28/01/2011

Rozdaję książki!

Odwiedziłam dziś nasz lokalny Oxfam charity shop (kto był w UK, ten nie mógł przegapić charity shop'ów, nasze ulice, szczególnie główne deptaki, są nimi usiane). I z półki zamrugało do mnie wydanie z 2004 r "kanonicznej" I Capture the Castle Dodie Smith. Wiedząc, że co najmniej kilka z Was chciałoby tę książkę przeczytać, niezwłocznie ją nabyłam i dziś można ją wygrać. Jest to oczywiście książka używana, osoba, która ją otrzyma powinna to wziąć pod uwagę. Jej stan określiłabym jako dobry, widać, że była używana i czytana, ale nie ma wyrwanych czy zaplamionych kartek.
Aby otrzymać tę książkę, wystarczy napisać w komentarzu pod tym wpisem odpowiedź na następujące pytanie: którą pisarkę - żyjącą lub nie - najbardziej podziwiasz, i dlaczego? Tym razem nie będę losowała, tylko arbitralnie zadecyduję, kto najbardziej zasłużył na książkę.
Jako nagrodę pocieszenia proponuję dwa romanse współczesne - to także książki używane, chcę je przekazać w dobre ręce, bo staram się zrobić miejsce na nowe książki. Uprzedzam: nie jest to literatura wysokich lotów, lecz typowe czytadła na plażę. Są jednak idealne dla osób chcących podciągnąć angielski i tych, które lubią od czasu do czasu oddać się wstydliwej przyjemności, jaką jest lektura z gatunku chick lit  (babskiej literatury).
Autorka drugiej wybranej przeze mnie odpowiedzi otrzyma obie te książki. Miejsce zamieszkania nieistotne, czas na napisanie komentarza: tydzień, do następnego piątku do północy. Wyniki ogłoszę w następny weekend.

8 comments:

  1. Małgorzata Musierowicz-dlaczego?bo cenię spokój,historię płynącą z jej książek.Poza tym kocham jej styl pisania:)

    ReplyDelete
  2. Jest taka jedna pisarka... taka, która swoim piórem, jak magiczną różczką sprawiła, że od czasu kiedy przeczytałam jej ksiażkę, a właściwie 3 tomy jednej historii, inaczej patrzę na świat. Za każdym razem kiedy narzekam nad czasem i miejscem w jakim żyję, przypominam sobie losy jej bohaterki. Paulina Simons potrafiła przekazać w swoich książkach okrutną prawdę o wojnie i cierpieniu człowieka jednocześnie udowadniając czytelnikowi że miłosć jest silniejsza od zła. Autorka, której książek się nie zapomina.

    ReplyDelete
  3. Strasznie duzo taki pan mam. Katleen Tessaro - jakos tak mnie urzeka; Rosamunde Pilcher - cieplo, i dobroc, i prawdziwosc, szczerosc; Josephine Cox - troche historii i zywi bohaterowie, szczerosc we wszystkich chyba aspektach zycia. Potem jeszcze nowe dla mnie odkrycia - Karin Slaughter, Particia Cornwell, ciut starsze - Sue Grafton, typowo "babska", ale w oryginale niezmiernie zabawna - Wendy Holden, najstrsze - Chmielewska, Musierowicz juz wspomniana.
    No i wiekszosc anglojezycznych ksiazek, ktore mam pochodzi z charity shops, a po powrocie do kraju - z kilku zaprzyjaznionych szmateksow :)

    ReplyDelete
  4. A ja chętnie poleciłabym wszystkim prozę Zadie Smith. Jej debiutancka powieść "Białe zęby" była inspiracją do mojej pracy magisterskiej:) Smith ma cudowny styl - ciepły, zabawny, pełen delikatnej ironii a pisze o ludziach troszeczkę nieprzystosowanych, odstających od swojego otoczenia, próbujących odnaleźć się w życiu. jej drugą powieść, "Łowcę auutografów" uważam za trochę mniej udaną natomiast trzecia, "O pięknie" to kolejny majstersztyk. Kto nie czytał - niech żałuje;)

    ReplyDelete
  5. U mnie bedzie staroswiecko, ale coz, odnajduje sie w tych klimatach ;)a autorki, o ktorych zaraz powiem i ich ksiazki mialy duzy wplyw na moje postrzeganie swiata.
    Pierwsza z nich to Lucy Maud Montgomery z cala jej seria o Ani. wieeem, moze troszke banalne;)ale ja czytajac jej ksiazki przenosilam sie cala soba w tamten swiat, czas i do dzis czesto wracam myslami do ksiazek Montgomery i do swiata, ktorego juz nie ma...
    A kolejna piszaca pania, jedna z moich ulubionych, jest Clare Compton i szczegolnie jej ksiazka, ktora czytalam bedac dziewczynka, i do ktorej nadal chetnie wracam "Cukiernia pod pierozkiem z wisniami". Cudowna, ciepla, przesycona smakami i zapachami opowiesc o Anglii i Londynie lat 60 widzianych oczami nastoletniej dziewczynki. Literatura badz co badz raczej dziecieca ale dla mnie jedna z ulubionych ksiazek na cale zycie. Pozdrawiam, Magda

    ReplyDelete
  6. Spóźniłam się:( Ale napiszę i tak: nie ulubiona, ale ulubiona za jedną książkę: Doris Lessing - "Piąte dziecko". Czytałam z noworodkiem na ręku. I żadna książka nie wywołała u mnie takie przerażenia pomieszanego z euforią jak ta. Trudno opisać.

    ReplyDelete
  7. I ja się spóźniłam (popluję sobie teraz w brodę) , ale co tam - ja najbardziej podziwiam aktualnie Małgorzatę Gutowską-Adamczyk - za to, że chce jej się pisać tak cudownie "niedzisiejsze" książki jak "Cukiernia pod Amorem", że dba o piękno języka, że ma ogromną wiedzę o czasach, które opisuje, przez co jej bohaterowie są tak bardzo realistyczni :)

    ReplyDelete
  8. Też spóźniona, ale napiszę dla przyjemności podzielenia się swoimi sympatiami. Mam swoje faworytki, których książki mogłabym określić z angielska comfort books: Chmielewską, Austen, Christie. Ostatnio zaczytuję się w kryminałach Marthy Grimes. Jak wiesz jestem też namiętną czytelniczką książek Sarah Waters. Jednak wybrałabym kogoś innego: A.S. Byatt. Przede wszystkim za Opętanie, które mnie pochłonęło kompletnie. Bogactwo języka, barokowe wręcz opisy, wciągająca fabuła oraz morze literackich, historycznych i mitologicznych odniesień. Przy tym krwiste postacie i intrygująca fabuła. Panna w ogrodzie, choć dziwna, może trochę rozwlekła też była magiczna w swej erudycyjności. Rzuciła na mnie urok atmosferą niezwykłości i zażyłości jaką daje udział w amatorskim przedstawieniu teatralnym, który jest tematem powieści. Nie każdemu będzie się podobać ta proza, ale warto przekonać się samemu.

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails