29/01/2011

Ja i Colin Firth (o King's Speech i nie tylko)

Któregoś razu rozmawiałam z zaprzyjaźnionymi Angielkami, podczas jednego z naszych regularnych sabatów, na temat urodzonego w niedalekim Grayshott i wychowanego częściowo w Winchesterze Colina Firtha. Chodził on tu do państwowej, ale mającej dobrą opinię szkoły King's (King's School, tak, tak) zaś jego rodzice oboje wykładali w tutejszym wówczas college'u nauczycielskim, obecnie uniwersytecie, którego Colin ma honorowy doktorat -  jest to też uczelnia imienia króla Wessexu, Alberta, i zwała się dawniej King Alfred's College (jak widać, los od początku predestynował go do roli w filmie o tytule King's Speech). Jest on zatem "ziomkiem" tych moich koleżanek, które się tu urodziły, i niejedna z nich widziała go nieraz "na mieście". Okazało się też, że wszystkie uważamy go za "jedynie słusznego" pana Darcy i tym samym założyłyśmy nieformalny Klub Wielbicielek Colina. Jedna z nas w dodatku ma brata, który mieszka w dzielnicy Chiswick w Londynie, gdzie Colin mieszka wraz z piękną włoską żoną, która prowadzi sklep z artykułami ekologicznymi, i jej bratanice bawiły się na lokalnym placu zabaw z synami Colina. Niestety jej misja, by zobaczyć Colina w Chiswick, w czasie odwiedzin u brata, nie powiodła się - i to podobno dlatego, że akurat był, o ironio, w Winchesterze, w odwiedzinach u rodziny.

Słynna katedra w Winchesterze, zdjęcie zrobiłam w zeszłym tygodniu

Colina uważałam za dobrego aktora już po obejrzeniu serialu Duma i Uprzedzenie (BBC z 1995 roku) i zawsze dziwiły mnie zarzuty (w Polsce, raczej nie spotkałam się z nimi tutaj) o drewniany styl. Zapewne brały się one z różnic kulturowych: Colin po prostu doskonale potrafi zagrać tę słynną angielską rezerwę, zwaną tu stiff upper lip - ta powściągliwość to nie brak umiejętności aktorskich, lecz odwrotnie, ich demonstracja. Zeszłoroczny A Single Man położył kres większości tych insynuacji, a już King's Speech powinien przekonać nawet najmniej entuzjastycznie nastawionych do niego widzów. Dziś rano w programie BBC miałam okazję posłuchać nagrania owej słynnej, tytułowej przemowy króla Jerzego VI, która jest kulminacją filmu, i zapewniam Was, że Firth oddał najdrobniejszą przerwę, idealnie przy tym naśladując akcent, wymowę  a nawet timbre głosu króla. Miałam film świeżo w pamięci, bo widzieliśmy go kilka dni temu. W trakcie seansu pierś mego męża wezbrała patriotyczną dumą, ja zaś delektowałam się znakomitą historią i grą aktorów.  Przepysznym kąskiem okazała się obecność "jedynie słusznej" Elizabeth Bennet, czyli Jennifer Ehle - wiem, że nie tylko mnie przemknęło przez głowę: "ach, Mr Darcy i Miss Bennet znowu razem!". NB, Colin powiedział kiedyś: Trzy kobiety mego życia to moja żona, moja matka i Jane Austen.
Muzeum Miejskie w Winchesterze

Jeszcze jedno łączy mnie z filmem: pracowałam przez pół roku w prywatnej klinice na słynnej "ulicy lekarzy", Harley Street - czyli tam, gdzie przyjmował pacjentów, także króla Jerzego, logopeda - autodydaktyk Logue. To ulica, gdzie od ponad stulecia praktykują najwybitniejsi lekarze, i gdzie mieszczą się prywatne szpitale, w tym położnicze (prywatny poród w UK kosztuje ogromne pieniądze i stać na niego tylko najbogatsze kobiety), w jednym 3 cesarki miała Victoria Beckham (procedurę plastyki brzucha po porodzie ochrzczono szybko zwrotem mend it like Beckham - gra słów, był film pt. Bend it like Beckham). Tu przyjmują najlepsi chirurdzy plastyczni, psychoterapeuci i specjaliści od uzależnień, dlatego Harley Street to do dziś jedno z najlepszych w Londynie miejsc na celebrity - spotting. Klientką naszej kliniki była królowa z filmu, czyli Helena Bonham - Carter, kiedyś musiałam się też usunąć z drogi zmierzającej do swego położnika Claudii Schiffer. Nieopodal kilka kamienic należy do Madonny, a  równoległa ulica Marylebone High Street to raj zakupoholiczki  i moje ulubione miejsce na zakupy, także spożywcze, w Londynie.

29 comments:

  1. Firth w DiU drewniany?!? Pierwsze słyszę. Bo to chyba jedyny znany mi aktor potrafiący grać wyłącznie oczami.
    A na King's Speech wybieram się w przyszłym tygodniu [swoją drogą, w Pl film nosu tytuł "Jak zostać królem". A to znowuż jedna z nielicznych pozytywnych zmian tytułu przez dystrybutora - bo "Królewskie orędzie" brzmiałoby trochę zbyt mętnie]. Już nie mogę się doczekać! :)

    ReplyDelete
  2. Wiedźmo,

    czytałam takie zarzuty na różnych blogach/forach. Co ciekawe, jesteś też pierwszą osobą, której podoba się polski tytuł:-)

    ReplyDelete
  3. No to pozostaje tylko zrzucić rzeczywiście na różnice kulturowe.
    A tytuł nie tyle się podoba, co trafniej oddaje koncept filmu: "co zrobić, żeby "dorosnąć" do nowej roli społecznej"? No i jeszcze: co Polakom mówi fakt orędzia władcy? Bo jeśli to to samo, co orędzia prezydenta i premiera, to w gruncie rzeczy wszyscy mają to w nosie, a oglądają chyba tylko doradcy czy pijarowcy rzeczonych polityków. ;) Znowu różnice. :)
    No i chwytliwy bardziej.

    ReplyDelete
  4. To fakt, ja się zastanawiałam, jakby to przetłumaczyć, i Orędzie czy Przemowa rzeczywiście są mało chwytliwe.

    ReplyDelete
  5. Ja jestem akurat wrogiem tego tytułu, ale literalne tłumaczenie rzeczywiście też nie byłoby lepsze. Na film idę w środę i aż przebieram nóżkami na samą myśl. Uwielbiam Firtha! Słyszałam sporo jego wypowiedzi i trzeba przyznać, że ma dystans do siebie i poczucie humoru, a to bardzo cenię u gwiazd.

    ReplyDelete
  6. Uwielbiam grę Firtha. On jest dla mnie kwintesencją (mojego wyobrażenia) angielskości. Na film idę wkrótce.

    ReplyDelete
  7. Uwazam, ze jest swietnym aktorem. Nie udalo mi sie go spotkac, ale pijalem kawe w "jego" kawiarni, niestety nie wytrzymala proby czasu...no i calkiem dobrze znam 33 portland place gdzie krecili Kings Speech. Nie! nie z powodu imprez u Lorda Devenporta;) moi znajomi mieli tam pokaz pare lat temu, ktory pomagalem przygotowywac ;)

    ReplyDelete
  8. Baardzo lubię Colina. Te oczy! Moją ulubiona jest rolą (oprócz roli pana Darcy) pisarza w "Love Actually". :-)

    ReplyDelete
  9. Tytuł "Jak zostać krolem" dla mnie brzmi jak z dziecinnej bajki, poza tym oczywiście nie oddaje dwuznaczności angielskiego tytułu ("speech" nie tylko w znaczeniu "orędzie", ale "wymowa, sposób mówienia"). Znakomity film, chociaż moim odczuciu nie dorasta do pięt "A Single Man", ale oczywiście to są dwa tak różne filmy, że nawet trudno je porównywać.

    Ja też słyszałam zarzut, że Firth jest "drewniany" i to nie tylko od osób z Polski, także w USA. Wynika to chyba z faktu, że w obu krajach on jest znany głównie z ról brytyjskich sztywniaków, chociaż od początku kariery grywał najróżniejsze postacie, m. in. tytułową rolę w "Valmoncie" Formana. Niestety film miał pecha wejść na ekrany kilka miesięcy po "Dangerous Liaisons", gdzie tę samą postać zagrał John Malkovich z intensywnością niebezpiecznego psychopaty i w tym porównaniu Colin nie miał szans.

    ReplyDelete
  10. Znam sklep Eco Age z sieci i żałuję, że nie zajrzałam tam podczas ostatniego pobytu w Londynie. Wprawdzie ich towary na ogół nie są w moim stylu, ale doceniam, że są przyjazne dla środowiska i że sklep współpracuje z szeregiem organizacji charytatywnych, które organizują produkcję w krajach Trzeciego Świata na etycznych zasadach. Więc w ramach wspomagania organizacji Bottletop, która prowadzi działalność bliską mojemu sercu (edukacja seksualna i wzmocnienie pozycji społecznej kobiet), kupiłam tam niedawno kosmetyczkę/wieczorową torebkę zrobioną z kółek od puszek po Coca Coli (!!). Przy okazji przekonałam się, że Eco Age to przedsiębiorstwo na bardzo małą skalę, ich system komputerowy nie jest nastawiony na zamówienia z zagranicy, musiałam zadzwonić i bardzo miła sprzedawczyni imieniem Jenny sama pofatygowala się na pocztę, żeby wysłać do mnie pakunek.

    ReplyDelete
  11. To ja dodam od siebie, że król Edward VIII (czyli ten, który abdykował na korzyść Jerzego VI) swój miesiąc miodowy z Wallis Simpson spędził w hotelu Eden Roc przy Cap d'Antibes, czyli rzut beretem od mojego miejsca zamieszkania. Wygląda na to, że wszyscy mamy coś wspólnego z Colinem :)

    ReplyDelete
  12. Colin jest świetny. I jako Darcy i jako nie-Darcy. Jedyna rola, w której nie jestem w stanie się do niego przekonać to Valmont. Bo Valmont to John Malkovich:) Był znakomity w tej roli i kiedy go oglądam to mam dreszcze;) Ale do Malkovicha mam słabość ooookrutną, więc obiektywna nie jestem:)

    ReplyDelete
  13. Katasia_k - zazdroszczę miejsca zamieszkania :-).

    ReplyDelete
  14. Hazel,

    też lubię go za poczucie humoru, i dystans, bardzo angielskie zresztą:-) Colin dla mnie uosabia to, co najlepsze w meskiej części tej nacji:-).

    Lo,

    zgadzam się w całej rozciągłości.

    Sondro,

    no właśnie nie mam pomysłu jak by tu oddać tę dwuznaczność, i tłumacz, jak widać, też nie miał.
    Niebezpieczne Związki to jeden z moich ulubionych filmów, i Malkovich jako Valmont to chyba the best casting decision in cinema's history:-)
    Bardzo się chwali, że kupujesz eko-rzeczy, ja też staram się to robić, choć jeszcze nic z Eco Age, kupowałam natomiast w http://www.biomelifestyle.com/ i http://www.ethicalsuperstore.com/

    Arku,

    może jeszcze będzie okazja? Może kiedyś dla niego coś ugotujesz?:-) Albo spotkasz na jakimś posh party:-)

    Katasiu,

    pewnie będziemy mogli wszyscy podziwiać Twoje okolice, bo będzie niedługo wysyp filmów o Wallis Simpson:-)

    Delie,

    zgadzam się - patrz wyżej:-)

    ReplyDelete
  15. Witaj, chciałabym Ci przekazać wiadomość..mam nadzieję, że miłą dla Ciebie....Twój blog znalazł się na mojej top liście w blogowej zabawie "10 ulubionych blogów":)pozdrawiam serdecznie i życzę owocnego, pełnego inspiracji blogowania!!!

    ReplyDelete
  16. Aniu,

    podziękowałam i u Ciebie, ale i tutaj: serdeczne dzięki, szalenie mi miło:-)

    ReplyDelete
  17. (jedyny) Problem zwiazany z moim miejscem zamieszkania jest taki, ze "Jak zostac krolem" ("Le discours d'un roi") NIE WESZLO JESZCZE DO FRANCUSKICH KIN i musze czekac az do jutra :(

    Wylamie sie, ale zdecydowanie bardziej podobal mi sie "Valmont" Formana niz "Dangerous Liaisons". W Valmoncie Firtha naprawde mozna sie zakochac, Malkovich jest (moim zdaniem) odpychajacy. Scena, w ktorej Madame de Tourvel (Meg Tilly), wreszcie skutecznie uwiedziona, sama przychodzi do Valmonta-Colina jest jednak z moich ukochanych scen filmowych wszech czasow.

    ReplyDelete
  18. "Jak zostać królem" to jeden z najlepszych filmów, jakie widziałam od wielu miesięcy - w trakcie seansu zupełnie zapomniałam, że siedzę w kinie... jak często Wam się to zdarza? pewnie nieczęsto;)

    Colina uwielbiam, uważam, że ma niepowtarzalny styl i pomimo swojej powściągliwości jest w stanie przekazać całą gamę uczuć. Ktoś z współkomentujących wspomniał rolę pisarza w "Love, Actually" - uwielbiam go skonfrontowanego z rozwrzeszczanym towarzystwem z portuglaskiej restauracji, na jego twarzy widać prawdziwą mękę ale i upór:)

    p.s. bardzo się cieszę, że trafiłam ponownie na Twojego bloga - już raz kiedyś tu byłam, kilka miesięcy temu, później zgubiłam link a teraz znów trafiłam i z chęcią poczytam:) pozdrowienia!

    ReplyDelete
  19. Colina uwielbiam, chociaż moim zdaniem jest drewniany jak mało kto :)
    Ale film King's Speech jakoś nie przypadł mi do gustu. Zazwyczaj bardzo lubię filmy historyczne, ale tutaj z jakiegoś powodu historia mnie nie porwała, a bohaterowie nie zainteresowali. Podobała mi się jedynie mała Ramona z Outnumbered w roli Elżbiety.

    Aniu, a tak z innej beczki: chcemy się wybrać do Hampshire, przede wszystkim do domu Jane Austen, a to z Liverpoolu szmat drogi; czy mogłabyś polecić jakieś fajne miejsce na nocleg (najlepiej w granicach 70-80 funtow). Pozdrawiam, Ola

    ReplyDelete
  20. Byłam, widziałam, korci mnie, żeby wybrać się ponownie. :) Ale chyba poczekam na dvd.. Naprawdę ciekawie opowiedziana historia. Zastanawia mnie tylko jedno... byłam w kinie z facetem, oprócz nas na sali może jeszcze z osiem osób. I chyba tylko nas śmieszyły umiejętnie, acz dyskretnie, poprowadzone różnice charakterologiczne i hm.. społeczne między przyszłym królem a jego terapeutą (między innymi). Resztę śmieszył głównie jąkała oraz parę innych bardziej oczywistych scen. Nie mam pojęcia, czy tylko mieliśmy pecha czy to jakiś niepokojący objaw większej społecznej przypadłości.
    Naszło mnie na mało wesołe dywagacje, a chciałam tylko napisać, że to bardzo dobry film! :)

    ReplyDelete
  21. Gosiu,

    i ja się cieszę, że odnalazłaś i komentujesz:-)

    Olu,

    Ramona jest świetna, lubię Outnumbered.
    Czy chcecie też zwiedzić Winchester?- oczywiście bardzo polecam:-) Austen jest pochowana w katedrze, no i są też inne atrakcje, a do Chawton jest niedaleko. W Winchesterze mogę polecić B&B 5 Clifton Terrace, spędziliśmy tam dwie noce:http://www.4hotels.co.uk/uk/hotels/cliftonterrace.html. Jest przytulnie, czyściutko i b. blisko wszystkich atrakcji. Bliżej Chawton nic nie przetestowałam osobiście:-) może jest coś w samym Chawton, pewnie tak, bo jednak przyjeżdża tam dużo turystów - choć na szczęście nie psuje to uroczego charakteru tej wsi. Ewentualnie możecie też przenocować w New Forest, ktory też gorąco polecam, tam B&Bs jest bez liku, choć nie mogę polecić konkretnego.
    I daj znać, jeśli chcielibyście mnie za przewodnika po Winchesterze:-) Chętnie Was oprowadzę.

    ReplyDelete
  22. Dziękuję pięknie za propozycję Aniu, to zależy od tego ile czasu zostanie nam na Winchester, ale w razie czego odezwę się na maila.
    Z Twoich propozycji noclegów na pewno coś wybierzemy, kusi mnie New Forest, bo nigdy nie byłam!
    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  23. New Forest jest piękny, polecam Lyndhurst, gdzie pochowana jest Alice Liddel, pierwowzór Alicji z Krainy Czarów, i jest herbaciarnia Szalonego Kapelusznika:-) Ale koniecznie trzeba się przespacerować po samym lesie, warto zaparkować np. w okolicach Emery Down.
    W razie czego pisz, email jest w profilu.

    ReplyDelete
  24. Lubię Colina a film od dawna na liście do obejrzenia. Na marginesie, słyszałaś, że Madonna kręci film o Wallis Simpson? Nie ona jedyna zresztą, ciekawa jestem co z tego wyjdzie...Jak również Twojej opinii na temat samej Wallis, może napisałabyś coś o niej:)?

    ReplyDelete
  25. Tak, tak, słyszałam, i widziałam zajawki w TV (wczoraj na BBC był wywiad z aktorką grającą Wallis), napisalam w odpowiedzi do Katasi, że będzie prawdziwy wysyp filmów o niej:-) Może coś napiszę, jak będę miała wenę:-)

    ReplyDelete
  26. Ja lubię Firtha, chociaż dopiero od czasu, kiedy przeczytałam w "Dzienniku Bridget Jones", że powinnam ;) W każdym razie, na pewno od tamtego czasu zwróciłam na niego uwagę. "King's Speech" już widziałam i (co pozostaje w związku ze zdaniem pierwszym), byłam właśnie jedną z tych osób, które westchnęły na widok Elisabeth i Darcy'ego znowu razem.

    ReplyDelete
  27. Zrobilismy sobie weekend z Colinem - w sobote bylismy w kinie na King's Speech, a w niedziele obejrzelismy na DVD A Single Man - ten drugi chyba bardziej sie nam podobal, jest bardzo niepokojacy i niezwykle dopieszczony wizualnie (w koncu nakrecil go projektant mody :)).

    ReplyDelete
  28. The Single Man był wspaniały, CF świetny, nie mogę się doczekać kiedy obejrzę najnowszy film z jego udziałem

    ReplyDelete
  29. Colin jest genialnym aktorem, a jego głos to miód na moje uszy, że tak powiem. ;)

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails