10/03/2011

Wiosenna moda cz.III - lata 70.

Kiedy zniecierpliwione niekończącą się paradą ciał uwięzionych w celi obcisłych nogawek myślałyśmy już, że epoka dżinsów - rurek nigdy nie przeminie, triumfalnie wracają dzwony. Wahadło mody znowu nie zawiodło - po okresie królowania rurek i bojówek projektanci pozwalają nam nie tylko na dzwony, ale nawet na ultra-szerokie spodenki udające spódnicę (culottes), co się zwie chyba po ojczystemu spódnico - spodnie, oraz palazzo pants (Louboutiny zamiast konia z rzędem tej, co wie, jak się zwą po polsku - też spódnico-spodnie?). Oto dwa nowe fasony, a przy tym dwa nowe hasła do mojego Słowniczka Mody.

Spódnico - spodnie, czy też b. szerokie spodenki (culottes). Od lewej: Marc by Marc Jacobs,  Vena Cava, Richard Chai
Minimalistyczne spódnico -spodnie Stelli McCartney. I biel

To nie spódnice maxi, lecz palazzo pants
Cała sylwetka się zmienia: wszystko co obcisłe, a więc także sukienki typu bodycon (kolejne hasło, bodycon to skrót od body conscious, czyli "blisko ciała") oraz tzw. bandażowe (bandage dress, ależ tych haseł w tym wpisie dużo) robią odwrót, zabierając też ze sobą mini (Mimi, apropos Twojego komentarza: ostatnio w jednym z magazynów modowych przeczytałam krótką i zwięzłą, jednozdaniową odprawę mini: Sorry girls, mini is over). Wiele się mówi o "nowej skromności", "nowej seksowności" (dyskretnej, nienarzucającej się), o tym, że moda ma więcej zakrywać, niż odsłaniać - suknie na Złotych Globach i Oskarach były głównie do kostek, zabudowane, gwiazdy pokazały mniej ciała, niż w poprzednich latach. Jeden z trendów ochrzczono nawet mianem granny chic, czyli "babcina elegancja".
Główny jednak fason spodni to dzwony (flares).
Szerokie spodnie i colour blocks (pasma nasyconych kolorów)
Zdziwiły mnie trochę jęki, jakie dochodzą mnie z różnych, polskich i zagranicznych portali, na to dictum wiosennej mody, wszak ten fason jest korzystniejszy dla wielu kobiet, niż rurki. Niech Was nie zwiedzie utarta opinia, że trzeba mieć dwa metry wzrostu i figurę druta, by dobrze w nich wyglądać. Trzeba jedynie pamiętać o paru zasadach: dzwony muszą być odpowiednio długie - nogawki powinny się kończyć ciut nad podłogą, no i tylko osoby wysokie mogą je nosić do butów płaskich, reszta powinna jednak wybrać buty na obcasie, np. także nawiązujące do mody na lata 70. sandały na koturnie, lub pantofle na platformie i grubym, solidnym obcasie - cienkie szpilki zaburzą proporcje.
Ten trend utrzyma się także jesienią i zimą - na niedawno zakończonych pokazach w Mediolanie Giorgio Armani też pokazał dzwony.
Jeśli absolutnie nie chcecie wyglądać jak nasze mamy wyglądały wożąc nas w wózkach (tzn. o ile jesteście, jak ja, urodzone w latach 70.) zawsze możecie poprzestać na dżinsach tylko lekko rozszerzonych, czyli bootcut.

Zdjęcie z najnowszego katalogu Anthropologie
Trend na lata 70. bywa często nazywany "Studio 54", od nazwy słynnej dyskoteki, gdzie w bachanaliach uczestniczyły największe sławy lat 70. Ikonami stylu były wtedy Bianca Jagger i Diana Ross. Bianca nosiła głównie ciuchy legendarnej marki, niedawno zresztą wskrzeszonej z martwych - Halston.

Bianca wjeżdżająca do Studio 54 na białym koniu - to wydarzenie weszło do historii tamtej dekady


Kapelusze, duże, miękkie (floppy), z szerokim rondem, to obok dzwonów oraz sukienek i spódnic maxi najważniejszy element powrotu lat 70. Mamy to szczęście, że w UK jest ogromny wybór kapeluszy - ja już swój kupiłam, i obiecuję, że go niedługo pokażę. Kusi mnie jednak jeszcze ten z lewej (wszystkie 3 są z Zary).
Nie wiem, kto jest na tym zdjęciu z lat 70.
Inna część garderoby, która znowu jest modna, to kombinezon. Widziałam już niejedną kopię tego jedwabnego kombinezonu Gucci:
Mam fioletowy kombinezon, bardzo w stylu Studio 54, ale nie wiem, czy będzie okazja, ani czy się odważę...A na co Wy się odważycie? Powiedzcie proszę, że nie będę odosobniona, nosząc kapelusze.

W następnym odcinku: lata 30. i "damą być" (ladylike)

16 comments:

  1. Dzwonów nie lubię i chyba nigdy się do nich nie przekonam, z kombinezonami podobnie. Kapelusze za to UWIELBIAM. Cieszę się, że moda na nie wraca, moja kolekcja znowu będzie w użyciu.

    ReplyDelete
  2. Cieszę się niezmiernie na powrót dzwonów. Dzwonowate albo boot cut noszę od zawsze i tak jak nie byłam modna przez kilka sezonów to teraz znowu mogę wyjśc na ulicę z podniesioną głową;) Hurraa!:)
    Co do rurek widziałam jedynie garstkę kobiet, które wyglądały w nich korzystnie.
    Palazzo pants to bardzo fajny pomysł i się namierzam do kupna. Podoba mi się zestawienie FENDI a z culottes Vena Cava.
    Nie dołączę do noszenia kapeluszy bo mimo, że mi sie podobają to nie mogę ich nosić. A szkoda, bo dodają dużo romantyzmu do wyglądu:)
    Serdeczności!

    ReplyDelete
  3. Szukam idealnych dzinsowych dzwonów do wysokich koturnów na lato:)
    Ta stylizacja z Antropologie mi sie podoba. Zaczynam myśleć o zapuszczaniu włosów:)
    Kapelusze świetne, ale brakuje mi odwagi, ktoś kto zna się na rzeczy powiedział mi kiedyś, że mam twarz stworzoną do kapeluszy:)
    Ale zestawienie pomarańczu-różu i granatu zjawiskowe:)
    Za to kombinezonom i spódnico-spodniom mówię zdecydowane NIE.

    ReplyDelete
  4. Lo,

    cudnie, bardzo chciałabym Cię zobaczyć w kapeluszu, no i kolekcję też, może kiedyś rzucę Ci kolejne wyzwanie:-)

    Agnieszko,

    będziesz super modna:-)
    Palazzo pants w takiej wersji, jak pokazuje Fendi, też mi się podoba, ale chyba się nie odważę:-)

    Delie,

    Anthropologie wysyła mi pocztą swoje katalogi i są one tak wysmakowane, że rozumiem, dlaczego towary w ich sklepach są tak drogie:-) (są też inne powody).
    Może skusisz się na przymierzenia słomkowego kapelusza na wakacjach? You owe it to your face (to zdanie nie brzmi równie dobrze po polsku);-)
    Spódnico - spodniom do mojej szafy też wstęp wzbroniony. A kombinezony są efektowne, ale niepraktyczne, wizyta w toalecie to mały dramat;-)

    ReplyDelete
  5. Anno

    ciesze się z potwierdzonej opinii na temat mini:)
    i w PL też spódnico-spodnie. Pamiętam, że w czymś takim chodziłam 15lat temu:);)nie wiem czy było to wówczas modne. obecnie nie włożyłabym ich, jednak te od Stelli wyglądają jak spódnica i gdybym takie znalazła, kto wie?;)kobieta zmienną jest.
    jeden kombinezon mam- grafitowy, z kołnierzem i nogawką bootcut.
    ogromnie raduje mnie ( swoją drogą fajne sformułowanie:) powrót dzwonów. nie żebym fanką była ( ja w ogóle w dżinsach mało chodzę), ale okropnie nie lubię widoku pozbawionych samokrytyki dziewczyn w rurkach( mi się w głowie nie mieści jak mając wielki tyłek i krótkie nóżki można założyć rurki)
    Ładna nazwa"nowa skromność" i "kupuję" ją w 100%, wszak najbardziej kusi to, co trzeba sobie "dopowiedzieć";)


    pozdrawiam i dziękuję za to, co piszesz-robisz wiele dobrego:)

    ReplyDelete
  6. Witaj, czytam Cie od jakiegos czasu z wielka przyjemnoscia. Mieszkam w Austrii ale w sercu jestem "angielka";). Podziwiam angielki za ich modowy "feminizm", sukienki, kapelusze. Niestety w Austrii kobiety ubieraja sie bardzo powsciagliwie, dzinsy i bluzka koszulowa lub t-shirt to najczesciej spotykane na ulicy zestawienia. Towarzyskim faux pas jest bycie overdressed. Kapelusz to juz ekstrawagancja. Niestety:( Z tym wieksza przyjemnoscia czytam Twoje felietony o modzie i nie tylko. A na pytanie o spolszczenie "palazzo pants" odpowiedzialabym, ze to haremki. Pozdrawiam serdecznie z Wiednia. Wierna czytelniczka.

    ReplyDelete
  7. Nie będziesz sama, jak się okazuje. :) Też jestem fanką kapeluszy. Może nie są praktyczne, za to bardzo twarzowe (o ile, oczywiście, umie się go dobrać :) ). Czekam niecierpliwie na lata 30. ...no i na makaroniki. ;)
    Powiedz, czy dostałaś ode mnie mejla? Szminkowego? Bo czasami Gmail robi mi brzydkie numery i połyka listy.

    ReplyDelete
  8. Te palazzo pants to coś jak szarawary. ;

    Dzwony i spodnie rozszerzane u dołu bardzo lubię ciesze się, że rurki są out. W ogóle styl lat 70. jest bardzo "mój". Floppy hats bardzo lubię i świetnie się w nich czuję.

    Kombinezon na zdjęciu odlotowy, ale całkiem nie dla mnie. Nie odważyłabym się. :-)

    ReplyDelete
  9. Ciesze sie z kapeluszy (j'adore!), ale szkoda mi tych dopasowanych sukienek :( Mam nadzieje, ze szybko wroca. Na maxi jednak sie nie skusze, raczej juz przygarne jakies spodnico-spodnie czy szarawary :)
    BTW, po francusku culotte to damskie majtki.

    ReplyDelete
  10. W takim razie ponad rok temu przewidziałam kapeluszowy trend, bo wtedy kupiłam miękki, kremowy kapelusz z wielkim rondem (mam jeszcze jeden, w kolorze cappuccino, z umiarkowanym rondem), ale z przeznaczeniem raczej na plażę albo wakacje w gorącym miejscu;-) Koturny mam, sukienkę maxi mam, dzwonów nie mam, ale kto wie;) Spódnico-spodnie, kombinezony i szarawary - nie dla mnie:) Co do długich, plisowanych spódnic, mam leżącą od lat w garderobie, jedwabną, może się z nią przeproszę w to lato;-)

    ReplyDelete
  11. Cześć!

    A ja się ucieszę! Nareszcie moda dla mnie czyli wielki "come back" spódnico-spodni. I to jeszcze w wersji ultra szerokiej czyli te "palazzo pants":) Zakochałam się w wiosenno-letniej kolekcji Jil Sander i Issy i od pół roku planuje uszycie spódnico-spodni w wersji baaardzo szerokonogawkowej, najlepiej w jakimś soczystym i optymistycznym kolorze.

    Moim skromnym zdaniem to palazzo pants absolutnie nie powinno się nazywać szarawarami ponieważ szarawary to dawne perskie (później tureckie a dzis pn. indyjskie i pakistańskie) salwar. Spodnie te są obszerne ale tylko w pasie a zwężają się od kolan w dół (wersja churidar/choodidaar) lub zebrane są w kostce. Palazzo pants pozostają bardzo szerokie na dole, od bioder do dołu rozszerzają się jak spódnica i to je różni od szarawarów.

    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  12. Mimi,

    ta wersja Stelli też mi się podoba, ale inne zdecydowanie nie. Ponadto nie chcę straszyć męża - czy zauważyłyście, że panowie nie lubią spódnico - spodni? Mój w każdym razie nie byłby zachwycony, choć generalnie podoba mu się to, co noszę.

    Czytelniczko z Wiednia,

    serdecznie dziękuję za komentarz i miłe słowa. Mam nadzieję, że zdradzisz jeszcze, jak masz na imię:-)
    To prawda, że Brytyjki mniej się boją koloru, niż inne Europejki, w ogóle Brytyjczycy znani są z indywidualizmu, jeśli chodzi o ubiór, i nie tylko.


    Wiedźmo,

    dostałam, serdecznie dziękuję i odpowiem, obiecuję. Miło, że jest kolejna fanka kapeluszy:-)

    Kasiu,

    kolejna fanka kapeluszy, ale fajnie!

    Katasiu,

    nie ma chyba lepszego miejsca na kapelusz, niż Riwiera:-) To angielskie zapożyczenie to zapewne od tych francuskich majtek:-)

    Patrycjo,

    Twoje kapelusze brzmią bosko, chciałabym je i Ciebie w nich zobaczyć:-) Plisowana spódnica - koniecznie, są piękne!

    EwKo,

    kolekcja Jil Sander też jest jedną z moich ulubionych, w ogóle od lat cenię tę markę. Dziękuję bardzo za info o szarawarach - sprawa wymaga małego śledztwa, którego nie omieszkam przeprowadzić. Dziękuję za komentarz.

    Pozdrawiam Was wszystkie serdecznie!

    ReplyDelete
  13. Zle sie czuje w nakryciach glowy, jakikolwiek, wiec nie wiem, czy kiedykolwiek przekonam sie do kapeluszy. Ale u innych kobiet czesto mi sie podobaja. :) Natomiast walcze z moimi uprzedzeniami co do kombizonow, bo nawet gdzies w jakims katalogu/gazecie (mozliwe, ze Asos) mi mignal i b. podobal. Tylko, ze ja mam 172cm i rozmiar 10-12. :/ W kazdym razie, jak bede miala okazje przymierzyc, to na pewno to zrobie.

    ReplyDelete
  14. kapelusze są cudowne, ale niestety wyglądam w nich jak własna ciotka... ale chętnie popatrzę na innych:)

    ReplyDelete
  15. Kapelusz nie wiem,bop mi jest słabo w nakryciach glowy ,ale oczywiscie mam kombinezon:)
    Niestety czarny co jak wiesz ,bardzo mnie "martwi" ,ale za to z dzwonowatymi nogawkami:)

    ReplyDelete
  16. Lika, cieszę się bardzo, że zaszczyciłaś mnie komentarzem:-) Ja już prędzej jednak ten kapelusz, bo ten kombinezon jest taki naprawdę "disco dancing":-)

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails