13/12/2010

Popiela zjadły myszy, mnie oskubały rybki...

... czyli moja relacja z fish pedicure, rybnego pedikiuru.

Uwaga! Oglądanie zdjęć w tym poście grozi chwilową ślepotą na skutek oślepiającej zimowej białości moich odnóży.

Pedikiur w wykonaniu maleńkich tureckich rybek zwanych Garra Rufa to największy hit kosmetyczny w UK ostatnich miesięcy. Do niedawna ten zabieg oferowało tylko kilka gabinetów w Londynie, ale moda nań rozprzestrzeniła się błyskawicznie i od dwóch tygodni salon w miejscowości Ringwood, z grubsza  w mojej części Hampshire, oferuje dwa akwaria z naskórkożernymi rybkami. Tak, rybki te uważają bowiem, że martwy ludzki naskórek to ambrozja, i nigdy nie mają dość objadania się tym rarytasem.
Rybki w moim salonie pochodziły nie bezpośrednio z Turcji, lecz od przedsiębiorczego Walijczyka, który je hoduje dla gabinetów - rybki spędzają wczesną młodość na obżeraniu się zrogowaciałym naskórkiem (yum!), po czym wracają do Walijczyka jako dojrzałe ryby, by oddawać się z kolei ekscesom innej natury (rozmnażaniu).
Jeśli tradycyjny pedikiur kojarzy Wam się ze ścieraniem ziemniaków na tarce i odgłosami podobnymi do tych, które słychać w słynnej scenie z piłą (?) czy też przecinarką (?) w filmie Fargo,  rybkowy pedikiur w porównaniu to nirwana. Przychodzisz, zdejmujesz buty, pracownica wyciera ci nogi ręcznikiem, i wkładasz stopy do akwarium. Rybki rzucają się na kopytka, jakby to były... kopytka, z bułką tartą, masłem i cynamonem. Masz wrażenie, że ktoś bardzo delikatnie cię łaskocze, palcami lub piórkiem. Od czasu do czasu masz ochotę się podrapać, ale nie chcesz straszyć rybek, wracasz więc do stanu zwanego tu blissed  - out, błogości.
Jak widać, mróz uśpił moje instynkty względem wyglądalności, stąd przeraźliwa bladość nóg (uprzedzałam).  Na sobie mam: bardzo Chanelowski kardigan Uniqlo, leggingsy American Apparel, ukochany szalik Missoni i tunikę w grochy

Siedziałam więc sobie z nogami w akwarium, skubana przez rybki, popijając kawę, uśmiechając się do nieznajomych kobiet i uprawiając small talk. Na zewnątrz normalni ludzie, którzy nie szukają tematów do blogów, zajmowali się na pewno ważniejszymi sprawami. Było to bardzo surrealne, zabawne i przyjemne (jeśli ktoś lubi, jak mu się robi coś ze stopami - osobiście trudno mi w to uwierzyć, ale ponoć są tacy, co nie lubią a nie mają ASD - freaks, if you ask me). Hucznie polecam.

13 comments:

  1. Aaaaa! Czytałam o tym wiele razy i jesteś pierwszą kobietą, którą znam, a która się na to skusiła. :) Jak efekty po zabiegu w porównaniu do bardziej tradycyjnych metod, Aniu? :)

    P.S Moja bladość nóg bardzo porównywalna i szczerze mówiąc, od lat kilku mam ją w głębokim poważaniu. ;)

    ReplyDelete
  2. Pocieszyłaś mnie:-) Wiesz, jak tu mówią - pale and interesting:-)
    Efekt znacznie mniej dramatyczny - tzn. stopy są gładsze, ale to jest raczej zabieg relaksujący. Jak ktoś ma bardzo suche, popękane pięty, halluksy czy inne problemy, to pewnie lepiej zrobi decydując się na tradycyjny pedikiur, lub na wizytę u podiatry - bo na szczęście mamy w UK takich specjalistów (ten zawód nie istnieje w wielu krajach, nie ma go w Pl ani np. w Japonii).

    ReplyDelete
  3. odwazna jestes Aniu:-)
    ja bym chyba nawet nie wlozyla nog do tego baseniku. brr, az mnie ciarki przeszly na sama mysl - czym sie zreszta sama bardzo zdziwilam bo niewieloma rzeczami sie brzydze.

    ReplyDelete
  4. A jaki efekt zadowalający?
    A można wiedzieć ile taka przyjemność "obgryzania"?
    Pzdr
    Michalina

    ReplyDelete
  5. Zdecydowanie pale, i mam nadzieje - interesting. ;) Opalenizna raz, ze niezdrowa, dwa, ze niemodna, a poza tym - gdzie ja sie mam opalic? W Polnocnym Yorkshire? Poza opalenizna przywieziona z wakacji gdzies na kontynencie, nie miewam zadnej innej. I powiem brzydko, ale oddajac ducha mojej postawy wobec mojej bladosci - I don't give a shit anymore. ;)

    Mysle, ze skusilabym sie na taki zabieg, chocby z czystej ciekawosci. :)

    A co do lekarza tej specjalnosci - nie mialam pojecia! Obym jak najdluzej nie musiala z niego korzystac. Mojej babci by sie przydal, szkoda, ze w Polsce ich nie ma.

    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  6. Ale zaszalałaś :) Pozdrowienia.

    ReplyDelete
  7. Na początku pomyślałam, że to żart:)))
    Ale jak efekty? Warto?

    ReplyDelete
  8. Słyszałam o tych rybkach;-)
    Co do bladości nóg (i nie tylko), to mam takie samo zdanie jak Karolina, już dawno przestałam się tym przejmować, co więcej bardzo lubię swoją jasną cerę:)

    ReplyDelete
  9. Widziałam to raz w jakimś programie w TVN Style! I proszę! Strasznie fajne mi się to wydało na ekranie.

    Bardzo chętnie bym tam swoje stópki zanurzyła :-) Pociesznie się wygląda z nogami w..akwarium! :-)

    ReplyDelete
  10. Mimo Twoich pozytywnych wrażeń dla mnie brzmi to przerażająco. Zresztą, jak każda rzecz, którą mam zrobić ze swoimi paznokciami. Ale bardzo prawdziwe jest stwierdzenie, że biedny blogger musi się poświęcać (wiem, niedokładnie tak napisałaś), żeby tylko było o czym pisać.

    I trochę na temat dwa posty w dół - widziałam w Zarze tulip dress i na szczęście (zważywszy na cenę i mój brak odpowiednich kształtów) w rzeczywistości nie wygląda tak zachwycająco. Niestety, znalazłam inną, na razie też tylko w sieci, (relatywnie) bardzo tanią i o idealnym dla mnie kroju. Poważnie to przemyślę, bo kto może kupić mi tak udany prezent jak ja sama?

    ReplyDelete
  11. To łaskotanie może być przyjemne, ale nie wiem czy chciałabym zaznać takiego pedicure. Nogi mamy wszystkie blade, no prawie wszystkie. W koncu zima jest.

    ReplyDelete
  12. Brrrrr, oj chyba jednak to nie dla mnie ;-)
    Ale przyjemnie poczytać!
    Pozdrawiam!
    Ach, i wysyłam @ zaraz :-)

    PS A blade nogi to i moja specjalność! Nawet latem ;-)
    Bo lubię! A słońca nie lubię ;-) Oto dlaczego!

    ReplyDelete
  13. Dziękuję serdecznie za wszystkie komentarze. Na pytania odpowiedziałam zbiorowo w poście powyżej:-)

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails