02/09/2011

Walia, część I - Portmeirion

Fundamentalną cechą Wyspiarzy jest zarówno wyjątkowa skłonność do, jak i tolerowanie u innych, ekscentryczności, co potwierdzają oficjalne statystyki. George Santayana powiedział: England is the paradise of individuality, eccentricity, heresy, anomalies, hobbies, and humors. I choć Portmeirion leży w Walii, nie ma lepszego hołdu dla brytyjskiej ekscentryczności, niż ta co do jednej cegły wymyślona przez jednego człowieka utopijna wioska. Architekt Clough Williams - Ellis zakupił skrawek dzikiego, niezabudowanego wybrzeża w 1925 roku (za niecałe £5000) i postanowił zbudować na nim idealną nadmorską miejscowość.
Makieta
Portmeirion dziś

Budując Portmeirion, Williams - Ellis chciał udowodnić nie tylko to, że można stworzyć idealne miasteczko od zera, ale także potwierdzić tezę, iż skupiska miejskie nie muszą powstawać spontanicznie, lecz mogą być planowane (kontynuatorem tej tradycji jest książę Walii, Karol, który również buduje miasteczka). Na realizację tego projektu Williams - Ellis poświęcił resztę swego życia - jak napisano, "walczył o piękno, tak dziwnie niezbędne". Plan udał się, choć nie do końca: powstała bowiem wioska, pełna pomalowanych na jaskrawe kolory budynków, których styl zerżnięto z kamienic we włoskich renesansowych miasteczkach - jeśli byliście w Italii, będziecie mieli uczucie... nie do końca deja vu, ale że dziwnym zrządzeniem losu przenieśliście się z XXI - wiecznej Walii na plan filmowy. Przy czym wytwórnia filmowa miała mało pieniędzy, i np. okna są często trompe l'oeil. Zresztą skojarzenia te są jak najbardziej na miejscu, choć nie dla przybyszów z dawnego bloku wschodniego. W Portmeirion nakręcono bowiem bardzo popularny w latach 60. zeszłego wieku serial pt. The Prisoner. Nie słyszeliście? Ja też nie - a to dlatego, że był to serial o wyraźnie antytotalitarnym, antykomunistycznym przesłaniu, i zdziwiłabym się, gdyby zawędrował gdziekolwiek za Żelazną Kurtynę.
Spacer po Portmeirion to iście surrealistyczne przeżycie - tu spoziera na ciebie figura Jezusa, tam siedzi Budda, wszędzie pełno jest ozdóbek typu cherubiny.

Portmeirion dziś zarządzany jest przez fundację, która utrzymuje wioskę wynajmując apartamenty w jej budynkach letnikom (nikt tu nie mieszka na stałe). Jest tu też hotel i sporo, jak na tak malutkie miejsce, sklepów i knajpek. Marzenie o tym, by była to żyjąca miejscowość, pozostało niezrealizowane - nawet za wjazd na jej teren  trzeba zapłacić. Jest to po prostu atrakcja turystyczna i holiday village. Organizowane są tu też śluby, popularne wśród par z Japonii.
Cardigan Bay

Od lat chciałam do Portmeirion przyjechać i nie zawiodłam się - to miejsce, gdzie kicz jest cool. Miałam też bardziej przyziemną motywację: jest tu sklep, sprzedający słynną nie tylko w Wielkiej Brytanii porcelanę Portmeirion (popularna jest szczególnie w USA i Płd Korei). W dodatku to sklep z seconds, czyli "odrzutami" - a więc z porcelaną znacznie tańszą, a dla niewprawnego oka identyczną do tej sprzedawanej po zwykłych cenach. Kupiliśmy kilka rzeczy z tej kwintesencjonalnie angielskiej kolekcji, Botanic Garden:
Portmeirion Pottery założyła Susan, córka Williamsa - Ellisa. Porcelana ta produkowana jest w Stoke - on -Trent, i w ostatnich latach firma nie tylko opiera się recesji, ale jej sprzedaż rośnie z roku na rok. Podczas gdy inne firmy zwalniają, ta zatrudnia nowych pracowników do produkcji, która trwa całą dobę, 7 dni w tygodniu. Angielska porcelana i bukoliczne wzory wciąż są w cenie.

Zdjęcia 1, 2 i ostatnie - z sieci, reszta - moje.

6 comments:

  1. Rzeczywiscie kicz tam jest cool. Nie dziwie sie jednak, ze tam nikt na stale nie mieszka;)
    Porcelana sliczna!

    ReplyDelete
  2. Przypomina dom Hundertwassera w Wiedniu, tylko na większą skalę. A najładniejsza to chyba jednak ta plaża. Niesamowita!

    ReplyDelete
  3. Wow, przedziwne miejsce. Przypomnialo mi sie od razu Port Grimaud w poblizu St. Tropez - rowniez prywatna inicjatywa majaca na celu odtworzenie Wenecji w mniejszej skali na francuskiej Riwierze. W przeciwienstwie do Portmeirion, Port Grimaud jest zamieszkane i, co wiecej, absurdalnie drogie (ale zeby tam zamieszkac, trzeba miec jacht, wiec mysle, ze na miejscowych drozyzna nie robi wrazenia ;))

    ReplyDelete
  4. A czy przypadkiem to miejsce nie było opowiedziane w jednym z odcinkow escape to the country? Coś mi sie tak kojarzy, pytanie czy dobrze ;)

    ReplyDelete
  5. Agnieszko,

    ja też nie się nie dziwię:-)

    Kasiu,

    plaże w Walii są super - choć woda zimna;-)

    Katasiu,

    nie byłam w Port Grimaud, chetnie zobaczyłabym.

    Peek-a- boo,

    możliwe, ja raczej nie oglądam Escape... (trawi mnie zazdrość, no i pora nie ta;-)), na pewno pojawiło się też w Countryfile, które oglądam częściej

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails