10/12/2010

Świąteczna lista życzeń - część I

Będąc niedawno na przyjęciu z okazji urodzin naszych przyjaciół, wdaliśmy się w pogawędkę z jednym znajomym, który opowiedział nam o ostatnich urodzinach swojej żony, a okazało się, że była to historyjka z morałem. Znajomy zabrał żonę na koncert, jak mu się wydawało, pewnego zespołu muzycznego z lat 80. (a więc lat ich "młodości chmurnej i durnej"), który był sławny przez ok. półtora tygodnia z powodu jednego hitu (tzw. one hit wonder tudzież one trick pony). Żona, obecnie ważna pani menedżer w firmie energetycznej i matka trójki dzieci, jednym słowem kobieta, "która ma wszystko", lubi takie klimaty, zwane tu cheesy (dosłownie: serowe) czyli obciachowe. Na miejscu okazało się jednak, że z zespołu została tylko jedna osoba, która zmieniła kierunek muzyczny z obciachowego popu na gitarowy rock, i znajoma spędziła wieczór słuchając gitarowych improwizacji w wykonaniu podstarzałych rockerów. Morał z tego taki: mężczyźni, lepiej pozostańcie przy niezawodnej biżuterii. Nie wiem, czy są kobiety, których nie ucieszyłoby najmniejsze nawet pudełeczko od Tiffany'ego. Nie jest to tylko biżuteria dla milionerów - można tam znaleźć prezenty poniżej 500 zł.
Pierścionek projektu Palomy Picasso
Brytyjki nie mniej ucieszyłaby biżuteria Alexa Monroe - jednego z najbardziej znanych projektantów biżuterii w UK. Odkryłam go już dawno, ale dotąd nie udało mi się zrealizować marzenia o posiadaniu choć jednej rzeczy z jego czarujących, inspirowanych przyrodą, kolekcji.

Latem lubię większą, bardziej kolorową, nawet lekko tandetną, biżuterię, i te kolczyki, tzw. żyrandolowe (chandelier earrings)z najlepszego sklepu internetowego z biżuterią, Astley Clarke, to moje faworytki.

Choć Lulu Guinness oferuje też biżuterię, ja chciałabym jednak jej ikoniczną już kopertówkę w kształcie ust - są do wyboru najrozmaitsze wielkości, kolory i materiały.


A skoro o torebkach mowa, niestety wciąż odczuwam silny pociąg do "babciowych" (w odróżnieniu od "babcinych" czyli należących do/odziedziczonych po babci, "babciowe" znaczy "staroświeckie").
Ten model Asos, ze skóry prawdziwej, był też dostęny w kolorze jasnobrązowym (odcień powyżej to "berry", czyli jagodowy), ale już go nie ma
W następnym odcinku - lista życzeń ubraniowa i bieliźniana.

9 comments:

  1. Uważam, że biżuteria to świetny prezent dla kobiety. Dzięki pozornie zwykłej rzeczy zaczynamy czuć się jak księżniczki :)

    ReplyDelete
  2. Przemyślana biżuteria jest zawsze miłym prezentem. A najmniejsze pudełeczko od Tiffany'ego ucieszyłoby, owszem. Taki cieniuteńki łańcuszek z maleńkim wisiorkiem albo "oczkiem" np. mi się marzy;)

    ReplyDelete
  3. O tak!
    Coś maleńkiego, z szafirem...
    Jeśli chodzi o biżuterię to je preferuje ciężkie, niebłyszczące kamienie ;-) Z powodów oczywistych spoczywają teraz w ciszy i odosobnieniu głębokiej szuflady ;-) Ale od Tiffany'ego COŚ mam... Maleństwo, ale zawsze :-)

    Kolczyków nie noszę - nie mogę (wolę bransolety) - ale te żyrandolowe to bardzo, bardzo na TAK... Na smukłej, szczupłej szyi - bosko się mogą prezentować!

    Jejku, jak ja tu lubię zaglądać :-) Nigdy nie wiadomo, na co się trafi ;-) ale zazwyczaj jest to jakaś literacka perełka z anegdotką i osłoda dla oczu! Cudnie!

    PS Słuchaj, czy Ty gdzieś pisujesz?

    ReplyDelete
  4. P.S. Z tego wszystkiego zapomniałam dodać, ze "żyrandolowe" kolczyki i ja lubię, pięknie "ubierają". Kiedyś nosiłam często, teraz zostały mi może jedne z tamtych czasów.

    ReplyDelete
  5. Ten pierwszy pierscionek bardzo mi sie podoba! Lubie takie proste, 'obraczkowe' pierscionki. Niestety moj maz najbardziej lubi kupowac mi techniczno-informatyczne prezenty... ;)

    ReplyDelete
  6. Kilka par "żyrandoli" i ja mam w pudełku. Noszę od czasu do czasu. Ostatnio najbardziej lubię proste "wkręty". A od Tiffany'ego mogłabym cokolwiek! :-)

    ReplyDelete
  7. Ogólne przesłanie jest czytelne: bez przesady z tą inwencją, po prostu przejdźcie się do jubilera:))

    Aniu, jesteś boska!:)

    ReplyDelete
  8. W czasie moich włoskich zakupów poszłam też do Tiffany'ego. Nie zobaczyłam tam niestety żadnej biżuterii, tylko kolejkę kilkudziesięcioosobową do... wejścia. Widać, że coś od Tiffany'ego to wciąż bardzo pożądany prezent. Ten pierścionek jest śliczny.

    ReplyDelete
  9. Kasiu,

    zgadzam się, dlatego poradziłam znajomemu, by nast. razem zakupił prezent u jubilera, a nie w internetowym "okienku" z biletami na koncerty;-)

    Maggie,

    serdecznie dziękuję za miłe słowa:-) Pytasz, czy gdzieś piszę dlatego, że masz dla mnie propozycję? (żartuję:-)) Owszem, piszę też zawodowo, ale teksty dość specyficzne, mogę Ci napisać na priva, gdzie są publikowane - tu się nie ujawniam, bo na portalach, dla których pracuję, jest opcja komentarzy, i w związku z tym przyłażą różne trolle, dlatego nie podpisujemy tekstów pełnym imieniem i nazwiskiem.
    Zazdroszczę "maleństwa":-)

    Beo,

    mój mąż też lubi mi kupować gadżety:-) Na szczęście fakt, że musi mi czymś wypełnić skarpetę, sprawia, że dostaję jednak też kosmetyki, czekoladki i czasem biżuterię;-)


    Kasiu,

    ja żyrandole lubię zakładać latem, do pastelowych ubrań:-)


    Patrycjo,

    łańcuszek z wisiorkiem też by mnie ucieszył:-)

    Delie,

    dzięki:-)

    Lo,

    w londyńskim sklepie chyba nie ma kolejek, oza tym można kupować online, ale nie byłam tam przed świętami, wtedy może też jest kolejka - nie zdziwiłabym się.

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails