01/05/2009

The Apprentice - best reality show ever

Zastanawiam się, dlaczego, skoro polskie telewizje realizują już tyle polskich wersji rozmaitych reality shows, importowanych często z UK, żadna nie produkuje najbardziej udanego formatu, jakim jest The Apprentice (dosł. Czeladnik). Program ten wymyślił Londyńczyk zamieszkały w Los Angeles, Mark Burnett. On sam jest wcieleniem American Dream, czyli kariery 'od pucybuta do milionera'. Pochodzący z robotniczej rodziny i urodzony w dużo biedniejszym od zachodniego wschodnim Londynie (East End), Burnett zaczynał swój amerykański sen od niańczenia dzieci. Potem przerzucił się na sprzedaż T-shirtów na plaży, co okazało się intrantnym zajęciem. Kiedy wpadł na pomysł show pod nazwą Survivor, który zresztą oparł na szwedzkim programie z 1992r, Burnett odkrył żyłę złota i zaczął zbijać fortunę jako producent reality shows.
W pierwszej, amerykańskiej wersji The Apprentice uczestnicy walczyli o pracę w koncernie słynnego z upodobania do coraz młodszych żon i źle przylegającej półperuki magnata nieruchomościowego Donalda Trumpa. W UK 15 wybranych z tysięcy kandydatów uczestników stara się o stanowisko w firmie Sir Alana Sugara, kolejnego self-made man'a, który zakończył edukację w wieku 16 lat i zaczynał od zera, a obecnie ma kilkaset milionów na koncie i tytuł szlachecki. Co tydzień podzieleni na dwa rywalizujące ze sobą zespoły kandydaci muszą zrealizować zadanie biznesowe. Jedna osoba z grupy, która przegra, zostaje odprawiona słynnym już "You are fired!" (Zwalniam cię!). W wielkim finale Sugar wybiera jedną osobę z finalnej trójki na swego 'czeladnika', i wręcza zwycięzcy umowę o pracę, wraz z pensją roczną 100 tysięcy funtów.
Zadania są ciekawe i wymagają pomysłowości, umiejętności sprzedaży, znajomości rynku, inteligencji i sprytu. Właśnie dlatego Apprentice o niebo przewyższa resztę reality shows, produkowanych dla osób, które nie przeszłyby wstępnej selekcji na stanowisko w McDonaldsie. Podczas gdy poziom uczestników Big Brothera sięgnął dna i zaczął kopać drugie (vide świętej pamięci princess of chavs, czyli dresiarska 'księżniczka' Jade Goody), kandydaci na czeladnika to zwykli ludzie, tacy, których spotyka się w pracy lub na przyjęciu u znajomych. O ile do BB producenci zaczęli w ostatnich latach wybierać osoby jak najbardziej kontrowersyjne: pochodzące z marginesu społecznego, chore psychicznie, bez żadnego wykształcenia, seksualnie prowokujące (muzułmanin - transwestyta), o tyle do The Apprentice trafiają absolwenci elitarnych uniwersytetów, ludzie, którzy odnieśli sukces zawodowy i zarabiają pensje w wys. kilku średnich krajowych oraz młodzi, ambitni przedsiębiorcy.
Leci już piąta seria i co tydzień oglądam, następnego dnia omawiam zaś ze znajomymi w pracy, bo program jest bardzo popularny. Kto wie, może będzie i polska wersja? Ciekawe, kto w polskim świecie biznesu sprawdziłby się jako osobowość telewizyjna?

3 comments:

  1. pamietam, ze ogladalam chyba sezon pierwszy, kiedy wygral Bill Rancic ale to Omarosa zyskala najwieksza popularnosc ze wzgledu na jej czarny (nomen omen) charakterek.

    a Trump to nosi comb over a nie peruke, choc rownie obrzydliwy;-)

    ReplyDelete
  2. Sprawdziłam w dobrych źródłach i trwają dyskusje, czy to tylko comb over (włosy z tyłu zaczesane do przodu) czy oprócz tego Donald nosi też tupecik (toupee), czyli półperukę:-)

    ReplyDelete
  3. kurcze, nigdy nie zrozumiem dlaczego faceci sami sobie to robia?
    :-)

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails