07/06/2011

Człowiek uczy się każdego dnia...

....czyli czego nauczyłam się dzięki obecności na koncercie Sade.

1. Sade ma niechybnie na strychu zakurzony portret, który starzeje się zamiast niej. I wygląda bosko w czerwonej szmince. 52- letnia "Żołnierka Miłości" (Soldier of Love, piosenka, która otworzyła koncert) wygrywa wojnę ze starzeniem i wygląda jak rówieśniczka swojej przeciętnej fanki, która ma średnio 35 lat. Dawno nie byłam na koncercie muzyki współczesnej, na którym widownia byłaby równie leciwa  - większość po 30., wiele par w średnim wieku, na oko połowa cudzoziemców, w tym z Polski. Co prowadzi mnie do punktu...
...2. Na własne oczy zobaczyłam to, o czym wcześniej czytałam: że choć uważana na świecie za jeden z największych brytyjskich talentów ostatnich 30 lat, Sade ma znacznie więcej fanów zagranicą, niż w UK. To jedna z przyczyn, dla których głównie koncertuje w Stanach, gdzie ma wiernych i bardzo licznych wielbicieli/ek, którzy darzą ją Niepospolitym Uczuciem (No Ordinary Love). Dowodem na to, że Brytyjczycy jej nie doceniają, jest porażający fakt, iż "mój" koncert  był pierwszym koncertem w UK po 18 (sic!) latach, mimo że, pół-Nigeryjka, pół-Szkotka, Sade mieszka na stałe na angielskiej wsi, i ma też dom w Londynie. Gdyby nie jeszcze bardziej skryta Kate Bush (którą, BTW, również wielbię), Sade zyskałaby pewnie miano największej pustelnicy w historii brytyjskiej muzyki. Dla mnie to, że wyszła z ukrycia, było zatem The Sweetest Gift (Najsłodszym Podarunkiem). Z jednej strony mam, jak brytyjscy krytycy, wiele szacunku dla Sade za to, że gardzi sławą, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdy wszystko jest na sprzedaż; z drugiej strony samolubnie chciałabym jeszcze jej posłuchać na żywo, i to z 10 razy, a szanse na to są mizerne.
Widok za moimi plecami - siedziałam w drugim rzędzie od sceny
3. Czego się jeszcze dowiedziałam, to to, że Sade pewnie wchodzi do studia nagraniowego, śpiewa piosenkę raz, i idzie do pubu na piwo. Brzmi dokładnie jak na płytach, a nawet lepiej - ten głos jest "like the deepest ocean" (I couldn't love you more), pełen prawdziwych, płynących prosto z serca emocji (emotional tour de force, jak napisano w jednej recenzji). Czuło się, że słowa opowiadające o miłości, stracie, smutku, niepewności siebie, zazdrości, pożądaniu, szczęściu, euforii, słowem wszystkich uczuciach związanych z miłością i związkami płynęły prosto z jej duszy. Melorecytująca Madonna, cyfrowo podrasowana Britney, nawet Lady Gaga - one wszystkie pod względem głębi i czystości głosu odpadają w przedbiegach, ale przede wszystkim słuchając tych wokalistek nie ma się tego poczucia wspólnoty doświadczeń. I dlatego można Sade wybaczyć, że jest wcieleniem niesprawiedliwości losu - tyle talentu, sex-appealu i urody w jednej osobie.

4. I utwierdziłam się w przekonaniu, że najdoskonalszy nawet sound system nie dorówna koncertowi. Słuchanie ukochanej muzyki na żywo to niemal mistyczne przeżycie - tamtego wieczoru naszym opium nie była religia, lecz harmonia dźwięków zagranych przez niesamowitych, od 1982 tych samych, muzyków (ten erotyczny saksofon w Smooth Operator! - i co z tego, że niektórzy podkpiwają, iż taki seksowny jazzo - pop strasznie trąci latami 80.) oraz mądrych słów zaśpiewanych niezwykłym głosem. Is it a crime? było lepiej, dramatyczniej zaśpiewane niż na płycie - znowu, jeden recenzent napisał, że było to najlepsze wykonanie w karierze Sade, nie tylko tej piosenki, ale w ogóle, i zebrało owacje, dało się też słyszeć okrzyki z widowni: Marry Me! i I love you!
Ten gitarzysta naprawdę wie, jak grać
5. Wyszpiegowałam dwóch kamerzystów, zatem mam nadzieję, że będzie DVD - wypatrujcie.
6. Dowiedziałam się też, jak wielkie jest 02 Arena - od głównego wejścia do sali koncertowej spacer jest tak długi, że mało sprawni mogą dostać zadyszki. I jak doskonale takie koncerty są zorganizowane - nikt nikogo nie popychał, po koncercie wszyscy grzecznie pomaszerowaliśmy do metra, gdzie włączono specjalne światła i napis obwieszczający, że podlegamy crowd managament  - choć nie wykluczam, że było tak grzecznie  z powodu zaawansowanego wieku publiczności.


Lista piosenek:

SOLDIER OF LOVE
YOUR LOVE IS KING
SKIN
KISS OF LIFE
LOVE IS FOUND
IN ANOTHER TIME
SMOOTH OPERATOR
JEZEBEL
BRING ME HOME
IS IT A CRIME
STILL IN LOVE
All ABOUT OUR LOVE
PARADISE/NOTHING CAN COME BETWEEN US
MORNING BIRD
KING OF SORROW
SWEETEST TABOO
MOON AND SKY
PEARLS
NO ORDINARY LOVE
BY YOUR SIDE


Thank you, Sade, it was an amazing evening. "I couldn't love you more, not if I tried."


Wszystkie zdjęcia, oprócz pierwszego, moje.

17 comments:

  1. Ech.... Co tu można więcej napisać... ja ją uwielbiam za wszystko i za to echo lat 80 też. A może nawet przede wszystkim. Ma głos jak miód i jest piękna.

    ReplyDelete
  2. Aniu, wspaniale! Świetna relacja, która jeszcze bardziej zachęciła mnie do pójścia na jej koncert :)

    ReplyDelete
  3. oh też bym chętnie się wybrała :) i zgadzam się jest piękną kobietą

    ReplyDelete
  4. Musiało być wspaniale. Świetna relacja.

    ReplyDelete
  5. Alez ci zazdroszcze !
    Tez uwielbiam Sade ;))

    ReplyDelete
  6. Koncert musiał być wyśmienity, relacja brzmi świetnie:)
    P.S. Bardzo podobają mi się jej szpilki:)

    ReplyDelete
  7. Ech, no Sade jest absolutnym fenomenem, więc nie jestem zaskoczona, Aniu!
    Bardzo żałuję, że mnie tam nie było! Ale liczę na to, ze kiedyś się uda!!!
    A relacja doskonała!

    Uściski!

    M.

    ReplyDelete
  8. Hazel,

    to, że Sade tak silnie kojarzy się z latami 80. to jeden z powodów, dla których w UK bycie jej fanem jest postrzegane trochę jako obciach, jak wielkie poduszki wszyte w żakiety czy gigantyczne telefony komórkowe;-) Ale w odróżnieniu od tych symboli tamtej dekady, piosenki Sade przetrwały jednak próbę czasu.

    Agnieszko,

    na pewno będziesz miała koncert gdzieś w Twoich stronach, bo USA to najważniejszy kraj dla Sade i jej zespołu, zawsze dają tam dużo koncertów.

    MaLa,

    niestety w Pl, z tego co wiem, nie będzie (sprzedaż jej płyt w Pl jest stosunkowo niska), ale będzie w innych krajach Europy, np. w Holandii.

    Delie,

    było:-) Dziękuję.

    Miss_Coco,

    jestem więc w dobrym towarzystwie:-)

    Patrycjo,

    mnie też, ja w ogóle lubię ten fason - ale ona miała je na sobie w czasie pierwszej piosenki, a potem je zdjęła i cały koncert śpiewała na bosaka:-) Nie wiem, czy wiesz, ale ona studiowała w słynnej szkole mody, St Martin's, i sama projektuje swoje stroje sceniczne - kolejny na liście jej talentów.

    Maggie,

    niestety tym razem Sade nie będzie w Pl, ja też mam nadzieję, że będą koncerty z okazji kolejnej płyty, i wtedy też na pewno się wybiorę.

    ReplyDelete
  9. Bardzo fajna recenzja. :)

    "Utwierdziłam się w przekonaniu, że najdoskonalszy nawet sound system nie dorówna koncertowi. Słuchanie ukochanej muzyki na żywo to niemal mistyczne przeżycie" - zgadzam sie w 100%, mam w domu audiofila, ktory podziela te opinie, dlatego na koncert muzyki na zywo jezdzimy co najmniej raz w roku. :)

    ReplyDelete
  10. Bardzo oczywiście zazdroszczę tego koncertu. Płytę "Soldier of Love"mam już prawie zarżniętą na amen.

    ReplyDelete
  11. Karolino,

    dzięki, życze świetnej zabawy na koncercie Bjork:-)

    Kasiu,

    tak, szkoda tylko, że ostatnio Sade wydaje płyty co 8 - 10 lat.

    ReplyDelete
  12. The Killing nie widzialam, dzieki wielkie za rekomendacje! A Nordic Bakery to niezmiennie jedno z moich top 5 miejsc w Londynie, ostatnia deszczowa niedziele spedzilam tam czytajac Wallandera... :)

    ReplyDelete
  13. Bo to idealne miejsce na czytanie skandynawskich pisarzy - też o tym napisałam w recenzji:-)
    O The Killing pisałam więcej w poście pt. Dobry serial oglądam.

    ReplyDelete
  14. Ach, zazdroszczę, mogłaby przyjechać do PL :)

    I tylko napiszę tak jakby malutkimi literkami, że akurat saksofon na płytach Sade to najsłabsze ogniwo zespołu, ale może saksofonista ma jeszcze inne atuty i dlatego dalej z nią gra?

    ReplyDelete
  15. Och Anno Mario! Fantastycznie opisałaś klimat Sade. Rozpaliłaś tym samym moje wspomnienia i apetyt na koncert. Sprawdzilam szybciutko, niesiona falą emocji, plany trasy koncertowej Sade i okazuje się, że za 2 miesiące będzie! I to 200m od mojego domu!!!

    Szkoda tylko, że właśnie na TEN dzień mam przewidziany termin porodu... :)

    ReplyDelete
  16. Manio,

    naprawdę? To solo saksofonowe w Smooth Operator zebrało b. gorące oklaski, także jego gra w Is it a Crime? była oklaskiwana, mam więc wrażenie, że Twoja opinia jest raczej odosobniona, ale mogę się mylić.

    BooBoo,

    ależ zbieg okoliczności! Nie wiem, czy ja bym się odważyła, ale raczej tak - zwłaszcza jak koncert tak blisko domu. Dziękuję za miłe słowa:-)

    ReplyDelete
  17. Wystarczylo, ze raz przeczytalam tytul "No Ordinary Love", zeby ta piosenka zostala w mojej glowie na caly dzien ;) Chociazby po tym mozna poznac, ze Sade sie nie starzeje. Zdaje sie, ze gra tego lata w Nicei, ale nie wiem, czy znajdziemy dla niej czas :(

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails