Dziś Edison, który zawdzięcza imię wielkiemu wynalazcy (zastanawialiśmy się też nad Newtonem lub Kopernikiem, ale Edison najlepiej nam brzmiał), ma już cztery miesiące i powiększył swoje rozmiary dwu-, jeśli nie trzykrotnie. Każdego dnia mogłabym przysiąc, że gdy wracam do domu wieczorem, Edison jest odrobinę większy, niż gdy ostatni raz widziałam go wczesnym rankiem. Nasz weterynarz na widok łapek Edisona uniósł brwi (a nie jest nowicjuszem w swej profesji) i orzekł, że pies może pobić rekordy wielkości.
Edison wykazuje wszystkie cechy charakteru, dla których zdecydowaliśmy się na Goldena. Jest psem, o jakim marzyłam jako dziecko, gdy największą radość sprawiłby mi pies, który potulnie dawałby się ubierać, czesać, wozić w wózku dla lalek i ciągać za uszy i ogon. Kolejna lalka, tyle, że lepsza od reszty, bo ożywiona. Nie ma w nim ani krzty złośliwości czy zniecierpliwienia. Jest cudownym kompanem dla Nicholasa, w którego życie wniósł wiele spontaniczności. O to właśnie nam chodziło, gdyż dzieci autystyczne kochają rutynę i sztywne reguły, zmiany zaś budzą w nich lęk, i z tego względu nasze życie jest bardzo zrutynizowane. Pies pomaga dziecku osiągnąć większy stopień elastyczności (kot nie sprawdza się w takiej roli, żartuje się nawet, że koty cierpią na autyzm). A przede wszystkim, Edison kocha Nikusia każdym atomem swojego ciałka, zaś Nikuś uwielbia się z nim bawić. Polecam taką psią terapię wszystkim dzieciom z problemami w komunikacji społecznej.
No comments:
Post a Comment
Kłaniam się!