12/09/2009

Dni pod znakiem jedzenia

Wczorajszy dzień i dzisiejszy są bardzo udane (mam nadzieję, że nie powiedziałam w złą godzinę, bo nie należy chwalić dnia przed zachodem słońca) i upływają pod znakiem rozkoszy podniebienia. Wczorajszy był wspaniały, a to dlatego, że wybrałam się na Julie & Julia. Noro Ephron, chylę czoła. Film zakupię natychmiast, gdy wyjdzie na DVD (lub poproszę Mikołaja, by wrzucił do świątecznej skarpety) i zajmie honorowe miejsce na półce obok Kiedy Harry Poznał Sally, gdyż spodobał mi się w tym samym stopniu. Płakałam, śmiałam się, a raz nawet, za sprawą homara, podskoczyłam z zaskoczenia. Jeśli Meryl Streep nie dostanie przynajmniej nominacji do Oscara, obiecuję zjeść mój słomkowy kapelusz. Wspaniale zagrany, jak zwykle u Nory świetnie napisany, wzruszający, zabawny - prawdziwy rosół dla duszy. Nawet drobne detale sprawiły mi przyjemność: pokazano legendarną księgarnię anglojęzyczną Shakespeare and Company  w Paryżu, o której można
przeczytać w tylu kultowych książkach; kolorowe makaroniki z pewnością od Laduree (wyznałam już tu publicznie moją słabość do nich); Julia używa garnków żeliwnych znakomitej marki Le Creuset w moim ulubionym kolorze Volcanic (mamy patelnię właśnie w tym kolorze)...Filmy bardzo rzadko pokazują zakochane pary w dojrzałym wieku, a także udane małżeństwa, i dlatego ten film jest tak wyjątkowy. No i dlatego, że oparto go nie na jednej, ale aż dwóch prawdziwych historiach i książkach. Polecam gorąco!
Po drodze do kina wstąpiłam po blok czekoladowy do sklepu Montezuma . Jest to brytyjska firma, która produkuje wysokiej jakości czekoladę - pisałam już o czekoladzie Williego oraz o górnopółkowej firmie Prestat. Montezuma także wpisuje się w trend na czekoladę z dużą zawartością ziarna kakaowego, przygotowaną z najlepszych składników. Sklepy Montezuma są rajem dla czekoholików, bo oferują przeróżne ciekawe rodzaje czekolady (jeden z moich ulubionych to batonik z wiórkami kokosowymi i orzechami makadamia) i wielkie bloki, zaprezentowane efektownie w dużych słojach. Kupiłam blok ciemnej czekolady z orzechami pekanowymi, włoskimi i daktylami.

Dziś natomiast dzień zaczął się od pysznej latte i przeglądania najnowszej książki słynnego tutaj szefa kuchni, Ricka Steina. Choć za granicą jest on mniej znany niż Nigella czy Jamie, oboje bardzo lubimy jego programy i przepisy, a fish and chips z jego restauracji w Kornwalii były najlepsze, jakie kiedykolwiek jadłam. Nowa książka traktuje o kuchniach azjatyckich - m.in. tajskiej, malezyjskiej, kambodżańskiej, i mój mąż postanowił przyrządzić dziś kolację wg jednego z przepisów. W związku z tym wybraliśmy się do specjalistycznego sklepu z żywnością azjatycką. O tym, co kupiliśmy, i czy potrawa się udała, napiszę jutro.

No comments:

Post a Comment

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails