15/01/2011

Podsumowanie roku - Uroda. Część I - odkrycia roku

Niedawno na Blogu Kawowym poruszono wyeksploatowany, ale wciąż chyba ciekawy (dla mnie w każdym razie, jako dziennikarki i blogerki w jednej osobie *mrugam*) temat konfliktu (?) "blogerzy vs dziennikarze". Przeczytajcie i włączcie się do dyskusji, jeśli to zagadnienie jest Wam bliskie, a ja o tym wspominam w poście o kosmetykach dlatego, że właśnie opublikowano wyniki ankiety, które udowodniły, że czytelniczki magazynów kobiecych i blogów urodowych są dwa razy bardziej skłonne zaufać opinii blogerek i kupić kosmetyk po lekturze posta w internecie, niż przeczytawszy artykuł w magazynie typu InStyle. Dla mnie, a pewnie i dla żadnej z Was, nie było to zaskoczeniem - po to właśnie czytamy blogi, by poznać bardziej obiektywne opinie. Kobiety to nie łatwowierne laleczki, które nie rozumieją, że pisma kolorowe utrzymują się z reklam (sprzedaż w kioskach i prenumerata to tylko pomniejsze źródła dochodu - najwięcej tego typu pisma zarabiają dzięki reklamom) i w związku z tym żadne pismo nie zamieści niepochlebnej recenzji, która może zrazić istniejącego lub potencjalnego reklamodawcę. My doskonale o tym wiemy i dlatego bardziej ufamy blogerkom, bo dla większości blog jest hobby, a nie źródłem utrzymania. Nawet te blogerki, które sprzedają reklamy, są znacznie bardziej niezależne, niż dziennikarki pisma należącego do dużego koncernu medialnego. Cieszę się, że wyniki ankiety opublikowano w pismach branżowych, bo to kolejny krok ku temu, by zarówno świat biznesu, jak i media tradycyjne traktowały blogerów tak, jak na to zasługują. Wiele firm już to robi, na co wskazuje np. współpraca H&M z blogerką Elin Kling, i coraz więcej organizacji rozumie, że lekceważąc blogerów strzela gola do własnej bramki. A będzie tylko lepiej!
W minionym roku odkryłam, głównie dzięki blogom, kilkanaście produktów, które śmiało mogę zaliczyć do kategorii "odkrycia roku".
1. Cienie do oczu i róż Josie Maran. Josie Maran to amerykańska modelka, której udało się stworzyć linię kosmetyczną dla mnie bliską ideału, łączy ona bowiem luksusową jakość z ekologicznymi składnikami, głównie olejem arganowym (slogan reklamowy w przypadku Josie Maran jest bardzo trafny: Luxury with a conscience; dla mnie nie do odparcia). Także opakowania jej kosmetyków są produkowane z materiałów odzyskanych. Poważny i jedyny mankament tej marki to fakt, że nie ma jej w UK! Dostałam 2 cienie do oczu oraz róż w kremie od zaprzyjaźnionej Teksanki (Kingo, dziękuję!) i dawkuję je sobie, bo nie mogę po prostu polecieć do Sephory (Sephora wycofała się z rynku brytyjskiego kilka lat temu i od tego czasu rzesze Brytyjek, i ja wraz z nimi, są w żałobie) by je zastąpić nowymi. Dostępne w sklepie firmowym oraz amerykańskiej Sephorze - jak na razie, bo żywię nadzieję na międzynarodową ekspansję. Kolory są genialne, konsystencja takoż, trwałość - bez zarzutu.

2. Żelowy eyeliner Fluidline MAC. Nie wyjdę z domu bez kreski na powiekach i do zeszłego roku robiłam ją głównie ołówkiem (cienkim lub grubym) lub flamastrem. Kupiłam ten żel MAC'a w słoiczku razem ze specjalnym pędzelkiem jako część zestawu z ich szkockiej kolekcji (Tartan Tales czyli Szkockie Opowieści), w uroczej torebeczce w szkocką kratę. Poza tym na ulubionym forum była dyskusja na temat tych żeli, i oprócz eyelinera w żelu MAC'a, wysokie noty zebrały też żele Bobbi Brown i Inglot. Jeśli macie pewną rękę, polecam, bo kreska zrobiona pędzelkiem za pomocą tego żelu  jest i trwalsza, i bardziej precyzyjna, niż kreska namalowana ołówkiem czy flamastrem. Jest on przy tym niezwykle wydajny.
Kupiłam zestaw po lewej, pierwszy od góry
3. Tak się utarło, że co roku otrzymuję kosmetyki Origins w gwiazdkowej skarpecie. Pierwszy raz dostałam je trzy lata temu, pewnie dlatego, że Origins miało pierwsze stoisko po prawej przy wejściu do sklepu, w którym mąż robi zakupy pod choinkę (spece od sklepowego designu i psychologii kupowania wiedzą, że większość ludzi po wejściu do sklepu skręca w prawo). Od tego czasu zawsze o nie proszę, są bowiem doskonałe. W te święta nowością był dla mnie krem pod oczy Starting Over, i, jak zawsze w przypadku Origins, jestem z niego zadowolona. Polecam też całą serię pielęgnacyjnych kosmetyków z wyciągiem z grzybów oraz energetyzującą linię do twarzy i ciała z imbirem. O peelingu tej marki napiszę w drugiej części, poświęconej odwiecznym faworytom.

4. To była podwójna niespodzianka, bo ostatnie moje odkrycie roku 2010 to kosmetyk nieznanej mi do tej pory zupełnie polskiej marki a przy tym otrzymany od Tajemniczego Mikołaja, zatem całkowite zaskoczenie. Ale zaskoczenie bardzo miłe - żel pod prysznic z cukrem trzcinowym marki Phenome to sama przyjemność. Phenome to przy tym marka na światowym poziomie, korzystająca z surowców naturalnych i organicznych. Z wielką chęcią wypróbuję inne jej produkty - już wiem, jakie kosmetyki będę przywozić z podróży do Polski.

A jakie są Wasze zeszłoroczne odkrycia i olśnienia?

15 comments:

  1. Dzięki Aniu za ten post. Sama nie orientuję się zbyt dobrze w rynku kosmetyków, więc takie informacje są dla mnie nieocenione! Bardzo mi się spodobała ta seria Josie Maran.

    Ja od lat jestem wierna kosmetykom aptecznym Vichy i Avene.

    ReplyDelete
  2. Studiuję dziennikarstwo i chce iść w stronę dziennikarstwa, jednoczesnie prowadzę book me. Dlatego myślę, że temat jest mi bliski. Wydaje mi się, że to zalezy od osoby, która pisze. Na przykład: jesli czytam nowinkę w magazynie XXX i obok mam rozwiazanie podane jak na tacy - kup krem marci ABC, gleboko sie zastanowie. A blogerka nie ma w tym żadnego zarobku i reklamuje BO JEST DOBRE, a nie bo jej zapłaciła firma, której krem zachwala. To bardzo duży temat. Ale wg mnie sprowadza sie do tego, kto pisze. Ach, i jeszcze gdzie pisze.

    ReplyDelete
  3. Podpisuję się pod twoim bloogiem obiema rękoma. Wczoraj dokonałam podobnego stwierdzenia w swoim bloogu w odniesieniu do książek. Wolę (bardziej ufam) opinię (opini) blogerek/blogerów bądż użytkowników takich stron jak biblotekanet czy park literacki niż tzw. "profesjonalne recenzje" dziennikarskie.
    Pozdrawiam
    ggpodroze.bloog.pl
    Gosia
    Mam problem z dopisywaniem komentarzy stąd jako anonin :)

    ReplyDelete
  4. Kasiu,

    muszę przyznać, że ja się na Vichy parę razy zawiodłam - właściwie wszystkie kosmetyki, jakie miałam, mnie rozczarowały, poza tym nie zachwyca mnie ich skład. Avene pod tym względem prezentuje się znacznie korzystniej, choć jeśli chodzi o kosmetyki do ciała, i tak wybrałabym Phenome:-)

    Kuchareczko,

    to racja, bardzo duży temat:-) Życzę powodzenia w realizacji planów dziennikarskich!


