08/07/2011

"Wyjście przez sklep z pamiątkami"

Exit through the gift shop to tytuł filmu słynnego Banksy'ego - jeśli jeszcze nie widzieliście, polecam. Choć ten tytułowy "sklep z pamiątkami"symbolizuje komercjalizację sztuki, to wyznam, że jestem wielbicielką tych sklepów, zwłaszcza przymuzealnych. Największe brytyjskie muzea, jak moje ukochane Victoria & Albert Museum, mają wielkie sklepy, pełne skarbów, które, w odróżnieniu od tych prawdziwych, można zabrać do domu. V&A oraz The Royal Academy czy British Museum nieustannie przy tym zmieniają asortyment i sprzedają krótkie serie związane z pokazywanymi właśnie wystawami.
Komplet porcelanowych kubków zainspirowany bukolicznym stylem Toiles du Jouy, popularnym w osiemnastowiecznej Francji  - ze sklepu V&A
W sklepie V&A, muzeum, które ma ogromne zbiory ubrań i dodatków, a także tkanin, przeróżne drobiazgi mogą znaleźć miłośniczki różnych crafts, te, które szyją, szydełkują, robią na drutach, tworzą własną biżuterię. Zwykłe guziki można zastąpić na przykład zestawem powyżej. Wybór albumów poświęconych modzie i jej historii, a także sztuce i dizajnowi, jest równie imponujący.
"Sprzedaję" Wam ten adres jako świetne miejsce na zakupy gwiazdkowe: poza wyjątkowymi kartkami i bombkami, kupując prezenty ze sklepu V&A można być pewnym, że trafi się w gust najwybredniejszych.
Rzecz jasna, nie jest to jedyny taki sklep. A jeszcze lepsze jest to, że istnieje sklep sieciowy, którego oferta jest kompilacją asortymentu wielu tego typu butików. To Culture Label, w ktorym można znaleźć wszystko, czego dusza zapragnie: od "niepraktycznych" dzieł sztuki, po jak najbardziej przydatne przedmioty codziennego użytku.
The Heart Machine
W dodatku Culture Label skupia nie tylko brytyjskie muzea - można tam kupić np. inspirowaną Marią Antoniną kolekcję ze sklepu w Wersalu.
Perfumy o zapachu trufli

Szalenie mi się podoba ten kubek a la Marie Antoinette


Specjalna patelnia do kasztanów
Listownik ze sklepu przy słynnym pałacu Rotszyldów, Waddesdon Manor
Papier prezentowy z pin-up girls
Londyńska poduszka projektu Michelle Mason
Moje drugie ulubione, po V&A, muzeum, Tate Modern, ma także świetny sklep, z dużym działem dziecięcym.
Plecaczek
Design Museum, w którym kiedyś często bywałam (mieszkałam wtedy po drugiej stronie Tamizy), ma, jak się można domyślać, duży wybór elementów wystroju wnętrz. Fanatycy współczesnego dizajnu łatwo mogą tam wydać fortunę.

Zastawa do espresso

Macie swoje ulubione sklepy z pamiątkami?

17 comments:

  1. W "moich" stronach ciekawy sklep ma na przyklad muzeum sztuki wspolczesnej Fondation Maeght w Saint Paul de Vence, a bibeloty stylizowane na dziewietnastowieczne mozna kupic w willi Rotszyldow w St Jean Cap Ferrat, o ktorej pisalam jakis czas temu na blogu.
    Jestem natomiast przeciwna makabrycznym pamiatkom dla dzieci, ktore sprzedaje sie w Muzeum Powstania Warszawskiego.
    Z przedstawionych przez Ciebie pamiatek bardzo podoba mi sie londynska poduszka i papier z pin-up girls.

    ReplyDelete
  2. Uwielbiam V&A, daaaawno nie bylam.

    Swietna jest ta poduszka!

    ReplyDelete
  3. Kubeczki w stylu Toiles du Jouy!!! W ogóle uwielbiam ten styl. Aż dziw, że nie mam żadnego ciucha w taki wzorek (a przymierzałam się :)). Sklepy z pamiątkami... Najlepszy w jakim bylam to w Tate Modern i w Holyroodhouse w Edynburgu :). To chyba anglosaska specjalność.

    ReplyDelete
  4. Ja do miłośniczek takich sklepów nie należę. Mój E. natomiast już tak :) Zawsze obudzi się w nim małe dziecko i lata między regałami i wybiera i pokazuje i się zachwyca - pocieszny jest:)
    Podobają mi się te kubeczki z pierwszego zdjęcia.

    ReplyDelete
  5. Jej, jak ja uwielbiam tego typu pamiątki! Mniam... :)
    A wersalskie perfumy (ale chyba nie truflowe) nawet kiedyś testowałam. Choć to było jakiś czas temu, kiedy interesowałam się nimi "jak wszyscy". :)
    Patelnia do kasztanów też niczego sobie...
    I uroczy plecak, poduszka, kubeczki...
    Idę sobie. Stawiam za dużo wielokropków. Znowu będę miała kłopoty z syndromem chomika. ;)

    ReplyDelete
  6. 100 lat temu pracowalam na przeciwko V&A ale niestety nie bylam w srodku :-(
    Do nadrobienia zlaszcza po przygarniecie takich kubeczkow do kolekcji ;-)
    Z ostatnich sklepow ktore pamietam to sklep z Alkatraz. Mam gdzies nawet zdjecia z tego sklepu. Pozdrawiam cieplo Ania

    ReplyDelete
  7. perfumy o zapachu trufli muszą być okropne ;)

    ReplyDelete
  8. Katasiu,

    byłam w St Paul de Vence, choć nie w tym muzeum (widziałam za to dom Gombrowicza:-)) O makabrycznym pamiątkach z Muzeum Powstania pierwsze słyszę, też mi się to nie podoba:-(

    Magdo,

    miło znaleźć współ-fankę V&A:-)

    Hazel,

    w V&A można kupić apaszki w stylu TdJ:-)
    We Francji też są takie sklepy, ponoć i w Holandii, ale chyba rzeczywiście najwięcej i największe są w UK i USA:-)

    Agnieszko,

    o, to ciekawe, u nas jest odwrotnie:-)

    Wiedźmo,

    jestem ciekawa tych perfum, choć generalnie nie przepadam za perfumami w kremie.

    Ucho,

    czyżbyś pracowała w słynnej polskiej restauracji, Daquise, która jest b. blisko V&A;-)? Byłam w niej wieki temu, niedawno przejęła ją ponoć M. Gessler i w Sunday Times była bardzo pochlebna recenzja.
    Czy w sklepie w Alcatraz sprzedają kajdanki;-)?

    ReplyDelete
  9. Kasiu,

    zapach i smak trufli uwielbiam, ale nie wiem, czy chciałabym tak pachnieć;-)

    ReplyDelete
  10. Mam swoje ulubione sklepy i ich hierarchia jest identyczna co Twoja :) V&A rulez! Z mniejszych londyńskich niezły jest sklepik Sommerset House, bywa że National Gallery czymś zaskoczy (ale do moich ulubionych zdecydowanie nie należy), zamierzam się od lat wybrać do V&A Museum of Childhood i myślę, że tamtejszy sklepik też będzie świetny. W Oksfordzie sklepik Ashmolean Museum jest cudowny. Ale V&A jest nie do pobicia...
    PS. W Paryżu ciekawy jest sklepik Palais de Tokyo, choć mały i niepozorny.

    ReplyDelete
  11. ja kupiłam ostatnio oliwę truflową po raz pierwszy w zyciu, i o ile smak faktycznie jest ciekawy to zapach - jak dla mnie cos w stylu brudnych skarpetek.. ;)

    ReplyDelete
  12. Nie, pracowalam w Hotelu Rembrandt po skonczeniu liceum :-)
    Do wspomnianej restauracji chetnie sie wybiore przy kolejnej wizycie w Londynie.
    W sklepie Alkatraz najwiecej bylo metalowych kubeczow oraz ... mydla! Chociaz kajdanki pewnie tez by sie znalazly ;-)

    ReplyDelete
  13. Chihiro,

    nasz wspólny idealny dzień to: wizyta w V&A i lunch w Nordic Bakery:-) Kiedyś, mam nadzieję, się ziści:-)

    Kasiu,

    ja lubię i zapach, choć nie w roli perfum - mam raczej tradycyjne gusta:-)

    Ucho,

    no proszę, ja kiedyś rezerwowałam pokój w Rembrandt'cie dla szefa, jak jeszcze mieszkałam w Pl:-) Ja też z chęcią obadam "nową" Daquise (choć ta restauracja istnieje już kilkadziesiąt lat).

    ReplyDelete
  14. kubeczki, mydlo i spioszki dodane :-)
    http://earfromtheherring.blogspot.com/2011/07/alkatraz.html

    pozdrawiam Ania

    ReplyDelete
  15. Kocham V&A Museum! Bylam niepocieszona, ze nie moglam tam byc dlugo, jak bym chciala... Niestety na sklep z pamiatkami nie starczylo mi czasu, ale to nic, zerkne nastepnym razem ;)
    Guziki niezwykle oryginalne!

    ReplyDelete
  16. Aniu,

    dzięki serdeczne za linka, śpioszki, ha, ha:-)

    Beo,

    mam nadzieję, że kiedyś się tam wybierzemy razem.

    ReplyDelete
  17. Anno Mario, bylo by mi niezwykle milo :)

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails