18/03/2010

Celia Birtwell

Kilku osobom bardzo spodobała się ta płócienna okładka Wichrowych Wzgórz, ze specjalnej, bibliofilskiej kolekcji klasyki literatury. Jej autorką jest legenda brytyjskiego wzornictwa, Celia Birtwell. Celia zasłynęła początkowo ze współpracy ze swoim partnerem, projektantem mody Ossie Clark'iem. Ossie Clark był ulubieńcem faszonistek od połowy lat 60. do połowy lat 70. zeszłego wieku. Dziś jego ikoniczne sukienki maxi można obejrzeć w moim ukochanym Victoria & Albert Museum, a w sklepach vintage lub na aukcjach osiągają zawrotne ceny.
Może znacie ten słynny obraz wybitnego współczesnego brytyjskiego artysty, Davida Hockney'a?

To portret Celii, Ossie i kota Percy.
A tu sukienka Ossie Clark, we wzór zaprojektowany przez Celię - to fason, z którego zasłynął Ossie, i który kopiowały sklepy w wielu krajach:
Po przedwczesnej śmierci Clarka Celia nadal projektowała, ale odeszła nieco w zapomnienie. W 2006 roku zarządzana wtedy przez legendarną menedżerkę Jane Shepherdson sieć Topshop wydobyła tekstylia Celii z zapomnienia. Gdy ubrania z charakterystycznymi wzorkami Celii trafiły do flagowego sklepu Topshop na Oxford Street*, cała kolekcja została sprzedana w... 6 minut! To rekord, którego nie pobił jak dotąd żaden inny projektant, a kolekcje dla tej sieci tworzy wiele wschodzących gwiazd mody.
Dziś zobaczyłam nową kolekcję Celii, tym razem dla ukochanej przez brytyjską klasę średnią sieci domów towarowych, John Lewis (sama również b. lubię tam robić zakupy). Jeszcze nie ma jej w sprzedaży, a ja muszę być czujna i zapolować na te rzeczy na stronie JL, ale mam wątpliwości, czy uda mi się cokolwiek sprzątnąć sprzed nosa sprytnym i zaprawionym w bojach tutejszym  myśliwym, pardon, faszonistkom. W kolekcji są sukienki, bluzki, sweterki i apaszki.








































Zapewne zbyt kolorowe/wzorzyste, jak na polskie gusta, ale wierzcie mi - tu znowu zrobią furorę, bo Angielki są odważniejsze, jeśli chodzi o wzory i kolory.
Jeśli nie uda mi się nic kupić z tej kolekcji, na pocieszenie zawsze mogę sobie kupić śliczną kartkę z jednym z jej rysunków albo bardzo dziewczęce.... przybory ogrodnicze, ewent. butelkę na wodę. W odróżnieniu od ubrań, te są stale dostępne (w JL, gdzież indziej) dla  zakochanych w swych ogródkach Angielek.

*Unikam, wzorem rodowitych Londyńczyków, Oxford Street, z wyjątkiem dwóch miejsc: flagowego Topshopu, gdzie często można zobaczyć różne celebrytki, a rzadziej naprawdę wielkie gwiazdy, kupujące ciuchy za 20, 30 funtów sztuka, oraz Selfridges - znacie już moją słabość do tego domu towarowego.

8 comments:

  1. :) Bardzo ładne te ubranka... ja myślę, że tutaj ta odwaga rośnie :) albo przynajmniej w moim otoczeniu... ;) i we mnie!
    Topshopu troszkę zazdroszczę... i nie ze względu na celebrytki :)

    Pozdrawiam Cię ciepło :)

    ReplyDelete
  2. sukienka czarna z czerwonym fantastyczna. udanych łowów!

    ReplyDelete
  3. Mała Mi,

    to świetnie! Myślę, że dzisiejsze dwudziestolatki są śmielsze. Kiedyś na pewnym forum, w którym uczestniczą głównie moje rówieśniczki, czyli po 30., był wątek o tym, że nasze ulice są wciąż zbyt szaro-bure. Założycielka wątka lamentowała nad brakiem koloru i wiele osób wyznało, że boi się kolorów i najlepiej czuje w bezpiecznej czerni, szarości i beżach. Powstał z tego zabawny artykuł, który można przeczytać tutaj:
    http://pinezka.pl/pinezka-sobie-radzi/3250-kacik-porad-kolorystycznych

    ReplyDelete
  4. Katasz,

    dziękuję!

    Pozdrawiam ciepło,
    Ania

    ReplyDelete
  5. :) dziękuję, już tam zaglądam :)

    ReplyDelete
  6. Ja odkryłam kolory niedawno i mam z tego wielką radość. Te ogrodnicze rękawiczki są rewelacyjne. Pozdrawiam.

    ReplyDelete
  7. W 6 minut powiadasz?!? Niesamowite... Ogrodnicza kolekcja zabawna ;)

    Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  8. Dziękuję bardzo wszystkim i serdecznie pozdrawiam na progu nowego tygodnia!

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails