Zabraliśmy też Nicholasa na przyjęcie urodzinowe kolegi z klasy. Przyjęcie było pod hasłem: Rycerze i Księżniczki, i tak przebrane były dzieci. Nawet papierową zastawę, tort i wynajęty bouncy castle (???) ozdobiono motywami rycerskimi. Zauważcie, że nasz rycerz pacyfistycznie zastąpił miecz znanym z bojaźliwości Prosiaczkiem.
W niedzielę wybraliśmy się nad rzekę. Na dalszym planie pozostający w błogiej nieświadomości, że tapla się w najdroższej rzece świata Edison:
Gdyby nie to, że Edison jest wcieleniem łagodności i nie ma w nim ani krzty przewrotności, podejrzewałabym, że specjalnie otrząsa się z wody na tyle blisko, byśmy zawsze wracali przemoczeni - tu Nicholas po kolejnym psim prysznicu:
A to zdjęcie dedykuję Kasi z Krainy Fiołków:
Ale Wam się udał piękny i upalny weekend. Aniu, fajnego masz synka.
ReplyDeleteDziękuję bardzo, weekend naprawdę udany i upał, jak rzadko:-)
ReplyDeleteA w Polsce też nareszcie ciepło! I podobno tak ma być CAŁY tydzień. Fajna weekendowa wyprawa, szkoda, że u mnie w pobliżu nie ma truskawkowego pola, musiałam się zadowolić jagodami z lasu sprzedawanymi przy drodze przez dzieci (o których, nie bez racji, moja koleżanka powiedziała, że powinny raczej korzystać z wakacji, a nie musieć zarabiać. Ale ona też kupiła).
ReplyDeleteJaka śliczna....dragonfly! :-) Dziękuję! Zdjęcia z tego samego poziomu sielskości, co film "Dzieci z Bullerbyn". Nie mogę się napatrzeć! :-)
ReplyDeleteKaroLino,
ReplyDeletea ja Ci tych dzikich jagód zazdroszczę, bo w Hampshire nie rosną - ponoć rosną w innych miejscach UK, ale nigdy ich nie widziałam, nie mówiąc już o kupnie.
Kasiu,
dziękuję:-)
Słodziak!
ReplyDeleteA pies super!
Dziękuję! Pies niestety zapadł na tajemniczą chorobę, i wydajemy fortunę na weta, ale ma się już lepiej i jest na drodze do zdrowia - całe szczęście, bo inaczej niedługo jedlibyśmy chleb i wodę.
ReplyDelete