki przebój kulinarny tego roku).
Yuzu Couture Chocolate - An infused chocolate ganache with the Japanese citrus plant Yuzu and enrobed in  66% Amedei chocolate.
3. Wino Roaring Meg Pinot Gris, Nowa Zelandia. Ciekawostka: Roaring Meg była słynną nowozelandzką prostytutką. Do tego czekoladka - "delicja": biszkopt z  pomarańczowym ganache i marmoladą z pomarańczy.
Jaffa Cake - Genoise sponge with a homemade orange marmalade, orange ganache topped with 70% Amedei chocolate
4. Wino Geoff Merrill, Reserve Cabernet Sauvignon, Australia, z czekoladką łączącą jałowiec i galaretkę z czarnej porzeczki. Niezwykła.
 Juniper and Cassis Couture Chocolate - A juniper infused ganache with a cassis pate de fruit base
 5. Wino Finca Sophenia, Reserve Malbec, Argentyna. Czekoladka ze słonym karmelem na bazie cukru muscovado.
Muscovado Caramel - A muscovado caramel in a 70% dark chocolate shell.
Baton salted caramel

6. Wino deserowe Banyuls ‘oak aged reserve’, Cornet et Cie, Francja. Z tym winem dostaliśmy nie czekoladkę, lecz cały deser: czekoladowy mus z "sosem" czereśniowym, ciastem genueńskim i kremem z Kirschem. Bardzo wyrafinowana interpretacja tortu szwarcwaldzkiego.

Foret Noire - Layers of Toscano chocolate mousse, cherry compote and chocolate Genoise. Centred with a Kirsch crémeux
Desery Williama

7. Wino deserowe Nugan Estate, Riverina, KLN Vineyard, Australia, z czekoladką gianduja z bazą z orzechów laskowych z Piedmontu.

 Piedmont Hazelnut- Gianduja ganache with a piedmont hazelnut crunchy base.       
8. Wino musujące Deseado. Czekoladka z pomarańczowym karmelem z nutą octu balsamicznego.
Orange and Balsamic Caramel- An orange caramel hinted with balsamic vinegar in a 65% Amedei chocolate shell.
Jak widać, William używa do swoich wyrobów czekolady Amedei, uznawanej, obok Valhrony, za najlepszą na świecie. W październiku 2011 ukazała się jego książka, Couture Chocolate, która zebrała same superlatywy, i zdobyła nagrodę dla najlepszej książki o czekoladzie 2011 roku. Poniżej William opowiada, z pięknym szkockim akcentem (on pochodzi z Glasgow, jego żona zaś, która z nim pracuje - z Japonii - stąd yuzu i inne egzotyczne smaki), o swej książce, jednym z najlepszych podręczników dla tych, którzy chcą sami przygotować takie cuda i jednej z najpiękniejszych książek kucharskich w mojej pokaźnej kolekcji.  Możecie wypróbować jeden z przepisów, a ja na szczęście nie muszę go nawet tłumaczyć, bo niezawodna, utalentowana Lo już to zrobiła, korzystając z książki Williama, by przygotować największy czekoladowy przebój ostatnich lat: salted caramel - czekoladki z nadzieniem karmelowym z dodatkiem morskiej soli. Mój mąż także wypróbował kilka przepisów, za każdym razem osiągając rezultaty godne zwrotu "niebo w gębie".



W barze z niskimi, belkowymi sufitami było bardzo nastrojowo, bo za jedyne oświetlenie służyły nam świece, ale nie sprzyja to robieniu zdjęć, zatem niestety nie mam żadnych, pokażę Wam jednak dedykację Williama dla mnie, bo oczywiście zabrałam jego Couture Chocolate ze sobą w tym właśnie celu:
Z ostatniej chwili: mamy w Winchesterze już gastropub z gwiazdką Michelina, mamy restaurację i cukiernię bardzo znanego tu szefa kuchni Raymonda Blanca, delikatesy innego słynnego szefa, Jamesa Martina, a już niedługo pojawi się u nas restauracja Union Jacks Jamiego Olivera. Takiego wyboru mogą nam pozazdrościć znacznie większe miasta.

21 comments:

  1. Aniu, po pierwsze gratuluje udanego swietowania rocznicy. :) Patrze na menu i wzdycham. :D I jak tylko znajde chwile, to wyszukam, czy taka impreza nie jest organizowana gdzies blizej North Yorks, bo to zdecydowanie cos dla mnie (i lubego).

    Wyboru restauracji pozazdroscic! Raymond Blanc drazni mnie wyjatkowo na ekranie TV, ale to swietny szef kuchni. Moja znajoma miala okazje go poznac i powiedziala, ze byl... czarujacy. :D No coz, na ekranie wydaje sie byc zadufanym w sobie dupkiem. Zatrzegam, ze to moja subiektywna opinia podjudzana jeszcze faktem, ze jego angielszczyzna pozostawia (p0ozostawiala? od lat go unikam) czasem duzo do zyczenia. Stad jak go widzialam w TV, to przelaczalam program. ;)

    Co innego James Martin, swojski chlop z Yorkshire. :D

    Pozdrowienia cieple!

    ReplyDelete
  2. Piękny pomysł na świętowanie rocznicy. A przy tym do wyrobów tego pana wzdycham już od dłuższego czasu, konkretnie odkąd sama zaczęłam się bawić (po amatorsku oczywiście) czekoladą. To wszystko wygląda przepięknie i wyobrażam sobie tylko, jak musiało smakować.

    P.S. Ha, a na mnie kiedyś dziwnie się patrzyli znajomi, jak twierdziłam, że pod czekoladę najlepsze jest wino. ;)

    ReplyDelete
  3. Mmm, czekoladę uwielbiam :) Zazdroszczę takiego wieczoru. Chociaż odrobinę "egzotycznie" brzmi dla mnie ( a może bardziej dla mojego żołądka ;) ) zestawianie win z czekoladą.

    ReplyDelete
  4. nic tylko pozazdrościć takiego wieczoru! Mój Pan M. dawno dawno temu zabrał mnie do warszawskiego Bristolu na chocoholic's feat gdzie można było 'do oporu' jeść czekoladki i torty czekoladowe - taka nasza polska namiastka tego, co Wy przeżyliście...

    ReplyDelete
  5. Karolino,

    dziękuję. Tak się dość zabawnie składa, że nastepny taki wieczór z Williamem będzie w słynnym Le Manoir aux Quait'Saisons, czyli u Raymonda;-) i za 4 x tyle, co my zapłaciliśmy! Jako że William mieszka w Londynie, tam są jego dwie cukiernie, to może być ciężko, ale kto wie, może w drodze do Szkocji trafi i do Yorkshire:-)
    To prawda, że RB robi takie wrażenie, ale zarówno jego restauracja, jak i cukiernia są bez zarzutu, no i słyszę, że jego przepisy również.

    Alu,

    to tylko świadczy o ignorancji znajomych;-)

    Manio,

    zapewniam, że dobrane ze znawstwem wino jest najlepszym kompanem czekolady:-)

    PP,

    miło wspominam Cafe Bristol, dawno temu dość często tam bywałam, ale ponoć poziom się obniżył w ostatnich latach...

    ReplyDelete
  6. Aniu,
    ale genialny prezent wymyśliłaś na Waszą rocznicę! Szczerze mówiąc, to obydwoje musieliście się wspaniale bawić przy takich delicjach. Do szampana Laurent Perrier w malowanej butelce mam wielki sentyment. Dostałam jego butelkę od taty na 18 urodziny i chyba pozostanie dla mnie najlepszym szampanem na świecie. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że tu kluczową sprawę odgrywają emocje, ale czy to ważne. Weszłam w dorosłość pijąc go i co najważniejsze to był prezent od taty, którego już nie ma... A czekoladki. Jak będę w Londynie, to koniecznie muszę iść do jego sklepów. Na razie zaopatrzyłam się w kuwertury Amedei, nowe formy do czekoladek i w ten weekend robimy z nadzieniem Orange and Balsamic Caramel. Dziękuję Ci za wspaniały opis mojej osoby. Było mi niezwykle miło, dziękuję. Wspaniały ten Twój czekoladowy post!

    ReplyDelete
  7. ...
    ...
    ...
    ...
    ...
    o bogowie!

    Tak mniej więcej rozwijały się moje myśli podczas czytania Twojego wpisu. ;) Zachwycił mnie i właściwie nie mogę wyjść z wrażenia. Cuda! :D
    Pozytywnie zazdroszczę. :)

    Jak po polsku nazwać osobę tytułowaną "master chocolatier"? Kierując się mickiewiczowską kawiarką oraz równie "uświęconym" terminem pasztetnik - tylko mistrz czekoladnik! ;) [nie mylić z "czeladnik", bo wyjdzie masło maślane ;)] Bo przecież nie czekoladziarz..

    ReplyDelete
  8. Ani, wygląda na to, że spędziliście wspaniały wieczór. Master lub maitre chocolatier to może mistrz czekoladnik (tak jak mistrz cukiernik)?

    ReplyDelete
  9. Wspaniały pomysł nie tylko na rocznicę! Ja uwielbiam degustować wino, master-czekoladek jeszcze nie degustowałam. Jeśli wybieracie się do Budapesztu, to zachęcam do wizyty w piwnicy winnej Faust. Pozwolę sobie wkleić link: http://goo.gl/uqEcV Niesamowite wrażenia, piękny wystrój, niepowtarzalny klimat i miła obsługa (mąż i żona). Naprawdę zachęcam. A do Winchesteru na pewno się wybiorę na day-trip, gdy się zrobi cieplej! Albo zrobię z tego weekend trip w połączeniu z New Forest! POSTANOWIONE! Wspaniałego weekendu dla Waszej 3!

    ReplyDelete
  10. Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy! pięknie świętowaliście

    ja się powoli zbieram do zrobienia czekoladek, oglądam filmiki, mam foremki i wiem gdzie zamówić dobrą czekoladę, jeszcze tylko musi mnie coś popchnąć ;)

    ReplyDelete
  11. Wszystkiego dobrego z okazji rocznicy! Co za kapitalny pomysł na jej świętowanie. Zazdroszczę tej czekoladowo winnej uczty bardzo!

    ReplyDelete
  12. W ramach londyńskich "chocolate ecstasy tours" organizowanych przez Jennifer Earle miałem przyjemność odwiedzić m.in. butik Curleya. Kapitalne miejsce. Polecam i butiki i czekoladowe wycieczki, zwłaszcza na takie ważne daty.

    Valrhona jest świetna, ale z tym uznawaniem za najlepszą może się jednak nie rozpędzajmy :) To czekolada premium, głównie dla cukierników, szefów kuchni w lepszych restauracjach. Robi się z niej np. te kostki czekolady na patyku dla Chocolate Company. Amedei to jednak dużo wyższa półka, zwłaszcza jej Porcelana czy Chuao. Inne firmy z tej półki można przejrzeć na moich Fine Chocolate Reviews

    Co do czekoladników - sporo ludzi używa tego terminu, także mistrz czekoladnik będzie w sam raz, choć może maitre chocolatier brzmi seksowniej i mniej obdziera tę profesję z całej jej magii. U Włochów to maestro cioccolatiere.

    ReplyDelete
  13. Lo,

    komplementy jak najbardziej zasłużone:-) Są pewnie blogi kulinarne bardziej na razie znane, niż Twój, ale mało kto dorównuje Ci umiejętnościami a także wiedzą. Orange and balsamic vinegar było ostatnią czekoladką, mnie bardzo smakowała:-)

    Wiedźmo,

    czeladnik, ha, ha:-)

    Katasiu,

    najpiękniejszy wieczór 2011:-)

    Pieczyku,

    to koniecznie daj znać przed przyjazdem, oprowadzę Cię po Winchesterze w zamian za dobrą kawę;-)

    Jswm,

    dziękuję:-) Pochwal się zatem, jak już coś Cię popchnie:-)

    Kasiu,

    dziękuję! W Twoim stanie nie mogłabyś skorzystać z takiej okazji, ale przyjdzie jeszcze pora na dobre wino:-) i sobie odbijesz.

    Sekrety,

    bardzo dziękuję za komentarz - dzięki temu trafiłam do obu Twoich miejsc w sieci, bardzo ciekawe.
    Jednym z pytań, które zadaliśmy Williamowi, było: jaka jest najlepsza czekolada, i oczywiście na pierwszym miejscu wymienił Amedei, ale zaraz na drugim - Valhronę i Michel Cluizel. Zatem zgadzam się - Amedei jest lepsza, niż Valhrona, ale obie na pewno mieszczą się w pierwszej 10 na świecie - a kwestia, kto na 1 a kto np. na 2,3 czy 6 miejscu jest subiektywna, bo o ile wiem, ONZ nie ma oficjalnej listy Najlepszych Producentów Czekolady na Świecie;-) i opinia będzie zależała od tego, z którą firmą taki mistrz czekoladnik jest związany.

    ReplyDelete
  14. Czytanie tego posta jest jak poddanie się bardzo wyrafinowanej czekoladowej torturze, nie tylko, że opisywane cuda są dla mnie całkowicie niedostępne, to nawet nie mam w domu kawałka czekolady, żeby chociaż trochę to sobie zrekompensować. Ok, mam białą, ale używam jej tylko w celach kulinarnych, taka rekompensata to byłaby chyba podwójna (a może już potrójna, trochę się pogubiłam) tortura. Wina i czekolada wydają się dziwnym połączeniem, ale jeśli ktoś mi zaproponuje taki wieczór, na pewno nie odmówię.

    ReplyDelete
  15. karoLino,

    może jednak zawitasz kiedyś do Londynu, a wtedy butik Williama już nietrudno znaleźć:-)

    ReplyDelete
  16. Teraz mi się przypomniało, że jak byłam w Porto i łaziliśmy po dzielnicy win, to rzeczywiście w jednym miejscu degustowaliśmy porto (ruby) pod czekoladę. Ale nigdy później nie powtórzyłam sama tego zestawu. A szkoda. :-)

    ReplyDelete
  17. Niesamowity wieczor Anno Mario! Wspaniale sa tego typu degustacje (choc obawiam sie, ze mialabym problemy juz w polowie menu, ale moze tylko tak mi sie wydaje ;)).

    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  18. Beo,

    też się tego obawiałam, ale - czekoladki jedliśmy po jednej, a wina co prawda wypiłam aż 8 kieliszków i nie powiem, w głowie mi szumiało, ale nie byłam ani zbyt pijana, ani nie miałam nazajutrz kaca. Może dlatego, że to wszystko było tak wysokiej jakości?

    ReplyDelete
  19. Brzmi absolutnie niebiańsko, zazdroszczę Wam bardzo tej degustacji, to musiało być niezapomniane przeżycie. Bardzo mnie to yuzu frapuje, nie przepadam za łączeniem czekolady z cytrusami, ale wierzę, że zmieniłabym zdanie po spróbowaniu :) Gratuluje rocznicy :)

    ReplyDelete
  20. Chihiro,

    dziękuję:-)
    W Londynie różnego rodzaju warsztaty William organizuje w Divertimenti - na pewno znasz, bo wiem, że lubisz Marylebone High Street, a tam mieści się ten sklep i szkoła kulinarna.

    ReplyDelete
  21. Anno-Mario! Wspaniały post - jak wszystkie, które zawsze podczytuję. Pozwoliłam sobie dodać do niego link w moim dzisiejszym poście o pralinkach.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails