tag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post4511193682242764285..comments2023-11-28T11:01:22.274+00:00Comments on Backwards in high heels: "Love and marriage go together like horse and carriage"Anonymoushttp://www.blogger.com/profile/06174641202546306052noreply@blogger.comBlogger22125tag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-28375450039234948642010-02-23T16:33:15.960+00:002010-02-23T16:33:15.960+00:00Dziękuję bardzo!Dziękuję bardzo!Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/06174641202546306052noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-33448285038867226492010-02-23T16:13:07.842+00:002010-02-23T16:13:07.842+00:00Aniu, szybkiego powrotu do zdrowia dla Was obojga....Aniu, szybkiego powrotu do zdrowia dla Was obojga.Anna Maria Bolandhttps://www.blogger.com/profile/13336943484724852227noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-77541256311122106282010-02-23T11:40:24.428+00:002010-02-23T11:40:24.428+00:00Aniu,
Duużo zdrowia dla Was obydwojga:)
Uściski!Aniu,<br /><br />Duużo zdrowia dla Was obydwojga:)<br />Uściski!Patrycjahttps://www.blogger.com/profile/11578312116736981643noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-65217735932598534972010-02-23T09:34:01.675+00:002010-02-23T09:34:01.675+00:00Michu, Patrycjo,
dziękuję, dziś jest trochę lepie...Michu, Patrycjo,<br /><br />dziękuję, dziś jest trochę lepiej. Mój synek za to też podłapał tego wirusa;-(Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/06174641202546306052noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-37859952230943287032010-02-23T09:31:12.349+00:002010-02-23T09:31:12.349+00:00Dragonfly,
u mnie było tak samo. Byłam w nieforma...Dragonfly,<br /><br />u mnie było tak samo. Byłam w nieformalnym zwi ązku przez 6 lat, wydawało mi się wtedy, że tzw. papierek nie jest nam potrzebny. Związek się rozpadł, myślę, że jedną z przyczyn było to, że go nie zalegalizowaliśmy - statystyki mówią, że związki ludzi żyjących "na kocią łapę" rozpadają się kilka razy częściej, niż małżeństwa, mimo tego, że niemal połowa małżeństw także kończy się rozwodem (w UK). A jednak są trwalsze, bo sama ceremonia ślubu, która zawsze wymaga świadków, to publicznie zadeklarowane zobowiązanie, nie tylko wobec tej drugiej osoby, ale też wobec innych bliskich nam osób.<br />Kiedy wyszłam za mąż, także poczułam sie spokojniejsza.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/06174641202546306052noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-21376666191284303962010-02-23T08:30:45.722+00:002010-02-23T08:30:45.722+00:00Aniu, szybkiego powrotu do zdrowia!Aniu, szybkiego powrotu do zdrowia!Michhttps://www.blogger.com/profile/10868779314262362556noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-25810923668598896232010-02-23T06:58:23.660+00:002010-02-23T06:58:23.660+00:00Bardzo mi się pierwsza książka Gilbert nie podobał...Bardzo mi się pierwsza książka Gilbert nie podobała. Może polskie tłumaczenie dołożyło swoje? Miałam wrażenie, że to jedno zdanie rozpisane w setkach wariantów. Ale do przeczytania drugiej zachęciłaś mnie bardzo.<br />Ja w każdym razie mam nadzieję, że instytucja małżeństwa jako taka przeżyje długo. Marquez zdaje się powiedział, że najistotniejszym elementem małżeństwa jest trwałość. To ważna w dzisiejszym świcie, gdzie wszystko jest nietrwałe i zmienne. Kiedyś tego nie rozumiałam. Dawno temu byłam formalizowaniu związków przeciwna, ale kiedy po wielu, wielu latach zdecydowaliśmy się moim chłopakiem na zawarcie związku, było dla mnie szokiem, jak...inaczej się poczułam. Inaczej=lepiej. Nie umiem tego wytłumaczyć, bo niby nic się nie zmieniło, a jednak zmieniło się wszystko. Mam jakiś taki wewnętrzny spokój. Skąd on się tam wziął? Z drugiej strony wiem dobrze, że prawdą jest to, co piszesz, iż większości kobiet małżeństwo nie służy tak dobrze jak panom. Widzę to wśród znajomych par.Kasia Fiołekhttps://www.blogger.com/profile/11940775053016741068noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-86350972948674410342010-02-22T21:28:21.697+00:002010-02-22T21:28:21.697+00:00Anno Mario Boland,
Dziękuję za wyjaśnienie istoty ...Anno Mario Boland,<br />Dziękuję za wyjaśnienie istoty kontraktu partnerskiego, wygląda na to, że poza nazewnictwem (kontrakt-małżeństwo) większych różnic nie ma:)<br /><br />Aniu,<br />Gilbert nie czytałam, a "zagarnięcie" to taki mój prywatny zwrot, który od dawna przychodzi mi na myśl, oddający, w kontekście tego co wcześniej mówiłam, idealnie to co czuję. Widzę, że rozumiesz co mam na myśli:) Bardzo pięknie napisałaś o małżeństwie i tym co między małżonkami, a to przecież taka delikatna materia:) Widziałam "Lives of Others", bardzo mnie poruszył.<br />Dużo zdrowia Aniu, oby wirus Cię szybko opuścił a małżonek wracał jak najszybciej i rozpieszczał w ramach powrotu do zdrowia, MBI czy innych:)<br /><br />Uściski!Patrycjahttps://www.blogger.com/profile/11578312116736981643noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-59778659111177832372010-02-22T20:54:05.700+00:002010-02-22T20:54:05.700+00:00Mail już jest w profilu :) Zapomniałam go aktywowa...Mail już jest w profilu :) Zapomniałam go aktywować.Kasia Fiołekhttps://www.blogger.com/profile/11940775053016741068noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-8024379772312658982010-02-22T20:53:36.075+00:002010-02-22T20:53:36.075+00:00Aniu,
dziękuję za interesujące informacje o Holan...Aniu,<br /><br />dziękuję za interesujące informacje o Holandii.<br />Przy okazji - Gilbert pisze głównie o Europie i USA, sama zaznacza, że nie zagłębiała się w to, jak ta instytucja wygląda w świecie islamskim na przykład.Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/06174641202546306052noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-14010222417438359732010-02-22T20:49:13.912+00:002010-02-22T20:49:13.912+00:00Kochani,
bardzo Wam dziękuję za porywającą dyskus...Kochani,<br /><br />bardzo Wam dziękuję za porywającą dyskusję i przepraszam za uporczywe milczenie. Wredny wirus się do mnie przyplątał i byłam tylko w stanie publikować Wasze posty z łoża boleści dzięki Iphone. A i tak w malignie skasowałam niechcący posta biednej Dragonfly;-( i nie mogę go odzyskać.<br />W dodatku jestem sama z dzieckiem i zwierzyńcem, gdyż M w Germanii, i nie ma kto mnie rozpieszczać, coby wyrównać choć trochę MBI;-)<br /><br />Katasz,<br /><br />pierwszą osobą, która policja zawsze podejrzewa, kiedy kobieta ginie gwałtowną śmiercią, jest partner/mąż:-( Poza tym nawet tutaj musimy walczyć z haniebnymi honour killings, popełnianych na kobietach przez ojców, braci i mężów, które przeflancowali na nasz grunt ludzie z kultur, hmmm, jak to ująć (I feel a rant coming on) pozostających w tyle za zachodnioeuropejską.<br /><br />Michu i Patrycjo, <br /><br />dziękuję za Waszą polemikę. Siłą rzeczy musiałam opuścić pewne wątki z książki, ale jest w niej niemal wszystko to, co poruszyliście. Szczególnie dobrze trafiłaś Ty Patrycjo, wskazując na powód, dla którego kobiety wciąż chcą wychodzić za mąż - owo "zagarnięcie" (lecz nie zdominowanie, co przed emancypacją kobiet sankcjonowała również opisywana w książce zasada coverture (czyli utraty przez kobietę w akcie zaślubienia mężczyzny własnej tożsamości) - jak to ujęła Gilbert, kobieta wciąż chce być "wybranką", tą jedyną a przy tym drugą połówką. Małżeństwo to byt, który zapewnia trudną do zwalczenia (choć, jak wspominałam, wielu próbowało: ojcowie KK, komuniści, Południowcy - właściciele niewolników) ochronę przed światem zewnętrznym i intymność, którą należy zdefiniować nie jako intymność cielesną (cho ta jest oczywiście istotna), lecz niecenzurowaną, niedostępną intruzom wymianę myśli, jaka zachodzi między ufającymi sobie i kochającymi się małżonkami. Nic dziwnego, że różni despoci próbowali tę wolność dwojga osób ("country of two"), zniszczyć. Dlatego niemieccy komuniści również po cichu próbowali zdemontować małżeństwo, ale nawet najdoskonalszej organizacji szpiegowskiej czyli Stasi to się nie udało (polecam niemiecki film Lives of Others).Anonymoushttps://www.blogger.com/profile/06174641202546306052noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-40277039467611729162010-02-22T19:45:21.767+00:002010-02-22T19:45:21.767+00:00Patrycja, w Holandii nawet po slubie nie zmieniasz...Patrycja, w Holandii nawet po slubie nie zmieniasz nazwiska. Takie tu prawo. Ja zmienilam w Polsce i musza tutaj teraz uznac, ale jak jestes "tutjesza" to zostajesz przy nazwisku panienskim i w paszporcie masz dopisek "zona tego i tego". Mozesz uzywac nazwiska meza, po zarejestrowaniu tego w gminie, ale tak na prawde pozostajesz przy nazwisku panienskim i to stoi na akcie malzenstwa. Dlatego tez roznica pomiedzy malzenstwem a kontraktem partnerskim jest tu w zasadzie zadna. Najwieksza roznica jest cena.Anna Maria Bolandhttps://www.blogger.com/profile/13336943484724852227noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-68210199375141961172010-02-22T18:57:46.933+00:002010-02-22T18:57:46.933+00:00Michu, jak Ty jesteś pięknie aktywnie nieobecny:) ...Michu, jak Ty jesteś pięknie aktywnie nieobecny:) Przyznaję, władza to domena silniejszego (kwestia dostępu kobiet do władzy, to odrębny wątek). Cudzych wyborów nie oceniam, ale zgodzę się, że jakie by nie były powinny dawać wewnętrzną satysfakcję. Dla jednych to ramy stereotypów, dla drugich złamanie tych ram:) To zdanie (Wałęsy) też mnie bawi:) I na tym skończę swój wywód:)<br /><br />Pozdrawiam!Patrycjahttps://www.blogger.com/profile/11578312116736981643noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-62174304636441255582010-02-22T17:44:53.263+00:002010-02-22T17:44:53.263+00:00Mnie tu wcale nie ma, zupełnie.
"patriarchat...Mnie tu wcale nie ma, zupełnie.<br /><br />"patriarchat zawsze dążył do władzy, a agresja w rywalizacji o nią była, jest i będzie (...) taka natura mężczyzn"- tu się nie zgadzam. Agresja jest wynikiem samego faktu władzy, zawłaszczania prawa do jej sprawowania. Jest domeną silniejszego, nie kobiety czy mężczyzny.<br /><br />Zostaję przy żywiołach, które się ścierają. Do tego stanowiska jednak trzeba mieć dużą świadomość, która w wyniku kultury (a jakże) nie jest wartością promowaną. Nie chodzi o to żeby myśleć i dokonywać "wolnych" wyborów, chodzi o to, żeby dokonywać wyborów korzystnych, przede wszystkim w ramach norm społecznych. Nie chcę popadać w ekstrema, mam na myśli mocne ramy/stereotypy/wyobrażenia, które często okazują się kajdanami. Czytałem ostatnio historię dziewczyny i jej dylematu: pojechać do USA i robić doktorat czy jednak posłuchać mamy, która się na pomysł krzywi i chłopaka, który chce się ożenić i mieć dzieci. Jak to mówił Wałęsa- nie można pozwolić, żeby mniejszość narzucała zdanie większości. Teraz to ja nie komentuję, zawsze mnie bawiło to zdanie...<br /><br />Mnie tu nie ma, mam wyrzuty sumienia.<br />Ściskam i do środy bądź czwartku!<br /><br />Aniu, co Ty na to?Michhttps://www.blogger.com/profile/10868779314262362556noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-60150785390961117082010-02-22T16:26:10.785+00:002010-02-22T16:26:10.785+00:00Noo Michu, kciuki trzymam za ekonomię mocno. Choć ...Noo Michu, kciuki trzymam za ekonomię mocno. Choć i tak wiem, że zdasz. Zawsze się zdaje;)<br />(postaram się krótko/czy to możliwe w takiej kwestii?;/ bo to nie forum, jakby co zapraszam na maila:) No to kwestię działania mechanizmów kultury i religii mamy mniej więcej jasną:)<br />Jeśli chodzi o władzę to patriarchat zawsze dążył do władzy, a agresja w rywalizacji o nią była, jest i będzie (choć we współczesnych czasach ubrana została w szaty dyplomacji) na porządku dziennym i to się długo nie zmieni. Nie, to się nigdy nie zmieni, taka natura mężczyzn. Podkreślam jednak, że ja tu żadnych postaw nie usprawiedliwiam, jedynie podsumowuję. Jeśli chodzi o matriarchat, to cóż, jedyna karta przetargowa niektórych kobiet (modliszek? idiotek?) to potomstwo i seks. No comment. Handlowanie tymi dwoma argumentami (czyli kupczenie czymś co jest składową związku) w relacjach kobieta-mężczyzna jest poza moim rozumieniem. Jeśli zaś chodzi o małżeństwo, to jestem "za", aleee... nie dla "kontraktu", spadku, presji otoczenia i innych dupereli, bo tylko z tych powodów ślubu nie będę brała, to mnie nie przekonuje. Ja to postrzegam inaczej, raczej emocjami, pragnieniem bycia "zagarniętą" przez mężczyznę, którego kocham, przynależną mu a on mnie (nie mylić z podporządkowaniem!). Czuję to bardzo na poziomie niewerbalnym i niech to sobie będzie nawet "jarzmo" kultury;) Przez wieki mężczyzna chciał zawładnąć kobietą i podporządkować ją sobie, ona się opierała (krótko) i poddawała (skutecznie i ulegle). Teraz, to jest bardziej starcie dwóch żywiołów, o podobnej sile. Nadal chcemy być "zagarnięte", jednocześnie nie będąc podporządkowane i bezsilne oraz mieć równie ważny głos w związku. I tak jest, wystarczy popatrzeć na młode, współczesne małżeństwa. Granice "kultury" się nieznacznie przesuwają (nie rozsypując jednak w pył;), ale jakże przyjemniej się z tym żyje:D<br /><br />Anno Mario Boland,<br />Wiem, wiem, zapomniałam dodać o tych kontraktach, to wiele ułatwia, choćby wspomnianą przez Anię kwestię dziedziczenia. Jednak w moim odczuciu małżeństwo to nie jest to samo co kontrakt partnerski (czyli regulacja kwestii prawno-finansowych), to nawet nie znaczy zmienić nazwisko po ślubie. To coś nieuchwytnego, między kobietą a mężczyzną, co czuję głęboko emocjonalnie. To oczywiście jest tylko moja opinia:)<br /><br /><br />Aniu, przepraszam, że taki panel dyskusyjny Ci tu urządziliśmy, ale ciekawy post to i budzi refleksje:)Patrycjahttps://www.blogger.com/profile/11578312116736981643noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-9160837289022862842010-02-22T13:53:38.712+00:002010-02-22T13:53:38.712+00:00Patrycja, malzenstwa moze sa zawierane rzadko, ale...Patrycja, malzenstwa moze sa zawierane rzadko, ale zwiazki sa rejestrowane w inny sposob (kontrakty partnerskie) i jest to tutaj rownoznaczne z malzenstwem. :-)Anna Maria Bolandhttps://www.blogger.com/profile/13336943484724852227noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-30318971027219609792010-02-22T12:37:15.108+00:002010-02-22T12:37:15.108+00:00Bardzo intensywnie uczę się ekonomii (cross finger...Bardzo intensywnie uczę się ekonomii (cross fingers w środę) i odrywając się od tego co muszę, wchodzę na chwilę gdzie lubię. To proste wytłumaczenie aktualnie cechującej mnie enigmatyczności.<br /><br />Oczywiście masz pełnię racji Patrycja zwracając mi uwagę na wzięcie do rozważań konkretnej kultury. MBI jest bezsprzeczne w Polsce (podobnie jak katolicyzm).<br /><br />Matriarchat/patriarchat opieraja się na władzy. Wnioskiem sobotnio-śniadaniowego gadania była teza, że bez agresji nie ma władzy, bez władzy zaś nie ma patriarchatu/matriarchatu. (Gdyby kobiety (a może modliszki) dalej wykorzystywały mężczyzn tylko w celu prokreacji matriarchat utrzymywałby się. Zaczęły się nad mężczyznami jednak litować i..., taki żart)<br /><br />Oczywiście kultura pozwala na dookreślenie, znalezienie tożsamości. Przede wszystkim (podobnie jak religia) pozwala na usystematyzowanie świata, uproszczenie, wskazanie drogowskazów postępowania. Podoba mi stwierdzenie "dookreślenie przez negację kultury". Takie życiowe:)<br /><br />Wstąpię na dłuższe wypowiedzi gdy będę po arcyaktualnych bolączkach.<br /><br />ps. Ania, winszuję. Kolejny raz dziwi mnie, że nikt nie podniósł rabanu po przeczytaniu ze zrozumieniem Twojej blotki. Dunin, jakiś czas temu (no nie skończę gadać) popełniła esej... dobrze, poszukam:<br />http://www.krytykapolityczna.pl/Dunin/Superwoman/menu-id-68.html<br /><br />Wstaję już od komputera i staram się nie myśleć, przynajmniej o małżeństwieMichhttps://www.blogger.com/profile/10868779314262362556noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-59772207368580137772010-02-22T11:35:52.181+00:002010-02-22T11:35:52.181+00:00*antropologii*antropologiiPatrycjahttps://www.blogger.com/profile/11578312116736981643noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-42430137947590441692010-02-22T11:18:56.903+00:002010-02-22T11:18:56.903+00:00Arcyciekawy wpis, choć ja nie mogę się wypowiadać,...Arcyciekawy wpis, choć ja nie mogę się wypowiadać, bo nie jestem mężatką:)<br />Zgadzam się jednak, że małżeństwo to u wielu głęboko zakorzeniona potrzeba i nie zawsze powiązana ze społecznym obowiązkiem, nakazem religijnym czy uzusem środowiskowym. <br />I jeszcze słówko odnośnie "committed". Drugiego znaczenia nie znałam, a w tym kontekście nabiera znaczenia pejoratywnego. Doskonale za to znam znaczenie następujące: "oddany" - czemuś (idei, sprawie) lub komuś. Jednak oddany dobrowolnie, za sprawą uczuć, poglądów. Ale również "zaangażowany" i "wierny".<br /><br />Mich,<br />Jeśli chodzi o wykluczenie społeczne, to oczywiście zależy od miejsca w Europie/ świecie. W Holandii, w której mieszka moja polska przyjaciółka, zawieranie związków małżeńskich to rzadkość i właśnie pary małżeńskie to ta społeczna mniejszość, wręcz margines;)<br /><br />"rozmawiałem o macierzyństwie, małżeństwie, matriarchacie i kulturze, która opiera się na władzy i agresji,jako warunku koniecznego do sprawowania władzy" - mógłbyś rozwinąć tę myśl? Chciałabym się ustosunkować, ale trochę się waham, bo to zdanie jest zbyt enigmatyczne;)<br />Kultura opiera się na władzy i agresji, czy małżeństwo, macierzyństwo i matriarchat opierają się na władzy i agresji?(jeśli poczynić założenie, że trzy ostatnie to część kultury a domyślam się, że to miałeś na myśli). Jeśli tak, to tu silnie czuję Freud'a ("Kultura jako źródło cierpień"). Alee... przecież człowiek bez tej "kultury" istnieć nie może, zostało to zresztą dowiedzione. Walczy z nią, próbuje od niej uciec, by do niej wrócić innym lub nie, i dobrze, to też jest jej (kultury) funkcja. Sama "kultura" też ulega zmianom, ale nie zostanie zupełnie zdekonstruowana, bo wtedy świat jaki znamy musiałby zniknąć i stworzyć się na nowo a i to nie gwarantuje, że zniknie "jarzmo" kultury. Ona jest nierozerwalnie związana z człowiekiem, on się przez nią dookreśla, choćby przez jej negację:)Jednak to naprawdę temat-rzeka. W sam raz na zajęcia z antropologi kultury, które mi się właśnie przypomniały:)<br /><br /><br />Pozdrawiam ciepło!Patrycjahttps://www.blogger.com/profile/11578312116736981643noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-58664225984988830442010-02-22T09:48:35.460+00:002010-02-22T09:48:35.460+00:00Może udałoby Ci się dowiedzieć u źródła? Tutaj kon...Może udałoby Ci się dowiedzieć u źródła? Tutaj kontakt do jej agencji: http://elizabethgilbert.com/Business.htm<br />Książkę zamówiłam i czekam na przesyłkę.Anna Maria Bolandhttps://www.blogger.com/profile/13336943484724852227noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-48513020129703493882010-02-22T08:51:38.914+00:002010-02-22T08:51:38.914+00:00Bardzo lubię (takie) Twoje wpisy, można byłoby roz...Bardzo lubię (takie) Twoje wpisy, można byłoby rozszerzyć akapity, wpuścić trochę światła do tekstu i powstałaby ciekawa popularno-naukowa analiza. Od początku.<br /><br />Autorki nie znam, nie czytałem też poprzedniej książki. Bywając jednak w księgarniach (zwłaszcza sieciowych) trudno nie zderzyć się ze ścianą promocji.<br /><br />Nigdy nie spotkałem się teorią dotyczącą potępiania par przez wczesne chrześcijaństwo. Nie dziwi mnie to jednak. Same zmiany wokół kultury są niezwykle fascynujące. Nie dalej jak przedwczoraj podczas śniadania rozmawiałem o macierzyństwie, małżeństwie, matriarchacie i kulturze, która opiera się na władzy i agresji (jako warunku koniecznego do sprawowania władzy/co na to Foucault).<br /><br />Co do marriage benefit imbalance to jest bezsprzeczny w obecnej rzeczywistości. Promowany przez religię i państwo (prokreacja przede wszystkim) ciąży mniejszości. Utwierdzony stereotypami i wykluczeniami społecznymi indywidualizm singli wymaga dużej siły psychicznej i jest po prostu niewygodny. Podobnie jest z brakiem wiary.<br /><br />Gdybyś dotarła do bibliografii książki bardzo chętnie się z nią zapoznam. Na ten moment przychodzi mi do głowy tylko artykuł, w którym Bauman przywoływał skojarzenia mężczyzny-trutnia. Może o tym innym już razem.<br />Pozdrawiam ciepło.Michhttps://www.blogger.com/profile/10868779314262362556noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-2896229148444196183.post-580372607776726552010-02-22T06:23:55.482+00:002010-02-22T06:23:55.482+00:00widziałam gdzieś nawet statystyki mówiące, że kobi...widziałam gdzieś nawet statystyki mówiące, że kobieta ma znacznie większe szanse na to, że zamorduje ją jej partner niż anonimowy napastnik na ulicy.<br />sporo MBI można zobaczyć w "Mad Men", który chyba też oglądasz?katasia_khttps://www.blogger.com/profile/05535915994731041079noreply@blogger.com