Zapowiadałam tutaj, że podam przepis z książki Cook Simple Diany Henry.
Diana jest w UK znana głównie z Gastropub Cookbooks, Roast Figs, Sugar Snow (którą zrecenzowała i z której jeden przepis podała tutaj karoLina) oraz Crazy Water, Pickled Lemons. Prowadzi ona kulinarną rubrykę w niedzielnym wydaniu Telegraphu, a jej książki kucharskie dokumentują peregrynacje po różnych krajach i kontynentach. I tak Roast Figs... to opowieść głównie o północnych krajach Europy i tych stanach USA, które mają prawdziwe zimy (np. Vermont) oraz o Kanadzie. W Crazy Water...znajdziemy z kolei dania z północy Afryki (np. ciasto pomarańczowe, pieczone prawie wyłącznie ze zmielonych na papkę ugotowanych ze skórką pomarańczy), Bliskiego Wschodu i kuchni krajów śródziemnomorskich. Zjechanie Wielkiej Brytanii wzdłuż i wszerz zaowocowało książką Gastropub Cookbook i Gastropub Cookbook: Another Helping, które są peanami do tradycyjnego pub grub - czyli brytyjskich dań z gastropubów (gastropub, w odróżnieniu od pubu, to miejsce, które podaje coś więcej do jedzenia niż czipsy i inne przegryzki do piwa, i gdzie cała rodzina może przyjść na lunch - takie gastropuby mają np. Heston Blumenthal i Gordon Ramsay).
Jej książki są zawsze pięknie ilustrowane i często nominowane do prestiżowych nagród.
Cook Simple to chyba najmniej wizualnie porywająca z jej książek, co logiczne - proste przepisy = proste ilustracje. 150 przepisów, wszystkie łatwe - dużo makaronów, nieskomplikowanych potrawek i pieczeni, warzywnych side dishes, sałatek i deserów. Nie znajdziemy tu trudnych ciast czy tortów ani potraw z mnogością składników.
Pierwszym przepisem, jaki wypróbowałam, był szwedzki paj jabłkowy Johanny (Johanna's Swedish apple pie). Johanna to szwedzka przyjaciółka Diany. Jak wiecie, jestem Dunką, która przypadkowo urodziła się Polką *mrugam*, poza tym uwielbiam pieczone jabłka - bardzo często robię apple crumble, ostatnio pół na pół z rabarbarem. Ten paj to idealna potrawa dla niespodziewanych gości - przygotowanie jej, jeśli odjąć obieranie jabłek, trwa dosłownie trzy minuty.
Szwedzki paj jabłkowy Johanny
Potrzebujemy:
125g masła, plus co nieco do wysmarowania formy
5 jabłek, obranych i pozbawionych gniazd nasiennych (zwykle używam Braeburn)
150g cukru - kryształu (caster sugar)
200g mąki pszennej (plain flour)
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
skórka starta z jednej cytryny
45g płatków migdałowych
Wysmaruj formę masłem, nagrzej piekarnik do 200 stopni. Pokrój jabłka na ćwiartki i ułóż w formie. W misce wymieszaj cukier, mąkę, proszek do pieczenia i skórkę z cytryny. Rozpuść masło i dodaj do reszty składników, dokładnie wymieszaj. Rozprowadź na powierzchni jabłek, posyp płatkami. Piecz 30 minut, nie dłużej, bo płatki lubią się przypalać.
Można posypać cukrem pudrem, można też podać z kulką lodów lub kremem angielskim (custard).
Zobaczcie, co ta forma (pie dish) z sieci Laura Ashley ma na dnie:
Jabłka i migdały zusammen! Kupuję to! Na pewno wykorzystam. :-)
ReplyDeleteChociaż ostatnio apetyt średnio mi dopisuje, kiedy wyobraziłam sobie smak tych jabłek pod ciastem, to jednak nabrałam ochoty. Cudowną zaletą takiego paja jest to, że można sobie powiedzieć, że przecież to PRAWIE same jabłka i zjeść więcej niż zwykle ;)
ReplyDeleteHa, ha, ja też zawsze tak się sama przed sobą usprawiedliwiam:-)
ReplyDeleteChętnie spędziłabym z tą książką noc. Jeszcze kocyk do towarzystwa, kubek herbaty, nie mówiąc już o pie-u.
ReplyDeletePiekny tej pie dish i jak pomysle o moim, to mam ochote je wyrzucic. ;) Lubie takie proste ciasta i mam nadzieje za niedlugo zrobic paj czeresniowy. :) Pozdrowienia!
ReplyDeleteJuż od dawna się zaczajałam na tę formę - Laura Ashley ma całą kolekcję kuchenną w czerwieni w białe groszki:-) Kupiłam jak była promocja 25% off:-) Teraz powoli będę gromadziła resztę z tej kolekcji.
ReplyDeleteCzereśniowy to chyba najlepszy paj ze wszystkich. Niestety w UK czereśni jest mało i są drogie, dlatego, że po wojnie drastycznie zmalała liczba sadów czereśniowych i dopiero teraz się odradzają - niemal wszystkie czereśnie trzeba importować (mówili o tym w Countryfile:-)). Ale zauważyłam, że z każdym rokiem jest lepiej.
a ja się czaiłam ostatnio na filiżanki w kropki, i głupia nie wzięłam...są takie cudne a jutro na pewno już ich nie będzie ;)
ReplyDeleteJukejko,
ReplyDeletedzięki za komentarz.
Jeśli te filiżanki z Laura Ashley, to pewnie jeszcze będą, ta kolekcja jest w ich sklepach już jakiś czas:-)