Sto postów minęło jak jeden dzień. No, nie do końca, bo jednak prowadzenie bloga to nie takie hop, siup.... Kiedy zakładałam Backwards in High Heels w marcu, robiłam to z myślą o rodzinie w Pl i o świeżej wtedy, choć od dawna przewidywanej przez nas, diagnozie ASD u Nicholasa. Tak się złożyło, że rzadko wracam "na ojczyzny łono" a moi najbliżsi jeszcze rzadziej odwiedzają Hampshire. Blog jest lepszą formą przekazu, niż telefon, choć jednostronną - w czasie rozmowy najczęściej zbacza się z tematu i zapomina o różnych rzeczach. Poza tym to, co napisane na blogu mogą przeczytać najbliżsi z różnych zakątków Pl, a także dalsi krewni czy znajomi. Stąd też decyzja, by pisać po polsku.
Nie chciałam jednak ograniczyć tematyki tylko do autyzmu i postępów Nicholasa. Jako dziennikarka z zawodu i powołania, mam nawyk codziennego pisania. Kiedy założyłam ten blog, pracowałam jednak w biurze na niemal pełnym etacie - stąd "gołe", pozbawione obrazków, początkowe posty, bo sprawy techniczne poznawałam w biegu. Dopiero niedawno nauczyłam się linkować i dużo jeszcze wody upłynie zanim ten blog będzie estetycznie satysfakcjonujący - chciałabym nauczyć się robić lepsze zdjęcia. Teraz ku mojej uldze nie pracuję już w biurze i wróciłam do pisania na tematy mnie interesujące: moda, jedzenie, styl życia, kultura, Anglia... Piszę zatem o tym i mam nadzieję, że choć kilka osób przeczyta moje zapiski z przyjemnością i zaciekawieniem. Dziękuję za Wasz czas, słowa zachęty i miłe komentarze.
Narzuciłam sobie pewne reguły: nie używam na przykład emotikonów, choć wierzcie mi, walczę z pokusą przy każdym poście - weterani forów i portali społecznościowych na pewno poczują mój ból.
By uczcić setkę postów, proponuję konkurs. Do wygrania jest niespodzianka - coś niedużego, kolorowego i miłego w użyciu. W życiu nie ma jednak nic za darmo (there is no such thing as free lunch), wygra zatem osoba, która zaproponuje najlepszy tytuł na książkę o Anglii i Anglikach. Wyobraźcie sobie, że napisałam książkę o życiu w Anglii i muszę wymyślić tytuł. Zaznaczam, że Sekretne Życie Anglików już zaklepane.
Na komentarze z propozycjami czekam do następnej soboty, do północy. W niedzielę ogłoszę zwycięzcę.
PS. Okazuje się, że nieświadomie popełniłam plagiat. Nazwę bloga zaczerpnęłam z książki o tym tytule, ale nie wiedziałam, że autorki prowadzą także, swoją drogą bardzo ciekawy, blog o nazwie Backwards in High Heels. Mój to jednak żadna konkurencja, mam więc nadzieję, że nie zostanę pozwana do sądu i skazana na galery.
Aniu,
ReplyDeletegratulacje!!! stowka to brzmi dumnie:)
Dzięki Arku, niedługo będziemy opijać Twoją setkę, zobaczysz.
ReplyDeleteHej Ania, gratuluje osiagniecia setki i napisania ksiazki! Niesamowite. Mam nadzieje, ze jak juz bedzie wydana to uda mi sie ja przeczytac.
ReplyDeleteAnia (znana Ci jako marjanna1)
Dziękuję bardzo! Pozdrawiam.
ReplyDelete100 postów, a ja dopiero tu zajrzałam ...
ReplyDeletePrzynajmniej mam teraz, co czytać ;)
Gratuluję i pozdrawiam z Kairu
Ania
Dziękuję i witam serdecznie imienniczkę. Mam nadzieję, że dobrze się tu poczujesz.
ReplyDeletePozdrawiam z Hampshire:-)
Przysiegam ze skladalem juz gratulacje z okazji stowki, ale gdzies sie zawieruszyly w cyberprzestrzeni...Jeszcze raz gratuluje:)
ReplyDelete