    Gosiu,

    bardzo dziękuję za komentarz, i mam nadzieję, że problemy z dopisywaniem nie zrażą Cię:-)

    ReplyDelete
  5. Czy planujesz jakieś modowe podsumowanie Złotych Globów? Wygląda na to, że zieleń to nowa czerwień? ;)

    ReplyDelete
  6. Przyznaje, ze od kiedy bardziej zainteresowalam sie tym co ekologiczne i zdrowe (w przeciwienstwie do tego, co moze niestety naprawde nam zaszkodzic), z mojej polki zniknelo wiele kosmetykow. Origins pokochalam kilka lat temu podczas wakacji w Kopenhadze i od tego czasu regularnie cos dokupuje. Najczesciej jednak gosci u mnie Avene, Nuxe czy Dr Hauschka gdyz latwiej o nie w Lozannie (po Origins musze jechac do Genewy lub... prosic o 'dostawe' kuzynke z DK ;)).
    Na pewnym kursie tutaj nauczylam sie robienia niektorych naturalnych kosmetykow w domu (z olekjami eterycznymi) i skora jest mi niezwykle wdzieczna ;)
    A Phenome nie znalam, ciesze sie wiec przeogromnie ze napisalas o tych kosmetykach i ze je polecasz.

    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  7. Katasz,

    podsumowań Globów jest mnóstwo, więc ja już sobie daruję, ale o trendach tegorocznych na pewno napiszę:-)

    Beo,

    i znowu coś, co nas łączy - zamiłowanie do kosmetyków ekologicznych. Słyszałam o Nuxe wiele dobrego, a skoro i Ty polecasz, na pewno wypróbuję coś właśnie tej marki.
    O takim kursie marzę od dawna - są i u nas. Czy pisałaś coś o tym u siebie? A jeśli nie, czy dałabyś się namówić i coś na ten temat skrobnęła?;-)

    ReplyDelete
  8. Anno Mario, niestety i w niektorych kosmetykach Nuxa mozna trafic na skladniki nie do konca polecenia, ale jest ich zdecydowanie mniej niz w niektorych innych, a to juz cos (sprawdzam przed zakupem sklad w mojej 'biblii' ;)).
    A co do notki na powyzsze tematy to chyba jednak takowej nie zamieszcze u mnie niestety; wiesz - blog jest jednak kulinarny w 99% wiec nie wiem, czy to by byl dobry pomysl...

    ReplyDelete
  9. Beo,

    dziękuję za błyskawiczną odpowiedź:-) I ja czytam składy, to coś w rodzaju natręctwa:-)
    Nie będę oczywiście naciskać, byś coś pisała, tylko szeptem dodam, że jestem przekonana iż nie tylko ja bym chętnie przeczytała;-) Zauważyłam bowiem, iż zainteresowanie kuchnią i zdrowym odżywianiem często idzie w parze z zainteresowaniem ekologią, w tym pielęgnacją urody, która jest jak najbardziej naturalna.

    ReplyDelete
  10. Wiesz, zakladajac bloga myslalam, ze bedzie i kulinarnie i 'naturalnie' (w sensie wlasnie np. naturalnych olejkow i kosmetykow), ale potem wszystko poszlo jednak tylko w kulinarna strone ;) Rok temu zrobilam nawet kilka 'olejowych' zdjec i... i jak zwykle nic z tym nie zrobilam ;) I pewnie juz nie zrobie ;)

    ReplyDelete
  11. Miło mi zatem, że wiem, z kim mogę porozmawiać o takich kursach i domowej "produkcji" kosmetyków:-) Jeśli uciułam na taki kurs, na pewno się odezwę.

    ReplyDelete
  12. Gwoli uscislenia - to byl kurs o samych olejkach (wlasciwosci lecznicze oraz przy okazji kosmetyczne), a nie ogolnie o domowych kosmetykach, ale na temat tych ostatnich doczytalam w ksiazkach ;)

    ReplyDelete
  13. Wczoraj dostalam Starting Over, zupelnie przez przypadek wlasnie 'trafilo' na ten krem, z czego bardzo sie ciesze. Od dzis testy ;)
    Zapach i tekstura mi sie podobaja, nie wiem tylko jak bedzie reagowac moja skora.
    A Ty? Nadal zadowolona z tego kremu?

    ReplyDelete
  14. Beo,

    ja już kończę swój, nadal jestem zadowolona:-)

    ReplyDelete
  15. Ja po dwoch pierwszych aplikacjach rowniez :) Krem ma przyjemna konsystencje, skora jest po nim miekka i delikatna, i - co najwazniejsze - nic mnie nie szczypie, co ostatnio zdarza sie coraz rzadziej ;)

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails