30/11/2012

Stir - up Sunday, Cyber Monday itede

Ostatnia niedziela była Stir-up Sunday, przed nią importowany z USA Black Friday, po niej był zaś Cyber Monday - Brytyjczycy kolejny rok kupią więcej prezentów w sieci, niż w sklepach.* Poszliśmy na Paradę Latarni i wybieramy się na otwarty już kiermasz świąteczny - jednym słowem, jestem  w pełnym Elfzilla mode. W tym roku będę piekła ciasteczka ze świeżo nabytej książki, Scandinavian Christmas, autorstwa Trine Hahnemann. Zbiera ona znakomite recenzje, bowiem skandimania trwa w UK w najlepsze.
Książka jest pięknie wydana

Na małe ekrany powróciło Forbrydelsen (The Killing), trzecia i ostatnia seria - nie zliczę, ile we wszystkich najważniejszych gazetach było artykułów o serialu, Sarze Lund, swetrach Gudrun & Gudrun, skandynawskiej kuchni, skandynawskim Bożym Narodzeniu, Duńczykach, Kopenhadze, etc etc, wyszło też kilka książek nt serialu i Danii, a pierwszy i drugi odcinek miały 1 milion widzów - absolutny rekord jak na serial z napisami.
Tu londyński Evening Standard radzi, jak mieć prawdziwie duński wieczór
Ci, którzy przepowiadali, że kuchnia peruwiańska strąci skandynawską z wierzchołka, nie mieli racji - we wrześniowym, a więc najważniejszym numerze, brytyjskie Vogue nazwało niedługo działającą skandynawską Hedone w Londynie restauracją roku, krytycy pisali w tonie ekstatycznym, Michelin nagrodził - a szefuje tam kulinarny bloger. Jeśli już, to drugim  i trzecim najważniejszym trendem są restauracje monotematyczne (tylko hamburgery, tylko hot - dogi itp) oraz street food i food trucks.
Dzięki programowi BBC The Great British Bake Off ** wspaniałe brytyjskie wypieki piecze samodzielnie coraz więcej ludzi, i to czwarty najważniejszy trend.
A skoro o ciastkach i ciasteczkach mowa - mamy, nareszcie mamy! Po latach szmuglowania z Belgii i Francji, niezawodna sieć Waitrose zaczęła wreszcie sprowadzać "ciasteczkowe masło", czyli pastę do chleba ze zmielonych ciastek Speculoos. W UK nosi ona nazwę Lotus biscuit spread i spożywanie jej grozi uzależnieniem i, w konsekwencji, przybraniem na wadze. Kupno jej traktuję jako ćwiczenie silnej woli, wymagające samodyscypliny godnej Rocky'ego Balboa.

Na dodatek są dwie wersje: smooth i crunchy
Co roku najlepszą gwiazdkową reklamę ma sieć John Lewis, zawsze taką, od której wzruszenie drapie w gardle, i tym razem też nie zawiodła:


A teraz przyznajcie się: co robiliście, jak mnie tu nie było?


* Czy również zauważyliście jednak różnicę między płciami? Większość moich koleżanek zaczyna kupować prezenty z dużym wyprzedzeniem, ekstremistki nawet w styczniu, w czasie poświątecznych wyprzedaży, tymczasem większość znanych mi mężczyzn wpada do John Lewis czy innego domu towarowego z obłędem w oku 23 grudnia. W tym również Osobisty Anglik, w związku z tym dostał email z linkiem do specjalnej "tablicy" na Pinterest już w listopadzie.
** Formuła nieco podobna do Masterchefa: amatorzy konkurują kulinarnie, ale tylko w baking (pieczeniu, na słono i słodko), były trzy edycje i rekordowa publiczność. Sprzedaż parafernaliów do pieczenia wzrosła w niektórych sieciach domów towarowych o ponad 10%, a felietoniści i pisarze kulinarni drobiazgowo analizowali we wszystkich gazetach. Mam nadzieję, że jak polska stacja kupi licencję, to nie ze stuletnim opóźnieniem, jak w przypadku Masterchefa.

25 comments:

  1. Ja głównie błądzę po blogach i zaczynam prowadzić oddział szpitalny w domu - obaj panowie i ja chorzy. Taka pora roku.

    ReplyDelete
  2. Aniu, ja tu za Tobą wypatrywałam oczy zaglądając praktycznie codziennie, ze może to już dziś :)No i mam nadzieję, że teraz już nie będziesz skazywać nas na męki wyczekiwania ;)

    Co do wpisu aktualnego :) - ciekawa jestem, czy u nas by się moda na Skandynawię przyjęła w takim wymiarze jak w UK - chyba jednak nie. Ciasteczkowego masła zazdroszczę i podziwiam Twoją silną wolę :) Jeśli chodzi o prezenty, to chyba coś w tym jest, faceci zawsze na ostatnią chwilę, a najlepiej to jakby ktoś za nich ten 'przykry' obowiązek załatwił :)
    P.S. format zdaje się już kupiony i pierwsza seria już chyba wyemitowana, ale na kanale, który nie jest ogólnodostępnym, szkoda wielka!

    ReplyDelete
    Replies
    1. Manio,

      wydaje mi się, że jednak nie kupiony, bo mało oglądany kanał zwykle nie stać na największe hity zagraniczne - teraz np. zaczęła się edycja francuska, też w jednej z głównych stacji. Programów kulinarnych, w tym o pieczeniu, jest tu cała masa, więc to mógł być jakiś inny.
      Dziękuję serdecznie za miłe słowa:-)

      Delete
    2. A jednak już była pierwsza seria. W TLC, czyli dużym kanale, ale obecnym chyba tylko w kablówkach. Trochę drewniane, jak niestety większość takich kupionych formatów (Masterchef się obronił, o dziwo). W jury zasiadała pani Bożena Sikoń, która pracowała ze mną w mojej pierwszej pracy, prawie 20 lat temu (to znaczy ona była szefową działu cukierniczego hotelu, a ja w biurze, ale pamiętam ją :) )
      Wydaje mi się, że w Polsce nie było to takie halo, bo jednak większość kobiet u nas regularnie piecze ciasta.
      Aniu, czy piszesz już bloga po angielsku, bo czekam? :)

      Delete
  3. Oj, co do silnej woli, to 2 problemy mam (w tym jeden od teraz)!
    1. Sarę Lund chcę notorycznie udusić i się dzielnie powstrzymuję. Ona jest aspołeczna, atowarzyska, dziecka na 5 minut bym jej pod opieką nie zostawiła, ba, nawet o kupno mleka bym jej nie poprosiła. Ale kto, jak nie ona, dorwie sk***la wszelakiego?
    Ćwiczenie: nie dusić Sary Lund.
    2. NIE SPRAWDZĘ nawet, czy to ciastkowe masło jest u nas dostępne. Nawet nie sprawdzę. Nie sprawdzę. NIE! ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Sarah Lund jest typem lekko autystycznym i zachowuje się jako bardzo wielu mężczyzn, dlatego jest kontrowersyjna i płaci oczywiście większą cenę, niż mężczyzna, który tak się zachowuje;-) Wpisuje się też w tak modny w ostatnich latach typ bohatera, któremu brakuje emocjonalnej inteligencji, ale za to inne rodzaje inteligencji ma na poziomie geniusza: Lisbeth Salander, Dr Gregory House, Sherlock Holmes etc.
      W Pl, jeśli jest (choć wątpię, bo nic nigdzie na ten temat nie widziałam), to wersja oryginalna, belgijska - w Belgii te ciasteczka nazywają się Speculoos.

      Delete
  4. Mam nadzieję, że nie sprowadzą tego masła do nas, bo jeśli tak... Nie będzie już dla mnie ratunku. Jeszcze go nie spróbowałam, a już czuję się uzależniona ;-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hmm, skoro jest u Was clotted cream, to i ten spread może być;-) albo same Speculoos, one mają kultowy status.

      Delete
  5. Replies
    1. Mewino, może nie mam najwięcej wejść etc, ale za to mam najmilsze i najinteligentniejsze czytelniczki i czytelników - dziękuję!

      Delete
  6. Hej! Gdzie byłaś, kiedy Cię nie było? Podzielam, jak pewnie wiesz, fascynację Skandynawią i już od dawna u mnie jest modna. Po polsku wbrew pozorom wychodzi sporo książek o Skandynawii - biografie topowych pisarek, zbiory reportaży. Polecam (czytaną przeze mnie właśnie) biografię Tove Jansson "Mama Muminków" Boel Westin (Marginesy), czy reportaże Macieja Zaremby, dziennikarza "Dagens Nyheter" - "Polski hydraulik i inne opowieści ze Szwecji" (Wyd. Czarne) lub lekką "Krainę Zimnolubów. Skandynawię dla początkujących" Tilmanna Bunza, korespondenta niemieckiej telewizji ADR (Wydawnictwo Dolnośląskie).
    POzdrawiam

    ReplyDelete
  7. Śnieżko,

    super, dziękuję Ci bardzo za tę listę lektur, w szczególności ta ostatnio mnie bardzo zainteresowała. U nas te książki nie wyszły - wychodzą takie napisane przez tutejszych dziennikarzy, powiązane z serialami, bo znacznie mniej ludzi czyta książki (choć i tak więcej, niż w Pl), niż ogląda TV, a więc większe szanse, że oglądający właśnie serial sięgnie też po książkę.

    ReplyDelete
  8. Aniu, jak dobrze czytać Cię z powrotem!

    Wypadnę męsko, ale... nie kupiłam jeszcze żadnego prezentu (aaa!). Na swoje usprawiedliwienie dodam, że ostatnie dwa tygodnie spędziłam na drugiej półkuli.
    Co do kuchni peruwiańskiej to ta bardzo przypadła mi do gustu, ale nie wiem, czy łatwo będzie odtworzyć jej smak w Europie, ponieważ niektóre ze składników (owoce!) słabo znoszą podróżowanie, a nie rosną na naszym kontynencie. Gotowanie po skandynawsku zdaje się mieć więcej sensu, zwłaszcza w UK.
    Masterchef w pieczeniu zaimportowano już zdaje się do Francji pod tytułem Le meilleur patissier (najlepszy ciastkarz.)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Tak, widziałam relacje z Reunion, b. ciekawe. Tak, zaimportowano The Great British Bake off (to nie jest wersja Masterchefa, lecz osobny program), ale z tego, co czytałam, zepsuto:-( A przecież jeśli chodzi o cukiernictwo, to Francja przoduje na świecie - wielka szkoda.

      Delete
  9. Ciasteczkowe masło? Tylko przepisy linii lotniczych mogą mnie uratować przed zgubą... Czy to konsystencja półpłynna? Ja jak zawsze w podróży tylko z podręcznym :).
    Co do trendów kulinarnych: Warszawa i Kraków nadążają, a może nawet wyprzedzają trendy na restauracje monotematyczne (burgery rządzą miastem!) oraz street food ( zapiekanki u Endziora w Krakowie od lat)i food trucks (kiełbaski z nyski w Krakowie, oraz teraz coś podobnego kursuje po Warszawie). A ciągle rosnąca ilość blogów kulinarnych może świadczyć i o tym, że coraz więcej osób piecze w domu. Choć na przykład moja mama nigdy nie przestała tego robić: ciasto każdej soboty. A ja im jestem starsza, tym bardziej podobna do mamy :). Ciasto czekoladowe dla kolegów z pracy właśnie stygnie.
    A w ogóle cieszę się, że napisałaś! Jak zawsze ciekawie.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Hmm, street food to nie zapiekanki czy budki, dlatego polskie miasta raczej Londynu nie wyprzedzają. W Londynie też mianem street food nie obdarza się budek z kebabami - kebab czy zapiekanka to fast food, tyle, że nie sieciowa. Street food to jedzenie na poziomie restauracyjnym, ale podawane na ulicy - a wszak zapiekanka, nawet lepsza niż średnia, nie jest jedzeniem, które podałby szanujący się szef kuchni.
      W Anglii tradycja pieczenia w domu jest jak najbardziej żywa, i wcale nie jest pod tym względem gorzej, ale w programie chodzi o takie umiejętności, jakich przeciętna pani domu nie ma. Kto w Pl, poza niektórymi blogerkami i profesjonalnymi cukiernikami, wie, jak upiec ciasto Paryż - Brześć czy inny klasyczny wypiek francuski, Frasier? Albo wie, co to jest ciasto baskijskie? Ponadto tutejsi zawodnicy musieli np. upiec tradycyjne wschodnioeuropejskie babki rumowe, a to tak, jak poprosić u nas, by zawodnicy zrobili Sticky Toffee Pudding czy Treacle Tart. Jednym słowem, poziom był wyśrubowany, i to, że ktoś na przykład robi co tydzień ciasto drożdżowe, nie kwalifikuje jej/jego do takiego programu.

      Delete
  10. Napisałam wcześniej, że tęskniliśmy. Bardzo.
    Za ciasteczkowe masło oddałabym królestwo! :-)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Nie wiem, co się stało z poprzednim Twoim komentarzem, zniknął w eterze. Dziękuję, że chciało Ci się napisać ponownie:-)

      Delete
  11. Urocza ta reklama. :)

    Moda na kuchnię peruwiańską w UK obiła się o moje uszy ale jakoś nie mogłam uwierzyć, że pobije sukces np. sushi jako "modnego gadżetu jedzeniowego". Natomiast kuchnia skandynawska jest po prostu pasuje do naszej szerokości geograficznej. I już. ;) Miło słyszeć, że nadal ostro prze do przodu (bo na mojej polskiej wsi niestety skandynawszczyznę będę miała, jak ją sobie sama przyrządzę :> Albo pojadę do Ikei. ;P ). Ale nie narzekam.
    Co do street foodu, znam ludzi, którzy przyjeżdżali do Wrocławia pociągiem tylko dlatego, że na Dworcu Głównym mogli kupić sobie knyszę; taka możliwość skończyła się jednak jakieś dwa lata temu wraz z remontem tegoż dworca. Dzisiejszy asortyment kolejowych jadłodajni to podobno "już nie to". Zaś ja mogłabym to samo powiedzieć o mojej ulubionej wrocławskiej zapiekankowni, którą przed kilkoma laty w "porze karmienia" dawało się rozpoznać po kolejce niebezpiecznie ocierającej się o drzwi wejściowe. Czyli podsumowując: chyba każde większe miasto ma swoje kultowe miejsca, gdzie można dostać przepyszną odmianę takiego czy innego fast foodu. :) A że np. Londyn ma ich więcej? Po prostu jest większy; od Wrocławia, Krakowa, Warszawy...

    No i jestem facetem, bo z prezentów zamówiłam (i opłaciłam, ale jeszcze nie mam w domu) tylko książki; a i to dlatego, że kupowałam dla siebie. ;) Resztę dokupię w wolnej chwili. Albo upiekę wszystkim ciasteczka. :D

    ReplyDelete
    Replies
    1. Wiedźmo,

      jak już wyżej wspomniałam, tu definiuje się street food jako jedzenie często na poziomie restauracyjnym. Bywa, że jest ono np wegetariańskie i generalnie takie, jakie określa się mianem "zdrowego", właśnie po to, by odróżnić je od fast food, do których zapiekanki niewątpliwie się zaliczają. Granice między street a fast food są płynne, jednak generalnie widzę właśnie taką tendencję - ludzie oferujący street food podkreślają, że sprzedają jedzenie zdrowsze, i na wyższym poziomie, niż kebaby i fish & chips (tutejszy odpowiednik budek z zapiekankami).

      Delete
  12. Ha! Po raz pierwszy nie musze zazdroscic Ci ksiazki Scandinavian Christmas gdyz juz ja mam od kilku tygodni :))

    Usciski Aniu!

    PS. Nie wiedzialam, ze jestes taka wielbicielka tej pasty! Ja - przyznam szczerze - jeszcze jej nie probowalam (a mam w sklepie 'obok'...)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Beo, tak, widziałam recenzję:-)
      Niestety, jestem wielbicielką, choć jest nieco za słodka. Spróbuj koniecznie, ciekawam, co powiesz. Ściskam!

      Delete
  13. Już się zastanawiałam, gdzie się podziałaś. Po kolei: chciałabyś "Krainę Zimnolubów. Skandynawię dla początkujących"? Daj znać. Jeżeli tak masz ją ode mnie w prezencie gwiazdkowym (pogwiazdkowym - patrząc na datę). Zaczytywałam się w tej książce przed wyjazdem do Szwecji. Bardzo fajnie czyta się ją. W swoich skandynawskich postach wykorzystałam wiele informacji z niej. Druga rzecz: znam ten kremik. Szmugluję go z Francji na potęgę, bo mam w domu gromadę jego miłośników. I książkę Scandinavian Christmas, Trine Hahnemann też mam (zresztą jej poprzednią też). Moja scandimania trwa. W przyszłym sezonie jedziemy tam w okresie świątecznym (to nasze postanowienie noworoczne). Dobrze, że jesteś znowu. Czekam na wieści o książce.

    ReplyDelete
  14. Lo,

    bardzo chętnie otrzymam "Krainę..." w prezencie noworocznym, wielkie dzięki:-)
    Krem też do bardzo niedawna szmuglowano tutaj - w sumie nie wiem, dlaczego nie jest szerzej dostępny, jak widać, jest popyt;-)
    Bardzo się cieszę, że dzięki blogowi spotkałam Ciebie i inne skandi-maniaczki:-)

    ReplyDelete

Kłaniam się!

LinkWithin

Related Posts with Thumbnails